Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 14 °C pogoda dziś
JUTRO: 20 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku ukraińskim – kwiecień 2019

Audycje w języku ukraińskim nadajemy codziennie, również w święta, o godzinach 10.50 i 18.10. Prezentujemy serwis informacyjny o życiu diaspory ukraińskiej na Warmii i Mazurach i w Polsce oraz wieści z samej Ukrainy. Po kilku dniach zamieszczamy też tłumaczenia audycji w języku polskim. Do słuchania audycji zapraszają dziennikarze: Jarosława Chrunik, Hanna Wasilewska i Sergiusz Petryczenko. Audycje w języku ukraińskim emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM.

30.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus Zmartwychwstał! Zaprawdę Zmartwychwstał!

Drodzy słuchacze, witam was w Światły Wtorek, 30 kwietnia, na antenie Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. 1Radujemy się ze Zmartwychwstania Chrystusa, cieszymy się świętami i przebudzeniem wiosny. Radość przepełnia każdą duszę, jednak powinniśmy uważać, być czujnymi, żeby nie przegapić czegoś bardzo ważnego. Dzisiejsza Ewangelia jest bardzo pouczająca, warto więc zastanowić się nad tym głębiej. A kto pomoże nam w tym lepiej, niż nasz ojciec Kościoła, Jego Świątobliwość Swiatosław? Spróbujmy zrobić tak, żeby była u nas i radość wiosenna, i rozmyślanie nad tym, co nigdy nie przemija: nad Bożą miłością. Święta wielkanocne – to dla nas oprócz radości także nauka wiary i miłości.

(-)

Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli». Na to On rzekł do nich: «O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?» I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?» W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi». Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba.

(-)

Ta opowieść ewangeliczna opowiada o spotkaniu Kleofasa i jeszcze jednego ucznia z Jezusem w drodze. Jezus mógł ich pozostawić samym sobie, ale nie chciał, żeby byli smutni, chciał im pomóc. Bardzo trafnie opowiada o tym głowa UCGK, Jego Świątobliwość Swiatosław. Dzięki „Żywej TV” my też możemy go posłuchać:

(-)

Ta stronica Ewangelii od św. Łukasza, należy do najcenniejszych perełek spośród wszystkich ksiąg Nowego Testamentu. Dwóch uczniów idzie z Jerozolimy do Emaus. Trudna to była droga. Oni nie podróżują sobie ot, tak, po prostu. Oni wracają z głębokim rozczarowaniem. Dopiero co oni przeżyli być może największy wstrząs w ich życiu. Moment ukrzyżowania, śmierć Jezusa Chrystusa. Zostały całkowicie zrujnowane wszystkie ich plany na ich życie osobiste. Wszystko to, co wiedzieli i rozumieli o Bogu; wszystko to, co wiedzieli i rozumieli czytając księgo Pisma Świętego. Ale największym ich bólem i rozczarowaniem było to, że zostawili wszystko, poszli za Chrystusem, włożyli na niego całą swoją nadzieję. Stał się On niejako sensem ich życia. I w jednej chwili wszystko przepadło. Święta się skończyły, Chrystusa ukrzyżowano, morze ludzi, którzy za nimi szli – rozbiegło się… Chyba ta myśl, która poprowadziła ich w drogę, była taka: „Wszystko przepadło, bierzmy swoje rzeczy, wracajmy do domu”. Ale powrót do domu był powrotem wielkiego wstydu! Dlatego, że prawdopodobnie wszyscy ci, do których zbierali się wejść do domu, włącznie (prawdopodobnie) z ich żonami, z dziećmi, z krewnymi – pewnie by się z nich śmiali. „Widzicie? Zostawiliście nas, poszliście za tym wędrownym nauczycielem i co teraz jest z wami?” Ciężka była ta droga do Emaus… Dlatego sprzeczali się między sobą, jakby jeszcze raz przeżywając wszystko to, co bolało ich w sercach.

Ale raptem po drodze przyłącza się do nich dziwny pielgrzym. Być może, takich było wielu po drodze, ponieważ na święto Paschy do Jerozolimy przybywało wielu pielgrzymów, którzy potem w tych dniach wracali do domu. Ale ten pielgrzym zaczyna z nimi rozmowę; on, pierwszy, jakby się wtrąca. Wchodzi w ich wątpliwości, w ten ból, z którym idą do tego miasta, 60 stadiów od Jerozolimy. Co ciekawe: kluczowym momentem tego wydarzenia staje się przede wszystkim miłosierdzie i miłość do pielgrzymów, które przejawiają ci uczniowie.

Jezus chciał już iść dalej, oni Go nie poznali. Być może oni go kochali, ale mieli wątpliwości. Zabrakło im wiary, żeby w tym wędrowcu, pielgrzymie ujrzeć ich Nauczyciela. Zabrakło im wiary, żeby poznać obecnego obok nich zmartwychwstałego Chrystusa. Ale oni zobaczyli zwyczajnego pielgrzyma, który w nocy wybrał się w drogę i okazali mu zwyczajne miłosierdzie. Mówią: „Wiesz, dzień już się kończy, chodź z nami; zjemy kolację i zostań z nami!’’. I dopiero wtedy Jezus postanawia pozostać z tymi uczniami. I razem spożywając wieczerzę, ten pątnik, ten pielgrzym, który wtrącił się, rozpoczął z nimi dialog, wszedł w ich ból, zaczyna łamać chleb. Była to Boska Liturgia. I w tym momencie, gdy Jezus – tak jak na Tajemnej Wieczerzy – wziął chleb, pobłogosławił, rozłamał – dopiero wtedy poznali przy łamaniu chleba swego zmartwychwstałego Zbawiciela.

Dopiero wtedy zobaczyli, że wszystko dopiero się zaczyna. Nie wiemy, czy tę noc spędzili tam, gdzie chcieli przenocować, ale wiemy, że szybko z powrotem wracają do Jerozolimy. I wszystko to, co wydawało się im już pustym – jakiś wymysł, jakieś kobiety poszły, mówiły, że widziały zmartwychwstałego Chrystusa, ale uczniowie Go nie widzieli i ta wiadomość o Zmartwychwstaniu nawet nie zmieniła ich zamiaru powrotu do domu. Dopiero teraz. Wracają z powrotem do Jerozolimy i przyłączają się do uczniów, którzy widzieli Zmartwychwstałego.

Widzicie, ta historia jest historią o każdym z nas. O życiu i doświadczeniu każdego człowieka, który stara się otworzyć się przed Bogiem i uwierzyć w to, co wieści mu Kościół Chrystusowy. Jest takie interesujące, że właśnie miłość pomaga nam zrozumieć Pismo. Być może ci uczniowie nie byli w stanie kochać Jezusa jak Boga, ale zaczęli od najmniejszego: pokochali Go najpierw jak bliźniego. A potem w tym bliźnim odkryli obecnego, żywego, zmartwychwstałego Zbawiciela.

(-)

To bardzo pouczająca historia. Ileż to razy, gdy w naszym życiu wszystko się rozpada, sami nie umiemy dać sobie rady, tracimy nadzieję, wpadamy w rozpacz i w żaden sposób nie potrafimy zobaczyć, że przez cały ten czas jest z nami Bóg. Jednak On jest bardzo taktowny, On wchodzi w nasz ból, ale do niczego nie zmusza. Tak jakby chciał powiedzieć: „Jestem gotów ci pomóc, ale czy ty tego chcesz?” A gdy nie jesteśmy gotowi do tego, co wielkie, nie jesteśmy gotowi uwierzyć tak w pełni, całym sobą Bogu, to przynajmniej kochajmy jeden drugiego. Jak mówi Jego Świątobliwość Swiatosław – droga do Chrystusa prowadzi przez miłość do bliźniego. A wtedy radość będzie pełna.

(-)

Święta wielkanocne przynoszą nam radość duchową – cieszymy się ze Zmartwychwstania Chrystusa – i radość fizyczną, bo przyszła wiosna, przyroda się obudziła, słońce przygrzewa, kwiaty rozkwitają, ptaki śpiewają… i śpiewają dzieci i młodzież:

(-)

Na Ukrainie (zwłaszcza Zachodniej) często można usłyszeć „wesnianki”, zobaczyć „krzywe tańce”. Wiosna – to początek nowego cyklu, początek nowego życia. Tymi pieśniami obrzędowymi Ukraińcy przywołują wiosnę, okazują radość z jej przyjścia, życzą pięknego urodzaju i pomyślności w nowym rocznym cyklu:

(-)

W ostatnich latach odradzają się tradycje na Ukrainie i odradzają się one w diasporze. Dzieci i młodzież śpiewają przy cerkwiach, ale prezentują też swoje talenty na konkursach i festiwalach – na przykład na Święcie Twórczości dziecięcej w Giżycku:

(-)

Nie chce się, drodzy słuchacze, w takim świątecznym dniu mówić o wojnie, chociaż o niej nie zapominamy, więc wybaczcie mi, że kolejny fragment powieści usłyszycie za tydzień. Dzisiaj jeszcze cieszmy się i śpiewajmy! Program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik i znowu będę na was czekać jutro o tej samej porze. Chrystus Zmartwychwstał! Zaprawdę Zmartwychwstał! (jch/bsc)

30.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

72 lata temu rozpoczęły się masowe wysiedlenia ludności ukraińskiej z południowo-wschodniej Polski w ramach akcji „Wisła”
W czasie Wielkanocy obrządku wschodniego tradycyjnie na lwowskim rynku odbywa się miejskie święto lanego poniedziałku. Rosja otworzyła pierwszy punkt paszportowy dla mieszkańców Donbasu. W szkole podstawowej imienia Łesi Ukrainki w Bartoszycach podsumowano VI ogólnopolski konkurs plastyczny „Taras Szewczenko mój przyjaciel”. O tym opowiemy za chwilę. W studiu Polskiego Radia Olsztyn jest Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

72 lata temu rozpoczęły się masowe wysiedlenia ludności ukraińskiej z południowo-wschodniej Polski w ramach akcji „Wisła”. Głównym powodem trzymiesięcznej operacji była likwidacja oddziałów UPA, poprzez odcięcie ich od wsparcia okolicznych mieszkańców. Jednak w ramach odpowiedzialności zbiorowej ucierpieli też ludzie niezwiązani z działalnością ukraińskiej partyzantki. Jak mówi historyk z rzeszowskiego oddziału IPN Artur Brożyniak, wysiedleniami w ramach operacji „Wisła” objętych zostało ponad 140 tys. osób – Ukraińców i Łemków – z ówczesnych województw rzeszowskiego, krakowskiego i lubelskiego
[wypowiedź w języku polskim]
Akcję „Wisła” zakończono 31 lipca 1947 roku.

(-)

W czasie Wielkanocy obrządku wschodniego tradycyjnie na lwowskim rynku odbywa się miejskie święto lanego poniedziałku. Padający deszcz i niska temperatura powietrza nie przeszkodziły lwowianom uhonorować tę wielkanocną tradycję .

(-)

Rosja otworzyła pierwszy punkt paszportowy dla mieszkańców Donbasu. Zgodnie z dekretem prezydenta Władimira Putina, Ukraińcy z separatystycznych regionów Ługańskiego i Donieckiego mogą na uproszczonych zasadach uzyskać rosyjskie obywatelstwo. Działania władz Rosji potępiła Ukraina oraz państwa Unii Europejskiej i Stany Zjednoczone. Z Moskwy – Maciej Jastrzębski:
[korespondencja w języku polskim]

(-)

W Szkole Podstawowej imienia Łesi Ukrainki w Bartoszycach podsumowano VI ogólnopolski konkurs plastyczny „Taras Szewczenko – nasz przyjaciel”. Pracy nadeszły z Olsztyna, Bartoszyc, Bytowa, Węgorzewa, Górowa Iławeckiego, Dobrego Miasta, Drogoszów, Kandyt, Kętrzyna, Koszalina, Lidzbarka Warmińskiego, Łosi, Łodzi, Mołtajn, Przemyśla, Pieniężna, Świątek, Sobiechów, Solianki, Stargardu, Topryn i Szczecina. Konkurs odbył się w trzech kategoriach wiekowych: przedszkolaki, uczniowie klas 1-3, uczniowie klas 4-7. Prace konkursowe oceniało jury w składzie: Lubomira Tchórz, Anna Dąbrowna, Maria Trojanowska, Mirosław Drozd. Udział wzięło 215 dzieci, z czego 25 otrzymało tytuł laureatów konkursu. Gratulujemy zwycięzcom.

(-)

Ta informacja kończy nasze wydanie. Żegnam się z wami do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Chrystus zmartwychwstał.(dw/ad)

29.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!
Witam was, drodzy słuchacze, w Światły Poniedziałek, 29 kwietnia, na falach Polskiego Radia Olsztyn. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Jak tam? Jesteście susi? Nie powinniście być susi w takim dniu, zwłaszcza dziewczęta.

(-)

Doczekaliśmy się nareszcie Wielkanocy; wczoraj we wszystkich cerkwiach rozbrzmiewały wielkanocne dzwony i niósł się do niebios radośny śpiew: „Chrystus zmartwychwstał!”. A na koniec liturgii księża śwoęcili artos, którym będziemy się dzielić za tydzień, w Niedzielę Niewiernego Tomasza:

(-) Fragment nabożeństwa

Do Wielkanocy przygotowujemy się długo. Na to, żeby godnie i z radością śpiewać dostojne „Chrystus zmartwychwstał!”, mamy 40 dni postu,- mówi abp UCGK w Polsce, J.E. Eugeniusz Popowicz:
– Przez cały Wielki Post, przez cały Wielki Tydzień, każdy dzień Wielkiego Tygodnia ma nas doprowadzić do kulminacji tych przeżyć liturgicznych, zakończeniem których jest Pascha Chrystusowa, gdzie widzimy ten wybuch Bożej Miłości. Bo nawet pusty Grób – co to jest? To jest wybuch Bożej Miłości – do stworzenia. Tak że to wszystko prowadzi nas poprzez wiarę, przez Krzyż, nadzieję do tego, żebyśmy zrozumieli, tak jak mówi o tym ap. Paweł w I Liście do Koryntian, że wszystko przemija, a pozostaje tylko jedno: Miłość, która jest wieczna i niezmienna. Ta Boża Miłość jest niezmienna i On chce, żebyśmy żyli tą miłością i chce, żebyśmy się tą Miłością dzielili i napełniali nią świat. Wtedy będzie dobrze. Wtedy te święta paschalne będą miały dla nas bardzo głębokie znaczenie.

(-)

W Niedzielę Wielkanocną, po Nadgrobnym, Jutrzni Zmartwychwstania i Boskiej Liturgii Jana Złotoustego wszyscy śpieszą do domu na śniadanie wielkanocne. Jedni świętują w gronie rodzinnym, inni – w samotności:
– Skromnie, sam, bo zostałem sam; nie wiem, może kolega do mnie przyjdzie – tak obiecywał, ale czy będzie – tego nie wiem.
– Czy przypomina się panu jakaś taka Wielkanoc, najlepsza…
– Z rodzicami, rodzinna po prostu. Gdy była rodzina, gdy byli rodzice, dziadkowie, babcie jeszcze… Razem witaliśmy, razem świętowaliśmy. Teraz już wszystko tak się rozleciał – jedni poumierali, a dzieci też się rozeszły, bo jedni są za granicą, inni zmienili konfesję.
– Taki nasz los, ale jednak 70 lat wytrwaliśmy.
– Tak, tak, ale że tak powiem, to takie niedojedzone owce. Synowie i córki pobitego narodu; porozrzucani. Jeszcze coś zostaje, ale bardzo mało. To takie smutne.
– Najsilniejsi pozostają.
– Tak, ci, którym Bóg pomaga i daje siłę, wiarę  i nadzieję, żeby całkiem nie opuścić rąk i nie stracić ducha.

(-)

– Bardzo dobrze, bo cała rodzina się zjechała, wszyscy są razem, a nam udało się doczekać jeszcze tej Wielkanocy. I jeszcze w takich okolicznościach, że cała rodzina jest razem. Bo to było zawsze najważniejsze dla nas – żeby była rodzina razem. Moja mama zawsze… może dlatego też zmarła, że chciała jeszcze zrobić święta dla nas. I zamiast pójść do lekarza w piątek, to przygotowywała święta, bo rodzina się zbiera. Może nie, ale tak to wyglądało, bo nie doczekała tej Wielkanocy, którą tak przygotowywała.
– Ale rodzinie przygotowała.
– Tak, rodzina miała. Rzeczywiście, rodzina była razem, tylko razem wszyscy płakali w tym czasie akurat…

(-)

– My w rodzinie razem świętujemy, potem jedziemy do mamy – do jednej, do drugiej, po kolei, tak że wszystkich odwiedzamy. Wszystkim życzymy wesołych świąt!
– Łatwo jest przygotować święta dla sześcioosobowej rodziny święta?
– No, niełatwo, ale my bardziej jedziemy jeszcze do mojej mamy i jeszcze do Stefana rodziców, tak że za dużo aż tak nie przygotowujemy, bo po prostu potem tego wszystkiego się nie zje. Wie pani jak to jest.
– Wiem.
– Trochę zrobi się w domu, do mamy każdy coś przywiezie i wszyscy wtedy siadamy. Tak jest po prostu łatwiej.

(-)

A dzieci, jak to dzieci – im aby święto!
– Marysia, czy Kaja?
– Marysia!
– Lubisz święta?
– Tak!
– A co najbardziej lubisz w święta? Na co czekasz najbardziej?
– Eeeee… Na śnieg!
– A na pisanki też?
– Tak!
– Malujesz też sama pisanki?
– Tak!

(-)

Można namalować na jajeczku św. Mikołaja i pisanka będzie aktualna przez cały rok.

(-)

Chrześcijańskie zwyczaje na Ukrainie ściśle przeplotły się ze zwyczajami ludowymi, sięgającymi korzeniami do głebi wieków – czasów, gdy Słowianie ubóstwiali siły Natury. Inne nazwy Światłego Poniedziałku, to Polewany, Oblewany, Wołoczylny… Pochodzą one od rytuałów powitania wiosny, przebudzenia przyrody. Najbardziej rozpowszechniona jest tradycja oblewania dziewcząt wodą. Częściej spotykamy ją w zachodnich częściach kraju. Jak mówią lokalni mieszkańcy, po wsiach wieczorem młodzież zbierała się koło cerkwi i młodzi kawalerowie oblewali dziewczęta wodą – żeby zademnstrować swoją sympatię. Dziewczyna ze swej strony powinna była podarować mu kraszankę. Zademonstrowanie takiego zainteresowania dziewczyną często mówi o przyszłym weselu, dlatego starsze pokolenie pobłażliwie odnosi się do rozrywki młodzieżowej.

(-)

Oblewanie czystą wodą symbolizuje oczyszczenie ciała i duszy i kojarzy się z obrzędem chrztu. W niektórych krajach Zachodu też istnieją podobne zwyczaje – oblewania siebie, innych ludzi, a czasami także domów czystą wodą źródlaną; jako symbol wiosennego oczyszczenia. Nazwa „Wołoczylny Poniedziałek” związana jest z tradycją chodzenia do rodziny, współmieszkańców wsi, częstowania nawzajem wielkanocnymi smakołykami, poświęconymi w przeddzień w cerkwi. Dzieci odwiedzają swoich chrzestnych, dziadków i babcie. Niosa im kołacze i kraszanki. A ci w swoją kolej częstują je ciastem, cukierkami, kiełbasa domowej  roboty.
Jeszcze jednym przejawem nastroju świątecznego stały się „hajiwky” w towarzystiwe dziewczęcych korowodów. Te piesni obrzędowe poświęcone są wiośnie i zapoczątkowaniu prac polowych. Nazywa się je także „wesniankami”, „ryndziwkami”, „hahiłkami”, „jahiłkami”…
Na tle odrodzenia kultury ludowej, zainteresowania historycznymi zwyczajami przodków, festyny ludowe w Światły Poniedziałek organizowane są na Ukrainie w muzeach etnograficznych pod gołym niebem. Znakomitym tego przykładem jest świętowanie w Parku szewczenkowskim we Lwowie, gdzie tego dnia zbiera się mnóstwo turystów i lokalnych mieszkańców. Mają oni okazję nie tylko wziąć udział w rytuałach światecznych, ale tez zapoznać się z autentycznymi wyrobami twórców ludowych, którzy zachowują i przekazują tajemnice tradycyjnych ukraińskich rzemiosł:

(-) Fragment zabawy

Tak radośnie świętuje i bawi się młodzież na Ukrainie. I wam życzę takiej radości na święta i na co dzień. Program przygotowała  i przedstawiła Jarosława Chrunik. Spotkamy się znowu jutro o tej samej porze.
Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał! (jch/ad)

29.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Większość Ukraińców świętuje obecnie Wielkanoc. Na Warmii i Mazurach świętują grekokatolicy i prawosławni. 30 kwietnia, trzeciego dnia świąt wielkanocnych w Bytowie w woj. pomorskim zaplanowano poświęcenie pomnika św. Jerzego. 72 lata temu rozpoczęły się masowe wysiedlenia ludności ukraińskiej z południowo-wschodniej Polski w ramach akcji „Wisła”. O tym usłyszycie w programie informacyjnym już za chwilę. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Większość Ukraińców obecnie obchodzi święta wielkanocne. Wierni Cerkwi prawosławnej i grekokatolicy uczestniczyli w uroczystych całonocnych nabożeństwach. Wcześniej święcili pokarmy. Spędzą święta w rodzinnym gronie. O świętowaniu w Kijowie opowie Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
W Olsztynie Wielkanoc świętują grekokatolicy i prawosławni. W prawosławnej cerkwi Opieki Matki Boskiej wielkanocne nabożeństwo odbyło się tradycyjnie w nocy, a wcześnie rano wierni mogli poświęcić baby i inne smakołyki, którymi napełnili wielkanocne koszyki. Natomiast w święcie Zmartwychwstania Pańskiego ważna nie jest zawartość koszyka, a stan duszy mówi proboszcz parafii prawosławnej w Olsztynie ojciec Jarosław Jaszczuk, chociaż trudno wyobrazić sobie Wielkanoc bez tradycyjnej babki:
[wypowiedź w języku polskim]
Tydzień po Wielkanocy tradycyjnie nazywany jest jasny tygodniem, bo chrześcijanie wschodni nadal świętuję. 30 kwietnia, trzeciego dnia świąt wielkanocnych w Butowi w woj. pomorskim zaplanowano święcenie statuy świętego Jerzego. Właśnie ten święty jest patronem miejscowej parafii Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego – pisze w Naszym Słowie Paweł Łoza. Monument znajduje się na miejscu, gdzie zebrane są fragmenty kamiennych krzyży i pomników, które pozostały po dawnym niemieckim cmentarzu. Ten znajduje się kilkadziesiąt metrów od świątyni. „Nasza cerkiew znajduje się na wzgórzu świętego Jerzego. Miasto wyszło z inicjatywą postawienia pomnika” – mówi proboszcz ojciec Roman Malinowski, który podpowiada, że Bytów obok Cyganki i Chrzanowa to jedna z najstarszych parafii po wysiedleniu w 1947 roku. Swoją świątynię przy ulicy Josyfa Slipego parafia ma od 1989 roku. Obecnego patrona ulica otrzymała w maju 2012 roku, gdy Ukraińcy obchodzili 65. rocznicę Akcji Wisła. Wtedy na ścianach kościoła odsłonięto tablicę pamiątkową, by uszanować ludzi, którzy zostali w powiecie po wysiedleniach w 1947 roku (wtedy liczba Ukraińców stanowiła 20% powiatu). Warto wspomnieć, że w maju 2015 roku w Gdańsku odsłonięto i poświęcono pomnik chrzciciela Rusi-Ukrainy księcia Włodzimierza Wielkiego.
(-)
72 lata temu rozpoczęły się masowe wysiedlenia ludności ukraińskiej z południowo-wschodniej Polski w ramach akcji „Wisła”. Głównym powodem trzymiesięcznej operacji była likwidacja oddziałów UPA, poprzez odcięcie ich od wsparcia okolicznych mieszkańców. Jednak w ramach odpowiedzialności zbiorowej ucierpieli też ludzie niezwiązani z działalnością ukraińskiej partyzantki.
(-)
Tym kończymy nasze wydanie. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Na falach Polskiego Radia Olsztyn usłyszymy się jutro o 10:50. Chrystus zmartwychwstał! (dw/bsc)

28.04.2019 – godz. 20.30 (opis do dźwięku)

Chrystus zmartwychwstał. W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska. Dzisiaj jest najszczęśliwsze święto w roku. Słychać dzwony, a chrześcijański świat pełen jest radości i dobra. Otwórzcie oczy i zobaczcie jak światło przenika was i oczyszcza. Zapcha wanilii, wypieków i gorącego wosku otwiera serce, napełnia dusze wiarą. Niech czysty dźwięk dzwonów wygna smutek z każdego kątka waszego domu poprzez światło paschy.

