26-letni Tunezyjczyk z zarzutem zabójstwa mieszkańca Ełku
Fot. K. Grabowska
Zarzut zabójstwa 21-letniego Daniela z Ełku postawiono obywatelowi Tunezji – potwierdził dziś (2 stycznia) prokurator rejonowy w Ełku Wojciech Piktel.
26-letniemu Tunezyjczykowi grozi dożywocie. – Niewykluczone, że zarzuty usłyszy jeszcze jeden pracownik baru – dodał prokurator. Początkowo zatrzymany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Jednak w trakcie składania wyjaśnień potwierdził, że podczas szamotaniny z ofiarą użył noża zabranego z miejsca pracy.
Ukradł dwie butelki napoju z baru Prince Kebab, a przy próbie ich odebrania przez pracowników lokalu zginął – tak w skrócie wyglądały wydarzenia sylwestrowej nocy w Ełku. Śmierć 21-letniego Daniela wywołała zamieszki na ulicach miasta. Dzisiaj prokurator wystąpi do sądu o tymczasowe aresztowanie oskarżonego Tunezyjczyka. Niewykluczone, że zarzuty usłyszy jeszcze jeden pracownik baru.
Mieszkaniec Ełku został ugodzony nożem w okolice serca i nerki. Tunezyjczyk, który usłyszał zarzut zabójstwa, przyznał, że podczas bójki używał noża. Prokuratura nie potwierdza nieoficjalnych i początkowych informacji o tym, by przed tragiczną bójką mieszkaniec Ełku wrzucił do baru petardę. Według prokuratury 21-latek był wcześniej karany, nie ujawniła jednak za co. Razem z Tunezyjczykiem policjanci zatrzymali jeszcze 3 osoby, wśród nich obywateli Algierii i Maroka. Zatrzymani byli trzeźwi.
Dziś wykonana zostanie sekcja zwłok, która pomoże ustalić dokładną przyczynę śmierci młodego ełczanina. Jego śmierć w niedzielę (1 stycznia) wywołała zamieszki na ulicach miasta. Kilkuset mieszkańców Ełku zebrało się przed prowadzonym przez cudzoziemców barem, żeby wyrazić sprzeciw wobec tragedii i zapalić znicze. W tłumie były też osoby agresywne, które wybiły szyby i zniszczyły witrynę lokalu, rzucały petardami, butelkami oraz kamieniami w stronę funkcjonariuszy i radiowozów. Zatrzymano 28 najbardziej agresywnych osób. Osoby te mogą odpowiadać za zniszczenie mienia i zakłócanie porządku publicznego. Szef MSWiA Mariusz Błaszczak zapowiedział, że zarówno sprawcy zabójstwa, jak i późniejszych zajść ulicznych, zostaną surowo ukarani. W niedzielę wieczorem policja użyła środków przymusu bezpośredniego, w tym gazu pieprzowego. Nie ma informacji, aby ktokolwiek odniósł jakieś urazy. Protestujący rozeszli się przed północą.
Ulica Armii Krajowej, gdzie trwały zamieszki jest już przejezdna. Dziś (2 stycznia) jest spokojnie. Policja cały czas monitoruje sytuację. Pod lokalem, przed którym zginął młody mieszkaniec Ełku palą się znicze i stoi kilka policyjnych radiowozów.
(gol/pap/bsc)
