Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 8 °C pogoda dziś
JUTRO: 14 °C pogoda jutro
Logowanie
 

„Amor Fati” Kazimierza Brakonieckiego

Amor fati – taki tytuł nosi najnowszy zbiór wierszy Kazimierza Brakonieckiego, opublikowany niedawno przez szczecińskie wydawnictwo „Forma”. Autora znamy doskonale. Jest olsztynianinem, jednym z najwybitniejszych poetów współczesnych, eseistą i tłumaczem, założycielem Wspólnoty Kulturowej Borussia.

Tytuł Amor fati, czyli Umiłowanie losu, to pojęcie z kręgu filozofii Fryderyka Nietzschego, podobnie jak tytuł Chiazmy, jednego z poprzednich tomików Brakonieckiego. Nietzsche pisał:

Chcę uczyć się coraz więcej to, co konieczne w rzeczach, widzieć jako piękne – tak stanę się jednym z tych, którzy rzeczy pięknymi czynią. Amor fati: to niechaj odtąd będzie mą miłością! Nie chcę prowadzić wcale wojny przeciw brzydocie. Nie chcę oskarżać, nie chcę oskarżać nawet oskarżyciela. Odwracanie oczu niech będzie moim jedynym przeczeniem!

Brakoniecki odchodzi nieco od obecnego ostatnio w jego wierszach tonu lirycznego i osobistego ku kwestiom bardziej uniwersalnym, łączącym prywatne doświadczenie z ogólnym obrazem człowieka dzisiejszych czasów, stojącego wobec świata, który sam stwarza. Większość poetów na ogół ucieka od tego tematu – boją się, wolą raczej czymś zaszokować, stworzyć jakąś wieloznaczność, pobawić się nieczytelną impresją. Brakoniecki natomiast podejmuje wyzwanie, co jest naturalną kontynuacją jego trudnej artystycznej drogi od debiutanckiego tomiku Zrosty z końca lat 70-tych.

Świat i człowieka widzi jako wypadkową przenikających się wzajemnie zależności najprzeróżniejszej natury: polityki i biologii, historycznej wiedzy i prywatności, wielkiej sztuki, zgubnych idei, religii, techniki, upływu czasu; milionów innych. W jednym z wierszy pisze:

Kiedy nie ma Boga, wszystko zależy od sposobu czytania życia, kiedy nie ma Boga wszystko zależy od sposobu ustawienia oka.

A zatem poezja to wciąż trwające ogarnianie rzeczywistości, tłumaczenie jej znaków na zgodny z przesłaniem tomiku język umiłowania życia. Nie dziwi więc, że tytuły wszystkich zawartych tam wierszy rozpoczyna przyimek do: Do maszyny do szycia marki Singer, Do poety Czesława Miłosza, Do parowozu rocznik 1952 na stacji w Starych Juchach, Do Martwej natury Chardina. Tak kiedyś klasycystyczni poeci pisali ody, utwory pochwalne, choć czasem z ukrytym ładunkiem wątpliwości i ironii.

W tomiku Amor fati zwracają uwagę wiersze-apostrofy do obrazów. Wśród nich Piłata i Jezusa Malczewskiego, Artysty i jego żony Spencera, Niewiernego Tomasza Caravaggia. Brakoniecki traktuje te dzieła malarskie w sposób raczej do tej pory niespotykany w poezji, bo jako szczególne „okna wyobraźni”. Nie interpretuje, tworzy metaforę widząc to samo, co malarze, ale szukając innego wyrazu.

Kochamy śmierć z miłości, żyjąc w śmierci. Śmierć to nienawiść miłości, której się nie doznało.

Tak puentuje słynny obraz Śmierć i dziewczyna Egona Schiele.

W sposób najbardziej przejmujący rysuje ludzki los ostatni wiersz zbioru pt. Do Amor fati:

Nie wiem, skąd przybyłem i nie wiem, dokąd pójdę. Marny jest mój żywot a śmierć nielitościwa.

Mimo dramatu Koheleta nie jest to jednak wniosek tragiczny, ani wezwanie do buntu czy kontestacji. Przecież obok fatalizmu wpisanego w istotę człowieczeństwa istnieje jeszcze miłość. Ona nakazuje odróżniać dobro od zła, daje nam szacunek ze strony innych i zwykłe zadowolenie z życia nawet w jego najprostszym, codziennym wymiarze. Ona wreszcie pozwala u kresu życia na pogodzenie się z niewytłumaczalnym i odejście w pokoju.

Tym bardziej będziemy szczęśliwi, im mocniej pokochamy nasze przeznaczenie. To pierwsza myśl, która kojarzy mi się z „Amor fati”, trudnym i szczerym do bólu tomem wierszy Kazimierza Brakonieckiego.

Włodzimierz Kowalewski

(łw)

Więcej w felieton literacki
1918 – Literatura i wolność

Na upadek komunizmu w roku 1989 polska literatura prawie nie zareagowała. Owszem, pojawiły się nowe nazwiska i nowe zjawiska, niemniej pierwsze powieści Manueli Gretkowskiej, Olgi Tokarczuk,...

Zamknij
RadioOlsztynTV