(-)

Z wielkanocnymi życzeniami do wiernych greckokatolickich tradycyjnie zwrócił się zwierzchnik kościoła w Polsce arcybiskup Eugeniusz Popowicz:
Drodzy w Chrystusie bracia i siostry. W ten paschalny świąteczny czas chcę wszystkim wam złożyć życzenia przy okazji tego święta świąt, paschy chrystusowej. Wszyscy skończyliśmy Wielki Post. Wszyscy przeszliśmy tę wędrówkę na wzór narodu wybranego, który w czasie tej wędrówki w jakiejś mierze wejść w głębie swojego życia i zobaczyć swoją niemoc i grzech; starali się wszyscy to wszystko porzucić poprzez wielkopostne nabożeństwa, rekolekcje, żal; tak staliśmy się świadkami misterium Wielkiego Tygodnia, gdzie widzieliśmy naszego Zbawiciela, który był skazany na śmierć i za każdego z nas  poniósł nasz krzyż na Golgotę i tam oddaje życie, składa się w ofierze za każdego z nas. Zdawało się, że tam na Golgocie będzie koniec, ale nie, jego śmierć była początkiem czegoś nowego, początkiem czegoś co zadziwiło cały świat. Pamiętacie jak w paschalny poranek kobiety poszły do grobu pańskiego, by namaścić martwe ciało i jakie było ich zdziwienie, gdy zobaczyły, że kamień z grobu jest odsunięty, a grób jest pusty, a przy grobie stał anioł pański, który powiedział – nie bójcie się, czemu szukacie martwego pomiędzy żywymi, on zmartwychwstał, jego tu nie ma. Moi drodzy, pamiętamy wszyscy jak te słowa – nie bójcie się – zrobiły wrażenie na nas i całym świecie, kiedy wypowiedział je z Bazyliki św. Piotra święty już papież Jan Paweł II w dzień inauguracji swego pontyfikatu. Tak, chrześcijanin nie ma się  bać, ma iść za Jezusem Chrystusem, ma odważnie nieść swój krzyż, ma jeśli trzeba, dać się ukrzyżować, bo maje świadomość z tym Chrystusem, który zwyciężył śmierć zmartwychwstanie do nowego życia. Moi drodzy, oczywiście by to zrozumieć, trzeba wielkiej wiary w Jezusa Chrystusa. Ta wiara ma formować się w naszych sercach. Kościół zaprasza by wstąpić na nowo do szkoły naszej wiary, a taką szkołą jest oczywiście w niedzielnej liturgii świętej, która jest taką małą paschą, gdzie we wspólnocie braci i sióstr możemy dzielić się tą wiary, możemy tej wiary uczyć się, jak na co dzień w tym świecie, który nie jest lekki, żyć, żyć zmartwychwstałym Chrystusem. I dlatego taka ważny jest nasz udział w niedzielnych mszach i do tego drodzy szczerze was zapraszam, by nie traktować tego jako ciężkiego obowiązku, ale byśmy z radością szli na niedzielną liturgię ze świadomością, że tam spotkamy  takie same siostry i braci w wierze, że spotkamy tam zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa. Na te paschalne święta życzę wam wszystkim tej paschalnej radości i niech zmartwychwstały Chrystus wszystkim wam błogosławi. Chrystus zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał.
Zapis całego wideo z życzeniami Eugeniusza można zobaczyć na stronie archieparchii przemysko-warszawskiej.
Na Warmii i Mazurach Wielkanoc świętują także prawosławni. Z ciepłym słowem do nich zwrócił się proboszcz olsztyńskiej parafii opieki Matki Boskiej ojciec Jarosław Jaszczuk:
Chrystus zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał. Życzę wszystkim najlepszych świąt wielkanocnych. Pozdrawiam serdecznie wszystkich tych, którzy tego dnia świętują. Musimy pamiętać, że to święto, wielkie święto, kiedy Chrystus zmartwychwstał jest bardzo ważny dla każdego człowieka. Musimy przygotować się do niego. W poście trzeba pomyśleć o wieczności, a nie tylko o tym, co mamy na ziemi. Musimy pomyśleć o zmartwychwstaniu Chrystusa i o tym, by przeżyć duchowo to zmartwychwstanie. Trzeba przyjść do cerkwi, pomodlić się, iść do spowiedzi, do sakramentu, by usłyszeć głos, który słyszymy w Ewangelii i który wzywa nas do tego stołu paschalnego. Myślę, że każdy człowiek, który wraca z cerkwi do domu musi myśleć o tym, co jest wieczne. Że Chrystus darował nam życie wieczne, że Chrystus który zmarł na krzyżu za nasze grzechy wyzwolił nas od wszystkiego, co trzyma nas na ziemi, że wyzwolił nas od grzechu. Apostoła Paweł mówił, że nie ma teraz ni Greka, ni Żyda, ni poganina tylko jesteśmy wszyscy Chrystusa, należymy do Chrystusa zbawiciela. Więc i w cerkwi u nas w Olsztynie mamy ludzi, którzy przyjeżdżają z Ukrainy, Rosji, Gruzji, Serbii i wszyscy przychodzą na nabożeństwa i wszyscy modlimy się jak jedna wielka rodzina. Bóg nas łączy. Życzę wszystkim radosnych świąt wielkanocnych, życzę by Chrystus, który zmartwychwstał błogosławił wasze domy i serca. Chrystus zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał.
Ukraińska społeczność naszego regionu obchodzi już 71 Wielkanoc daleko od ziem swoich przodków, ale parafie greckokatolickie do dziś gromadzą ludzi na modlitwie i wspólnym świętowaniu oraz podtrzymywaniu tradycji. Dumny i szczęśliwy razem ze swoimi rodakami jest wicemarszałek województwa warmińsko-mazurskiego Miron Sycz:
Szanowna ukraińska społeczności, przyjmij szczere życzenia z okazji Zmartwychwstania Pańskiego. To święto jest symbolem zwycięstwa życia, dobra i wiary. Spójrzmy od nowa na świat, bądźmy lepsi i bardziej otwarci. Dbajmy o to w życiu naszej grupy w Polsce. Miejmy nadzieję, że Ukraina nie porzuci europejskiego szlaku; pozostanie całościowym źródłem naszego istnienia. Wspierajmy ją i wszystkich, którzy chcą otwartej Europy, różnorodnej i wiernej demokratycznym wartościom. Życzę wam i waszym rodzinom mocnego zdrowia, pokoju, dobrobytu, szczęścia i radosnej Wielkanocy. Chrystus zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał.
By zachować tożsamość na tej ziemi, Ukrainy muszą pamiętać o swoim języku i tradycjach – mówi przewodniczący olsztyńskiego ZUwP Stefan Migus. Z przestrogą i życzeniami zwraca się do nasz wszystkich:
Dni Zmartwychwstania Pańskiego zawsze powiązane są z radością i nadzieją na zwycięstwo dobra. W te dni świąteczne nabieramy sił do tego, by nasi potomkowie, choć z dala od ojczyzny i ziemi dziadów, cały czas uważali się za Ukraińców i przekazywali ukraiński język ojczysty, zachowywali pamięć o swoim pochodzeniu i ojczyźnie. Niezależnie jak radosne i pełne nadziei nie byłoby to wielkanocne święto nie zapominajmy, że licho tylko czeka, by szkodzić. Obecnie nasza duchowna ojczyzna stanęła przed kolejną próbą, a zło znów podnosi głowę. Chciałoby się słowami sławnego poety Pawła Tyczyny wezwać Ukraińców całego świata: niech jak chcą wariują i konają, my musimy robić swoje. Wszystkim naszym rodzinom życzę radosnej Wielkanocy pośród krewnych i bliskich. Chrystus zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał.
Dziś wielkanocne dzwony zabiły także na ziemi elbląskiej. Stąd dalekich i bliskich Ukraińców pozdrawia przewodniczący elbląskiego oddziału ZUwP Stefan Dembicki:
W imieniu Ukraińców oddziału elbląskiego z okazji świąt Zmartwychwstania Pańskiego życzę wszystkim wiernym kościoła greckokatolickiego i prawosławnego, wszystkim Ukraińcom żyjącym na ziemi elbląskiej, pięknych świąt wśród swoich najbliższych, a także modlitwy razem z nami za lepszą przyszłość naszej Ukrainy. Życzyłbym, by przede wszystkim Bóg pomógł Ukrainie, by te wybory i nowi ludzie, którzy przychodzą teraz do władzy; by Bóg pomógł im w rządzeniu Ukrainą poprzez nowe, dobre pomysły i by wszystkim Ukraińcom żyło się lepiej. Nam wszystkim Ukraińcom tu na ziemi elbląskiej życzę zgody, pokoju, żebyśmy byli razem, żebyśmy się łączyli i przy każdej  okazji mogli dbać o nasze ukraińskie tradycje. Chrystus zmartwychwstał.
Mazury także stały się domem dla Ukraińców ponad 70 lat temu. I dzisiaj świętują tam jasny dzień Zmartwychwstania Pańskiego w 5 greckokatolickich i 4 prawosławnych parafiach. Życzenia im przekazuje przewodnicząca mazurskiego oddziału ZUwP Katarzyna Polewczak:
Chrystus zmartwychwstał. Witam i pozdrawiam z okazji Wielkanocy wszystkich Ukraińców mieszkających na Warmii i Mazurach.  Zapraszam do nas, na nasze nabożeństwa, na wspólne świętowanie, wspólne obchodzenie tego co przynosi nam Zmartwychwstanie Pańskie. Wszystkim, którzy obchodzą Wielkanoc zgodnie z kalendarzem juliańskim życzę radosnych świąt, miłości, szczęścia i dobra. Proszę przyjąć najlepsze życzenia wielkanocne. Niech to wielkie święto napełni wasze serca jasnymi uczuciami miłości i nadziei, daruje szczęście i dobro.  Życzę wam radości, zdrowia i obfitych łask od zmartwychwstałego Chrystusa. Niech wielkanocne dzwony przyniosą do waszych domów wielkanocną radość, wiarę, nadzieję i miłość. Chrystus zmartwychwstał.
W dzień paschy, jak dzieci cieszymy się oczyszczeniem od wszelkich problemów i win. Więc niech nasze złe dni pozostaną za tą niewidzialną granicą, a przed nami będą tylko czyste, bajkowe pełne osiągnięć i bożej miłości.
Niech każdy z nas  idzie przez życie z dobrymi marzeniami, wysokimi oczekiwaniami, szczerą nadzieją, mocną wiarą i wielką miłością. A dzisiaj przyjemny aromat babek, jaskrawe kolory pisanek, dźwięczny śmiech i uśmiechy bliskich napełnią ten dzień prawdziwymi cudami i najlepszym humorem.
Dobry nastrój proponuje także Roman Bodnar:

[Parada hitów Romana Bodnara]

Czas naszego programu upływa, więc trzeba się pożegnać. Dziś byli z wami: Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Niech Pan pilnuje w waszym domu zgody, a w duszy spokoju. Chrystus zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał. (dw/ad)

27.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry! Witam was, drodzy słuchacze, w sobotę, 27 kwietnia, na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Kończy się Wielki Tydzień, jutro – Wielkanoc. Wierzę, że każdy z was przygotował się do tego święta najlepiej jak potrafił. Dziś jeszcze będzie święcenie pokarmów i o tym za chwilę jeszcze porozmawiamy, a na początek chcę przypomnieć o ważnej dla kultury ukraińskiej postaci:

(-)

27 kwietnia 1904 roku zmarł Mychajło Staryckyj – ukraiński pisarz – poeta, dramaturg, prozaik; działacz teatralny i kulturalny. Jeden z koryfeuszy ukraińskiego teatru obyczajowego. Staryckyj wniósł wielki wkład w dramaturgię ukraińską. Dużą popularność zdobyła jego sztuka „Oj ne chody, Hryciu, ta j na weczornyci”, a szczególne znaczenie mają jego dramaty historyczne.

(-)

Imieniny obchodzą dzisiaj Antoni, Jan i Martyn; mają też swoje święto urodzeni 27 kwietnia. Przypuszczam, że huczne świętowanie raczej rozpocznie się jutro, w Wielkanoc, a najlepsze życzenia składam już dzisiaj.

(-)

Dzisiaj – Wielka Sobota, Pasyjna. Wczoraj, w Wielki Piątek w cerkwiach odprawiana była wieczernia z wyniesieniem Płaszczanicy, a następnie – Jutrznia Jerozolimska.

(-) Fragment jutrzni

A dzisiaj jest Wielka Sobota; ma ona kilka nazw – nazywana jest jeszcze Cichą Sobotą, ponieważ tego dnia nie jest przyjęte, żeby się weselić. A ot, inna jej nazwa – „Farbowalna” – związana jest z tym, że tego dnia barwią jajka i malują pisanki. Wielka Sobota – to dzień żałoby, bo w piątek ukrzyżowano Chrystusa. Tradycyjnie nabożeństwa w Wielką Sobotę w świątyniach rozpoczynają się z samego rana, trwają przez cały dzień i przechodzą w Jutrznię Paschalną. Jednak warunki zewnętrzne nie zawsze pozwalają w pełni dochować tradycji, więc u nas zazwyczaj odprawiana jest Liturgia Jana Złotoustego, odbywa się święcenie pokarmów, a wieczorem – wieczernia z Liturgią św. Bazylego Wielkiego.
W Wielką Sobotę trwa jeszcze post, więc zabronione jest spożywanie pokarmów, przygotowanych na stół wielkanocny. Z pożywienia dozwolony jest chleb, woda, surowe warzywa i owoce. Nie należy też tego dnia ciężko pracować fizycznie, a także sprzątać i pracować w ogrodzie. Nie można szyć i ciąć tego dnia.
Koszyk wielkanocny też tradycyjnie przygotowuje się w Wielką Sobotę. Wkłada się do niego paskę, pisanki (kraszanki) oraz produkty mięsne i mleczne.
Paska i jaja: symbolizują chleb, który Jezus Chrystus podzielił w przeddzień swojej śmierci i rozdał swoim uczniom. Paska jest symbolem Królestwa Niebieskiego i Zmartwychwstania. Jaja uosabiają odrodzenie nowego życia.
Sól: to potężny amulet i symbol dostatku, wzajemnego związku Boga z ludźmi. Uważa się, że posiada ona moc uzdrawiającą i będzie chronić dom przez cały rok.
Chrzan: mało kto wie, że chrzan – to obowiązkowy atrybut koszyka wielkanocnego, ponieważ symbolizuje niezłomność ducha.
Ser i masło: produkty mleczne symbolizują dostatek, syte życie, sukces we wszystkim. Są też one symbolem delikatności i ofiarności Boga.
Kiełbasa i szynka: produkty mięsne w koszyku wielkanocnym są symbolem baranka ofiarnego, który ojciec kazał zabić po powrocie syna marnotrawnego. Produkty te symbolizują duchową radość, która przychodzi, gdy człowiek wypełni wolę Boga.
Wielkanocny ukraiński koszyk ozdabiają wyszywane ręczniki, świece i wiecznie zielone gałązki.
Jak wspomina swoją Wielkanoc z dzieciństwa i przygotowania do niej olsztynianin, pan Marian Rychel?
– U nas, w Galicji, wszystko to było bardzo uroczyste. Chodziło się przez te wszystkie dni – i przygotowywać się duchowo, i przepraszać Boga, i modlić się i tak dalej. A jeśli chodzi o Zmartwychwstanie, to pamiętam, że wystrzały były takie!…
– Z czego?
–  Och, nie wiem… u nas nazywali to harpunami, z nich strzelano… prochu tam wsypywali. No, było niebezpiecznie i wtedy taka strzelanina oddalona była od ludzi, gdzieś tak mniej więcej o 50 metrów.
– Na pewno dla dzieci to było najbardziej ciekawe.
– Tak, oczywiście! Wszystkie się bały!
– A co było w koszyku? Jaka święconka?
– Oj, to nie był koszyczek! To była kobiałka!
– Taka wielgachna, tak?
– Wielgachna, taki wielki kosz, z którym chodziło się na bazar. Były tam paski całe i kiełbasy też, i mięso, i ser, sól i chrzan też był.
– A kto u was pisał pisanki?
– No, moja ciocia bardziej, ona była taką mistrzynią. A żona mojego chrzestnego, to bardzo pięknie pisała.
– A pan nigdy nie próbował?
– Nie, ja nie mam zdolności. Ale przypominam sobie zawsze – powiem tak na zakończenie: w jednym z naszych kalendarzy, jeszcze „ueskatowskich”, był taki rysunek: Przy stole siedzi braciszek i siostrzyczka, a na stole, na talerzyku jest jajeczko. Z jajeczka wychodzi kurczaczek. I siostrzyczka mówi:
– Braciszku, zobacz! Kurczaczek wychodzi z jajeczka!
– Że wychodzi, to nic dziwnego, bo tam mu było ciasno, ale jak ono tam wlazło???

(-)

Przed świętami – jeszcze odrobina polityki.
Ukraiński prezydent elekt Wołodymyr Zełenski sceptycznie odniósł się do przyjętej przez parlament ustawy językowej. Przewiduje ona obowiązek używania języka ukraińskiego instytucjach państwowych i samorządowych oraz w życiu publicznym. Wołodymyr Zełenski w oświadczeniu opublikowanym w internecie obiecuje, że po objęciu urzędu prezydenta sprawdzi, czy nowe prawo nie jest sprzeczne z konstytucją. Z Kijowa Paweł Buszko:

(-)

I jeszcze taki niuans: wczoraj, gdy prezydent Petro Poroszenko i ludzie w całej Ukrainie oddawali hołd ofiarom katastrofy czarnobylskiej, prezydent-elekt Wołodymyr Zeleński poleciał do Turcji na swoje występy kabaretowe i wypoczynek.

(-)

Nasza dzisiejsza audycja dobiega końca, przygotowała ją i przedstawiła Jarosława Chrunik. Jeszcze raz przypomnę, że jutro o godz. 7-mej rano rozpocznie się transmisja uroczystości rezurekcyjnych z greckokatolickiej cerkwi w Olsztynie. Liturgię będzie celebrował proboszcz, ks. Jan Hałuszka. Ja żegnam się z wami poniedziałkowego wieczoru, więc już teraz życzę wam pięknych świąt:

(-) Życzenia wierszem

I takiej wiosny życzę wam, drodzy słuchacze, i za oknem, i w sercach. Wszystkiego dobrego! (jch/ad)

26.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W programie „od A do Z”  wita was Hanna Wasilewska. Dziś Wielki Piątek, więc treść naszej audycji będzie trochę różniła się od dotychczasowej. Nie rozczaruję tych, którzy czekają na lekcję ukraińskiego, będą mogli pouczyć się na końcu programu. Pozwólcie rozpocząć od kazania patriarchy Swiatosława Szewczuka, bo każdy z nas w jego słowach znajdzie odpowiedzi na swoje pytania – już za chwilę.

(-)

W piątek, w przeddzień paschy ukrzyżowano Chrystusa. Wierzący ludzie nie jedzą tego dnia niczego do momentu przeniesienia płaszczenicy na środek kościoła, a to zwykle odbywało się około 2 popołudniu. Istniał zwyczaj by w Wielki Piątek płaszczenice obnosić trzykrotnie wokół kościoła. Pisze o tym Ołeksa Woropaj. Robimy tak dziś, powiecie. Ale nie każdy rozumie sens tych dawnych tradycji. Jak chrześcijanin powinien przeżyć Wielki Piątek i czemu, wyjaśnił „Przeglądowi katolickiemu” zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego Swiatosław Szewczuk:
W piątek rano odprawiana jest tzw. „strasna weczirnia”. Widzimy Chrystusa ukrzyżowanego i moment kiedy Józef i Nikodem zdejmują martwe ciało, zawijają w płaszczenicę i kładą do grobu. Chrystus, który umiera na krzyżu swoją śmiercią daje życie. My słyszymy takie słowa, że gdy umarł na krzyżu oddał ducha. Ten ostatni dech, który wyszedł z ciała umierającego Chrystusa, to tchnienie Ducha Świętego, które odnawia oblicze ziemi. Później żołnierz przebija bok Chrystusa i wycieka z niego krew i woda. Z tego boku wylewa się nowe życie, życie kościoła. Następnym elementem Wielkiego Piątku jest płaszczenica. Myślę, że to słowo znane jest wielu naszym wiernym. To płótno, w którym Chrystus złożony jest do grobu. Podsumowaniem Wielkiego Piątku jest złożenie Chrystusa do grobu.
Zachęcam wszystkich przyjść tego dnia do kościoła, a kiedy zobaczycie płaszczenicę, podejdźcie i ucałujcie rany Chrystusa złożonego do grobu. Pocałujcie bok Chrystusa, z którego wypływa źródło życia i wtedy pragnienie Boga może być zrealizowane. W Wielki Piątek mamy unikatową okazję podróżować razem z Chrystusem do jego śmierci i zmartwychwstania. Oczywiście ten, kto umiera nie je i nie pije. Jednym ze sposobów doświadczenia z Chrystusem momentu mąk i pochowania to zrezygnować z jedzenia, by razem z nim świętować paschę, tym jakbym powiedział, nowym spożywaniem święconej paschy, chleba, który jest symbolem nowej żywności i napojów, które otrzymujemy od zmartwychwstałego Chrystusa. Jak chcemy naprawdę głęboko przeżyć te tajemnice paschalne, Wielkanocny Piątek, musimy zabić w sobie wszelkie zło i grzech. Tego powinniśmy się w to święto nauczyć. A Jezus Chrystus umierając na krzyżu zwyciężył grzech. Apostoł Paweł mówi, że Chrystus umierając rozdarł rękopis, w którym były zapisane wszystkie winy ludzkości w tym i moje i wasze. Dlatego śmierć chrystusowa jest wybaczeniem naszych grzechów, jak mówią świeci ojcowie. Więc dla nas to jeszcze jedna okazja, by rozpocząć nowe życie.
W pewnej wsi na Wołyniu działa niewielka chrześcijańska grupa pod nazwą „Nutki”. Została stworzona dla dzieci, których rodzice pragną wychować dzieci zgodnie z kanonami cerkiewnymi. Dzieci śpiewają chrześcijańskie piosenki, autorem słów jest Liza Krawczuk, mam jednej z wokalistek. Niedawno Renatka Krawczuk uczestniczyła w telewizyjny talent show, gdzie zamiast piosenek i wierszyków zrobiła wrażenie na prowadzących kazaniem.  Rzecz w tym, że Renatka jest nadzwyczajnym dzieckiem. Teraz ma 6 lat, ale w wieku 2,5 roku nauczyła się czytać Biblię. Właśnie dlatego zna wiele historii, imion biblijnych proroków, królów, a także geografię miejsc wydarzeń biblijnych. Tak oto do występu przygotowała opowiadanie o Wielkanocny. Mądrość tego dziecka robi wrażenie. Posłuchajcie:
Było to tak. Bóg zobaczył, że na ziemi ludzie są grzeszni, a za grzech trzeba było zapłacić życiem. Żaden z aniołów nie chciał, ale sam Syn Boży powiedział ojcu – ja pójdę i umrę za tych ludzi, bo bardzo nas kochał. Przyszedł na świat jako małe dziecko i był taki jak ja. Kiedy wyrósł robił cuda, leczył ludzi, pomagał biednym, opowiadał o Królestwie Niebieskim…ale uczeni i faryzeusze zazdrościli mu, bo też uczyli ludzi, ale nie robili robić cudów i nie mieli takiej miłości…z zazdrości go ukrzyżowali…ale Boży Syn musiał tak cierpieć…kiedy Jezus umarł płakała Maria, płakali uczniowie, zatrzęsła się ziemia…ale uczeni i faryzeusze powiedzieli Herodowi, że trzeba postawić straż przy ciele Chrystusa, by uczniowie go nie zabrali i nie powiedzieli, że zmartwychwstał. Zakryli grób wielkim kamieniem, postawili straż, ale pojawił się anioł z nieba, oślepił straż, odepchnął kamień i mój Chrystus zmartwychwstał. Wiedziałam, że zmartwychwstanie bo jest wszechmogący i każdy, kto wierzy w jego zmartwychwstanie ma nadzieję na wieczne życie.
Wczoraj na Ukrainie po 28 latach niepodległości w końcu przyjęto ustawę o języku państwowym. To prawdziwe zwycięstwo narodu ukraińskiego, które trzeba uczcić. Teraz język ukraiński jako państwowy będzie chroniony prawem. O niuansach nowej ustawy opowiemy obowiązkowo w naszych kolejnych audycjach, a teraz pouczymy się:

[lekcja języka ukraińskiego]

I to wszystko. W programie „Od A do Z” usłyszymy się równo za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i życzę wam radosnych świąt. (dw/ad)

26.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! W piątek, 26 kwietnia witam was ze studia Polskiego Radia Olsztyn. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj jest trudny dzień – w obrządku wschodnim mamy dziś Wielki Piątek, a ponadto – dziś jest rocznica katastrofy czarnobylskiej.

(-)

26 kwietnia 1840 roku wyszło drukiem pierwsze wydanie „Kobzara” Tarasa Szewczenki w Sankt-Petersburgu; przy wsparciu Jewhena hrebinki i za pieniądze Petra Martosa. Do zbiorku weszło zaledwie osiem utworów” „perebendia”, „Kateryna”, „Topola”, „Dumka” („Naszczo meni czorni browy”), „Do Osnowianenka”, „Iwan Pidkowa”, „Tarasowa nicz” i „Dumy moji, dumy moji, łycho meni z wamy”. „Dumy” napisane zostały specjalnie dla tego zbiorku i są swoistym epigrafem nie tylko do tego wydania, ale i do całej twórczości Tarasa Szewczenki. Po ukazaniu się tego zbioru samego Tarasza Szewczenkę też zaczęto nazywać „Kobzarem”.

(-)

26 kwietnia 1882 roku urodził się Wiaczesław Lipiński – ukraiński historyk polskiego pochodzenia, politolog, dyplomata, działacz polityczny, teoretyk ukraińskiego konserwatyzmu.

(-)

26 kwietnia 1890 r. urodził się Mykoła Zerow – ukraiński poeta, literaturoznawca, krytyk literacki, polemista, lider „neoklasyków”, mistrz sonetu, tłumacz poezji antycznej. Został rozstrzelany we wsi Sandarmoch 3 listopada 1937 roku.

(-)

26 kwietnia 1945 roku zmarł Pawło Skoropadski – hetman Państwa Ukraińskiego w 1918 roku. Był to ukraiński działacz państwowy, polityczny i społeczny; wojskowy. Jeden z liderów i ideologów monarchistycznego ruchu hetmańskiego.

(-)

Dziś mijają 33 lata od katastrofy w Czarnobylu. W 1986 r.  o godz. 1:23 stała się największa technologiczna katastrofa w historii ludzkości. Wybuchnął czwarty reaktor Czarnobylskiej elektrowni atomowej; łączna radioaktywność wyemitowanych do atmosfery substancji stanowiła 50 mln curie, czyli 30-40-krotnie więcej niż przy wybuchu bomby w Hiroszimie w 1945 roku. Zniszczenia miały charakter wybuchowy, reaktor został całkowicie zniszczony  i środowisko zostało skażone wielką ilością substancji radioaktywnych. Zdaniem wielu ludzi , w tym ówczesnej przewodniczącej Prezydium RN USRR Wałentyny Szewczenko, wydarzenie to, jak również reakcja na nie zademonstrowana w Moskwie, stało się jedną z przyczyn rozpadu ZSRR.

(-)

Imieniny obchodzą dziś Artem, Choma i Przemysław. Świętują razem z urodzonymi 26 kwietnia; wszystkim składamy najlepsze życzenia.
(-)

Trwa Triduum Paschalne; Wielki Piątek – to dzień, który warto przeżywać w modlitwie, poście i ciszy. Niestety, wiele osób zapomina o tych ważnych elementach , koncentrując się wyłącznie na zewnętrznych przygotowaniach do świętowania Wielkanocy. W wielki Piątek Chrystus już umarł, oddał swoje życie za nas. Dlatego na znak jedności z Nim powinniśmy z miłością brać udział w Jego cierpieniu poprzez post i wyrzeczenia. To dobrze, że w efekcie nasze ciało jest osłabione, bo właśnie na tym polega post, żeby odczuwać ból, głód i osłabienie ciała.
O tajemnicy zwycięstwa Jezusa nad śmiercią opowiada ks. Grzegorz Dżała z Towarzystwa św, Andrzeja. Dlaczego Bóg wybrał śmierć? Dlaczego Jezus musiał umrzeć? Skoro Bóg jest wszechmogący, to mógł zrobić to inaczej. Dlaczego zrobił właśnie tak?
– Święty Paweł mówi: „Dlatego, że do świata wszedł grzech, a zapłatą za grzech jest śmierć. Jest to skutek grzechu. Śmierć jest skutkiem grzechu. Ale co jest jeszcze ciekawe, że w Wielki Piątek czytamy Ewangelię, gdzie mamy pierwszego świętego.  Bo rozbójnik, który przetracił całe swoje życie, na krzyżu mówi: „Panie, wspomnij o mnie w Królestwie Niebieskim…” Dlatego jakie trudności byśmy nie przeżywali, zawsze prośmy. Pan Bóg w ostatniej chwili wysłuchał i mówi: „Wierząc dostąpił raju”.  No i oczywiście taką kulminacją jest wyniesienie Płaszczanicy. Wtedy już wszyscy śpieszą, żeby zakończyć wszelkie prace, które powinny już być zakończone w czwartek. Wtedy już mamy więcej czasu, żeby poświęcić… być obecnymi w świątyni przed Płaszczanicą. Liturgia już wtedy nie jest odprawiana, bo sam Pan złożył siebie w ofierze. Dlatego jest to dzień takiej ciszy. Nawet księża spożywają już Święte Dary i otwarte są drzwi tabernakulum. I w ten właśnie dzień Pan Bóg zstępuje do piekieł wyzwalać dusze. Piątek to już jest taki najbardziej żałobny dzień ze wszystkich, bo Chrystus jest ukrzyżowany, umiera za nasze grzechy i jest to dzień żałoby. Elementy nabożeństw przeniknięte są właśnie takim duchem ofiarnej miłości i tego miłosierdzia, które przejawia Bóg. Bo On nie umiera tak po prostu, On nie umiera za wszystkich, za jakąś masę – umiera za mnie konkretnie, osobiście. Za mnie, za ciebie, za panią i w taki sposób także za nas wszystkich.

