Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 14 °C pogoda dziś
JUTRO: 20 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Później niż zwykle

znicz. Fot. BŚC

W tym roku trochę się spóźniłem z tradycyjnym listopadowym pożegnalnym felietonem, chorowałem, wiadomo jesień i wiek już nie ten. Miniony rok, ten od listopada do listopada był zdecydowanie niełaskawy dla filmowców, jak i dla innych grup zawodowych, twórczych.

Dla nas największą tragedią było nagłe odejście Andrzeja Wajdy, pisałem o tym w oddzielnym felietonie, właśnie reżyserzy postanowili nas gremialnie opuścić, tak jakby zdecydowali, że młodsze pokolenie twórców powinno już ich zastąpić. Więc nie tylko mistrz Wajda, także Waldemar Dziki, Andrzej Kondratiuk, Andrzej Żuławski, Andrzej Kotkowski a wspominam tylko naszych reżyserów, ale przecież śmierć upomniała się także po wybitnego reżysera amerykańskiego Gerrego Marshalla, to on stworzył „Pretty Woman”. Zawsze bliscy byli mi piosenkarze, zwłaszcza rockowi, którzy czasami lepiej lub gorzej grali, grywali w filmach, często samych siebie lub postaci podobne do nich samych. W tym roku opuścił nas Glen Frey, po pierwsze rockman, członek The Eagles ale także aktor, pojawiał się w serialach sensacyjnych, był w tym dobry. Jak Państwo pamiętacie pożegnaliśmy także Princa, muzyka i aktora jakże charakterystycznego. Nie mogę nie wspomnieć o Davidzie Bowie, który po pierwsze był z kosmosu, kapitalnym muzykiem i utalentowanym aktorem, doprawdy sporo grał. Chwilę temu odszedł, już na zawsze, kanadyjski bard Leonard Cohen, nie był wziętym i popularnym aktorem ale czasem mignął na ekranie, natomiast jego pieśni zagrały w wielu filmach i to chyba jest najważniejsze, u mnie w domu grają od zawsze i tak już zostanie.

Kino to aktorzy bo to ich chcemy zobaczyć na ekranie, bardzo przeżyłem śmierć Alana Rickmana, angielskiego wybitnego aktora, pamiętnego oczywiście z Harrego Pottera, ale ja wyjątkowo cenię sobie rolę, Szalonego Szeryfa z Nottingham w Robin Hoodzie, tym z Kevinem Costnerem, kapitalna rola. Ostatnio zmarł powszechnie lubiany Andrzej Kopiczyński, wiadomo „Czterdziestolatek”. Parę tygodni temu zmarł popularny amerykański komik Gene Wilder, nie zapominamy o nieodżałowanym Marianie Kociniaku, wszechstronnym aktorze dramatycznym i komediowym. Oczywiście jak zawsze ta moja lista jest niepełna ale przecież pamiętamy o wszystkich.

Na koniec jak zwykle o moich lekturach, rzecz wymagająca natychmiastowego sfilmowania to kolejny znakomity czarny kryminał Mariusza Czubaja „R.I.P”, świetna powieść rozgrywająca się na Mazurach w okolicach Szczytna, mroczna i niezwykle aktualna. Nasi górą.

Kinoman

Przeczytaj poprzedni wpis:
Mirosław Nicewicz: Nasza sieć dróg ma być spójna z siecią autostrad

Kierowcy z Warmii i Mazur pojadą szybciej drogą ekspresową S7. Gościem Krzysztofa Kaszubskiego w Porannych Pytaniach był Mirosław Nicewicz dyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad...

Zamknij
RadioOlsztynTV