Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 18 °C pogoda dziś
JUTRO: 18 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Amadeusz – recenzja Magdaleny Śleszyńskiej

Z przytupem zakończył się rok 2014 w olsztyńskim teatrze Jaracza – premierą Amadeusza Petera Shaffera. Sądzę, że nie ja jedna na nią czekałam. Duża scena po prostu zasługiwała na przedstawienie takie jak to – po przewie związanej z remontem potrzebowała oswojenia, przekonania do siebie aktorów i widzów. Nie zrobiły tego Czerwone Nosy, udało się Amadeuszowi.

Fot. Łukasz Węglewski

Sztuka Petera Shaffera – opowieść o wspaniałym kompozytorze, nie dającym się wciskać w ramki jako człowiek i artysta, i o jego wrogu, który boleśnie przekonuje się o różnicy między zdolnościami a geniuszem – znana jest przede wszystkim z ekranizacji Miloša Formana. Starsi widzowie mogli też mieć szczęście i oglądać przedstawienie w warszawskim Teatrze na Woli, z Tadeuszem Łomnickim w roli Salieriego i reżyserującym spektakl Romanem Polańskim – Amadeuszem.

W olsztyńskiej inscenizacji Mozart to duże dziecko, nie potrafiące dostosować się do istniejących reguł. A przy tym swoim geniuszem wyprzedzający współczesnych o epokę – jego muzyka to nie były po prostu zgrabne melodie, to była rewolucja. Dawid Dziarkowski jest rewelacyjny, chociaż, przyznam, bałam się, czy podoła takiej roli. Ubiegłoroczny absolwent olsztyńskiego studia poradził sobie koncertowo, tą rolą pokazuje, a raczej pozwala przeczuć, ile możliwości w nim jeszcze drzemie.

Fot. Łukasz Węglewski

Głównym bohaterem „Amadeusza” jest jednak Salieri, zagrany – często to powtarzam – jak zwykle bardzo dobrze przez Macieja Mydlaka. Jego bohater jako starzec to nie szaleniec, lecz człowiek świadomy swej porażki – w potyczce z Mozartem, w wojnie z Bogiem. Młody Salieri, znający siłę swojej władzy, to przerażony, a może raczej porażony geniuszem młodszego Mozarta rzemieślnik. Skoro nie może Mozartowi dorównać, robi wszystko, żeby go zniszczyć.

Bardzo dobrą rolę stworzyła Agnieszka Giza – nareszcie jest na scenie kobietą, a nie nieokrzesaną nastolatką. Jako Konstancja jest wzruszająca, a część drugiego aktu po prostu należy do niej.

Fot. Łukasz Węglewski

Rozczarował mnie powtarzalny Cezary Ilczyna, jako lokaj Salieriego bywa łudząco podobny do księdza z Czerwonych Nosów. Nie jest to wielką wadą, ale może znudzić, dziwię się, że reżyserzy uparcie obsadzają go w podobnych rolach.

Powtarza się również duet Radosław Hebal – Paweł Parczewski, chociaż tu już tylko obsadowo. W podwójnej roli Venticella są jakby z innej bajki, ale za to bardzo charakterystycznie dla reżysera, zwłaszcza w scenach pantomimicznych.

Dwór, z którym mierzy się Amadeusz jest jak zgrany zespół – nieco przerysowany i nie tylko w przenośni koturnowy. Marcin Kiszluk – pozbawiony własnego zdania Cesarz, Marcin Tyrlik – zniewieściały libertyn (nie, nie zagrał jeszcze roli, w której by mi się nie podobał), Dariusz Poleszak – kapryśny i władczy Szambelan, Marian Czarkowski – zmęczony dyrektor opery, nie próbujący nawet pojąć geniuszu Mozarta. Niemal każde ich pojawienie się na scenie budzi wybuchy śmiechu, tym bardziej przerażający są w chwilach, kiedy uświadamiamy sobie, jak wiele od nich zależy.

Fot. Łukasz Węglewski

Dobry tekst, dobra obsada. A w tym wszystkim świetna scenografia, piękne kostiumy i oczywiście bezkonkurencyjna muzyka. Może powinnam narzekać, krytykować za zachowawczość, twierdzić, że klasyczny teatr to przeżytek, że teraz trzeba poszukiwać, eksperymentować? Może powinnam, ale cóż poradzę, że dawno nie wychodziłam z naszego teatru z takim poczuciem spełnienia.

Bo Amadeusz to spektakl przez duże S. Dla tych, którzy lubią dobry tekst w dobrym wykonaniu i pięknej oprawie. Amadeuszowi daleko do eksperymentów, do teatru formy, ale za to blisko do wzruszeń. I niekończących się oklasków.

A o to też w teatrze chodzi.

W rolę Wolfganga Amadeusza Mozarta wcielił się Dawid Dziarkowski. Fot. Łukasz Węglewski

Reżyserem spektaklu Amadeusz jest Giovanny Castellanos. Fot. Łukasz Węglewski

(mslesz/bsc)

Przeczytaj poprzedni wpis:
Tragedia pod Oleckiem. Dwie osoby nie żyją.

Śmiertelny wypadek na drodze wojewódzkiej numer 655 pod Oleckiem. W wypadku zginęło dwóch kierowców: samochodu osobowego audi i motoroweru. Pojazdy zderzyły się na prostej drodze w...

Zamknij
RadioOlsztynTV