(-)

I na koniec jeszcze ważna informacja z Ukrainy: Ukraiński parlament przyjął ustawę o języku ukraińskim. Zobowiązuje ona do używania języka państwowego m.in. w instytucjach państwowych, samorządowych i innych sferach życia publicznego. Do używania języka ukraińskiego, wedle prawa, zobowiązani są urzędnicy państwowi, ale też lekarze i nauczyciele. O szczegółach z Kijowa – Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

(-)

Na tym kończy się nasza poranna audycja, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Jutro spotkamy się tu znowu o tej samej porze, a potem – w niedzielę o godz. 7-mej, bowiem wtedy właśnie na antenie Polskiego Radia Olsztyn rozpocznie się transmisja rezurekcji z greckokatolickiej cerkwi w Olsztynie. Miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/ad)

25.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W zeszłą niedzielę na Ukrainie odbyły się wybory prezydencie. Komisje wyborcze pracowały także za granicą, między innymi w Konsulacie Ukrainy w Gdańsku. Wszyscy obywatele, którzy zawczasu zadbali, by znaleźć się na liście wyborców mieli okazję wziąć udział w wyborach. W kolejce do komisji czekali obywatele z całej Ukrainy – z Dniepru, Połtawy czy Lwowa. Sergiusz Petryczenko też zrealizował swój obywatelki obowiązek, a przy okazji porozmawiał z członkami komisji wyborczej i wyborami.
Wybory prezydenckie w lokalu wyborczym w Konsulacie Ukrainy w Gdańsku odbywały się spokojnie, nawet z pieśnią na ustach.
[odgłosy tła]
-Czy wszystko odbywa się normalnie?
-Tak, według mnie świetnie
Deryna Moroz – członek komisji wyborczej.
-Mimo to, że mamy wielką kolejkę do jednego stołu, ale to nie problem, ludzie rozrywają się całkiem dobrze.
-Śpiewają nawet?
-Tak. Śpiewają. Mówią, że we Lwowie modlą się przed wyborami, więc lepiej, że u nas śpiewają.
Przewodnicząca komisji Hałyna Kruk zadowolona jest z przebiegu głosowania.
– Chcę powiedzieć, że w drugiej turze aktywność wyborców jest wiele większa i można powiedzieć, że więcej wyborców przyjeżdża z daleka. Z Olsztyna nawet byli ludzie, więc faktycznie 300 – 400 kilometrów do Gdańska. Oni wydają pieniądze na transport, na paliwo, jadą pociągami, specjalnie kupują bilety. Jesteśmy szczęśliwi, cieszymy się. Dziękujemy, że przyjechali.
-Obywateli mamy świadomych?
-Jednoznacznie.
-Nie było tak,żeby ktoś przejechał setki kilometrów i nie trafił na wybory?
-Żadnych nieprawidłowości u nas nie było. Są ludzie, którzy przyjeżdżają…oni pracują w Polsce…i jakimś sposobem ich pracodawca rejestruje ich w ukraińskim konsulacie…tak się nie da. Obywatel Ukrainy musi to zrobić. I są tacy, którzy pytają, czy trzeba było się zarejestrować. Mówię – no tak.
-Czekając w kolejce pytałem wyborców o ich prognozy na przyszłość. Czego oczekuje pan po wyborach?
-Ciężko powiedzieć, może jakichś zmian w kraju…poprawy sytuacji ekonomicznej, demograficznej…
-Co znaczy ekonomicznych? Czy prezydent ma na to wpływ?
-Prezydent, jego zespół ma bezpośredni wpływ na gospodarkę. Spodziewam się, że nowy zespół jakoś będzie wpływać.
-A sytuacja na arenie międzynarodowej?
-Widzę, że kierunek w polityce zewnętrznej jest podobny i podoba mi się. Mam nadzieję, że niezależnie od tego, który kandydat wygra ten kierunek pozostanie.
-Na co ma wpływ prezydent? Pan wie?
-Nie na wszystko, bo mamy prezydenta i parlament…za politykę zewnętrzną odpowiada głównie. Za rozmowy, a za gospodarkę odpowiada premier.
-Dobrze, bo nie wszyscy wiedzą. Może jeszcze sprawa wojny. Bo w ostatnim czasie mówi się o tym, by zakończyć wojnę za wszelką cenę.
-To trudna sprawa – zakończenie wojny. Wojna nie zależy tylko od prezydenta, ale zależy od Rosji, Putina.
-Jeden z kandydatów proponuje rozmowy z nim i rozwiązanie.
-Długo rozmawiają, jest miński format, ale nie ma żadnego postępu. Myślę, że to bardziej zależy od Rosji. Jak Putin chce zakończy, jak nie, to można rozmawiać jeszcze długo.
-Na sam koniec odbyłem ciekawą i symptomatyczną rozmowę z młodą dziewczyną. Dzień dobry. Głosowała pani?
-Nie.
-A będzie pani?
-Nie będę.
-A czemu nie?
-Wstrzymuje się.
-Przyszła pani się tu wstrzymać?
-Przyszłam wesprzeć przyjaciół, którzy będą głosować, ale sam nie chcę.
-Dobrze, więc pani nie głosuje i według pani co będzie po tych wyborach, czy coś się zmieni?
-Myślę, że coś się zmieni i mam nadzieję na zmiany. W tym momencie jestem w Polsce, dlatego wstrzymuję się.
-Na co ma wpływ prezydent?
-Nie wiem, wiele lat mieszkam w Polsce i staram się nie wtrącać w politykę na Ukrainie. Jakbym mogła, głosowałabym na prezydenta Polski, a długo jestem w Polsce i nie wiem na kogo głosować na Ukrainie – nie wiem, kto jest kim.
-Mam nadzieję, że będzie dobrze.
-Ja też mam nadzieję, może wszyscy wrócimy na Ukrainę i nie będziemy się wstrzymywać.
Aktywność wyborców za granicą pozostawia wiele do życzenia, ale były tego powody. Większość imigrantów pracuje w Polsce i właśnie przez to nie mogli zarejestrować się w spisach wyborczych. Rejestracja była obowiązkowa przed każdą turą, więc pojechać 4 razy na przykład z Olsztyna do Gdańska było dla większości problemem. Problemem, mimo wielkich chęci, dla pani Natalii były kwestie finansowe. Ona pracuje w Olsztynie i pomaga swojej córce z wnukiem we Lwowie. Wiec pieniędzy na własne potrzeby nie było. A teraz serce boli – mówi:
-Babij Natalia. Ze Lwowa. Nie, nie jechałam. To za duże nakłady. Trzeba było wziąć wolne w pracy, to dzień, a potem dwukrotne głosowanie – to dwa dni. Trzeba było pojechać zarejestrować się, pojechać zapłacić za drogę w obie strony. Razem cztery trasy i musiałabym średnio 500 złotych wydać na głosowanie.
-Na kogo pani chciała głosować i jakie są pani wrażenia po głosowaniu?
-Chciałam głosować na Poroszenkę, ale to nie Poroszenko przegrał, to przegrała Ukraina.
-Czemu chciała Pani głosować na Petra Poroszenkę?
-Pozwolił wyjechać za granice, to jedno. Cerkiew – już nie patriarchatu moskiewskiego i pieniądze nie będą szły na Ukrainę a nie do Rosji. To, że zna dobrze ukraiński i angielski i jest za ludźmi. Jest za ludźmi. Może było tak, jak nie chciało się, ale był za ludźmi.
-Czego możemy się teraz spodziewać?
-Nie wiem, Zełeński nie zna języka, tradycji, nie umie być prezydentem. Jest klaunem, dobrym klaunem, ale kto wie jakim będzie prezydentem,a to jak w tej bajce. Dziesięć nianiek, a dziecko bez oka.
-A kto jest tymi niańkami?
-Ten jego nowy zespół. On nic nie umie, będzie się radzić. A radzą kto przyjaciel, a kto nie. Ludzie u nas pracowici, ziemia dobra, wszystko jak najlepsze, a nic nie ma. Ludzie w państwie nie chcą pomóc, a je zniszczyć.
-Pani Natalio, a jak pani myśli. Czemu Ukraińcy zagłosowali na Zełeńskiego. Aż 73%. Co to znaczy.
-Mówią, że wojna zaprowadzi porządek. Ja np. słyszałam, że córka Poroszenki też głosowała na Zełeńskiego.
-Czemu?
-Uważam, że jest bardzo wiele negatywnej informacji o Poroszence stworzyli jego wrogowie, że złodziej, że mu na rękę ta wojna, w ogóle u nas ludzie nie bardzo zajmują się polityką, a dbają by było co jeść i w co się ubrać. Na Ukrainie wszystko jest bardzo drogie, a zarobić nie ma gdzie. A ci emeryci, jak oni żyją? Jestem zszokowana. Mam koleżankę starszą o 20 lat. Wcześniej dawali jej jakieś dodatki, teraz to tak nie działa. Państwo postawiło ją przed faktem, że sprzeda ich dom, dług skasuje, a to co zostanie podzieli między współwłaścicieli.
-Przygotowuje się pani do powrotu na Ukrainę. Za co pani będzie tam żyć?
-Chcę wrócić do Polski, bo mi tu lepiej.
-Pani rozumie, że relania Ukrainie są takie, że na razie przeżyć…
-Nie można, nie można. Pojadę w gości. Spotkam się z dziećmi, wnukami i wrócę tu do pracy. Tu przynajmniej można kupić i chleb i coś do chleba i opłacić rachunki i coś zostanie.
-Ale serce tęskni do ojczyzny.
-Tak, bardzo. Bardzo kocham swój kraj. Pierwszy raz od uzyskania niepodległości wyjechałam, tylko dlatego, że miałam taką sytuację materialną. Nie pójdziesz kraść, nie staniesz z wyciągniętą ręką przed kościołem. Wstyd.
Właśnie poczucie wstydy przeważa w tej części Ukraińców, którzy wspierali Pera Poroszenkę. Wstyd im, jak mówią, za tym współobywateli, którzy wybrali nie tego.
Czy to prawidłowy wybór, pokaże czas. Gorycz przeżyć i rozczarowania części wyborców, nienawiść i wrogość, które pojawiły się podczas wyborczej kampanii jeszcze długo pozostaną na Ukrainie i poza jej granicami. Dziś Wielki Czwartek, warto więc pamiętać o czystości duszy i wszystko co my chrześcijanie powinniśmy w te dni wspominać.
A jakby pani Natalia była tego dnia w domu:
-Oj tak, jakbym była na Ukrainie to myłabym okna i podłogi. I chodziłabym do cerkwi.
-Wielkanoc niebawem, będzie pani w domu. Co pani będzie robić?
-Świętować. Chrystus zmartwychwstał mówić będziemy. W Polsce bardzo mi się oczy otworzyły. Teraz nie chodzi o to, żeby było dużo jedzenia na stole, nie żeby się uginał, ale żeby zobaczyć się z bliskimi i krewnymi. Żeby zobaczyć się z nimi i ich objąć.
Życzę wam pokoju i spokoju w duszy i rodzinie. Niech na święta wasi bliscy i krewni będą obok.
Program przygotował Sergiusz Petryczenko i Hanna Wasilewska. Usłyszymy się na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/bsc)

24.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Przejawem ukraińskiego baroku w muzyce stał się rozwój nowego stylu,  cerkiewnego wielogłosu. Syntetyzowały się w nim osiągnięcia europejskiej kultury chóralnej i ludowe elementy prawosławnego śpiewu. Większość badaczy zajmujących się ukraińską kulturą XVII i XVIII wieku dowodzi, że europejska muzyka tego okresu nie ma analogii w chóralnym śpiewie, bo ukraińscy artyści zaadaptowali zachodnie prądy i stworzyli własny model muzyki cerkiewnej okresu baroku. O warunkach powstania, cechy charakterystyczne i centra ukraińskiej kultury barokowej Sergiusz Petryczenko  rozmawiał z profesorem Jane Połowianiukiem. Zapraszam na „Wieczór z ukraińską kulturą”. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.

(-)

Niedawno w rozmowie Sergiusza Petryczenki z Dmytrem Kacałem, dyrygentem lwowskiego chóru Dudaryk, była mowa o ukraińskim kompozyorze okresu baroku Mykole Dyleckim. Kontynuując cykl opowieści o rozwoju chóralnej ukraińskiej muzyki, dyrygent olsztyńskiego chóru Bel Canto profesor Jan Połowiankuk opowiedział Sergiuszowi Petryczence o drodze śpiewu chóralnego od greckiego chorału aż do rozbudowanego włoskiego wielogłosu. (-)
-Śpiew cerkiewny na wschodzie; Ukraina, Białoruś; przyszedł z Grecji śpiew jednogłosowy, monodyczny i wiele lat taki był i potem pojawił się wielogłos. Czemu, skąd, jakie były tego przyczyny i warunki.
-Na początku trzeba powiedzieć, że kiedy Ruś Kijowska przyjmowała chrześcijaństwo, 988 rok, pryzmowała z Grecji, to wiemy; i razem z chrześcijaństwem przyjechał chór grecki i bułgarski władyka; więc przez 5, więcej 6 stuleci, śpiew był jednogłosowy, znaczy ten grecki; zależny gdzie on był stawał się kijowskim; tak jak klasztory były; każdy klasztor zaczynał śpiewać trochę po swojemu, ale to był śpiew jednogłosowy i dochodzimy tak do roku 1551, to wiek XVI, kiedy można było oficjalnie śpiewać na więcej niż jeden głos. A czemu pozwolono? Bo było to było normalne, że jednogłosowy śpiew u Słowian nie utrzyma się, bo to nie leży w naszej naturze. My jesteśmy ludźmi, którzy lubią śpiewać na dwa-trzy głosy. Umiemy. Mamy to od dziecka. To pierwsza przyczyna, a druga to to, że Ruś nie była sama, a miała sąsiadów, którzy w tym czasie już mieli wielogłosowy śpiew. I te śpiewy wielogłosowe przyszły na Ruś Kijowską.

(-)

-Kolejny wiek, XVII; kiedy pojawiła się Rzeczpospolita, wtedy związki polsko-ruskie były jeszcze większe i Rusini śledzili co tam w Polsce się robi i przyjmowali ten śpiew. I dochodzimy do śpiewu chóralnego.
-To ten czas kiedy pojawiła się akademia Kijowsko-Mohylańska i siedem nauk wyzwolonych, więc oświata była zgodna z zachodnimi standardami.
-Tak, tak. Te maniery zachodnie przyjęli nasi kompozytorzy; Dylecki; i w ich utworach można usłyszeć tę barokową polifonię, ale to był tylko taki czas, do kolejnego rozwoju w polifonię; bo później kiedy przejdziemy do XVIII wieku wtedy zobaczymy, że dalej patrzono na Europę Zachodnią – nie tylko na Rzeczpospolitą, ale i Włochy. W XVIII wieku na Ruś przyjeżdżają włoscy kompozytorzy [Francesco Araja,Giuseppe Sarti, Baldassare Galuppi ] i zaczynają pisać muzykę cerkiewną na styl włoski i oni zaczynają pisać cerkiewną muzykę na styl włoski. A jaki to styl? Zaczynają tam dawać polifonię, ale taką gdzie każdy głos jest niezależny. Bo wcześniej organum to była homofonia, gdzie jeden głos jest główny, a drugi, trzeci, czwarty dopełniają; a później, gdy mamy  włoską polifonię, to każdy głos jest niezależny. To ciekawa sprawa, że i Araja i Galuppi i Sarti oni nie znali języka cerkiewnosłowiańskiego, zapisywali łacińskimi słowami nasze słowa cerkiewno-słowiańskie i pisali muzykę na swój styl włoski i uczyli ruskich kompozytorów; ruskich znaczy ukraińskich, to mam na myśli; między nimi i Bortniański i Berezowski, a najlepszych wysyłali do Włoch do Bolonii do Wenecji i tak Berezowski i Bortniański nauczyli się jeszcze lepszej włoskiej polifonii i kiedy wrócili do siebie pisali w tym stylu.

(-)

I ten styl myślę, że to było apogeum tej polifonii, gdzie koncerty cerkiewne; np. Bortniańskiego, one mają 3-4 części i zawsze jedna część to fuga; fuga to taka idealna polifonia, gdzie jeden głos zaczyna temat, później drugi głos przejmuje ten temat, a drugi zaczyna śpiewać w kontrapunkcie; znaczy tak jak było we Włoszech; w Wenecji; bo można powiedzieć, że zachodnia muzyka tego stulecia to początek miała w Wenecji; kościół św. Marka tam to wszystko się zaczęło i Bortniański i Berezowski tam byli i co wymyślili Włosi, przywieźli na Ruś Kijowską.

(-)

Nasz program dobiega końca, więc dziękujemy za uwagę. Z wami byli: Sergiusz Petryczenko i Hanna Wasilewska. Usłyszymy się na falach Polskiego Radia Olsztyn.(dw/ad)

24.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Na falach Polskiego Radia Olsztyn witam was w środę, 24 kwietnia. W studiu – Jarosława Chrunik. Nie tylko w marcu wspominamy Tarasa Szewczenkę – w kwietniu i maju też mamy okazję, aby przypominać tę znamienitą postać, chociaż tak naprawdę jego twórczość jest z nami cały czas.

(-)

24 kwietnia 1949 roku zostało otwarte w Kijowie Państwowe Muzeum Tarasa Szewczenki. Kolekcja składa się z unikatowych eksponatów: oryginałów prac malarskich Szewczenki, dokumentów o jego życiu i twórczości, rękopisów jego poezji, rzadko spotykanych fotografii pety i jego przyjaciół, pierwodruków utworów Szewczenki z jego autografami, prawie wszystkich wydań utworów poety i literatury o nim, poczynając od tych, które pojawiły się za życia poety i kończąc na krajowych i zagranicznych wydaniach. W 24 salach rozmieszczono ponad 4 tysiące eksponatów.

(-)

Dziś imieniny obchodzą Jan i Jakub, świętują też urodzeni 24 kwietnia, więc wszystkim składamy najlepsze życzenia.

(-)

Dziś jest środa, połowa Wielkiego Tygodnia. Jutro rozpoczyna się Triduum Paschalne. Uroczystości paschalne – to zakończenie całego roku liturgicznego. Trzydniowe liturgiczne świętowanie Paschy rozpoczyna się tradycyjnie w Wielki Czwartek wieczorną Liturgią, celebrowaną na pamiątkę Tajemnej Wieczerzy, którą Chrystus spożywał w przeddzień swojej męki. Triduum trwa aż do uroczystości Zmartwychwstania Chrystusa.

(-)

Myślę, że nie zdziwi was to, że nadal pozostaniemy w temacie niedzielnych wyborów na Ukrainie. Ukraińska CKW podliczyła wszystkie oddane głosy w drugiej turze wyborów prezydenckich. Wynik nie jest niespodzianką. Wygrał Wołodymyr Zełenski zdobywając niemal trzy razy więcej głosów niż jego rywal – obecny prezydent Petro Poroszenko. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-) Korespondencja w języku polskim

Prezydentowi-elektowi pogratulowali zwycięstwa liderzy krajów i organizacji międzynarodowych od razu po ogłoszeniu pierwszych wyników exit-pools, gdy było oczyswistym, że to on zwyciężył. Zrobił to też polski prezydent, Andzrezj Duda. Jak powiedział IAR minister Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta, w rozmowie telefonicznej polski prezydent zapewnił, że Polska będzie wspierała Ukrainę skierowaną ku wspólnocie euroatlantyckiej:
(-) Wypowiedź w języku polskim

Prezydent Andrzej Duda w depeszy gratulacyjnej do prezydenta- elekta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego napisał, że wybór dokonany przez obywateli Ukrainy jest wyrazem oczekiwania społeczeństwa ukraińskiego na znaczne przyspieszenie działań władz państwowych w reformowaniu sfery politycznej i gospodarczej kraju. Andrzej Duda zapewnił ukraińskiego prezydenta-elekta, że Polska jest gotowa do dalszej wszechstronnej pomocy Ukrainie w sferze bezpieczeństwa i reform państwowych. „Może Pan liczyć na moje osobiste zaangażowanie w tej sprawie” – zaznaczył prezydent.

Kanclerz Angela Merkel oraz szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas też pogratulowali zwycięstwa Wołodymyrowi Zełenskiemu w niedzielnych wyborach prezydenckich na Ukrainie. Obydwoje zapewnili przyszłego ukraińskiego prezydenta o niemieckim wsparciu dla demokratycznych reform. Mówi Waldemar Maszewski:

(-) Korespondencja w języku polskim

Także Unia Europejska pogratulowała Wołodymyrowi Zełenskiemu. W imieniu Wspólnoty list gratulacyjny wysłali przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk i Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. O szczegółach – Beata Płomecka.
(-) Korespondencja w języku polskim
Wcześniej także sekretarz generalny NATO pogratulował Wołodymyrowi Zełenskiemu wygranej w wyborach. „Ukraina to cenny partner NATO i liczymy na kontynuowanie współpracy” – napisał Jens Stoltenberg.

(-)

Nasz program zbliża się do końca, przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Żegnam się z wami do jutra do godz. 10.50. Miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

23.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Deportacja okresu powojennego stała się tragedią tysięcy ukraińskich rodzin, których pozbawiono nie tylko domu, ale i rozdzielono ich z rodzinami. Znalazłszy się po obu stronach polsko-ukraińskiej granicy dokładali wszelkich sił, by ich dzieci i wnuki nie doświadczyły tego co oni. Nierzadko  w pragnieniu nadrobienia tego co utracili na zawsze, przesiedleni Ukraińcy sięgali wyżyn i obejmowali kierownicze posady. Natomiast czy uczyniło to ich prawdziwie szczęśliwymi i nowe miejsce stało się ich domem? Na te i inne moje pytania odpowiedział profesor UWM historyk Henryk Stroński. W programie „Kalejdoskop historyczny” jest z wami Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.

(-)

Ukraińcy przesiedleni po wojnie z terenów przygranicznych Polski trafili na stepy Donbasu i gorące południe Ukrainy. Niektórym, o ile można tak powiedzieć, poszczęściło się bardziej. Przynajmniej ci, którzy trafili na tarnopolszczyznę i inwano-frankowszczyznę mogli rozmawiać po ukraińsku i z czasem odnaleźć siebie w tamtejszych realiach. A dla niektórych stało się to motywacją do osiągnięć:
-Ci Ukraińcy, którzy przesiedleni byli na zachodnio-ukraińskie ziemie, czuli się tam obco, czy mniej więcej adaptowali się i byli zadowoleni?
-Powiem tak, z powodu przesiedlenia nikt nie może być zadowolony, kiedy wyrywają was z korzeniami z miejsca, przymusowo przesiedlają stad, gdzie żyło się od wieków na inne miejsce to nigdy nie może być dobre.
-Ale były dobrowolne pan mówił.
-Oczywiście były pewne dobrowolne rzeczy, mamy potwierdzenia w dokumentach, ale mimo to, przesiedlenia nawet do lepszych warunków to także nie miało swoich negatywnych następstw; nawet takich codziennych, kiedy trzeba było oswoić nowe miejsce. Zaczynać nowe życie od widelca i łyżki, od wszystkiego. Ale czas mijał i z czasem te negatywne rzeczy łagodniały. Pamiętam kiedyś do moich rąk trafił pewien dokument, który był opublikowany, to była pewna decyzja partyjna wypuszczona z Kijowa na poziom obwodu i rejonów; wzywała ona do tego, żeby miejscowym przesiedleńcom tworzyć najlepsze warunki. Robić z nich brygadzistów w kołchozach. Dawać im możliwość dostawania się na uczelnie, po to by tych ludzi przekonywać do siebie. Nawet żartowaliśmy, że kiedy szefem kołchozu był przysłany Rosjanin czy Ukrainiec ze wschodu, jeśli zawalił sprawę to po nim koniecznie był przesiedleniec, a miejscowy był w tej kolejce ostatni. Kiedy wszyscy zawalili sprawę, to wtedy brało się miejscowego. Uważam, że ludzie ludzie przesiedleni muszą ze zdwojoną siłą na nowym miejscu udowadniać, że są czegoś warci. Uważam, że tego nie byli pozbawieni Ukraińcy przesiedleńcy. Dzisiaj wielu moich znajomych zajęło wysokie stanowiska, wykształcili się, jest wielu profesorów na Uniwersytecie Medycznym w Tarnopolu w pedagogicznym, mój były student Stepan Barna, który też pochodzi z rodziny przesiedleńców  jest gubernatorem obwodu Tarnopolskiego. Tak więc ci ludzie odnaleźli się na nowym miejscu i zrobili kariery.
-Jakie jeszcze znane nazwiska z ukraińskich rodzin przesiedleńców  pan zna.
-Profesor Andrejczyn z Akademii Medycznej; można powiedzieć, że to człowiek o europejskiej sławie i poziomie nauki. Choroby infekcyjne. Profesor Barna – znany biolog, który dzisiaj pracuje na tarnopolskim Uniwersytecie Pedagogicznym i wielu, wielu innych. I muszę powiedzieć, że oni strzegą pamięci o tym, że przywieziono ich…Nie tak dawno profesor Barna chwalił się mi fotografią łemkowskiej cerkwi, którą odbudowali za własne pieniądze. Tworzą muzea o swojej ziemi, wydają książki o historii wsi. Zapomniałem o jednym swoim dobrym znajomym, profesorze Antoniewie, który pochodzi z łemkowskiej wsi. To była rodzina wielodzietna. Było ośmioro dzieci. Jak ich przesiedlili do nas, wszystkie te dzieci zdobyły wyższe wykształcenie, a on stał się znanym profesorem. Ci ludzie strzegą swojej historii, tworzą muzea, przeprowadzają łemkowską watrę, która na Tarnopolszczyźnie stała się lokalnym świętem, a dzisiaj jest ogólnoukraińskim świętem. Ta pamięć jest zachowywana przez następne pokolenia, wnuki. Wiem, że oni co roku jeżdżą do swoich dawnych łemkowskich wsi, po to by uporządkować cmentarze, na których pochowani są ich przodkowie. Pamięć trwa. Jedynym minusem jest  to, że trzeba długo w kolejce na granicy stać – narzekają.
-A sytuacja z rozdzielonymi rodzinami, co też miało miejsce podczas deportacji. Część rodziny przesiedlona do Polski, a część do Związku Radzieckiego na radziecką Ukrainę.
Sam sobie zadawałem to pytanie i odpowiedź znalazłem w jakiejś publikacji, gdzie podobno w 1947 roku polski rząd komunistyczny zwraca się do rządu Ukrainy radzieckiej, by ten zabrał resztę swojej ludności, która została w południowo-wschodnich województwach Polski. Pamiętam ten dokument. Podpisał go Mykoła Pidhorny, ówczesny szef Rady Najwyższej Ukrainy; tak, że my uważamy, że zabraliśmy wszystkich swoich Ukraińców z Polski i więcej nie będziemy brać. Był dopisek, że nie mamy ich gdzie umieścić. Tym sposobem część ludności została, która później w ramach Akcji Wisła została przesiedlona na północno-zachodnie regiony Polski.
Sto lat temu chłodnojarcy do ostatnich sił bronili ojczystej ziemi i nigdy nie opuszczali broni, choć byli w mniejszości. Wydaje się, że przyszedł czas dowieść, że jesteśmy godnymi potomkami swoich bohaterów. O ich zrywach dalej w programie:

Szef podolskiego Czeka wywoził do Charkowa tajne dokumenty. W skrzyni w oddzielnej przegrodzie leżały tajne rozkazy Czeka z Moskwy. Krótkie, zwięzłe i surowe. Dotąd żałuję, że nie wywiozłem ich za granicę. W pamięci przywołuję treść jednego dokumentu.
Dzierżyński pisał, że na podstawie informacji, które otrzymał z Ukrainy po zajęciu jej Armią Czerwoną, znacznie rozpowszechniły się nastroje szowinistyczne. Kułackie wsie i inteligencja marzą o samodzielnej Ukrainie. Ze względu na to, że wojna z Wrangelem, Petlurą i Polakami jeszcze nie dobiegła końce, to jest to wielkie niebezpieczeństwo dla istnienia sowietów na Ukrainie. Trzeba dać odczuć ludności twardą rękę władzy sowieckiej. Nakazywał wszystkimi naczelnikom Czeka w guberniach na Ukrainie przeprowadzić masowe rozstrzelania osób, w stosunku do jakich mogą być podejrzenia, że w danej walce mogą stać po stronie wroga. Szczególnie trzeba naciskać na rozstrzelanie osób, w stosunku do których choć podejrzeń nie ma, ale znani są ludności i mają na nią wpływ, lub mają jej szacunek. Listy takich osób po rozstrzelaniu wywieszać w eksponowanych miejscach z zaznaczeniem, że zostali rozstrzelani za to, że przygotowywali się do wali z bolszewikami. Rozstrzelania trzeba prowadzić tak, by efekt pozostał na długo, żeby ludność bała się myśleć o samodzielnej Ukrainie. Poniżej był przekazany przez Dzierżyńskiego plan ilościowy rozstrzelań w konkretnych miastach. W Odessie i Kijowie po 8 tysięcy. Połtawa, Charków, Katerynosławie i Winnicy – po sześc tysięcy. W Żytomierzu i Jelyzawetgradzie po 4 tysiące. W Czerminchowie i  Chersonie – po dwa tysiące. Nakazano natychmiast wykonać plany i rozesłać do powiatów. Przejrzałem rozkazy i podchodzę do Wilgrude-Sokołowa, który rozmawiał z Zahoronim. Blady szef podolskiego Czeka drżącym głosem pytał atamana, czy go zabijemy. Patrzę na jego inteligencką twarz, a jego przerażone oczy miały w sobie zwierzęcy strach. Dusze ogarnęła ohyda i chłód. Ciebie nie tylko zabić, pasy rwać. Czekista skrzywił się – towarzysze, dobrodzieje. Pomyliłem się. Mnie kazali. Ja dopiero teraz zrozumiałem. Więcej nie będę. Komunistą nie będę. Ucieknę za granicę do rodziców, nie zbijajcie mnie. Jestem jeszcze młody. Ty dopiero zrozumiałeś? A jak ci z list, dziewczęta  prawie dzieci prosiły, żebyś ich nie zabijał, wtedy nie rozumiałeś? Chciało się obić tę przestraszoną mordę do krwi. W przestraszonym głosie akcent był dużo mocniej słyszalny. Ty Żyd? Nie nie, ja jestem chrześcijaninem. Rozwiążcie mi ręce, przeżegnam się. Zrobiło mi się śmiesznie, że człowiek od Dzierżyńskiego, który przelał morze krwi tak haniebnie ratuje się przed śmiercią. Marnie. Zahorodnij położył mi rękę na ramieniu. Myślę Jurku, że nie powinniśmy długo się z nim wozić, jeszcze dojdzie od jakiejś niespodzianki. Kiwam głową milcząco. Ataman odwrócił się do kozaków. Weźcie go chłopcy, zaprowadźcie o tam. Czekista ze łzami w oczach padł na kolana – dobrodzieje, nie zabijajcie mnie, trzymajcie mnie u siebie. Napiszę do Dzierżyńskiego, Mancewa. Oni za mnie dadzą wam tysiące waszych ludzi. Kogo sami chcecie. Zahorodni poklepał go po ramieniu. Ty byś wtedy nie jeden tysiąc jeszcze rozstrzelał. Ty już będziesz nasz. Półmartwego od strachu czekistę kozacy wyciągnęli z chaty i poprowadzili przez ogrów. Wilgrude-Sokołow upadł na ziemię i zawył nieludzkim głosem, całował kozakom buty. Błysnęła szabla, strzał i chłopcy odeszli.

