Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 15 °C pogoda dziś
JUTRO: 14 °C pogoda jutro
Logowanie
 

,,Glacier Express” Janusza Majewskiego

„Glacier Express” powinno się chyba wymawiać z francuska. Nazwa dotyczy wszakże Szwajcarii i najpiękniejszej trasy kolejowej w Alpach, liczącej 275 kilometrów, prowadzącej z St.Moritz do Zermatt u stóp Matterhornu. Taki tytuł nosi również najnowsza powieść Janusza Majewskiego.

Janusz Majewski jako prozaik zadebiutował jeszcze w latach 50-tych, w tygodniku „Polityka”, ale pierwszą prozatorską książkę, tom opowiadań „Exhibicjonista”, wydał dopiero w roku 2002. Później były powieści „Siedlisko”, „Zima w Siedlisku” i epopeja rodzinna pt. „Mała matura”. Autor znany jest przede wszystkim jako wybitny reżyser filmowy, jeden z najważniejszych w historii polskiego kina. Twórca ponad 50-ciu obrazów, m.in. „Lekcji martwego języka”, „Zazdrości i medycyny”, „Zaklętych rewirów” czy komedii „C.K.Dezerterzy”. Prawie wszystkie są dokonanymi przez niego adaptacjami literatury, a więc również w nich wyrażają się obrazem pisarskie pasje.

„Glasier Express” przemierza 291 mostów i 91 tuneli, pokonuje przełęcze, jedzie po skalnych półkach, wspina się na wysokość 2. tysięcy metrów.  To jedna z turystycznych atrakcji Szwajcarii, pociąg kursujący dla samej przyjemności podróżowania, dla podziwiania zapierających dech widoków. Nie może być lepszej metafory życia, zwłaszcza w takiej jego definicji, jaka wynika z całej twórczości Majewskiego.

Do „Glacier ekspresu” wsiada profesor Karol Janowski i Max, przyjaciel z lat młodości, lekarz, emigrant w Niemczech. Obydwaj są starzy, ale zupełnie inną starością niż ta, która lamentuje z książkowych stereotypów, kojarzy się z cierpieniem i samotnością.

Starość! Nienawidzę starości! Pogardzam starością – wyznaje Karol. Teraz, kiedy mam 82 lata, mam prawo tak mówić! To są uprawnienia legalnie nabyte i nikt nie może ich kwestionować.

Karol i Max raczej nie podziwiają przez wielkie szyby alpejskich pejzaży. Za to w ich rozmowie otwierają się kolejne szufladki smaków życia. Mocno pachną imiona kobiet, nabierają rumieńców postacie spotkanych kiedyś ludzi, dziwią anegdoty i paradoksy. Karol opowiada:   

Z takich głupot to nigdy nie zapomnę, jak w zatłoczonym pociągu do Wrocławia (…) jakiś gość w trakcie kłótni powiedział do swego adwersarza: – „Coś pan taki ważny, jak byś pan miał kapelusz z rękawami?!” (…)kłótnia wygasła, a mnie to zachwyciło i jakby na całe życie uformowało moją skłonność do absurdu (…).   

Nie są to tylko czcze wspomnienia dla samej nostalgii za przeszłością. Odniosłem wręcz wrażenie, że czas w tej powieści jest czymś bardzo mało istotnym, a właściwie nie ma go wcale. Bo w życiu naprawdę liczy się tylko to, co istnieje poza czasem, lub to, co z niszczącego strumienia czasu można uratować.

Ale obydwaj bohaterowie, doświadczeni smakosze życia, bronią się przed trywialnym hedonizmem. W ich opowieści włącza się, świetnie zresztą skonstruowany, fabularny wątek spotkanego w pociągu Jorgosa Tavlasa i jego o tyle namiętnej, co zgubnej miłości do japońskiej wiolonczelistki Haniko. Miłości, która – znów wbrew stereotypom – prowadzi człowieka ku złu, a opowiedziana służy ku przestrodze.

W ogóle dawno nie czytałem powieści, w której zgromadzono tyle recept na dobre, pełne światła życie. Jedną na pewno będę pamiętał długo. Jest to „wstręt do (wszelkiej) przynależności”, który Karol podaje jako swoją życiową zasadę.

Ale refleksje Karola bywają również pesymistyczne i pełne dramatyzmu, tak jak ta, na temat moralnej kondycji świata:

Czymże jest świat? Bezmiarem szaleństw i grzechów! Nie chcę bluźnić, ale czasem nie rozumiem Pana Boga, dlaczego wystawia nas na takie próby?      

Boskość sama w sobie wyklucza ogarnięcie jej ludzkim rozumem. Jednak i w gąszczu dylematów, pułapek, wątpliwości, jakie niesie ludzki los, każdy człowiek własnymi siłami może odnaleźć prostą drogę wiodącą ku szczytom, choćby były strome i wysokie jak szwajcarskie Alpy.

Polecam Państwu „Glacier Express” Janusza Majewskiego, bo jako jedyna z wydanych ostatnio powieści przypomina tę ważną prawdę.

Włodzimierz Kowalewski

(łw)

Więcej w felieton
Przemijamy

Przemijamy. Każdego dnia płonie nasz lont, który prowadzi do wielkiego BUM!, lub cichego ACH! Aż się prosi, żeby nasz wierny Sancho Pansa, mokrymi od śliny palcami,...

Zamknij
RadioOlsztynTV