Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 1 °C pogoda dziś
JUTRO: 8 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Dreszczowce

Współczesny czytelnik uwielbia literaturę gatunkową. Na zajęciach pisania kreatywnego, jakie czasem zdarza mi się prowadzić, studenci nie bawią się już w akademickie dywagacje o głębi poetyckiego przekazu, ale pytają wprost: jak napisać romans, kryminał, jak napisać horror. I właśnie dziś o źródłach tego ostatniego gatunku, który wiąże się nie tylko z Drakulą i Transylwanią, ale także po trosze z Polską i naszą literaturą – o czym nie pamiętamy.

Na początku XIX. w Ząbkowicach Śląskich pijani grabarze urządzili sobie makabryczną zabawę, strasząc ludzi potwornymi postaciami poskładanymi ze szczątków zmumifikowanych nieboszczyków. O tej historii pisały gazety całego świata, a angielska pisarka Mary Shelley, żona wielkiego poety-romantyka, pod jej wpływem stworzyła w swojej powieści przerażającego fantoma ożywianego elektrycznością i nazwała go – od niemieckiej nazwy Ząbkowic – Frankensteinem, otwierając tym samym do dziś obecny w literaturze splot horroru i fantastyki naukowej.

Początków tego rodzaju motywów należy szukać w angielskiej prozie końca XVIII wieku, u takich pisarzy jak Matthew Gregory Lewis, znany z niesamowitej powieści pt. „Mnich” czy Ann Radcliffe, autorka „Tajemnic zamku Udolpho” i „Italczyka albo konfesjonału czarnych pokutników”. Właśnie ta dama, mimo że zmarła bardzo dawno, bo w 1823. roku, jest szczególnie ważna dla dzisiejszej kultury masowej. Jej bohaterowie postawieni wobec zdarzeń pozornie niezwykłych, mistycznych, niepojętych – wyjaśniają je przy pomocy chłodnej kalkulacji, tym sposobem dochodząc do prostego, rozumowego rozwiązania. A więc to „mistress Radcliff”, jak nazywał ją Alan Edgar Poe, jest matką dreszczowca, od niej wywodzą się giganci – Arthur Conan Doyle oraz Alfred Hitchcock, a obecnie – tysiące pisarzy, scenarzystów, reżyserów lepiej lub gorzej uprawiających współczesny thriller i horror.

Ann Radcliff inspirowała także polskich pisarzy XIX. wieku, choć wiadomo, że nasza literatura miała wtedy poważniejsze sprawy na głowie. Prekursorką rodzimego horroru była również kobieta, zupełnie już dziś zapomniana Anna Olimpia Mostowska. Niewiele o niej wiemy, nie znamy nawet dokładnych dat urodzenia i śmierci. Wywodziła się z arystokracji, z Radziwiłłów. Była z pewnością wykształcona, oczytana i odważna, skoro starała się o profesurę na Uniwersytecie Wileńskim. Bez rezultatu, rzecz jasna – takie czasy. Zostawiła po sobie kilkanaście książek – w tym pierwszą polską powieść grozy pt. „Strach w Zameczku”. Może więc fakt, że w dawnym pałacu Mostowskich mieści się dziś główna komenda policji nie jest zwykłym zbiegiem okoliczności?

Mało kto pamięta, że od fascynacji angielską literaturą grozy rozpoczął swoją twórczość Zygmunt Krasiński, nasz romantyczny „trzeci wieszcz”, przeciętny poeta, za to genialny dramaturg. Pod wpływem Ann Radcliff i Horacego Walpole’a, jako kilkunastoletni chłopiec napisał i opublikował powieść o posępnym tytule „Grób rodziny Reichstalów”. Szkoda, że później zarzucił prozę, spaliły go nieszczęśliwe miłości i poczucie patriotycznych obowiązków, którym nie mógł podołać. Jestem przekonany, że straciliśmy pisarza światowego formatu.

Natomiast niesamowitość i grozę z motywami patriotycznymi próbował łączyć inny niezwykle utalentowany XIX-wieczny prozaik, Walery Łoziński. W jego romantycznej powieści pt. „Zaklęty dwór” fakty na pozór irracjonalne, z pogranicza metafizyki i rzeczywistości, okazują się należeć do politycznej, narodowej sprawy. Autor jednak nie pocieszył się zbyt długo artystycznym rozgłosem. Znany z porywczości i bardzo – w dzisiejszym języku – „imprezowego” trybu życia, zmarnował swój talent, ginąc w pojedynku, w wieku zaledwie 24. lat. I tu również fatalna literacka strata.

Świadczą te wszystkie postacie, epizody i tytuły o wzajemnych związkach europejskiej kultury i także o tym, że o naszej własnej tradycji literackiej nie powinniśmy ani zapominać, ani jej lekceważyć – nawet „odpalając” komputerową grę czy włączając wieczorem telewizor.

Włodzimierz Kowalewski

Przeczytaj poprzedni wpis:
Odbić się od dna

Psychiatra, autor wielu cennych publikacji na temat uzależnień dr Bohdan Woronowicz stwierdził, że często utożsamia się trzeźwość z abstynencją. W jego pojęciu, jednak, niepijący alkoholicy są...

Zamknij
RadioOlsztynTV