(-)

O historii narodu ukraińskiego powiemy równo za tydzień. A na dzisiaj to wszystko. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Do radioodbiorników zapraszam jutro o 18:10. Wszystkiego dobrego i do usłyszenia. (dw/ad)

23.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry! Witam was, drodzy słuchacze, w poniedziałek, 23 kwietnia, na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj rozpoczynamy nowy dzień spokojniej, niż wczoraj; proponuję – z filiżanką aromatycznej kawy lub herbaty i obowiązkowo z książką w ręku, ponieważ dzisiaj jest Święto Książki. Za chwilę usłyszycie o tym więcej.

(-)

23 kwietnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Książki i Prawa Autorskiego. W 1995 roku Generalna Konferencja UNESCO w Paryżu wybrała tę datę ze względu na jej symboliczność dla literatury światowej. 23 kwietnia zmarł Cervantes, Szekspir i de la Vega, a na Ukrainie – Mychajło Kociubyński. Tego dnia urodzili się: Maurice Druon, Władimir Nabokow, Andrij Kurkow, Hryhorij Tiutiunnyk.
Obecnie Międzynarodowy Dzień Książki i Prawa Autorskiego obchodzony jest w 190 krajach świata, a tradycja tego święta zrodziła się w Katalonii w Hiszpanii. Tam 23 kwietnia, w dniu św. Jerzego od ponad 80 lat daje się w prezencie róże i książki tym, kogo się kocha.

(-)

23 kwietnia 1913 r. zmarł Mychajło Kociubyński – ukraiński pisarz, działacz społeczny, przewodniczący „Proswity” w Czernihowie. Mychajło Kociubyński jest jednym z najoryginalniejszych ukraińskich prozaików. Jako jeden z pierwszych w literaturze ukraińskiej zrozumiał potrzebę jej reformatorstwa w kierunku modernistycznej prozy europejskiej. Chyba najbardziej znanym jego utworem są „Cienie zapomnianych przodków”, na podstawie których  później stworzył film Sergiusz Paradżanow.

(-)

23 kwietnia 1920 r. urodził się Hryhorij Tiutiunnyk – ukraiński pisarz; prozaik i poeta. Jako ochotnik poszedł na front, dwukrotnie został ranny, dwukrotnie uciekał z niewoli. Brał udział w działaniach oddziałów partyzanckich. Powieść Hryhorija Tiutiunnyka „Wir” posiada szczególne miejsce zarówno w twórczości prozaika, jak i w historii literatury ukraińskiej. Jej pojawienie się było prawdziwym wydarzeniem w życiu literackim, świadczyło o postępującym, ale nieuchronnym uzdrowieniu i odrodzeniu piśmiennictwa narodowego po ciosie, jaki zadały mu dziesięciolecia stalinowskiego terroru fizycznego i ideologicznego.

(-)

Dzisiaj imieniny obchodzą: Aleksander, Maksym, Terencjusz  i Fiodor. Świętują też urodzeni 23 kwietnia; wszystkim składamy najlepsze życzenia.

(-)

Mam nadzieję, że nie będziecie mieli do mnie pretensji o to, że reszta naszego programu będzie o niedzielnych wyborach na Ukrainie, bo jest to wydarzenie wyjątkowe. W ubiegłą niedzielę na Ukrainie odbyła się II tura wyborów prezydenckich. O głosy wyborców walczyli: obecny prezydent Petro Poroszenko i komik Wołodymyr Zełeński. Obywatele Ukrainy, mieszkający w Polsce, mogli oddać swój głos na zagranicznych dzielnicach wyborczych – w konsulatach Ukrainy. Dlatego też w Konsulacie Ukrainy w Gdańsku też tego dnia było tłoczno. Na wybory do Gdańska jeździł Sergiusz Petryczenko; oto co udało się mu nagrać:

(-)

Na dzielnicę wyborczą, znajdującą się na terenie Konsulatu Ukrainy w Gdańsku była dość długa kolejka. Chętni do oddania swego głosu czekali średnio ok. pół godziny. Nie zważając na pewne niedogodności, wybory odbywały się spokojnie i kulturalnie. Podziękowała za to przewodnicząca komisji wyborczej Nadija Kruk:
– Chcę podziękować wszystkim wyborcom, przede wszystkim chcę podziękować tym wyborcom Ukrainy, bo jednak są pewne problemy, pewne kolejki, dlatego że ludzie czekają po 30-40 minut, jednak to wszystko odbywa się bardzo kulturalnie. Bardzo serdecznie za to dziękujemy, bo nie było żadnych negatywnych zgłoszeń do członków komisji. Dla nas jest to bardzo ważne, bo nasza praca nie kończy się o 20-tej. My pracujemy, dopóki to wszystko się nie zakończy. Dziękuję za to, że przyjechali państwo z daleka, a także za to, że jest kultura.
Miałem okazję zapytać wyborców o to, czego oczekują od przyszłego prezydenta? Co może się z mienić po wyborach?
– W zależności od tego, kogo wybierzemy. Idziemy na wybory, żeby zagłosować, żeby wziąć udział w tych wyborach.
– Obowiązek obywatelski?
– Tak!
– A czego pan oczekuje od prezydenta? Pana message do niego?
– Żeby polepszał dobro Ukrainy.
– W jaki sposób?
– Finansowo, żeby lepiej się żyło. Po prostu, żeby Ukraina przystąpiła do UE, żeby wprowadził Ukrainę do Europy.
– Głosowałam na Poroszenkę, myślę, że będzie przynajmniej tak jak było, a może jeszcze lepiej. Ale od Zeleńskiego bardzo się boję, że może być wojna, bo ja jestem z obwodu połtawskiego. Następny obwód jest mój i ja nie chcę żeby do mnie do domu przyszli i żeby ktoś tam padał na kolana i zdradzał, tak jak żona Zeleńskiego. Z tego powodu jestem za Porosznką i bardzo się martwię o swoją rodzinę, o swój dom.
– Obecnie widzę, że kierunek, w jakim idzie Ukraina w poliotyce zewnętrznej, podoba mi się. Mamy nadzieję, że niezależnie od tego, który kandydat zwycięży, ten kierunek zostanie zachowany.
Tymczasem kilka tysięcy osób wzięło udział w Kijowie w demonstracji poparcia dla ustępującego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki. W manifestacji wzięli udział głównie mieszkańcy stolicy, którzy zebrali się spontanicznie dzięki portalom społecznościowym. Tłum śpiewał hymn Ukrainy, skandował: „Dziękujemy”. Petro Poroszenko był wyraźnie wzruszony.

– Różnie żegnano prezydentów, w 2004 roku w czasie pomarańczowej rewolucji, w 2014 roku w czasie rewolucji godności, ale czegoś takiego jak dziś nigdy nie było!

Ci, którzy przyszli przed siedzibę administracji prezydenta, nie ukrywali rozczarowania wynikiem wczorajszego głosowania. Obawiają się głównie odwrotu od prozachodniego kursu.

–  To pierwszy prezydent, który naprawdę kocha Ukrainę. Mamy nadzieję, że nic się nie zmieni [w polityce państwa], ale fakty mówią, co innego.
– Po tym, co przeszło nasze państwo, ile przelano potu i krwi ludzie na to nie pozwolą.

(-)

Mamy nadzieję, że dotychczasowa praca i osiągnięcia obecnego jeszcze prezydenta nie zostanie zaprzepaszczona. Na tym kończymy  naszą poranną audycję, którą przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Spotkamy się ponownie jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/ad)

22.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Na falach Polskiego Radia Olsztyn witam was w poniedziałek, 22 kwietnia, w naszym programie na antenie Polskiego Radia Olsztyn. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Mocnym akordem wchodzimy w ten tydzień. Po pierwsze – jest to Wielki Tydzień, a po drugie – wczoraj na prezydenckich wyborach na Ukrainie zwyciężył prorosyjski kandydat Wołodymyr Zełeński. Zaznaczył się ten dzień także w historii.

(-)

22 kwietnia 1838 r. Tarasa Szewczenkę przyjaciele wykupili z pańszczyzny. W artystycznym kręgu Petersburga przyszły Kobzar dał się poznać jako szczególnie utalentowany człowiek. Zauważył go Karl Briułłow – potomek znamienitych francuskich emigrantów, wybitny malarz i zaproponował, aby został jego uczniem. Jednak chłopi pańszczyźniani nie mogli uczyć się na wyższych uczelniach, więc przyjaciele postanowili wykupić Szewczenkę z niewoli. Jego pan, Paweł Engelgard zażądał za poetę 2500 tysięcy rubli, co pięciokrotnie przewyższało cenę kwalifikowanego chłopa pańszczyźnianego. W tamtym czasie dorównywała 45 kilogramom czystego srebra. Dziesięciu przyjaciół zebrało pieniądze i 24-letni Taras otrzymał wolność.

(-)

Imieniny obchodzą dzisiaj: Marta, Wadym i Gabriel, a z nimi świętują urodzeni 22 kwietnia. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Dzisiaj wschodni chrześcijanie rozpoczynają ostatni tydzień Wielkiego Postu. Wielki Tydzień jest tym momentem, kiedy Jezus przeżywa najbardziej; gdy modli się na Górze Oliwnej, mówi: „Ojcze, jeśli to możiwe, niech ominie mnie ta czara”. Ale dodaje: „jednak nie moja, tylko Twoja wola niech się dzieje!”. Jest to czas, gdy Jezus przygotowuje się do Drogi Krzyżowej, gdy jesteśmy w przededniu święta – Zmartwychwstania. Jednak żeby to Zmartwychwstanie w należyty sposób przeżyć, trzeba poczuć głębię tego bólu, który Bóg wycierpiał dla naszego zbawienia. I każdy dzień jest nieco inny. Będziemy iść na Drogę Krzyżową, będziemy iść do Płaszczanyci, będziemy przygotowywali koszyk i wówczas warto pamiętać o tym, żeby nasz tradycjonalizm nie przyćmił radości Światłego Zmartwychwstania, bo często za codziennymi kłopotami zapominamy postawić sobie pytanie: „Jakie to wydarzenie ma odniesienie do mnie osobiście”?

(-)

Komik Wołodymyr Zełenski będzie nowym prezydentem Ukrainy. Według sondaży przeprowadzonych przed lokalami wyborczymi zdobył on ponad 70 procent głosów. Atmosfera w sztabie Wołodymyra Zełenskiego przypominała tę, która zazwyczaj panuje na Sylwestra. Odliczanie do 20.00, kiedy to lokale wyborcze zostały zamknięte i podane wyniki pierwszych sondaży. Te wywołały nieskrywaną radość samego kandydata, jego żony i całego sztabu. Nie było żadnych deklaracji politycznych. Wołodymyr Zełenski nie odpowiadał na pytania, podziękował za to swoim bliskim, wszystkim współpracownikom, dziennikarzom, a nawet weteranom wojny:
– Teraz nie będzie żadnego patosu. Chcę po prostu powiedzieć dziękuję.

Wołodymyr Zełeński przekazał także pozdrowienia innym państwom byłego Związku Radzieckiego, przede wszystkim, Rosji, gdzie – jak zasugerował – tego rodzaju demokratyczne wybory, jak na Ukrainie, są niemożliwe:
– Popatrzcie na nas. Wszystko jest możliwe.

Zwycięzca wyborów prezydenckich na Ukrainie – Wołodymyr Zełenski obiecuje, że nie zawiedzie pokładanej w nim nadziei Ukraińców.

(-)

Urzędujący prezydent Ukrainy Petro Poroszenko uznał swoją porażkę w wyborach prezydenckich, ale zapowiedział, że nie zrezygnuje z polityki.

(-)

Zostaję w polityce i będę walczył za Ukrainę. Nasza ekipa musi bronić osiągnięć, które my z wami, wspólnie z ukraińskim narodem wywalczyliśmy w nadzwyczaj trudnych warunkach. Musimy bronić europejskiej i euroatlantyckiej strategii. Bo są to pryncypia i cele, o które walczyliśmy przez ostatnie 5 lat, a które obecnie niestety są zagrożone.

Petro Poroszenko rozpoczął swoją prezydenturę w 2014 roku po zwycięstwie Rewolucji Godności i po rosyjskiej agresji w Krymie i Donbasie. Uzyskał wówczas w wyborach ponad 50 % poparcia. Za jego prezydentury wzmocnieniu uległa ukraińska armia, rozpoczęto też szereg reform. Krytycy Petra Poroszenki zarzucają mu jednak, że tolerował układy korupcyjne, również w swoim najbliższym otoczeniu.
Zaprzysiężenie nowego prezydenta musi się odbyć najpóźniej na początku czerwca.

(-)

Nasz program zbliża się do końca, przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Jutro spotkamy się o tej samej porze, a dzisiaj życzę wam już miłego weekendu, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

19.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Zastanawialiście się kiedyś czemu farbujemy jajka i stukamy się nimi podczas Wielkiejnocy? Jak wyglądał i ile lat miał Jezus Chrystus? I w ogóle miał dwóch kolegów czy nie? Na te nieproste pytania odpowiedzą dzisiaj dzieci. Zostańcie z nami, będzie wesoło i ciekawie. Na antenie program „Od A do Z”. Z wami jest Hanna Wasilewska. Zaczynamy.

(-)

Pojutrze chrześcijanie obrządków wschodnich zaniosą do świątyni wierzbowe witki, a potem będą się nimi bić wzajemnie. Komuś z zachodu tradycja może wydawać się dziwna, natomiast każdą tradycję można wyjaśnić. Często ludowe tradycje związane są z pogańskimi, a czasem ludzie wyjaśniają je po swojemu, tak jak je rozumieją. Ale najciekawsze i niepozbawione sensu wyjaśnienia wielkanocnych tradycji znajdują dzieci.
[dzieci o tradycjach świątecznych]
-Nastia, Ewa, Kyrył…
-Wielkanoc, co to za święto.
-Pascha, Pascha…na to święto maluje się jajka…i chodzi do cerkwi i święci je…

[…]

W tę niedzielę Wielkanoc świętować będą chrześcijanie obrządków zachodnich. Właśnie na zachodzie bohaterem świąt jest zajączek. Dla nas zajączek też jest wyjątkowo dobrym i miłym bajkowym stworzeniem. Taki jest w ukraińskich bajkach, posłuchajcie:
[bajka o zajączku]
Złożyło się tak, że podczas tegorocznej Niedzieli Palmowej na Ukrainie odbywa się ważna dla Ukrainy rzecz. Myślę, że zrozumieliście, że chodzi o wybory prezydenckie. To bardzo ważna i odpowiedzialna rzecz, więc trzeba być zorientowanym politycznie człowiekiem, żeby nie popełnić błędu. Wiele słów związanych z wyborami używanych jest nieprawidłowo, więc za chwilę wyjaśnimy te błędy, które spotykamy najczęściej:

[lekcja języka ukraińskiego]

I to wszystko. W programie „Od A do Z” usłyszmy się równo za tydzień. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro o 10:50. z wami była Hanna Wasilewska. Bądźcie zdrowi!(dw/ad)

19.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Agencja pracy tymczasowej Progres aktywnie zatrudnia Ukraińców w Polsce, szczególnie na Warmii i Mazurach. Sąd Rejonowy w Kętrzynie zdecydował o tymczasowym trzymiesięcznym areszcie wobec 22-letniego obywatela Gruzji kierowcy samochodu, w którym życie straciło dwóch Ukraińców. Tytuł „Osobowości roku 2018” w kategorii „biznes” otrzymał Ukrainiec z Koszalina Roman Biłas. Moskiewski sąd przedłużył do 24 lipca areszt dla 24 ukraińskich marynarzy, zatrzymanych w listopadzie w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej. O tym opowiem już za chwilę. Dziś piątek 19 kwietnia. W studiu Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Agencja pracy tymczasowej Progres aktywnie zatrudnia Ukraińców w Polsce, szczególnie na Warmii i Mazurach. W ostatnim czasie jednak pojawiają się obawy w związku z otwarciem niemieckiego rynku pracy, a polskie wynagrodzenia nie są w stanie konkurować z niemieckimi. Natomiast warunki życia i zatrudnienia w Polsce ulegają uproszczeniu, co zwiększa szansę zatrzymania ukraińskich pracowników – mówi przedstawicielka grupy Progres w Olsztynie Maryna Sapsajenko:
Teraz otwiera się niemiecki rynek i coraz więcej ludzi, którzy tu przyjeżdżają rozumieją, że wynagrodzenia proponowane na polskim rynku nie są tak wysokie jak w Niemczech, ale pracę i stały pobyt w Polsce łatwiej jest dostać niż w innych krajach UE. Więc bardzo dobrze, że ktoś z urzędu rozumie potrzeby człowieka, który przychodzi i tak jak dzisiaj pytałam, czemu nie ma jakiejś komórki do konsultacji, bo wielu ludzi nie rozumie tego co czyta na stronach urzędu, że potrzebne są takie i takie dokumenty. Człowiekowi trzeba prostym językiem wyjaśnić skąd ma to wziąć, kto powinien to robić, a niestety w naszym urzędzie czegoś takiego nie ma. Trzeba czekać w kolejce, nie ma też człowieka, który mówi po ukraińsku.
Warmińsko-mazurski urząd wojewódzki realizuje projekt, którego celem jest pomoc obcokrajowcom w legalizacji pobytu i zatrudnienia. Większość zarejestrowanych beneficjentów projektu to obywatele Ukrainy. Chętnie korzystają z pomocy prawnika i zajęć dla dzieci.
(-)
Sąd Rejonowy w Kętrzynie zdecydował o tymczasowym trzymiesięcznym areszcie wobec 22-letniego obywatela Gruzji, który na trasie pod Kętrzynem spowodował śmiertelny wypadek drogowy. Zginęło wtedy dwóch pasażerów -obywateli Ukrainy, a jeden z obrażeniami ciała został przewieziony do szpitala.
(-)
Na północy Polski czytelnicy Głosu Koszalińskiego wybrali Człowieka Roku 2019. Wśród zwycięzców jest Ukrainiec Roman Biłas z Koszalina, który otrzymał tytuł „Osobowości Roku 2018” w kategorii biznesu. Jest także laureatem zeszłorocznego plebiscytu. Czytelnicy Głosu Koszalińskiego wysoko ocenili działalność Ukraińca w sferze miejscowych przedsiębiorców. Roman Biłas jest właścicielem agencji reklamowej „Ad Media Consulting” i jednocześnie szefem Północnej Izby Gospodarczej. Północna Izba Gospodarcza to największa izba ekonomiczna w Polsce, która zrzesza różnych przedsiębiorców. Wśród członków mniejszości ukraińskiej w Polsce znany jest przede wszystkim jako działacz społeczny, który od wielu lat jest animatorem kulturalnego życia na Pomorzu. Właśnie on przewodniczy koszalińskiemu oddziałowi ZUwP. Roman Bułas wspomaga także działalność charytatywną na Ukrainie. Od trzech lat jest prezesem Fundacji DEKA, która prowadzi Szkołę Podstawową im Tarasa Szewczenki w Białym Borze. Ukrainiec jest także koordynatorem ze strony ZUwP międzynarodowej misji Światowego Kongresu Ukraińców, która obserwuje tegoroczne wybory na Ukrainie. Misję kongres organizuje wspólnie ze związkiem.
(-)
Moskiewski sąd przedłużył do 24 lipca areszt dla 24 ukraińskich marynarzy, zatrzymanych w listopadzie w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej, kiedy rosyjska straż graniczna napadła na ich okręty. Działania Rosji potępiła Polska i inne kraje Unii Europejskiej oraz Stany Zjednoczone.
(-)
Tym kończymy nasz blok informacyjny. Do radioodbiorników zapraszam wieczorem na program „Od A do Z”. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia na falach Radia Olsztyn. (dw/bsc)

18.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W parku im. Kusocińskiego w Olsztynie miało miejsce spotkanie w ramach Uniwersytetu Nowoczesnego Obywatela. Na zajęciach z wychowania patriotycznego mówiono o generale Marku Bezruczce. Lider sondaży Wołodymyr Zełenski zapowiada przedwyborcze show na stołecznym stadionie. Serhij Hlazyrin, Ukrainiec który mieszka w Krakowie rozpoczął i od razu zakończył głodówkę. Nadija Sawczenko została zwolniona z ukraińskiego aresztu. Na Antenie ukraińskie wiadomości Polskiego Radia Olsztyn. Dziś jest czwartek 18 kwietnia. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)

W parku im. Kusocińskiego w Olsztynie miało miejsce spotkanie w ramach Uniwersytetu Nowoczesnego Obywatela. Uczestniczyły w nim przedszkolaki z olsztyńskich przedszkoli. Na zajęcia z mikrofonem zawitał nasz redakcyjny kolega Sergiusz Petryczenko. Właśnie tam dowiedział się więcej o Uniwersytecie Nowoczesnego Obywatela.

Uniwersytet Nowoczesnego Obywatela buduje w obywatelach, a szczególnie w dzieciach i młodzieży obywatelską i patriotyczną postawę. Tym razem spotkanie poświęcone było rocznicy powstania w warszawskim Getcie. Przy okazji wspomniano o wspólnej walce Polaków i Ukraińców przeciw bolszewikom 100 lat temu.
[wypowiedź w języku polskim]
Według Zbigniewa Majchrzaka, inicjatora spotkania, postawa obywatelska to także szacunek do innego człowieka i natury.
[wypowiedź w języku polskim]
(-)
Brak porozumienia w sprawie debaty miedzy kandydatami na prezydenta Ukrainy. Lider sondaży Wołodymyr Zełenski zapowiada przedwyborcze show na stołecznym stadionie. Starający się o reelekcję prezydent Poroszenko również może pojawić się na tym samym stadionie, jednak najprawdopodobniej nie dojdzie tam do spotkania obu kandydatów.
Ukraińcy pójdą do urn wyborczych już w najbliższą niedzielę. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Serhij Hlazyrin, Ukrainiec mieszkający w Krakowie rozpoczął i od razu zakończył głodówkę. Akcja trwała jeden dzień i zakończyła się przez brak wsparcia Serhija. Serhij Hlazyrin ogłosił głodówkę w związku z kandydatem na prezydenta Wołodymyrem Zełeńskim. Oczekiwał od niego, by ten dokonał badań w międzynarodowym laboratorium na obecność środków psychoaktywnych, oczekiwał także, żeby kandydat na prezydenta Ukrainy Zełeński wziął udział w przedwyborczych debatach. Wczoraj na swoim profilu na FB mężczyzna napisał, że wstrzymał głodówkę.”Zakończyłem głodówkę po dniu. Skontaktowałem się z patriotami. Nikt nie chciał wesprzeć tej akcji. Przyjaciele. Szkoda, bo potem będzie za późno” – pisze Ukrainiec.
(-)
Nadija Sawczenko została zwolniona z ukraińskiego aresztu. Była lotnik i ukraińska polityk została zatrzymana ponad rok temu. Śledczy zarzucają jej przygotowywanie zamachów na ukraiński parlament. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Nasz program dobiega końca. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Na falach Polskiego Radia Olsztyn spotkamy się jutro. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

17.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 17 kwietnia, w naszym programie „Z dnia na dzień”. W studiu Polskiego Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Nasi bracia w wierze, rzymokatolicy, już w niedzielę będą obchodzili Wielkanoc; my poczekamy o jeden tydzień dłużej. Jednak przygotowujemy się do tego największego chrześcijańskiego święta jak kto potrafi. Najbliższa niedziela, Palmowa, przypomina nam o triumfalnym wjeździe Jezusa do Jerozolimy, ale Zbawiciel już wtedy wiedział, na ile słaba i chwiejna jest natura ludzka. Zanim pójdziemy w niedzielę do cerkwi, posłuchajmy, co o tym wydarzeniu mówi ks. Robert Rosa ze Szczecina i zastanówmy się, czy wytrwalibyśmy przy Jezusie w tamtym czasie:

(-)

– To nie jest tylko opowieść o tych apostołach, którzy wędrowali z Jezusem, którzy byli świadkami różnych wydarzeń, które my nazywamy znakami. Czyli to są cuda, których dokonał Jezus. Tak wielu jest uzdrowionych chorych, tak wielu ludzi, którzy tak bez nadziei oczekiwali, ale mieli wiarę. Bo trzeba pamiętać, że ta wiara ludzi, którzy cierpieli, była tym momentem decydującym. Gdy była wiara – Jezus uzdrawiał.

– Nawet gdy była taka głęboka wiara, to Jezus wskrzeszał z martwych. Znamy kilka takich wypadków, nie tylko jednego Łazarza.

– Tak, oczywiście. Tu w naszym kontekście, w kontekście Palmowej Niedzieli jest to właśnie wydarzenie wskrzeszenia Łazarza. Można powiedzieć, że Jezus już zrobił wszystko, żeby naród się przekonał, żeby naród uwierzył, że On nie jest zwyczajnym prorokiem, który wędruje i naucza, i ma – żeby tak powiedzieć – swój Chrystusowy styl. Ale On jest Mesjaszem, On jest Zbawicielem. Jest Synem Bożym. A mimo to wiemy, że tak jak ci dwaj apostołowie, którzy chcieli zapewnić sobie ziemską chwałę, wiemy, że mimo tego pięknego powitania, tego królewskiego wjazdu Jezusa do Jerozolimy – mimo to za kilka dni Jezus Chrystus „przepadł”, jakby powiedzieć, w pseudo-demokratycznym głosowaniu.

(-)

Oczywiście, życie duchowe wymaga nieustannej pracy nad sobą, ale w nim jest sens naszego życia. Jednak jesteśmy zwyczajnymi, śmiertelnymi ludźmi, więc chcemy też jaskrawych barw życia tu, na ziemi. Pamiętając więc o sensie Wielkanocy, ubarwiamy je też materialnymi atrybutami. Chyba najstarszym i najpowszechniejszym z nich jest pisanka. Nieodłącznie zawsze kojarzy się ona z Wielkanocą. Kto chociaż raz parał się tym zajęciem, ten wie, jak potrafi ono zachwycić i jak uspokaja. Po pewnym okresie zastoju, odradza się i rozwija tradycja pisankarstwa. W Olsztynie przy parafii greckokatolickiej, od kilku lat warsztaty pisania pisanek prowadzi twórczyni ludowa Anna Farańczuk:

(-)

– Aniu, jak co roku uczysz pisania pisanek; widzę, że tu nie wiem ile kop tych pisanek już jest napisanych, one są takie kolorowe!

– Było ich dwieście, zostało może ze trzydzieści.

– Malowałaś je sama, ale teraz uczysz też innych. Jak to uczniom wychodzi?

– No, coraz lepiej! Za każdym razem coraz lepiej!

– Jak uczysz? Oni mogą tak malować sobie co chcą, czy jednak są jakieś zasady?

– Mniejsze dzieci to tak, malują co chcą. Bo tu chodzi o to, żeby nabrać wprawy do malowania i żeby nabrać wprawy o co chodzi z farbowaniem. Dlaczego ten kolor jest taki, a ten kolor taki, czemu to tak czy inaczej wychodzi. A już starsi ludzie, gdy dla dorosłych prowadzę warsztaty, to każdy maluje ten sam wzór.

– W ogóle sama pisanka to jest jeden wielki symbol. Wielki, mały, mniejszy i najmniejszy, można tak powiedzieć. Po prostu tyle tego symbolu można tam zawrzeć, że aż trudno pomyśleć.

– Można. Mamy małe kwiaty, mamy pazurki, mamy gwiazdy, można kupę symboli tu włożyć, właśnie w jedną pisankę. Cały świat można zamknąć w jednej małej pisance. To jest właśnie fajne.

– W tej chwili trzymasz w ręce pisankę i mówisz, że to jest kosmos.

– Tak. To jest kosmos, tu jest wszystko.

– A jak go rozplanowujesz?

– Staram się właśnie podzielić na cztery…

– Czemu?

– Bo świat się składa z czterech części, z czterech stron. To jest właśnie najważniejsze.

– No i są cztery pory roku.

– Cztery pory roku.

– Mówi się, że w zależności od tego, komu chcemy podarować pisankę, to ma ona inną symbolikę.

– Tak. Bardzo często tak właśnie jest. Zielony kolor daje się ludziom, którzy potrzebują nadziei, którym potrzebne jest wsparcie. Czerwony to miłość – jak kogoś kochamy, a wstydzimy się powiedzieć, to dajemy mu czerwone jajko. Dla osoby bardzo ważnej – dla nauczyciela, dla księdza – dajemy czarną. To jest bardzo trudny do zdobycia kolor.

– A czym kiedyś farbowano na czarny kolor?

– To było skrobane żelazo. Rdza z żelaza i z drzewa, dąb – to było łączone. To właśnie było trudne do zdobycia. Teraz mamy farby, teraz mamy chemię, to jest inaczej.

– A malujesz na przykład w cebuli?

– Nie! Nie. Od kiedy powstały farby, to na Łemkowszczyźnie maluje się właśnie farbami chemicznymi.

– No, ale ornament pozostaje łemkowski. Czym odróżnia się łemkowska pisanka od innych?

– Łemkowska pisanka jest kolorowa. Mało jest w niej czarnego. Kończy się kolor na niebieskim, na czerwonym. Czarny jest bardzo rzadko. I musi mieć kilka kolorów położonych – i żółty, i pomarańczowy, i czerwony, tak że musi być bardzo kolorowa.

– Taka wesoła!

– Taka wesoła.

(-)

– Patrzę, tu pani jest taka skupiona, ale pisanka jest bardzo ładna. Ile już mamy kolorów?

– Mam nadzieję, że wyjdzie z pięć, ale zobaczymy. Po tym, jak wosk się roztopi to zobaczymy.

– Jaka jest symbolika na pani pisance?

– Tak myślę, że bardziej łemkowska. Taki był zamiar, ale co wyjdzie? Podzielona na cztery, jakieś gwiazdki, jakieś serca, jakieś takie ornamenty nieco geometryczne…

– Ale uporządkowane.

– Tak! Myślę, że tak.

– Co się w tej pisance tak podoba, co tak przyciąga?

– Myślę, że to, że nigdy nie wiadomo jaki będzie efekt końcowy. Takie: „zobaczymy, co z tego wyjdzie”. Dopiero po wszystkim, jak zmyje się wosk, widać efekt końcowy. To tak przyciąga. Możliwość pisania, skupienia się nad tym. Tak naprawdę, mimo że jest to duży wysiłek, to to bardzo relaksuje.

(-)

– A tu specjalistka, widzę – z pisaczkiem.

– Jeszcze nie. Człowiek ciągle się uczy, odkrywa nowe rzeczy.

– U siostry też najpierw jajko zostało podzielone na cztery częśći, potem na kwadraty w każdej tej ćwiartce…

– Tak. I zaraz tu ma być jeszcze gwiazdka.

– Gdzie?

– O, tu. A tu jest drzewo, drzewo życia.

– A gwiazdka chyba nawiązuje do Wszechświata?

– Tak! Tak. Gwiazdka do Wszechświata i po prostu – szczęście; i słońce, i gwiazdy to też po prostu wiosna. Wielkanoc, przyroda jest taka bardziej ożywiona, przyjemniejsza; wszyscy potrzebujemy słońca, dużo jest właśnie gwiazd i słońca na pisankach.

– Bo rzeczywiście, można powiedzieć, że to jest gwiazda, a można powiedzieć, że to słońce. Po prostu – promienie.

– Tak. No, tak – co kto zobaczy. Kropek dużo!

– Kropki, a co kropki oznaczają?

– A nie wiem! Ale ładnie wyglądają i zawsze upiększają pisanki.

– Ona w ogóle wygląda jak z nieba. Rzeczywiście, te kropki wyglądają jak gwiazdki na niebie, na niebieskim tle.

– No, ładna. Spróbuję jeszcze jedną, może jeszcze ładniejsza wyjdzie?

– Bardzo ładna!

(-)

Naprawdę, pisanka s. Oksany wyszła bardzo ładna; od razu widać rękę mistrzyni. I takimi mastrzyniami i mistrzami może być każdy z nas; każdy może pielęgnować rodzime tradycje, trzeba się tylko odważyć. Bierzcie się więc za pisanki, ja nie będę wam już przeszkadzać w tym szlachetnym dziele. Była z wami Jarosława Chrunik i będę na was czekała jutro o tej samej porze. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! Miłego wieczoru! (jch/bsc)

17.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

 

16.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W zeszły czwartek Ukraińcy, którzy mieszkają i pracują w województwie warmińsko-mazurskim spotkali się z pracodawcami i przedstawicielami urzędu wojewódzkiego, by podzielić się problemami i zadać ważne pytania. W niedzielę 21 kwietnia w greckokatolickiej cerkwi w Olsztynie odbył się wielkanocny jarmark. Grekokatolicy z Polski, w tym i z Warmii i Mazur przygotowują się do pielgrzymki, która odbędzie się jesienią. Ukraiński portal opublikował dane o możliwym zamówieniu przez rosyjskie specsłużby finansowania kampanii wyborczej Wołodymyra Zełeńskiego. O tym opowiem za chwilę w ukraińskim programie informacyjnym. Dziś jest wtorek 16 kwietnia. Z wami jest Hanna Wasilewska.

(-)

W zeszłym tygodniu Ukraińcy, którzy mieszkają i pracują w województwie warmińsko-mazurskim spotkali się z pracodawcami i przedstawicielami urzędu wojewódzkiego, by podzielić się swoimi problemami i postawić ważne pytania. Serhij Danylczenko przyjechał z rodziną z Morąga. Na Ukrainie pracował jako prawnik, a tu już od dwóch lat myśli o stworzeniu stowarzyszenia dla imigrantów z Ukrainy:
Jestem Ukraińcem, a mieszkam w Polsce. Do prawnika mam pytanie czy obcokrajowiec lub grupa obcokrajowców zarejestrować stowarzyszenie. Stowarzyszenie, które reprezentowałoby oficjalnie tych obcokrajowców i broniło ich praw, pomagało oficjalnie obcokrajowcom, niosło informacje, która powinna dotrzeć do władzy, do innych urzędów i ludzi.
-A skąd taki pomysł?
Pomysł pojawił się już dawno. Od dawna badam tę sprawę i według moich informacji dotąd w Polsce nie ma organizacji, która podkreślam na oficjalnym szczeblu, mogła reprezentować w danym przypadku Ukraińców, imigrantów w Polsce. Jest wiele organizacji, które od dawna pomagają imigrantom z Ukrainy, ale o ile zbadałem sytuację, one nie mogą oficjalnie reprezentować imigrantów, albo przynajmniej tę część, która mogłaby teoretycznie wchodzić do ich organizacji.
Z tym pytaniem Serhij zwrócił się do Myrosławy Keryk, prezes fundacji Nasz Wybór w Warszawie, ale dokładnej odpowiedzi nie otrzymał. Teraz wykorzystał możliwość konsultacji prawniczej w olsztyńskim punkcie pomocy obcokrajowcom. Według prawnika ciężko jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi, ale obiecał sprawdzić sprawę dokładnie. Czekajcie więc na odpowiedź w naszych kolejnych programach.

(-)

W niedzielę 21 kwietnia w greckokatolickiej cerkwi w Olsztynie odbędzie się jarmark wielkanocny. Będzie można kupić na nim pisanki wykonane w różnych stylach, ozdoby i świąteczne wypieki. Podczas jarmarku będzie można także poczęstować się słodyczami w cerkiewnej kawiarence.

(-)

Grekokatolicy Warmii i Mazur już przygotowują się do pielgrzymki, która odbędzie się jesienią. Tegoroczna pielgrzymka do Turcji odbędzie się śladami św. Pawła Apostoła i świętych ojców kapadockich: Bazylego Wielkiego, Grzegorza i Jana Złotoustego. Podczas pielgrzymki pątnicy odwiedzą Stambuł – dawny Konstantynopol – i Sobór Sofijski – jeden z największych zabytków architektury bizantyjskiej, symbol „złotego okresu” Cesarstwa Bizantyjskiego i jeden ze współczesnych symboli. Program zawiera także wycieczkę do Kapadocji o wyjątkowo ciekawym wulkanicznym krajobrazie, z obszernymi klasztorami i podziemnymi miastami, których historia sięga czasów wczesnych chrześcijan. Na pielgrzymkę do Turcji wybierają się grekokatolicy z całej Polski, w tym i z Warmii i Mazur. Chętni na wrześniową pielgrzymkę mogą poznać szczegóły już teraz w parafii greckokatolickiej w Olsztynie.

(-)

Ukraiński portal opublikował dane o możliwym zamówieniu przez rosyjskie specsłużby finansowania kampanii wyborczej Wołodymyra Zełeńskiego. Ukraiński portal „Myrotworec”, który publikuje dane osób zagrażających państwowemu bezpieczeństwu, zwrócił się do Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i Najwyższej Rady Ukrainy i wezwał do sprawdzenia źródeł finansowania kampanii wyborczej kandydata na stanowisko prezydenta Ukrainy, showmena Wołodymyra Zełeńskiego. Eksperci twierdzą, że mają dowody, że w lutym 2019 roku Andriej Pińczuk, oficer Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, polecił Dmytrowi Chawczenkwi, który jest właścicielem agencji kryptowalut WEX i bojówkarzom  bezprawnych formacji regularne pranie pieniędzy w celu finansowania kampanii wyborczej kandydata na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego. Sztab Zełeńskiego ze swojej strony poinformował o próbie zerwania wyborów. Chodzi o brak ludzi w komisjach wyborczych w 8 obwodach w Kijowie. O tym sztab Zełeńskiego napisał na FB: „W niektórych rejonach jest obecnie wielki niedobór ludzi w komisjach wyborczych. Może to świadczyć o próbie zerwania wyborów zarówno w konkretnych miastach, jak i w całym kraju. Obecnie mamy informacje, że takie problemy są w obwodach dniepropietrowskim, odeskim, ługańskim, kirowogradzkim, żytomierskim, czernihowskim i w Kijowie” – napisano w poście. Zaznaczono także, że brak ludzi wynika z tego, że kandydat na prezydenta Poroszenko podał niedostateczną liczbę potrzebną do stworzenia komisji.

(-)

Ta informacja kończy nasz program. Dziękuję za uwagę i żegnam się do jutra. Świeże informacje po ukraińsku usłyszycie o 10:50. Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)

15.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałkowym programie „Kamo hriadeszy”. W studiu Polskiego Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Dwa tygodnie pozostały do Wielkanocy. Dwa tygodnie Wielkiego Postu. Jest to szczególny czas i im bliżej do Paschy, tym poważniej powinniśmy się zastanawiać, czy właściwie wykorzystaliśmy ten czas do pracy nad sobą. Posłuchajmy pieśni wielkopostnej, pomyślmy, a potem porozmawiamy.

(-)

Zastanawiałam się, o czym dzisiaj z wami porozmawiać? Radość ze Zmartwychwstania będzie dopiero za dwa tygodnie, jeszcze duchowo przygotowujemy się do niej. A ćwiczenia duchowe – to przede wszystkim uczenie się patrzenia na siebie i na swoje życie z boku. Przynajmniej przed samym sobą nie udawać, być szczerym w swoich błędach, wadach, niepowodzeniach. Sądzę, że najczęściej niepowodzenia zdarzają się nam wtedy, gdy chcemy udawać kogoś innego, niż jesteśmy. I żebyście mnie dobrze zrozumieli: to nie to samo, co brać z kogoś dobry przykład, bo to akurat jest słuszne. Chodzi jednak o to, że nie powinniśmy udawać kogoś innego, kim nie jesteśmy, bo wtedy przestajemy być szczerzy w naszym postępowaniu. Wiem, my tak bardzo chcemy pokazać się lepszymi, niż jesteśmy w rzeczywistości, ładniejszymi, mądrzejszymi ( tak jak ja teraz 😉), dlatego, że chcemy być lubiani, żebyśmy nie zostali sami.
Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że jest to naturalne zachowanie i potrzeba każdego człowieka. Ja też dobrze je znam. Potrzebujemy być kochani takimi, jakimi jesteśmy, a nie – tylko takimi, jakimi chcielibyśmy być, albo jakimi ktoś inny chciałby nas widzieć. Do takiej bezgranicznej i bezwarunkowej miłości zdolny jest przede wszystkim Bóg, a potem – ludzie, których Bóg tez nauczył takiej miłości. To nie jest łatwe. To nigdy nie jest dane raz na zawsze. To jest ciągła praca i ciągły proces. Dlatego musi być jeszcze chęć ciągłego uczenia się takiej miłości, a do tego potrzebna jest wiara.
Powiemy: przecież wszyscy jesteśmy wierzący, jesteśmy chrześcijanami. Jest nam tak dobrze – mamy świątynie, mamy święta, post, mamy swoje religijne rytuały, które porządkują nasze życie. Jednak czy zawsze jest tam prawdziwa wiara? „Pomóż, Boże, mojemu niedowiarstwu!”. Jak to miło spotkać na swojej drodze życiowej młodego człowieka, od którego można uczyć się prawdziwej wiary. W ubiegłym roku poznałam studenta Lubelskiego Metropolitalnego Greckokatolickiego Seminarium Duchownego, który odwiedził Olsztyn:

(-)

– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
– Na wieki wieków!
– Chciałbym przede wszystkim podziękować wszystkim wam za tę możliwość, że mogę dzisiaj być tu, przed wami – razem z wami się modlić, brać wspólnie udział w Boskiej Liturgii. Korzystając z okazji, chciałbym też przeczytać posłanie od naszego ojca rektora, a jednocześnie naszego prefekta…

Przed nami stał młody, dwudziestokilkuletni chłopak. W jego postawie było coś zarówno młodzieńczego – co oczywiste, jak i coś bardzo dojrzałego. Emanował od niego wewnętrzny spokój i coś jakby absolutna pewność wybranej drogi. W jego oczach widać prawdziwą wiarę w Boga i zaufanie do Niego, a tym samym – wzbudza zaufanie do siebie. Po mszy szczerze sobie porozmawialiśmy:

(-)

– Nazywam się Serhij Goliat, jestem studentem w Lubelskim Metropolitalnym Greckokatolickim Seminarium Duchownym. Jest nas 15 studentów, którzy po zakończeniu zostają w Polsce i pracują dla ludzi w Polsce, dla naszych grekokatolików.
– Mówił pan dzisiaj m.in. o powołaniu i o tym, że w Polsce obecnie jest jakby mniej tych powołań. A jak to było z panem?
– Ze mną było… jestem trzy lata po studiach, takich diakowsko-katechetycznych i chciałem spróbować czegoś innego dlatego, że na Ukrainie jest bardzo dużo powołań. Nie za mało, powiem tak uczciwie.
– A czy sądzi pan, że na to wpłynęła wojna?
– Myślę, że nie, dlatego że ludzie idą do Boga. U nas na przykład, we Lwowie jest bardzo dużo studentów, w Tarnopolu jest bardzo dużo seminarzystów. W Polsce chciałem spróbować czegoś innego, dlatego że doskonale rozumiem, że w Polsce są nasi ludzie. Są Ukraińcy i są Ukraińcy, którzy urodzili się w Polsce i wiem jakie są potrzeby duchowieństwa, potrzeba księży. Będzie nas wielu księży dla Ukrainy, ale trzeba też, żeby ktoś był tutaj. To jest tak jak misja i chcę się poświęcić. Wiemy doskonale, że być może jest ich niewielu,  może nie tak jak na Ukrainie – 500, 800; być może – 10, 20, ale tych 10, 20 to jest wspólnota.
– Mówi pan tak oficjalnie, a mnie interesuje to, o czym nie jest łatwo mówić, bo i mi też nie jest łatwo mówić o wierze. Zwłaszcza z człowiekiem, którego nie znam. Czy zawsze był pan wierzącym? Kiedy poczuł pan to powołanie od Boga?
– Szczerze mówiąc, to wszystko nastąpiło jeszcze w trzeciej klasie. Jeszcze jako takie małe dziecko też byłem ministrantem – nosiłem kadzidło, świecę i zawsze przyjeżdżali do nas seminarzyści na tacę do naszej małe wsi i pytali: „Będziesz księdzem?” a ja odpowiadałem: „Tak, będę!”. „Będziesz księdzem?” „Tak, będę!”. I tak każdego roku. Potem IX, X klasa, poddałem się wpływowi środowiska zewnętrznego – koledzy, piłka nożna itp. i myślę: „Nie, Boże, to nie jest moje”. Ale gdy jest klasa XI i odczuwasz, że chcesz iść innym nurtem, budzisz się rano i raptem czujesz jakiś impuls, nie wiesz co się z Tobą dzieje. „Idę do seminarium!”
– A jak koszykówka? Bo zajmowałem się profesjonalnie koszykówką – jak koszykówka?
– Nie martw się!
Dzięki Bogu, jestem teraz tutaj, mam koszykówkę, mam piłkę nożną, mam wszystko czego chciałem. Poszedłem za tym głosem. I mówię do swego młodszego brata: „Chodź do seminarium!” on mówi: „Ja nie chcę, ja tego nie odczuwam!”. Ja mówię: „Denysku – tak zwracam się do brata – ja też tego nie odczuwałem”. Pyta: „A jak to wszystko się odbywało?” „Ty to poczujesz”. To trudno wyrazić słowami, ale to ciepło… ja wiem, co to jest powołanie, bo jest wielu powołanych, bo Bóg woła, lecz mało wybranych.
– Lecz mało wybranych…
– Tak! To bardzo trudno przekazać słowami, to błogosławieństwo Boże, gdy Bóg Cię woła, a ty to odczuwasz.
– Czy można to pomylić z czymś innym?
– Tak, bo oprócz Bożego błogosławieństwa zły też nie śpi. Zły kusi. Najbardziej w życiu seminaryjnym, dlatego że znajdujemy się w środowisku zamkniętym, my budujemy wspólnotę. Nasze seminarium jest szczególne z tego powodu, że my przygotowujemy się w dwóch obrządkach – łacińskim i w greckokatolickim. My poznajemy ich obrządki, ich tradycje, oni poznają nasze tradycje.  I to jest bardzo dobrze, bo widzisz świat z innej strony. Jak patrzysz na świątynię, to nie patrzysz tak, że łacinnicy to nie są nasi. Nie! Oni też mają tego samego Boga co my. My wszyscy jesteśmy Kościołem Katolickim. To zachwyca.

(-)

– W seminarium jest trudno, bo jak mówiłem – jesteśmy w zamkniętym środowisku i nie ma wpływu świata zewnętrznego na nas. Jednak mamy spacery, różne wycieczki, ale to nie wpływa zanadto, bo jak wychodzisz, to wiesz czego chcesz. Zły kusi, na przykład w poście: „Zjedz to!”, „Posłuchaj muzyki!” – bardzo ciężko. Właśnie dlatego mamy takich ojców duchownych. Ciężko, bardzo ciężko; wydaje się, że gdybym był w domu, takim zwyczajnym człowiekiem, to nie wiedziałbym co mam robić. Rzeczywiście, dałbym się skusić i narobiłbym głupstw. A tak – idę do ojca i mówię: „Ojcze, proszę mi pomóc!”. I wychodzę z duchowej rozmowy i mówię: „Dziękuję Ci, Boże, że jestem tutaj!”.

(-)

– I nie ma pan takiego wrażenia, że to będą stracone lata? Przecież to młodość…
– Tak, ale tak jak powiedziałem wcześniej – wszystko, czego potrzebuję, ja to mam. I tak jak Bóg powiedział: „Wszystko, czego potrzebujesz, to masz. Jeśli będzie trzeba więcej – dam ci to”. Wiem, że jak mam jakąś potrzebę… ja nie uganiam się za pieniędzmi; tak, zdarza się tak, że nie ma pieniędzy. Idę, pomodlę się: „Boże, pomóż!” i nie wiem jak, ale wszystko się pojawia. O, było takie tragiczne zdarzenie, bo jechałem samochodem, myślałem: „Jak seminarium?” Jeszcze na Ukrainie, zaraz po szkole diakowskiej, nie wiedziałem co robić; seminarium – nie wiem jakie, czy w Polsce, czy na Ukrainie; gdzie ja mam iść się uczyć? I stało się tak, że mi opona po prostu wychodzi z auta i mnie wyprzedza. Patrzę, a moja opona potoczyła się, a samochód przy prędkości 70 km/h po prostu zatrzymuje się. Cała załoga ludzi w środku – brat, ojciec – i ja nie wiem co się dzieje. Samochód po prostu się zatrzymuje, ja nic nie robiłem. I siedzę taki, ręce mi się trzęsą, nogi mi się trzęsą, siedzę i myślę: „Dzięki Ci, Boże!”. Ja doskonale wiem, że tak jak mówił pewien ksiądz: „Bracie, cokolwiek by się z tobą nie działo, pamiętaj, że na tobie jest zawsze palec Boży. I Bóg zawsze prowadzi cie tam, gdzie masz być. Ty możesz mieć swoje plany na życie, ale Bóg ma inny plan dla ciebie”. Gdzie byś nie był, co byś nie robił, ale Bóg przyprowadzi cię tam, gdzie masz być. Tylko trzeba odpowiedzieć na to zawołanie.
– No, właśnie! Bo chciałam zapytać: co wtedy, gdy człowiek idzie wbrew Bogu?
– Opowiem pani taką sytuację. Mój kolega, uczyłem się z nim w diakowskiej szkole; ukończył drugi rok, poszedł do seminarium. Ukończył diakowską i powiedział: „Nie, nie chcę!”. Ten człowiek zwykł krytykować. Krytykować Kościół, krytykować księży. „Nie chcę, zgorszyłem się w jakiejś sytuacji”. I wtedy kończy trzeci rok, rozmawiamy i pytam: – „Nazar, co się stało?” – gdzieś tak po roku czasu. On mówi:
– Nic. Poszedłem do pracy, popracowałem. – Pytam:
– Gdzie teraz jesteś?
– W zakonie bazylianów.
– Jak to?
– Nie wiem, Serhiju. Poszedłem do seminarium i poszedłem do klasztoru. Nie wiem jak to się stało. – mówi:
– Byłem bez Boga i czegoś mi brakowało. Czegoś chciałem; miałem wszystko, ale nie miałem tego podstawowego. Nie miałem tej Bożej miłości, brakowało mi tego. Przestałem chodzić do cerkwi, ale nie wiem jak tak Bóg zaprowadził mnie do klasztoru. Dziękuję Mu za to, że tu jestem.
I wie pani, ja się temu nie dziwię, bo czasami są takie myśli – seminarium? Co tam seminarium, tam są moi rówieśnicy, koledzy z roku, chodzą, bawią się, a ja siedzę w seminarium! Ale bywają i takie momenty, gdy mówię: „Boże, dzięki Ci, że jestem tutaj i że mamy tę wspólnotę, 15 seminarzystów, z którymi jesteśmy jak jedna rodzina. Z ojcem; ks. Bogdan – mówimy, że jest dla nas jak ojciec, on się nami opiekuje. W domu nie byłem już trzy miesiące i można pomyśleć – jak to? Tak się chce do domu! Tak, ja mam rodziców – jest mama i tata, ale jak jestem w domu to mi seminarium brakuje i już chce się jechać, wracać. Chcę znowu odczuć, gdy jesteś w tym rytmie, w tej formacji, to już nie chcesz niczego innego.

(-)

– Ale to zawsze jest jakieś takie życiowe rozdroże.
– Tak, bo to zawsze jest taka walka – iść tu, czy tu? robić to czy to? Nie wiem jak to jest. Teraz jestem w Olsztynie, stoję przed panią, chociaż wcale się tego nie spodziewałem; no, na wszystko jest Boża łaska. To jest Opatrzność Ducha Świętego. Szczerze, nie wiem jak to jest.
– To dlatego, żeby więcej osób mogło pana posłuchać, nie tylko ci, którzy przyszli do cerkwi.
– Bardzo dziękuję! Jestem lekko zszokowany, bo to pierwszy raz; nigdy czegoś takiego nie praktykowałem.
– Ale trzeba. Z ludźmi trzeba się dzielić własną wiarą.
– Tak. Miałem wiele przypadków z kolegami. Mam wielu kolegów, sport… a jak jest sport, to nie ma wtedy Boga. Zbieramy się z kolegami, oni mówią, że nie mają czasu, bo w sobotę jest trening, w piątek trening, a w niedzielę chcą odpocząć. I gdy rozmawiasz z nimi o czymś Boskim, o Kościele, to oni wiedzą dużo tego, czego nie powinni wiedzieć. „A czemu to jest tak, a nie jest tak, a jest tak…” Oni nie maja tej wiary. Oni cały czas bazują na jakichś sprzecznościach. Nie wiem czemu. I staram się im wyjaśniać, ale oni nie chcą tego przyjąć.
– To tak, jakby patrzyli na ubranie, a nie widzieli w nim człowieka.
– Tak. Oni widzą świat zewnętrzny. No, są księża… nikt nie ukrywa tego, że są księża, którym jest ciężko i oni walczą z tym, żeby być dobrym. Ale człowiek widzi w nim tego złego i zawsze myśli, że wszyscy księża są źli. Ale tak nie jest. Znam księży, że ma troje dzieci, on odprawia liturgię w szpitalu, pytam: „Proszę księdza, a jak to, ksiądz nie ma auta, chodzi trzy kilometry piechotą”. On mówi: „Nie wiem”. Pytam: „A może ksiądz ma jakąś pomoc, pomaga ktoś księdzu?” „Tak. Jeden, wielki, jedyny Bóg” – mówi. I tak jest naprawdę. I widzisz go z żoną, z dziećmi – on jest szczęśliwy. Jak jestem tu w Polsce, to dla mnie tak dziwnie było – jak to jest być w celibacie? I teraz jestem na parafii, patrzę na ks. Jana, na jego rodzinę, na Iwankę. I pytam go: „Proszę księdza, jak się to księdzu udaje?” On pyta: „Co?” „Być szczęśliwym” On karmi swoją półtoraroczną Iwankę, ja myślę: „Boże, jak to jest?” A ksiądz mówi: „Jestem szczęśliwy, bo Kościół i dom mają być jednością, bo pierwszy Kościół to jest w rodzinie. Budujesz Kościół w rodzinie to dalej wszystko będzie w porządku”. Pytam: „A jak ksiądz może połączyć, jak ksiądz się „rozdziela” na prawo i lewo?” A on mówi: „Na odwrót, ja jestem przy cerkwi, a rodzina mi w tym pomaga . I ja nie mam wyboru – iść tu czy tam. My współpracujemy wszyscy razem”. I wtedy to było dla mnie takie uderzenie i myślę: „Dzięki Ci…”
– Wszędzie nauka!
– Tak! Gdzie byś nie był, zawsze ktoś cie czegoś uczy i dziękuję! Dziękuję, że są tacy księża, którzy czegoś nas uczą.

(-)

Można już po dobremu zazdrościć tym parafianom, do których kiedyś trafi ten młody seminarzysta, Serhij Goliat, już jako ksiądz. Ale właśnie takich ludzi potrzeba, aby budzić śpiących w wierze. Życzymy mu wytrwałości i tego, żeby zawsze odczuwał obecność Boga we wszystkich sprawach, z którymi przyjdzie mu się zmagać. A ja już szykuję dla was nową niespodziankę: w Olsztynie pojawiła się nowa, ciekawa inicjatywa we współpracy z parafianami z Gdańska i z Elbląga, ale o tym powiem w kolejnych programach – z nadzieją, że i wśród was będą chętni, żeby się przyłączyć. A teraz – już się pożegnamy, ponieważ kończy się nasz program. Przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik. Jutro spotkamy się o tej samej porze, a dzisiaj życzę wam już spokojnego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/ad)

15.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Tragiczny wypadek na Warmii i Mazurach. Zginęli Ukraińcy. Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę. W Warszawie przed Wielkanocą porządkowano groby żołnierzy URL. Szef ukraińskiego MSZ dziękuje Polsce za niewpuszczenie rosyjskiego żaglowca. Kandydujący w wyborach prezydenckich na Ukrainie Wołodymyr Zełenski nie przyszedł na debatę z ubiegającym się o reelekcję Petrem Poroszenką. Takie wiadomości w poniedziałek. Więcej po ukraińsku opowiem już za chwilę. W kalendarzu 15 kwietnia. W Studiu Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Dwóch mężczyzn zginęło, a dwóch zostało rannych wskutek wypadku, do którego doszło w nocy z soboty na niedzielę w okolicach Kętrzyna. Samochodem, który uderzył w drzewo podróżowali obywatele Ukrainy i Gruzji. Według informacji z policji, auto osobowe, którym podróżowało czterech obcokrajowców uderzył w drzewo przy drodze numer 591 (Różanka-Wopławki). Dwóch pasażerów – obywateli Ukrainy w wieku 23 i 30 lat, zginęło na miejscu. Kierowca i trzeci pasażer – obywatele Gruzji – zostali ranni. „Zginęli pasażerowie, którzy siedzieli po prawej stronie kierowcy. Ten, który znajdował się obok kierowcy miał zapięte pasy bezpieczeństwa, a pasażer na tylnym siedzeniu prawdopodobnie nie.” – poinformowała aspirant Monik Danielak z policji w Kętrzynie. „Siła uderzenia w drzewo była na tyle duża, że silnik wypadł i leżał w odległości 12 metrów. Jeszcze płonął, kiedy dotarli na miejsce strażacy” powiedział kapitan Straży Pożarnej Kamil Golon.
Szczegóły tragedii wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury w Kętrzynie. Od kierowcy pobrano krew, by sprawdzić jego trzeźwość.
(-)
W Warszawie przed Wielkanocą porządkowano groby żołnierzy URL. 13 kwietnia w polskiej stolicy uporządkowano i posprzątano groby żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej, którzy spoczywają na prawosławnym cmentarzu na Woli. Dwa tygodnie wcześniej posadzono tam kwiaty. Obecnie na cmentarzu znajdują się dwa kozackie pomniki i stoi kilka pojedynczych krzyży. Obecnie jest tam 106 grobów, a w ogóle było ich około 300. Na cmentarzu pochowany jest, między innymi, generał Armii URL Marko Bezruczko i generał Wsewołod Zmijenko, a także inni kozacy i starszyzna z okresu URL. Ukraińcy i Polacy, którzy mieszkają w polskiej stolicy akcje prowadzą do 2016 roku kilka razy w roku. Jej organizatorem jest Inicjatywa społeczna zajmująca się grobami żołnierzy URL w Warszawie.
(-)
Szef ukraińskiego MSZ dziękuje Polsce za niewpuszczenie rosyjskiego żaglowca. Wczoraj premier Mateusz Morawiecki zdecydował, że Polska nie wpuści rosyjskiego żaglowca „Siedow” na nasze wody terytorialne. Wcześniej jednostka nie została wpuszczona na wody terytorialne Estonii. Przyczyną jest obecność na pokładzie jednostki ponad 70 studentów kerczeńskiego uniwersytetu morskiego, mającego swoją siedzibę na anektowanym przez Rosję Krymie. Z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
Kandydujący w wyborach prezydenckich na Ukrainie Wołodymyr Zełenski nie przyszedł na debatę z ubiegającym się o reelekcję Petrem Poroszenką. Obaj za tydzień zmierzą się w drugiej turze wyborów. Mimo trwającego od kilku tygodni wyścigu o fotel prezydenta wciąż nie doszło do spotkania głównych kandydatów.
O szczegółach z Kijowa – Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Była to ostatnia informacja na dzisiaj. Nowe wiadomości po ukraińsku usłyszycie jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego i do usłyszenia. (dw/bsc)

14.04.2019 – godz.20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od niedzieli do niedzieli” wita was Hanna Wasilewska.

Niedawno rozpoczęliśmy opowieść o przymusowych deportacjach Ukraińców z Polski na tereny ówczesnego ZSRR. Kontynuujemy więc. Przymusowe przesiedlenie Ukraińców realizowane było zgodnie z umowa, która była podpisana 9 września 1944 między rządem URRS i PKWN. Chłopi pozostawiali gotowe gospodarstwo i na miejscu musieli zaczynać wszystko od zera. W 1946 roku stało się jasne, że większość Ukraińców nie chce porzucić za nich swoich domów. Więc władza komunistyczna zaczęła mówić inaczej.

O masowych charakterze represji świadczy to, że tylko w ciągu lat 1946-1948 na wschodnie tereny ZSRR deportowano prawie pół miliona Ukraińców z zachodu – mówi historyk UWM Henryk Stroński. Najgorzej przesiedleńcy adaptowali się na Donbasie i południu Ukrainy, bo język, kultura i środowisko były tam obce:

-480 tysięcy Pan powiedział. Jak ich można było przewieźć?

-Tak, jak to w Związku Radzieckim, gdzie wszystko odbywało się pod egidą NKWD i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które miały już przedowjenne doświadczenie w przesiedleniu wielkiej liczby ludzi. Trzeba powiedzieć, że w Związku Radzieckim takie akcje były sprawdzone i działały jak w zegarku. Warto tu wspomnieć i deportację Tatarów Krymskich i deportacje narodów północnego Kaukazu, więc tu w Związku Radzieckim te rzeczy nie stanowiły problemu. Powtórzę – było doświadczenie, specjalne instytucje, wielka liczba ludzi była do tego przygotowana. To przemieszczenie prawie pół miliona ludzi odbywało się przy pomocy wagonów i kolei, co pozwalało przesiedlać ludność i zabierać jej ze sobą jakieś domowe rzeczy, cześć majątku ruchomego, które przewożono na nowe miejsce. Powtórzę – wszystko to było zrobione w krótki czas historyczny i odbywało się to szybko, bo droga trwała do jednego tygodnia.

-To wszystko co wiemy o Akcji Wisła odbywało się analogicznie wcześniej.

Tak, bezsprzecznie. To było wypracowane, i władza komunistyczna, która to robiła, miała doświadczenie. Wspomniałem o tym, że tej ludności była większość, która trafiała do obwodów: lwowskiego, tarnopolskiego czy iwano-frankowską, trafiała w takie same geograficzne i gospodarskie warunki, które były w Polsce. Natomiast ludność ukraińska, która przesiedlona została na południowo ukraińskie ziemie, czy na budowę do Donbasu, znalazła się w sytuacji, którą można określić szokową. Trafiali w zupełnie inne geograficzne i gospodarskie warunki, niż te które mieli na chełmszczyźnie czy łemkowszczyźnie. To był dla nich prawdziwy szok. Warunki gospodarskie i przyrodnicze były zupełnie nowe i powodowało to wiele trudności. Ja urodziłem się i mieszkałem we wsi w obwodzie tarnopolskim. Złożyło się tak, że była to polska wieś. Połowa wsi wyjechała w ramach tzw. repatriacji do Polski, a połowa została, w tym i moi rodzice. Moimi sąsiadami byli przesiedleńcy gdzieś z regionu Rzeszowa, Jarosławia i oni przyjechali i zamieszkali w domu naszych dawnych sąsiadów Polaków, którzy pojechali właśnie do Polski. Po jakimś czasie pojawili się nowi przesiedleńcy, to rok gdzieś 1954 – 1945. W mojej szkole pojawiły się dzieci, które nazwałbym podwójnymi przesiedleńcami. Bo najpierw z łemkowszczyzny czy chełmszczyzny przewieziono ich do obwodu donieckiego albo odeskiego, a potem kiedy się uspokoiło, dobrowolnie porzucili tamte miejsca, zebrali się i przyjechali do naszej wsi – dlatego podwójni przesiedleńcy. To było już po śmierci Stalina i oni dobrze aklimatyzowali się na nowym miejscu. Wielu z nich chodziło ze mną do szkoły, wielu z nich i z ich potomków żyje po dziś dzień. Wielu z nich mi mówiło, że obiecano im złote góry na nowym miejscu. Było wielkie rozczarowanie. Co z tego, że mieli pod nogami po 2 metry czarnoziemu, skoro w tym kołchozie nie można było żyć normalnie. Praktycznie nic nie płacili. Brakowało wody. Wyjątkowo suchy klimat, który stwarzał dodatkowe trudności. Nie lepiej było i na Donbasie. Ciężka fizyczna praca. Dodatkowo miejscowa ludność traktowała ich pogardliwie, bo to byli obcy, którzy mówili w obcym języku, mieli inne poglądy na życie. To mnożyło tragedię tych ludzi.

Część Ukraińców przesiedlono na zachodnią Ukrainę do budynków pozostawionych przez Polaków-repatriantów. Na Tarnopolszczyźnie, wydawałoby się ojczystej, ukraińskiej, powinno być lepiej. Jak było naprawdę, dowiecie się w kolejnym programie.

(-)

W zeszły czwartek w polsko-niemieckim centrum młodzieżowym w Olsztynie odbyło się spotkanie imigrantów z pracodawcami Warmii i Mazur. Wydarzenie było częścią rządowego projektu, celem którego jest pomoc imigrantom spoza Unii Europejskiej. Chodzi nie tylko o pomoc materialną i wsparcie informacyjne. Często ludzie przychodzą porozmawiać w języku ojczystym, właśnie taką możliwość mają Ukraińcy. Wcześniej bardzo tego brakowało w naszym regonie – mówi Maryna Sapsajenko, której historia jest zupełnie typowa dla imigrantki z Ukrainy:

Pojechałam za, mam nadzieję, przyszłym mężem. Moja pierwsza praca, tak jak większości była fizyczna. Nie znałam języka, nie wiedziałam do kogo się zwrócić; bardzo dobrze, że jest takie miejsce, gdzie można zwrócić się z pytaniem o dokumenty potrzebne do przebywania w Polsce, czy można znaleźć gdzieś pracę, bo 2 i pół roku temu zwracałam się z pytaniem do różnych instancji, gdzie można otrzymać jakieś kursy języka, albo kto może w moim języku ojczystym powiedzieć, jak wygląda przyjęcie do pracy, żeby mnie nie oszukali, żeby mi zapłacili za pracę. Niestety nie było takich miejsc i naprawdę teraz to bardzo ważne. W końcu chcesz, lub nie, uczysz się języka, więcej rozumiesz. Teraz pracuję w agencji pracy tymczasowej. Pomagam znaleźć pracę, pomagam ludziom. Odpowiadam za pomoc ludziom od momentu przyjazdu do momentu podpisania umowy z tym człowiekiem. Chodzimy do urzędu, wyrabiamy dokumenty. To jest plus, że w firmie jest człowiek, który mówi w ojczystym języku, bo wiem, że byli przyjęci do pracy Polacy, którzy mieli problemy z porozumieniem się z ludźmi, którzy przyjeżdżali, bo wiadomo że na początku człowiek może w większości rozumie, co się do niego mówi po polsku, ale nie umie się wysłowić i zadać pytań.

Od roku z pytaniami można przychodzić na Stare Miasto w Olsztynie. Właśnie tu czekają kompetentni konsultanci i doradcy, którzy chętnie pomogą. Kolejnym krokiem okazało się spotkanie z pracodawcami, zorganizowane by rozwiązać zwykłe problemy, które pojawiają się podczas zatrudniania obcokrajowców. Na spotkanie przyszła koordynatorka projektu Ewa Korycka – kierownik wydziału polityki społecznej.

Caritas Polska – partnera projektu – reprezentował ksiądz Piotr Hartkiewicz dyrektor Centrum Rybaki:

[wypowiedź w języku polskim]

Pierwszą ważną sprawą, która interesuje obie strony, to zgoda na mieszkanie w Polsce. Według specjalisty z warmińsko-mazurskiego urzędu wojewódzkiego Tomasza Kowalczuka:

[wypowiedź w języku polskim]

Natomiast personalny z jednej z olsztyńskich film Aleksandra Miedziowska przygotowała całą listę pytań do obecnych urzędników, więc bez dyskusji się nie obyło.

[wypowiedź w języku polskim]

Radzić można, jeśli pytać i szukać wspólnie wyjścia – mówi Tomasz Kowalczuk.

[wypowiedź w języku polskim]

Sami uczestnicy projektu, często i pracownicy i pracodawcy jednocześnie, zainteresowani są dialogiem i podobnymi spotkaniami. Forma pytanie-odpowiedź okazuje się najbardziej efektywna przy rozwiązywaniu problemów imigrantów. Tetiana Sawicka ciągle konsultuje się w prawnikiem projektu Karolem Kakowskim, bo nie zna się zbyt dobrze na polskim prawie:

Mieszkam w Polsce ponad 4 lat. Mam własną firmę sprzątająca. Moja działalność powiązana jest z prawem i zatrudnianiem ludzi; muszę wiedzieć wszystko o zatrudnieniu, ubezpieczeniu, BHP i innych takich rzeczach, dlatego dla mnie to było bardzo korzystne spotkanie.

Początkiem stał się olsztyński punkt pomocy obcokrajowcom, którzy legalnie mieszkają w Polsce. Tam w ciągu roku zarejestrowało się ponad tysiąc beneficjentów, którzy zwrócili się o pomoc. Większość z nich to obywatele Ukrainy. Oprócz pomocy materialnej w postaci codziennych środków czystości i zwrotu pieniędzy za odzież i leki, uczestnicy projektu chętnie korzystają z bezpłatnych konsultacji prawnika i doradcy zawodowego. Jak projekt wspiera Ukraińców, o tym w kolejnych programach. A teraz czas na naukę:

[lekcja języka ukraińskiego]

(-)

Dla miłośników muzycznego kąska postarał się tradycyjnie Roman Bodnar.

[parada hitów Romana Bodnara]

(-)

Upływają ostatnie minuty naszego programu. Dziękujemy wszystkim, którzy byli z nami i zapraszamy za tydzień. Program przygotowali: Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Usłyszymy się na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/łw)

13.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Przedwczoraj w polsko-niemieckim centrum młodzieżowym w Olsztynie odbyło się spotkanie imigrantów z pracodawcami Warmii i Mazur. Na wydarzenie licznie przybyli Ukraińcy. O tym powiemy w ukraińskim programie informacyjnym. Dziś jest sobota 13 kwietnia. W studiu Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Przedwczoraj w polsko-niemieckim centrum młodzieżowym w Olsztynie odbyło się spotkanie imigrantów z pracodawcami Warmii i Mazur. Wydarzenie było częścią rządowego projektu, celem którego jest pomoc imigrantom spoza Unii Europejskiej. Chodzi nie tylko o pomoc materialną i wsparcie informacyjne. Często ludzie przychodzą porozmawiać w języku ojczystym, właśnie taką możliwość mają Ukraińcy. Wcześniej bardzo tego brakowało w naszym regonie – mówi Maryna Sapsajenko, której historia jest zupełnie typowa dla imigrantki z Ukrainy:

Pojechałam za, mam nadzieję, przyszłym mężem. Moja pierwsza praca, tak jak większości była fizyczna. Nie znałam języka, nie wiedziałam do kogo się zwrócić; bardzo dobrze, że jest takie miejsce, gdzie można zwrócić się z pytaniem o dokumenty potrzebne do przebywania w Polsce, czy można znaleźć gdzieś pracę, bo 2 i pół roku temu zwracałam się z pytaniem do różnych instancji, gdzie można otrzymać jakieś kursy języka, albo kto może w moim języku ojczystym powiedzieć, jak wygląda przyjęcie do pracy, żeby mnie nie oszukali, żeby mi zapłacili za pracę. Niestety nie było takich miejsc i naprawdę teraz to bardzo ważne. W końcu chcesz, lub nie, uczysz się języka, więcej rozumiesz. Teraz pracuję w agencji pracy tymczasowej. Pomagam znaleźć pracę, pomagam ludziom. Odpowiadam za pomoc ludziom od momentu przyjazdu do momentu podpisania umowy z tym człowiekiem. Chodzimy do urzędu, wyrabiamy dokumenty. To jest plus, że w firmie jest człowiek, który mówi w ojczystym języku, bo wiem, że byli przyjęci do pracy Polacy, którzy mieli problemy z porozumieniem się z ludźmi, którzy przyjeżdżali, bo wiadomo że na początku człowiek może w większości rozumie, co się do niego mówi po polsku, ale nie umie się wysłowić i zadać pytań.

Od roku z pytaniami można przychodzić na Stare Miasto w Olsztynie. Właśnie tu czekają kompetentni konsultanci i doradcy, którzy chętnie pomogą. Kolejnym krokiem okazało się spotkanie z pracodawcami, zorganizowane by rozwiązać zwykłe problemy, które pojawiają się podczas zatrudniania obcokrajowców. Na spotkanie przyszła koordynatorka projektu Ewa Korycka – kierownik wydziału polityki społecznej.

Caritas Polska – partnera projektu – reprezentował ksiądz Piotr Hartkiewicz dyrektor Centrum Rybaki:

[wypowiedź w języku polskim]

Pierwszą ważną sprawą, która interesuje obie strony, to zgoda na mieszkanie w Polsce. Według specjalisty z warmińsko-mazurskiego urzędu wojewódzkiego Tomasza Kowalczuka:

[wypowiedź w języku polskim]

Natomiast personalny z jednej z olsztyńskich film Aleksandra Miedziowska przygotowała całą listę pytań do obecnych urzędników, więc bez dyskusji się nie obyło.

[wypowiedź w języku polskim]

Radzić można, jeśli pytać i szukać wspólnie wyjścia – mówi Tomasz Kowalczuk.

[wypowiedź w języku polskim]

Sami uczestnicy projektu, często i pracownicy i pracodawcy jednocześnie, zainteresowani są dialogiem i podobnymi spotkaniami. Forma pytanie-odpowiedź okazuje się najbardziej efektywna przy rozwiązywaniu problemów imigrantów. Tetiana Sawicka ciągle konsultuje się w prawnikiem projektu Karolem Kakowskim, bo nie zna się zbyt dobrze na polskim prawie:

Mieszkam w Polsce ponad 4 lat. Mam własną firmę sprzątająca. Moja działalność powiązana jest z prawem i zatrudnianiem ludzi; muszę wiedzieć wszystko o zatrudnieniu, ubezpieczeniu, BHP i innych takich rzeczach, dlatego dla mnie to było bardzo korzystne spotkanie.

Początkiem stał się olsztyński punkt pomocy obcokrajowcom, którzy legalnie mieszkają w Polsce. Tam w ciągu roku zarejestrowało się ponad tysiąc beneficjentów, którzy zwrócili się o pomoc. Większość z nich to obywatele Ukrainy.
Oprócz pomocy materialnej w postaci codziennych środków czystości i zwrotu pieniędzy za odzież i leki, uczestnicy projektu chętnie korzystają z bezpłatnych konsultacji prawnika i doradcy zawodowego. Jak projekt wspiera Ukraińców, o tym w kolejnych programach. Na dziś to wszystko. Z wami była Hanna Wasilewska. Usłyszymy się na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/łw)

12.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W programie „Od A do Z” wita was Hanna Wasilewska. Wczoraj do radia zawitali studenci dziennikarstwa UWM. Jeden z naszych gości niespodziewanie odezwał się po ukraińsku. Tak poznaliśmy się z Witalijem. Mój przyszły kolega przyjechał tu z obwodu lwowskiego i uczy się już drugi rok. Witalij z ochotą podzielił się swoimi wrażeniami o Olsztynie, nauce, ciekawych spotkaniach i swoich polskich kolegach. Mnie interesowało jaką przyszłość dla ojczyzny wybiera ukraińska młodzież. Czy czuje odpowiedzialność. O tym wszystkim usłyszycie w wywiadzie za kilka minut. Niezależnie od strajku nauczycieli, nasza lekcja języka ukraińskiego odbędzie się, więc zapraszam chętnych. Dobry wieczór wszystkim.

(-)

Często nieoczekiwane spotkania dają niezapomniane chwile radości. Żyjąc daleko od Ukrainy nie spodziewałam się usłyszeć ukraińskiego w pracy. Właśnie tak stało się wczoraj w Radiu Olsztyn. Wśród grupy studentów dziennikarstwa, którzy przyszli z wycieczką pojawił się on. Poznajcie się:
-Nazywam się Witalij. Pochodzę z obwodu lwowskiego. Przyjechałem tu kilka lat temu na studia. Przyjechałem dlatego, że moja mama mieszkała w Polsce i zdecydowałem się też uczyć w Polsce po rekomendacjach mamy. Zawsze chciałem być dziennikarzem, więc postanowiłem sprawdzić się w dziennikarstwie.
-Czyli jesteś moim przyszłym kolegą.
-Całkiem możliwe, nie wykluczam.
-Co cię bardziej kusi, radio czy telewizja, czy może gazeta. Lubisz pisać.
-Wszystko mnie kusi co powiązane z dziennikarstwem. Tak samo praca w terenie, jak i za biurkiem. I praca w radiu i telewizji wydaje mi się bardzo ciekawa.
-Co już umiesz?
-Póki co pracujemy w grupie telewizyjnej i częściowo w grupie radiowej na naszym Uniwersytecie. Zajmujemy się spotkaniami z różnymi ciekawymi ludźmi. Np. ostatnio odbyło się spotkanie z Radziwinowiczem. To dziennikarz, jeśli ktoś pamięta, był wydalony w 2015 roku z Rosji w odpowiedzi na wydalenie z Polski innego dziennikarza. On ma bardzo ciekawą historię, ma kota któremu…napisano list, że będą się nim opiekować, kiedy Wacław pojedzie do Polski. To bardzo ciekawa historia i wszystkim proponuję poznać te historię.
Nauka na UWM dało Witalijowi ciekawe i wartościowe doświadczenie. Jednego razu z powodu naturalnego dziennikarskiego charakteru trafił na olsztyńską policję:
-Zawsze interesowało mnie jak policja współpracuje z prasą. Myślałem sobie, że być może jest osoba, która odpowiada za kontakty z prasą. Poszedłem i zapytałem i w ten sposób poznałem bardzo ciekawego człowieka, co było dla mnie dużym doświadczeniem i teraz mogę iść na policję i zapytać o jakieś ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w Olsztynie, czy może sprawy, czy coś powiązanego z obcokrajowcami. Bardzo mi się spodobało kontaktowanie się z policją w takim stylu w Olsztynie.
-Ile lat mieszkasz w Olsztynie i jak ci się tu mieszka?
-Olsztyn kojarzy mi się z Łuckiem. Przede wszystkim z tego powodu, że Łuck to miasto partnerskie Olsztyna. Ale także z tego powodu, że to nieduże miasto. Wokół drzewa, lasy, jeziora i jest tu bardzo ładne. Mieszkam tu już 3 rok i wszystkim polecam odwiedzić miasto, poznać Gazetę Olsztyńską, muzeum Gazety Olsztyńskiej, z Muzeum przyrody i w ogóle poznać Stare Miasto, bo jest bardzo ładne.
-A powiedz Witalij, jakie masz relacje z rówieśnikami i kolegami ze studiów?
-Są świetne. Nigdy bym nie pomyślał, że ludzie, z którymi będę się uczyć będą tak życzliwi i tak dobrzy. Zawsze każdy chce pomóc, zaprzyjaźnić się, dowiedzieć się czegoś nowego. Dla nich też ciekawe jest poznawanie ludzi, którzy są do nich podobni. Jesteśmy bardzo podobni, ale w czymś różni i ich interesuje właśnie ta kultura wschodnia, ukraińska, rosyjska, białoruska i chcą poznawać nowe osoby.
-A jakieś nieprzyjemne przypadki miałeś w ciągu tych dwóch, dwóch i pół roku?
-Zdarzały się, ale bardzo rzadko. Nie mogę sobie przypomnieć teraz nieprzyjemnych przypadków; z tego powodu, że jestem obcokrajowcem. Nie nie zdarzało się naprawdę. Może coś takiego dzieje się, wiem, że ludzie którzy przyjeżdżają z Ukrainy spotykają się z nieprzyjemnymi sytuacjami, rzeczami, ale ja jakoś na szczęście nie spotkałem się z takim czymś.
Oczywiście nie mogłam nie zapytać przyszłego dziennikarza, przypominam ze Lwowa, o stosunek do współczesnej politycznej sytuacji na Ukrainie. I zdziwiłam się.
-Jak myślisz jaka jest przyszłość Ukrainy?
-Ja uważam, że przyszłość Ukrainy powiązana z nowymi i dobrymi ludźmi, którzy przyjdą kiedyś do władzy. Wie pani, nie trzeba mówić, że sami nowi ludzie wszystko zrobią, bo powinniśmy skupiać uwagę na starszych ludziach, którzy mają coś do powiedzenia i mają chęć coś robić. Po 2014 roku wszyscy mówili, że niby do władzy doszli nowi ludzie, ale okazało się, że nie do końca to tacy nowi ludzie byli. Zwykle byli to starsi ludzie przeformatowani na inne miejsca pracy.
Wydaje mi się, że przyszłość jest z młodymi. Wydaje mi się, że obecni rządzący trzymają się tej władzy mocniej, niż ta zła władza w 2014 roku.
-Ty głosowałeś w pierwszej turze, czy zamierzasz w drugiej?
-Mój wybór i głos jest naprawdę bardzo ważny. Głos każdego Ukraińca jest ważny dlatego warto głosować.
-Wracasz na Ukrainę, czy chcesz zostać tu w Polsce?
-Chciałbym bardzo wrócić na Ukrainę, bo to mój kraj. Czuje się się swobodnie w Polsce, ale kiedy jesteś na swojej ziemi, kiedy idę ulicami Lwowa, po ukraińskiej ziemi wtedy czuje się bardziej wolny i czuję przywiązanie do ziemi i bardzo chciałbym wrócić do domu naprawdę. Póki co chcę się uczyć w Polsce, może wyjadę gdzieś dalej poznawać nowe kultury, może do Niemiec, Holandii, jest bardzo wiele możliwości, tylko trzeba chcieć.
-Zbierasz doświadczenie?
Tak, zbieram doświadczenie, by wrócić kiedyś do domu i coś zmienić, pomagać coś zmienić innym ludziom, żeby nasze państwo stawało się lepsze i mocniejsze.
Daj Boże, żeby było i tak. Wszyscy chcą lepszego, a kto ma rację pokaże czas.
Nasz studyjny zegarek pokazuje, że nastał czas nauki:
[lekcja języka ukraińskiego]

(-)

No i to wszystko na dziś. W programie „Od A do Z” usłyszmy się równo za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. DO usłyszenia na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/ad)

12.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W Lublinie odbyło się międzynarodowe forum bezpieczeństwa. Uczestnicy spotkania rozmawiali, między innymi, o wojnie hybrydowej na Ukrainie o obronie granic Polski i Ukrainy. Na Ukrainie rozpoczął działalność Najwyższy Sąd Antykorupcyjny. Komik Wołodymyr Zełenski zdecydowanie wygrywa z Petrem Poroszenką w sondażu przed drugą turą wyborów prezydenckich na Ukrainie. O tym opowiem za chwilę w wydaniu informacji po ukraińsku. Dzisiaj piątek 12 kwietnia. W studiu Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

W Lublinie odbyło się międzynarodowe forum bezpieczeństwa. Wśród tematów, które omawiano podczas spotkania, znalazły się między innymi, zagrożenia epidemiologiczne ze strony uchodźców. Organizatorem wydarzenia jest Uniwersytet im. Marii Curie-Skłodowskiej. Tegoroczne forum ma zapoczątkować cykl spotkań na temat bezpieczeństwa. Celem organizatorów międzynarodowego forum jest połączenie doświadczenia teoretyków i praktyków w wielu aspektach bezpieczeństwa, a także integracja przedstawiciel centrów naukowych i praktyków, którzy zajmują się bezpieczeństwem w wielu aspektach. Podczas forum naukowcy rozmawiali o wojnie hybrydowej na Ukrainie, bezpieczeństwie energetycznym w rejonie morza Bałtyckiego, a także o cyberbezpieczeństwie, cyberterroryzmie i ochronie granic Polski i Ukrainy.

(-)

Na Ukrainie rozpoczął działalność Najwyższy Sąd Antykorupcyjny. Prezydent Petro Poroszenko mianował pierwszych sędziów. Sąd ma być ostatnią i najważniejszą z szeregu instytucji powołanych nad Dnieprem do walki z korupcją.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
Komik Wołodymyr Zełenski zdecydowanie wygrywa z Petrem Poroszenką w sondażu przed drugą turą wyborów prezydenckich na Ukrainie. W porównaniu ze starającym się o reelekcję obecnym prezydentem – będący od niedawna w polityce Zełenski zdobywa ponad 2 razy więcej głosów. Wybory nad Dnieprem odbędą się 21 kwietnia.

(-)

Wczoraj do radia zawitali studenci dziennikarstwa UWM. Jeden z naszych gości niespodziewanie odezwał się po ukraińsku. Tak poznaliśmy się z Witalijem. Mój przyszły kolega przyjechał tu z obwodu lwowskiego i uczy się już drugi rok. Witalij z ochotą podzielił się swoimi wrażeniami o Olsztynie, nauce, ciekawych spotkaniach i swoich polskich kolegach. Mnie interesowało jaką przyszłość dla ojczyzny wybiera ukraińska młodzież.
-Ja uważam, że przyszłość Ukrainy powiązana z nowymi i dobrymi ludźmi, którzy przyjdą kiedyś do władzy. Wie pani, nie trzeba mówić, że sami nowi ludzie wszystko zrobią, bo powinniśmy skupiać uwagę na starszych ludziach, którzy mają coś do powiedzenia i mają chęć coś robić. Po 2014 roku wszyscy mówili, że niby do władzy doszli nowi ludzie, ale okazało się, że nie do końca to tacy nowi ludzie byli. Zwykle byli to starsi ludzie przeformatowani na inne miejsca pracy.
Wydaje mi się, że przyszłość jest z młodymi. Wydaje mi się, że obecni rządzący trzymają się tej władzy mocniej, niż ta zła władza w 2014 roku.
-Ty głosowałeś w pierwszej turze, czy zamierzasz w drugiej?
-Mój wybór i głos jest naprawdę bardzo ważny. Głos każdego Ukraińca jest ważny dlatego warto głosować.
-Wracasz na Ukrainę, czy chcesz zostać tu w Polsce?
-Chciałbym bardzo wrócić na Ukrainę, bo to mój kraj. Czuje się się swobodnie w Polsce, ale kiedy jesteś na swojej ziemi, kiedy idę ulicami Lwowa, po ukraińskiej ziemi wtedy czuje się bardziej wolny i czuję przywiązanie do ziemi i bardzo chciałbym wrócić do domu naprawdę. Póki co chcę się uczyć w Polsce, może wyjadę gdzieś dalej poznawać nowe kultury, może do Niemiec, Holandii, jest bardzo wiele możliwości, tylko trzeba chcieć.
-Zbierasz doświadczenie?
Tak, zbieram doświadczenie, by wrócić kiedyś do domu i coś zmienić, pomagać coś zmienić innym ludziom, żeby nasze państwo stawało się lepsze i mocniejsze.
Cały wywiad usłyszycie dzisiaj w programie „Od A do Z” o 18:10. Będę na was czekać, więc nie żegnam się. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia. (dw/ad)

11.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Polska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna priorytetowo wspiera ukraińska autokefalię. 8 kwietnia w Sądzie Rejonowym w Przemyślu odbyło się kolejne posiedzenie w sprawie ataku na tradycyjną procesję religijną, która zmierzała na cmentarz żołnierzy URL w Pikuliczach. Petro Poroszenko w swojej kampanii wyborczej wykorzystał wizerunek Władimira Putina. Jeśli komik Wołodymyr Zełenski zostanie prezydentem Ukrainy będzie chciał rozszerzyć listę krajów uczestniczących w tzw. formacie normandzkim, czyli rozmowach na temat uregulowania sytuacji w Donbasie. Takie wiadomości usłyszycie w dzisiejszym wydaniu. W kalendarzu czwartek 11 kwietnia. W studiu Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Polska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna priorytetowo wspiera ukraińska autokefalię. Informacja o tym znalazła się w oficjalnym dokumencie Soboru Biskupów informuje Cerkvarium. „W imieniu Soboru biskupów Polskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej w odpowiedzi na list w sprawie autokefalii Prawosławnej Cerkwi Ukrainy, jednoznacznie informujemy, że Polska Autokefaliczna Cerkiew Prawosławna była i jest za uznaniem całkowitej niezależności – autokefalicznej Prawosławnej Cerkwi Ukrainy”.
W dokumencie dodano także, że „nadanie autokefalii powinno odbyć się zgodnie z dogmatycznymi i kanonicznymi normami całej cerkwi, a nie grupy odszczepieńców. Oprócz tego podkreślono, że ci którzy odeszli do Cerkwi byli pozbawieni święceń i nie mogą reprezentować „zdrowego organizmu cerkiewnego”. To kanoniczne działanie narusza eucharystyczną i międzyprawosławną jedność. W informacji podano, że Polska Cerkiew Prawosławna współpracuje z innymi cerkwiami w celu uregulowania spraw cerkiewnych Ukrainy. Przypominamy, że 22 grudnia 2018 roku Poroszenko podpisał ustawę o zmianie nazwy Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego na Rosyjską Cerkiew Prawosławną, bo centrum tej znajduje się na terenie państwa-agresora. Ukraińska Cerkiew Prawosławia Patriarchatu Moskiewskiego poinformowała, że nie przestanie istnieć po odmowie zmiany nazwy. „Odmowa zmiany nazwy zgodnie z prawem, które zobowiązuje Ukraińską Cerkiew Prawosławną Patriarchatu Moskiewskiego określając jej związek z Rosyjską Cerkwią Prawosławną nie spowoduje jej likwidacji” – powiedział zwierzchnik prawnego działu synodalnego protojerej Ołeksandr Bachow. Dodał, że Ministerstwo Kultury nie ma podstaw do zmiany nazwy tej organizacji religijnej. Na razie w Ministerstwie Kultury prowadzone są konsultacje, w jaki sposób można zmienić nazwą Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego, jednak prawo nie pozwala dokonać tego w sposób przymusowy.

(-)

8 kwietnia w Sądzie Rejonowym w Przemyślu odbyło się kolejne posiedzenia w sprawie ataku na tradycyjną procesję, która szła na cmentarz żołnierzy URL w Pikuliczach. Do ataku doszło w czerwcu 2016 roku. Na początku posiedzenia sędzia przeczytała protokół z przesłuchań świadków, które odbyły się poza Przemyślem: Stefanii  Łajkosz, Pawła Wiriańskiego i Mykoły Jarmołuka z ambasady Ukrainy. Później zamknięto śledztwo i oddano głos prokuratorowi. Na podstawie zeznań i zebranych dowodów, w tym i nagrań wideo, wysunięto oskarżenia wobec wszystkich 20 podejrzanych – ograniczenie wolności i prace społeczne od kilku miesięcy do dwóch lat w liczbie 40 godzin miesięcznie, a także mandaty od 200 do 5000 złotych (wobec oskarżonego, który przyznał się i wyraził żal). Głos zabrał także Piotr Tyma i Igor Horkiw, którzy przedstawiali ZUwP. Głos zabrał także reprezentant poszkodowanego Zenona Kucaby Mirosław Lewczyk, który przypomniał główne fakty ustalone podczas śledztwa. Przeprowadził także krótki wykład o historii krwawych polsko-ukraiński stosunków, które stały się podstawą dzisiejszych wydarzeń. Ostatnią mowę wygłosił adwokat jednego z obwinionych, który podkreślał niewinnośc swojego klienta, a także stworzył własną linię obrony – stworzoną w ciągu całego procesu. Adwokat starał dowieść się, że uczestnicy procesji swoim zachowaniem sprowokowali agresorów – polskich patriotów i obrońców bezpieczeństwa miasta. Kilka zdań wygłosił także adwokat z urzedu pozostałych oskarżonych, który wspierał argumentację poprzednika. Podczas ostatniego posiedzenia w sali obecnych było jedynie czworo z dwunastu oskarżonych. Żaden z nich nie przyznał się do winy. Na koniec posiedzenia, sędzia poinformowała, że ogłoszenie werdyktu odbędzie się 17 kwietnia w Przemyślu.

(-)

Petro Poroszenko w swojej kampanii wyborczej wykorzystał wizerunek Władimira Putina. Zdjęcie prezydenta Rosji umieszczono na plakatach razem ze zdjęciem starającego się o reelekcję prezydenta Ukrainy i opatrzono podpisem, który może sugerować, że przeciwnikiem Petra Poroszenki w wyborach jest Władimir Putin. Druga tura wyborów prezydenckich na Ukrainie odbędzie się 21 kwietnia. O szczegółach z Kijowa – Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]

(-)

Jeśli komik Wołodymyr Zełenski zostanie prezydentem Ukrainy będzie chciał rozszerzyć listę krajów uczestniczących w tzw. formacie normandzkim, czyli rozmowach na temat uregulowania sytuacji w Donbasie. Poinformował o tym sztab kandydata. Doradcy Wołodymyra Zełenskiego zaprezentowali też kilka innych pomysłów, które mają być wcielone w życie po wygranych wyborach. Kandydat ma spore szanse na wygraną w drugiej turze wyborów prezydenckich na Ukrainie. O szczegółach z Kijowa – Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]

(-)

Ta informacja kończy wydanie. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Na falach Polskiego Radia Olsztyn usłyszymy się o 18:10. Na razie żegnam się i życzę miłego dnia. (dw/ad)

10.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Witam was w „Wieczorze z ukraińską kulturą”. W studiu Hanna Wasilewska. W marcu podczas koncertów szewczenkowskich mieliśmy okazję posłuchać śpiewu kapeli chóralnej „Dudaryk’ ze Lwowa. Repertuar chóru jest ogromny – to i klasyka i utwory eksperymentalne. Jednak niezmiennie Dudaryk wykonuje cerkiewne śpiewy. Koncerty tego zespołu można usłyszeć często we Lwowie. Wszystko dlatego, że kierownik zespołu Dmytro Kacał zachwycony jest muzyką cerkiewną, szczególnie kompozytora Dmytra Dyleckiego. O twórczości i upodobaniach z Dmytrem Kacałom rozmawiał Sergiusz Petryczenko.

(-)

Dziś proponujemy ostatnią część rozmowy z Dmytrem Kacałem, kierownikiem lwowskiego chóru Dudaryk. Chór od wielu lat wykonuje utwory Mykoły Dyleckiego – barokowego kompozytora, twórcy wielogłosowego śpiewu na Ukrainie. O swojej przygodzie z muzyką Dyleckiego Mykoła Kacał opowiedział Sergiuszowi Petryczence podczas Dni Szewczenkowskich na Warmii i Mazurach.

(-)

-Wiem, że jako pierwszy na Ukrainie zaczął pan sięgać po muzykę ukraińskiego baroku. Mam na uwadze Dyleckiego. Proszę powiedzieć, jak pan pracował, na czym, czy były to oryginały nut?
-Nie jesteśmy pierwsi, którzy wzięli Dyleckiego do repertuaru…to Cykliński, taki znany dyrygent. Oni zaczęli zajmować się tym wcześniej. Później kameralny zespół Kijów wykorzystał wiele prac Dyleckiego; tam „Kanon zmartwychwstania”, „Cherubiński” ośmiogłosowy. To do nas przyszło, ale trafiło jakby w swoją „komórkę” bo to napisane jest dla chóru chłopców i mężczyzn i w jakim by idealnym wykonaniu mieszanych chórów nie brzmiało, nie ma prawdziwego, autentycznego, barokowego brzmienia.

(-)

Pisał na równi, nie wiem kogo podać, z Mozartem albo Bachem; można się sprzeczać, bo muzyka Dyleckiego pisana jest unikatowym językiem muzycznym; prowadzenie głosu, budowa harmoniczna, rozwój. To wszystko jest. Genialne. Jak tylko pojawiło się to w naszym repertuarze, zaczęło żyć swoim życiem i pamiętamy całą liturgię na pamięć. I to trwa od lat. Liturgia nie jest pełna i tam są tylko podstawowe rzeczy, antyfony, liturgia słowa, liturgia ofiary jest tylko w pewnych utworach…korzystała z monodii, dośpiewu części użytkowych, drobniejszych i[…]z Natalką Połowynką, bo ona zaproponowała fragmenty irmologionu i można było doszukać się jak były zapisywane na Ukrainie zachodniej i w Europie; jak ta monodia rozwijała się to bardzo ciekawa. I mam zakończoną praktycznie całą liturgię, gdzie utwory liturgiczne są Dyleckiego, a reszta dopełniona monodiami.

(-)

Patrzyliśmy na opracowane materiały […] Jakymenki. Wydała cały zbiór. Bo tam są całe zwroty…tam linię sulezyjską czy harmoniczną trzeba podłożyć pod koniec, jaka jest kadencja[…] bardzo podobało mnie się, jak […] zinterpretował. To harmoniczne zakończenie, normalna, klasyczna kadencja…a jak doszliśmy do pani Jakymenko ona nam wyjaśniła. Były nawet takie poszukiwania.

(-)

W drugiej połowie XVIII wieku na zmianę dotychczasowemu częściowemu śpiewowi przyszedł nowy rodzaj duchownego śpiewu chóralnego, który oznacza w historii muzyki przejście od estetyki baroku do estetyki klasycyzmu. Pojawia się nowe pokolenie kompozytorów cerkiewnej muzyki chóralnej: Maksym Berezowski, Dmytro Bortniański i Artem Wedel. Począwszy od utworów tych kompozytorów w ukraińskiej muzyce chóralnej pojawia się czterogłos. Jeśli porównać koncert chóralny z zachodnioeuropejską muzyką tego okresu, można  zauważyć analogię między koncertem chóralnym i symfonią
Ale o tym usłyszycie w kolejnym programie równo za tydzień. Program przygotowali Sergiusz Petryczenko i Hanna Wasilewska. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy do radioodbiorników jutro. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)

10.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Kontrola warmińsko-mazurskiego oddziału Straży Granicznej pokazała, że prawie 180 obcokrajowców, przeważnie obywateli Ukrainy, pracowało nielegalnie. Eksperyment na ukraińsko-polskiej granicy. Pomysł ma pomóc skrócić kolejki na wjeździe do Polski. Ambasador Rzeczpospolitej na Ukrainie protestuje przeciwko przemilczaniu zbrodni Stepana Bandery w jednym z programów emitowanych przez ukraińską telewizję publiczną. We wsi Sadowe w obwodzie rówieńskim na Ukrainie odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą Annie Walentynowicz. O tym opowiem już za chwilę w wiadomościach po ukraińsku na fali Polskiego Radia Olsztyn. Dziś jest środa 10 kwietnia. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.

(-)

Funkcjonariusze warmińsko-mazurskiego oddziału Straży Granicznej kontrolują legalność pobytu obcokrajowców. W I kwartale tego roku przeprowadzili ponad 80 takich inspekcji. Te pokazały, że prawie 180 obcokrajowców, zwykle obywateli Ukrainy, pracowało nielegalnie. Większość przypadków ujawniono w powiatach: olsztyńskim, mrągowskim i ełckim. Ukraińcy pracowali na budowie i w gastronomii. Trzydziestu przedsiębiorców trafiło do sądu, zostali ukarani mandatami o wartości 70 tysięcy złotych. Oprócz tego funkcjonariusze Straży Granicznej ukarali ich ponad 40 mandatami na sumę ponad 9 tysięcy złotych. Dotyczyły one, przede wszystkim, niezrealizowania obowiązku informacyjnego odpowiednich organów w związku z zatrudnieniem obcokrajowców.

(-)

Na granicy z Polską Ukraińcy pogranicznicy testują procedury technologiczne, które pomogą uprościć procedury graniczne i celne podczas przekraczania granicy. Informuje o tym Ukraińska Prawda powołując się na biuro prasowe ukraińskiej Służby Granicznej. Eksperyment, który rozpoczęto 1 kwietnia będzie trwać do czerwca na dwóch przejściach granicznych Smilnycia i Hrusziw. Zmiany polegają na kolejności kontroli granicznej i celnej. Teraz podczas wjazdu z Ukrainy podróżni najpierw przejdą procedurę kontroli paszportowej. W tym samym momencie odbędzie się przygraniczna i celna kontrola samochodu, co pozwoli na uniknięcie dublowania czynności i zmniejszenie czasu niezbędnego do przekroczenia granicy. Gdy usprawnienie okaże się skuteczne, pojawi się na wszystkich przejściach granicznych. Zmiany realizowane są w porozumieniu i we współpracy z odpowiednimi polskimi służbami.

(-)

Ambasador Rzeczpospolitej na Ukrainie protestuje przeciwko przemilczaniu zbrodni Stepana Bandery w jednym z programów emitowanych przez ukraińską telewizję publiczną. Bartosz Cichocki napisał w tej sprawie pismo do prezesa ukraińskiej Teleradiokompanii Zuraba Ałasanii. Chodzi o program „Odtajniona historia. Emocje wokół Bandery”, w której występował między innymi szef ukraińskiego IPN. O szczegółach z Kijowa – Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
We wsi Sadowe w obwodzie rówieńskim na Ukrainie odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą Annie Walentynowicz. Działaczka Solidarności pochodziła z ukraińskiej rodziny i urodziła się na terenie dzisiejszej Ukrainy. Zginęła w katastrofie smoleńskiej niemal 9 lat temu.

(-)

Dziś wieczorem proponujemy ostatnią część rozmowy z Dmytrem Kacałem, kierownikiem lwowskiego chóru Dudaryk. Chór od wielu lat wykonuje utwory Mykoły Dyleckiego – barokowego kompozytora, twórcy wielogłosowego śpiewu na Ukrainie. O swojej przygodzie z muzyką Dyleckiego Mykoła Kacał opowiedział Sergiuszowi Petryczence podczas Dni Szewczenkowskich na Warmii i Mazurach.

(-)

-Wiem, że jako pierwszy na Ukrainie zaczął pan sięgać po muzykę ukraińskiego baroku. Mam na uwadze Dyleckiego. Proszę powiedzieć, jak pan pracował, na czym, czy były to oryginały nut?
-Nie jesteśmy pierwsi, którzy wzięli Dyleckiego do repertuaru…to Cykliński, taki znany dyrygent. Oni zaczęli zajmować się tym wcześniej. Później kameralny zespół Kijów wykorzystał wiele prac Dyleckiego; tam „Kanon zmartwychwstania”, „Cherubiński” ośmiogłosowy. To do nas przyszło, ale trafiło jakby w swoją „komórkę” bo to napisane jest dla chóru chłopców i mężczyzn i w jakim by idealnym wykonaniu mieszanych chórów nie brzmiało, nie ma prawdziwego, autentycznego, barokowego brzmienia.

(-)

Tym kończymy nasz program, więc dziękuje za uwagę i będę czekać na was tu o 18:10. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/ad)

09.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Od razu po powrocie władzy radzieckiej w 1944 na Ukrainę Zachodnią, rozpoczyna się proces wysiedleń. W informacji sekretarza komitetu KPU(b) tarnopolskiego Kompancia do sekretarza KC KPU(b) Korotczenka o aktywizacji ruchu OUN w obwodzie tarnopolskim pojawiło się życzenie na pozwolenie przeprowadzenia wysiedlenia rodzin „uczestników band za granicze obwodu tarnopolskiego”. 15 maja 1945 roku Mykoła Chruszczow odbył we Lwowie naradę z sekretarzem komitetu KPU(b) i naczelnikiem NKWD. Oczekiwał zdecydowanych akcji karnych przeciwko rodzinom powstańców i zalecał zastosowanie tzw. „nowych metod pracy”, które polegały na stworzeniu atmosfery wzajemnych podejrzeń na terenie Ukrainy zachodniej. Chruszczow oczekiwał organizowania spotkań chłopów, na których ogłaszane będą imiona tych, którzy pomagają powstańcom oraz stosowania wobec nich represji. Głównymi ofiarami represji byli członkowie rodzin OUNowcó i tzw. „banderowców”, „kułaków” z rodzinami, stara ukraińska inteligencja i księża Cerkwi Greckokatolickiej. Z czasem doszło i do przesiedleń, których wcześniej dopuszczał się Stalin. O Ukraińcach deportowanych na północ i wschód Ukrainy kontynuuje opowieść historyk, profesor UWM Henryk Stroński. Na antenie program „Kalejdoskop historyczny”. Wita was Hanna Wasilewska.

(-)

Przymusowe przesiedlenie Ukraińców realizowane było zgodnie z umowa, która była podpisana 9 września 1944 między rządem URRS i PKWN. Chłopi pozostawiali gotowe gospodarstwo i na miejscu musieli zaczynać wszystko od zera. W 1946 roku stało się jasne, że większość Ukraińców nie chce porzucić za nich swoich domów. Więc władza komunistyczna zaczęła mówić inaczej.
O masowych charakterze represji świadczy to, że tylko w ciągu lat 1946-1948 na wschodnie tereny ZSRR deportowano prawie pół miliona Ukraińców z zachodu – mówi historyk UWM Henryk Stroński. Najgorzej przesiedleńcy adaptowali się na Donbasie i południu Ukrainy, bo język, kultura i środowisko były tam obce:
-480 tysięcy Pan powiedział. Jak ich można było przewieźć?
-Tak, jak to w Związku Radzieckim, gdzie wszystko odbywało się pod egidą NKWD i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które miały już przedowjenne doświadczenie w przesiedleniu wielkiej liczby ludzi. Trzeba powiedzieć, że w Związku Radzieckim takie akcje były sprawdzone i działały jak w zegarku. Warto tu wspomnieć i deportację Tatarów Krymskich i deportacje narodów północnego Kaukazu, więc tu w Związku Radzieckim te rzeczy nie stanowiły problemu. Powtórzę – było doświadczenie, specjalne instytucje, wielka liczba ludzi była do tego przygotowana. To przemieszczenie prawie pół miliona ludzi odbywało się przy pomocy wagonów i kolei, co pozwalało przesiedlać ludność i zabierać jej ze sobą jakieś domowe rzeczy, cześć majątku ruchomego, które przewożono na nowe miejsce. Powtórzę – wszystko to było zrobione w krótki czas historyczny i odbywało się to szybko, bo droga trwała do jednego tygodnia.
-To wszystko co wiemy o Akcji Wisła odbywało się analogicznie wcześniej.
Tak, bezsprzecznie. To było wypracowane, i władza komunistyczna, która to robiła, miała doświadczenie. Wspomniałem o tym, że tej ludności była większość, która trafiała do obwodów: lwowskiego, tarnopolskiego czy iwano-frankowską, trafiała w takie same geograficzne i gospodarskie warunki, które były w Polsce. Natomiast ludność ukraińska, która przesiedlona została na południowo ukraińskie ziemie, czy na budowę do Donbasu, znalazła się w sytuacji, którą można określić szokową. Trafiali w zupełnie inne geograficzne i gospodarskie warunki, niż te które mieli na chełmszczyźnie czy łemkowszczyźnie. To był dla nich prawdziwy szok. Warunki gospodarskie i przyrodnicze były zupełnie nowe i powodowało to wiele trudności. Ja urodziłem się i mieszkałem we wsi w obwodzie tarnopolskim. Złożyło się tak, że była to polska wieś. Połowa wsi wyjechała w ramach tzw. repatriacji do Polski, a połowa została, w tym i moi rodzice. Moimi sąsiadami byli przesiedleńcy gdzieś z regionu Rzeszowa, Jarosławia i oni przyjechali i zamieszkali w domu naszych dawnych sąsiadów Polaków, którzy pojechali właśnie do Polski. Po jakimś czasie pojawili się nowi przesiedleńcy, to rok gdzieś 1954 – 1945. W mojej szkole pojawiły się dzieci, które nazwałbym podwójnymi przesiedleńcami. Bo najpierw z łemkowszczyzny czy chełmszczyzny przewieziono ich do obwodu donieckiego albo odeskiego, a potem kiedy się uspokoiło, dobrowolnie porzucili tamte miejsca, zebrali się i przyjechali do naszej wsi – dlatego podwójni przesiedleńcy. To było już po śmierci Stalina i oni dobrze aklimatyzowali się na nowym miejscu. Wielu z nich chodziło ze mną do szkoły, wielu z nich i z ich potomków żyje po dziś dzień. Wielu z nich mi mówiło, że obiecano im złote góry na nowym miejscu. Było wielkie rozczarowanie. Co z tego, że mieli pod nogami po 2 metry czarnoziemu, skoro w tym kołchozie nie można było żyć normalnie. Praktycznie nic nie płacili. Brakowało wody. Wyjątkowo suchy klimat, który stwarzał dodatkowe trudności. Nie lepiej było i na Donbasie. Ciężka fizyczna praca. Dodatkowo miejscowa ludność traktowała ich pogardliwie, bo to byli obcy, którzy mówili w obcym języku, mieli inne poglądy na życie. To mnożyło tragedię tych ludzi.
Część Ukraińców przesiedlono na zachodnią Ukrainę do budynków pozostawionych przez Plaków-repatriantów. Na Tarnopolszczyźnie, wydawałoby się ojczystej, ukraińskiej, powinno być lepiej. Jak było naprawdę, dowiecie się w kolejnym programie.
Czas zerknąć do przeszłości i na inne ziemie, do Chłodnego Jaru:

Wyjechaliśmy z lasu, śniegu prawie nie ma . Droga dobrze ubita. Trzy wiorsty przed tym, jak mieliśmy zawracać, na drodze pojawiło się odkryte auto jadące nam na spotkanie. Zahorodnyj zatarł ręce – jakichś naczelników Bóg daje nam w ręce. Może sam przewodniczący powiatowego komitetu rewolucyjnego. Mówimy chłopcom, że gdy dotrzemy do auta, niech niby przysłuchując się rozmowie otoczyli samochód i na znak Zahorodnego przystawili karabiny między oczy tym, którzy będą w samochodzie. Trzeba uważać na szofera. Po moskiewsku będę mówić ja, bo czehryński akcent Zahorodnego od razu zdradzi jego pochodzenie. Nie zdążyliśmy dać znać, żeby auto zatrzymało się, jak szofer sam zmniejszył prędkość i zatrzymał samochód. Podjeżdżamy. W  samochodzie jacyś dwaj „dobrodzieje” w pięknych drogich futrach. Widać, że zdjęte nie z byle jakiego pana. Jeden z nich podniósł się:
-Jaka jednostka?
-Trzecia eskadra 84 pułku konnego.
-Słuchajcie towarzysze – powiedział „dobrodziej” w futrze z lekkim  żydowskim akcentem. Droga jest bezpieczna? Mówili nam, że są tu bandyci. Musimy jechać do Kremińczuka.
Robię zdziwioną minę.
-Nie boicie się tak spokojnie jechać? Tu bandytów od groma. Wyjechaliśmy na operację przeciwko Zahoronemu, a tam dalej działa konna banda Chmary. Wczoraj, dziesięć kilometrów stąd tą drogą, banda odbiła nasz obóz.
Twarz „towarzysza” skrzywiła się. Spojrzał na innych. Tymczasem chłopcy otoczyli auto, trzymali karabiny zawieszone u szyi i z ciekawością przysłuchiwali się. „Dobrodziej” potarł ręką czoło.
-No towarzysze, odprowadźcie nas do waszego sztabu, a tam dadzą nam ochronę dalej. Nie będziemy jechać szybko i zdążycie za nami.
-Nie możemy, wykonujemy rozkaz bojowy i musimy jechać swoją drogą.
Dobrodziej ściągnął brwi i łaskawie uśmiechnął się.
-Wykonacie jak najlepiej swój obowiązek przed państwem proletariackim i rządem. Jestem naczelnikiem podolskiego Czeka Wilgrude-Sokołow, a to towarzysz szef komitatu guberni Kozicki. Z Winnicy wieziemy ważne materiały do Charkowa i w ogóle mamy poważne spray do ukraińskiego Czeka i Komitetu Centralnego partii komunistycznej. Rozumiecie?
Kiedy usłyszałem z kim rozmawiam, to mnie z radości aż pod sercem załaskotało. Pewnie to samo odczuł i Zahorodny, bo nie wytrzymał i machnął ręką. Dziesięć karabinów znalazło się przed oczami „towarzyszy”. Szofer schował się, a spod kierownicy wystawały tylko jego plecy. Ten co ze mną rozmawiał zbladł i podniósł ręce. Szef komitetu rewolucyjnego zrobił rozczulającą minę, podniósł prawą rękę i strzelił sobie w skroń z maleńkiego browninga, który widocznie trzymał w rękawiczce.

(-)

Czas naszego spotkania dobiega końca, więc szczerze dziękuję wszystkim, którzy byli z nami dzisiaj. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Do radioodbiorników zapraszam jutro o 10:50 i 18:10. Wszystkiego dobrego.(dw/ad)

09.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Grekokatolicy Warmii i Mazur już przygotowują się do pielgrzymki, która odbędzie się jesienią. Wczoraj w Krakowie otwarto VI Międzynarodowy Festiwal Ukraińskiego teatru „Wschód-Zachód”. Kandydaci na prezydenta Ukrainy, którzy przeszli do drugiej tury wyborów, nie mogą się porozumieć co do przedwyborczej debaty. Według medialnych doniesień amerykańskie służby prowadzą śledztwo dotyczące ukraińskiego oligarchy Ihora Kołomojskiego. O tym opowiem już za chwilę w ukraińskim programie informacyjnym. W studiu Polskiego Radia Olsztyn wita was Hanna Wasilewska. Zapraszam bliżej do radioodbiorników. Zaczynamy.
(-)
Grekokatolicy Warmii i Mazur już przygotowują się do pielgrzymki, która odbędzie się jesienią. Tegoroczna pielgrzymka do Turcji odbędzie się śladami św. Pawła Apostoła i świętych ojców kapadockich: Bazylego Wielkiego, Grzegorza i Jana Złotoustego. Podczas pielgrzymki pątnicy odwiedzą Stambuł – dawny Konstantynopol – i Sobór Sofijski – jeden z największych zabytków architektury bizantyjskiej, symbol „złotego okresu” Cesarstwa Bizantyjskiego i jeden ze współczesnych symboli. Program zawiera także wycieczkę do Kapadocji o wyjątkowo ciekawym wulkanicznym krajobrazie, z obszernymi klasztorami i podziemnymi miastami, których historia sięga czasów wczesnych chrześcijan. Na pielgrzymkę do Turcji wybierają się grekokatolicy z całej Polski, w tym i z Warmii i Mazur. Chętni na wrześniową pielgrzymkę mogą poznać szczegóły już teraz w parafii greckokatolickiej w Olsztynie.
(-)
Wczoraj w Krakowie otwarto VI Międzynarodowy Festiwal Ukraińskiego teatru „Wschód-Zachód”. W ciągu tygodnie pokazanych zostanie ponad dziesięć spektakli teatralnych, w których udział biorą teatry z Ukrainy, Niemiec, Finlandii, Polski i Armenii. Pierwszy festiwal odbył się w 2014 roku. Tegoroczne zadanie to przedstawienie ukraińskiej klasyki przez zagranicznych aktorów, a ukraińskie teatry pokażą w swoimi wykonaniu światową klasykę. Wydarzenia odbywające się w trakcie festiwalu łączą kultury wielu państw niezależnie od różnic etnicznych i narodowych. Temat festiwalu to: „Na początku był teatr”. Poza spektaklami zaplanowane są prezentacje, wystawy, spotkania z artystami i fora dyskusyjne. Spektakle odgrywane będą po ukraińsku, niemiecku, rosyjsku, ormiańsku z polskimi lub angielskimi napisami. Zaplanowano także kilka wystaw plastycznych. Międzynarodowy Festiwal Teatru Ukraińskiego „Wschód-Zachód” w 2016 roku zdobył główną nagrodę Forum Partnerstwa Wschodniego w Lublinie jako transgraniczny projekt kulturalny.
(-)
Kandydaci na prezydenta Ukrainy, którzy przeszli do drugiej tury wyborów, nie mogą się porozumieć co do przedwyborczej debaty. Komik Wołodymyr Zełenski i prezydent Petro Poroszenko zaproponowali inne daty dyskusji. Tymczasem – jak wskazują badania socjologiczne – takiej debaty oczekuje ukraińskie społeczeństwo. O szczegółach z Kijowa – Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Wołodymyra Zełeńskiego nazywają często marionetką znanego ukraińskiego oligarchy Igora Kołomyjskiego. Według medialnych doniesień amerykańskie służby prowadzą śledztwo w sprawie tego biznesmena. Może on być zamieszany w przestępstwa finansowe. Biznesmen wspiera jednego z kandydatów w ukraińskich wyborach prezydenckich – Wołodymyra Zełenskiego, skonfliktowany jest natomiast z ubiegającym się o reelekcję obecnym prezydentem Petrem Poroszenką. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Na falach Polskiego Radia Olsztyn usłyszymy się o 18:10 w programie „Kalejdoskop historyczny”. (dw/apod)

08.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Święto Zwiastowania obchodzili wczoraj chrześcijanie obrządku wschodniego. Zwiastowanie Maryi Panny to wielkie święto, trzecie po Wielkiej Nocy i Bożym Narodzeniu. Tergo dnia archanioł Gabriel zwiastował Maryję, przekazując że narodzi Syna Bożego Jezusa Chrystusa.
«Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym.  Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Na to rzekła Maryja: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa».
O znaczeniu i treści święta w programie „Kamo hriadeszy” opowie Maksym Tymo. Dziś także powiemy o losie grekokatolików w okresie powojennym. O tym rozmawialiśmy z historykiem, profesorem UWM Henrykiem Strońskim. Serdecznie witam i zapraszam.

(-)

Zwiastowanie to święto Ewangelii, dobrej nowiny – o czym ona? Wyjaśnia Maksym Tymo w programie „Rok cerkiewny” w telewizji Żywe:
-Już sama nazwa święta mówi o jego znaczeniu i unikalności. To święto Ewangelii, dobrej nowiny. O czym ona? Przede wszystkim, o tym, że Bóg pokazuje się w unikalny sposób. Od wieków ukryty, ukazuje się sakrament. Syn boży staje się synem ludzkim. Zwiastowanie Pańskie to przede wszystkim święto bożego przyjścia na ten świat. To tajemnica. Co to takiego? To niewidzialna, bardzo głęboka i nieosiągalna dla ludzkiego rozumu rzeczywistość, która ukazuje się. Z bożej woli. Sami nie możemy jej odkryć, okrywana jest przez Boga, który chce, żebyśmy ją poznali. I tu bardzo jest ważny element. Kiedy mówimy o objawieniu pańskim, bardzo często  przyjmujemy to jako boski imperatyw, który mamy po prostu – można powiedzieć nawet – musimy przyjąć. I to nie jest bezsprzecznie pozbawione sensu. To prawda. Jednak święto pokazuje nam bardzo ważny moment, którego nie możemy pominąć. To moment, w którym sakrament jest dla nas. Dla naszego zbawienia. I to widać w ewangelicznym opisie. Bóg występuje  z dialogiem  ze swoim stworzeniem. Przemawia do niego. By zrozumieć wszechstronność i głębie tego dialogu, zwrotu Boga do człowieka, teksty liturgiczne odsyłają nas do szerszego kontekstu historii zbawienia. Wysyłają nas do pierwszych rozdziałów Biblii, które opisują nam stworzenie człowieka i jego odwrócenie się od Boga. Ludzkie życzenie, Adama, który personifikuje całą ludzkość, życzenie Adama samoutwierdzenia i wyniesienia doprowadza do katastrofy, do tego, że przestaje wykonywać rolę powierzoną mu przez Boga – być bożym obrazem, świadczyć o Bogu na świecie. Adam, człowiek, inaczej chce, chce samodzielnie to robić. Chce rządzić światem tak, jak sobie tego życzy, a nie tak jak chce Bóg. Jednak Bóg nie przestaje szukać sposobu jak współpracować z człowiekiem – można tak powiedzieć. Nie szuka szuka sposobu zmiany sytuacji i występuję z dialogiem. Widzimy tu kolosalną powagę Boga jako stwórcy, do tego co stworzył. On jest inicjatorem dialogu. Wysyła anioła do Maryi, który przekazuje jej Boże Słowo. Na pewno Maryi nie było prosto przyjmować to Boże Słowo, na pewno odczuwała pewne obawy i może nawet wątpliwości. Może trzeba było dokonać wysiłku duchowego, by to słowo przyjąć i żyć zgodnie z nim. Ale Maryja to robi i zawdzięczamy jej przyjście Boga na świat. Drugi ważny moment w tym święcie, to bezsprzecznie to, że Bóg wykonuje ten krok, by człowieka wezwać. Do czego? Zwiastowanie to święto wezwania w najwyższym znaczeniu tego słowa. Bóg wzywa człowieka do pełności życia. Zaprasza do tej rzeczywistości, jaką stworzył i jaką chce rozpowszechniać w świecie. Tu jest ważny moment jak przyjmujemy pieśni liturgiczne i przekazania Cerkwi. Kiedy śpiewamy coś o Dziewicy Maryi, to trzeba rozumieć, że ona jakby przedstawia nam całą ludzkość. Ona nie jest oddzielona od nas w tym momencie. Dlatego w słowach archanioła Gabriela do przeczystej dziewicy Maryi – raduj się, pan z Tobą – to ten zwrot, które bardzo często będziemy powtarzać podczas nabożeństw; w tym zwrocie są słowa Boga do wszystkich nas. Bogurodzica jest jakby symbolem rodu ludzkiego. Bóg nas wzywa, zaprasza i oczekuje naszej odpowiedzi. Maryja powiedziała „tak” Bogu i to stało się początkiem jej nowego życia. Tak samo Bóg zaprasza i każdego z nas. I oczekuje naszej zgody. Co ważne, moment naszej zgody, kiedy mu mówimy mu tak – to nie moment, kiedy my zaczynamy się ograniczać czy poniżać. To moment, kiedy my zaczynamy  nabywamy pełni życia. To moment, kiedy robimy pierwszy krok do realizacji pełnowartościowej wolności. Święto zwiastowania w Ewangelii w ogóle, to powołanie człowieka do wolności i pełni życia.

(-)

Rok 2019 Rada Najwyższa Ukrainy ogłosiła rokiem deportowanych Ukraińców w okresie powojennym. Prawie wszyscy trafili na tereny, na których nie było cerkwi greckokatolickich, więc ludzie nie mieli gdzie się modlić. Do tego Cerkiew Greckokatolicka była zakazana. Co spowodowało taką agresję władzy komunistycznej wobec grekokatolików i jaki los czekał odważnych księży opowiedział profesor UWM Henryk Stroński:
-Dopiero 30 lat minęło jak Cerkiew Greckokatolicka odnowiła się i działa na terenie Ukrainy i Polski. Co dotyczy tych Ukraińców, którzy byli grekokatolikami i byli przesiedleni na Donbas, gdzie w ogóle grekokatolików nie było. Jak oni to przeżywali i co działo się w tym czasie z księżmi greckokatolickimi.
-1946 roku Cerkiew Greckokatolicka została zlikwidowana i wszystkie jej parafie zostały oddane Patriarchatowi Moskiewskiemu. Oczywiście ta decyzja polegała na tym, żeby nie pozwolić na istnienie cerkwi greckokatolickiej. Większość wierzących oczywiście zmuszona była do przejścia do nowych prawosławnych parafii, ale niektórzy z nich – ja to wiem, tak było na tarnopolszczyźnie i w innych regionach – grekokatolicy znajdowali wyjście; odwiedzali zachowane gdzieniegdzie rzymskokatolickie kościoły i tam znajdowali miejsce do modlitwy. Szczególną historią jest odwaga i heroizm poszczególnych greckokatolickich księży, którzy wyjątkową dużą cenę zapłacili za sprzeciw wobec przejścia pod Patriarchat Moskiewski. Wszyscy oni zapłacili wieloletnim uwięzieniem, a niektórzy i życiem. Warto przypomnieć biskupa stanisławowskiego Chomyszyna, którzy został aresztowany i od tortur zmarł w więzieniu. Późniejszy kardynał Josyp Slipyj tez zapłacił wieloletnim uwięzieniem na Sybirze i na początku lat 60. udało się go uwolnić i pojechał do Rzymu. Greckokatolicka cerkiew i nieobojętni księżą przeszli do podziemia i mogli zachować część wiernych i część swojej hierarchii, ale wielu z nich znalazło ochronę pod działającymi jeszcze parafiami rzymskokatolickimi.
-Według mnie to bardzo dziwne, tu po przesiedleniu Ukraińcy też nie mieli gdzie się modlić i były tylko kościoły rzymskokatolickie. Wydawałoby się, na ojczystej Ukrainie, wrócili, tak samo nie mieli się gdzie modlić i też zwracali się do kościołów rzymskokatolickich.
-W nieszczęściu szuka się wyjścia i ono zostało znalezione. Można pokazać wiele przykładów takiej wzajemnej pomocy między obrzędami grecko- i rzymskokatolickim. Chociaż władza oczywiście robiła tu swoje.
Włada II RP też nie charakteryzowała się szczególna przychylnością do Cerkwi Greckokatolickiej. Prześladowania wiernych i areszty dla greckokatolickich księży nie były nowinką bolszewików – mówi historyk Henryk Stroński:
Dzisiaj, kiedy mówimy z perspektywy czasu, to w okresie II RP w Cerkwi Greckokatolickiej we Lwowie czy Stanisławowie były dwa podejścia. Jeden z nich reprezentował wspomniany przeze mnie biskup Chomyszyn, który był takim zwolennikiem nieupolityczniania życia religijnego, bo Cerkiew zajmowała się duszpasterstwem, a nie akcentowała swoich skłonności politycznych. No i druga linia, to działanie metropolity Szepytckiego, który wiele politycznych spraw wnosił w życie religijne. To wywoływało nieporozumienia i tarcia z ówczesną władzą II RP do niego osobiście i Cerkwi Greckokatolickiej.

(-)

Rozmowę z profesorem Strońskim będziemy kontynuować jutro, a równo za tydzień w programie „Kamo hriadeszy” czekajcie na Jarosławę Chrunik. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego.(dw/ad)

08.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Rok 2019 Rada Najwyższa Ukrainy ogłosiła rokiem deportowanych Ukraińców w okresie powojennym. Jak przeżywali to wierni Cerkwi Greckokatolickiej opowie historyk UWM Henryk Stroński. Po marcowej uroczystości na cmentarzu w Sahryniu z okazji 75 rocznicy pacyfikacji wsi, grupa Polaków i Ukraińców uczciła katolicka siostrę Wandę Longinę Trudzińską, którą zabili żołnierze UPA. W stolicy Ukrainy modlono się w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Opiniotwórczy ukraiński tygodnik „Dzerkało Tyżnia” pisze o potrzebie zmiany ukraińskiej polityki wobec Polski. O tym opowiemy w wydaniu informacji po ukraińsku już za chwilę. Dziś poniedziałek 8 kwietnia. W studiu Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Rok 2019 Rada Najwyższa Ukrainy ogłosiła rokiem deportowanych Ukraińców w okresie powojennym. Prawie wszyscy trafili na tereny, na których nie było cerkwi greckokatolickich, więc ludzie nie mieli gdzie się modlić. Do tego Cerkiew Greckokatolicka była zakazana. Co spowodowało taką agresję władzy komunistycznej wobec grekokatolików i jaki los czekał odważnych księży opowiedział profesor UWM Henryk Stroński:
1946 roku Cerkiew Greckokatolicka została zlikwidowana i wszystkie jej parafie zostały oddane Patriarchatowi Moskiewskiemu. Oczywiście ta decyzja polegała na tym, żeby nie pozwolić na istnienie cerkwi greckokatolickiej. Większość wierzących oczywiście zmuszona była do przejścia do nowych prawosławnych parafii, ale niektórzy z nich – ja to wiem, tak było na tarnopolszczyźnie i w innych regionach – grekokatolicy znajdowali wyjście; odwiedzali zachowane gdzieniegdzie rzymskokatolickie kościoły i tam znajdowali miejsce do modlitwy. Szczególną historią jest odwaga i heroizm poszczególnych greckokatolickich księży, którzy wyjątkową dużą cenę zapłacili za sprzeciw wobec przejścia pod Patriarchat Moskiewski. Wszyscy oni zapłacili wieloletnim uwięzieniem, a niektórzy i życiem. Warto przypomnieć biskupa stanisławowskiego Chomyszyna, którzy został aresztowany i od tortur zmarł w więzieniu. Późniejszy kardynał Josyp Slipyj tez zapłacił wieloletnim uwięzieniem na Sybirze i na początku lat 60. udało się go uwolnić i pojechał do Rzymu. Greckokatolicka cerkiew i nieobojętni księżą przeszli do podziemia i mogli zachować część wiernych i część swojej hierarchii.
Cały materiał usłyszycie dzisiaj w programie „Kamo hriadeszy” o 18:10.
(-)
Po marcowej uroczystości na cmentarzu w Sahryniu z okazji 75 rocznicy pacyfikacji wsi, grupa Polaków i Ukraińców uczciła katolicka siostrę Wandę Longinę Trudzińską. Razem z siedmioma wychowankami sierocińca została zabita w maju 1944 roku przez żołnierzy UPA. Takim gestem aktywiści chcieli pokazać, że nie może być jednostronnej pamięci o ówczesnym polsko-ukraińskim konflikcie – pisze na stronach „Naszego Słowa” Igor Isajew. Siostra Longina ma ciekawa biografię: urodziła się w Trembowli, natomiast podczas wojny już jako zakonnica służyła w sierocińcu w Turkowicach. W tym okresie sierociniec znajdował się w budynkach należących do 1915 roku do prawosławnych. Niemieccy okupanci, którzy prowadzili politykę „dziel i rządź”, oddali prawosławnym ich monaster, natomiast katolicki sierociniec pozostawili. Po przyjściu frontu i nasileniu się polsko-ukraińskiego konfliktu sierociniec znalazł się na granicy między terytoriami kontrolowanymi przez UPA i AK. W tej sytuacji katolickie siostry prowadziły politykę neutralności i doprowadziły do tego, że obie organizacje podziemne tę neutralność szanowały. Sytuacja zmieniła się po pacyfikacji Sahrynia. Na hrubieszowszczyznę przyszły oddziały z innych terenów, które nie do końca znały miejscową specyfikę. W maju 1944 roku siostra Longina wybrała się po prowiant z ośmioma wychowankami. Zatrzymał ich oddział UPA, który przyszedł z Galicji. Siostrę oskarżono o szpiegostwo dla AK i zabito razem z siedmiorgiem dzieci w lesie w pobliżu Sahrynia. Ósmego – Ukraińca wypuszczono. Szczątki zamordowanych odkryto dopiero w 1975 roku. Obecnie miejsce ich śmierci i ponownego pochówku na cmentarzu służą miejscowym jako symbol okrucieństwa Ukraińców na tych terenach. W kościele w Sahryniu wisi tablica z imieniem siostry oraz przeprowadzane są regularne uroczystości ku czci jej pamięci. Od dziesięcioleci lokalny kompleks szkół w Sahryniu także nosi imię siostry Trudzińskiej.
Obecnie działacze społeczni z Polski i Ukraińcy przygotowują uroczystości we Lwowie w związku z 15 rocznicą śmierci Jacka Kuronia. Te odbęda się 17 czerwca.
(-)
W stolicy Ukrainy modlono się w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Za kilka dni przypadnie jej 9. rocznica, Mszę odprawiono w kościele pod wezwaniem św. Mikołaja – świątyni związanej z polską społecznością Kijowa. O potrzebie jej zwrotu wspólnocie katolickiej mówił obecny na mszy ambasador Rzeczypospolitej.
O szczegółach z Kijowa – Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Opiniotwórczy ukraiński tygodnik „Dzerkało Tyżnia” pisze o potrzebie zmiany ukraińskiej polityki wobec Polski. W artykule „Rozminować historię” Ołena Betlij zwraca uwagę na wiele zaniechań Ukrainy w relacjach z Polską, zwłaszcza w ostatnich pięciu latach.
(-)
Tym kończymy nasz program, więc dziękuję wam za uwagę, ale nie żegnam się. Wieczorem zapraszam na program „Kamo hriadeszy”. Z wami była Hanna Wasilewska. Usłyszymy się na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/bsc)

07.04.2019 – godz. 20.30 – Magazyn (opis do dźwięku)

Wita Państwa Magazyn Ukraiński „Od niedzieli do niedzieli”; w studiu – Jarosława Chrunik. Ukraina żyje wyborami prezydenckimi, pierwsza tura nie rozstrzygnęła, kto będzie stał na czele państwa przez kolejnych 5 lat. Muzyka łagodzi obyczaje, więc i my skorzystamy z jej kojących właściwości, żeby wyciszyć emocje.

(-)

W niedzielę, 31 marca, na Ukrainie odbyła się I tura wyborów prezydenckich. Kandydowała rekordowa liczba chętnych – 39 osób; karta wyborcza mierzyła 80 cm. Do drugiej tury przeszedł komik Wołodymyr Zełeński, który zdobył nieco ponad 30% głosów oraz obecny prezydent, Petro Poroszenko, na którego zagłosowało prawie 16% wyborców. Przebieg wyborów obserwowali zarówno krajowi obserwatorzy, jak i zagraniczni – oprócz rosyjskich, którzy nie mieli prawa wstępu na dzielnice wyborcze. Kilka osób z Olsztyna też właczyło się do procesu obserwacji – przyłączyliśmy się w Warszawie do ekipy, która jechała ze Szczecina i nasze zadania wykonywaliśmy we Lwowie, Brodach, Zołoczewie i Wynnykach.

(-)

Dojechaliśmy do Lwowa późno, część z nas mieszkała na Sychowie, więc pojechałyśmy tam taksówką. Zapytałam kierowcę na kogo będzie głosował:

(-)

Będę głosował na Petra Ołeksijowycza Poroszenkę. Dlaczego? To, co zrobił prezydent Poroszenko w ciągu pięciu lat, żaden prezydent i żadna władza nie zrobiła w ciągu wszystkich lat niepodległości Ukrainy. To jeden z pierwszych prezydentów, który pokazał zęby władzy rosyjskiej, FR. Stworzył taka armię – wspaniała armia, patriotyczna – której w czasie niepodległej Ukrainy nie było. Bardzo wiele zrobił, zwłaszcza tomos. Tomos to jest decyzja historyczna na stulecia. Ludzie, Ukraińcy mogą już wyjeżdżać do tylu krajów świata, jak Europy tak i Azji. To wielka zasługa prezydenta Poroszenki. I faktycznie on zjednoczył świat dokoła Rosji. On jako prezydent, ja tak uważam – wykonuje swoje obowiązki znakomicie. Tak, ma bardzo dużo problemów z ludźmi u władzy. Wielu rzeczy może nie wiedział o tych ludziach. No, nie jest winą prezydenta, że w jakims mieście, np. u nas we Lwowie źle kursują busy i ludzie maja problem z komunikacją. Nie jest jego winą, że gdzieś tam energię wyłączają. No, nie można o wszystkie grzechy oskarżać prezydenta. Oni myślą, że on ma być gospodarzem dla każdego miasta, dla każdej wsi. W pierwszej kolejności on jest głównodowodzącym. Bardzo dużo brudu wylano na niego w ostatnim czasie z ekranów telewizyjnych. To jawne kłamstwo, to… ja nie wiem… to nie jest po ludzku, nie wolno tak brudem oblewać człowieka, który przede wszystkim uratował państwo. Ludzie chcą, żeby prezydent machnął czarodziejską różdżką jak w bajce. Ludzie myśleli, że po Majdanie ma u nas być wszystko, dostatek, dobrobyt. Tak się nie zdarza! W Anglii system kartkowy na produkty żywnościowe istniał do 1956 roku. A czy my odczuwamy wojnę

(-)

Takich świadomych obywateli jak pan Jurij nie było aż tak dużo. Byliśmy obserwatorami z ramienia Światowego Kongresu Ukraińców. Ja, wraz z moją młodziutką koleżanką Martą Popowczak, odwiedziłam siedem dzielnic wyborczych w Wynnykach koło Lwowa. Była to też okazja, żeby zapytać ludzi o ich wybór i oczekiwania:

(-)

– Nie wiemy, chcemy dokonać prawidłowego wyboru i mamy nadzieję, że będzie prawidłowy.

– Jaki to będzie prawidłowy wybór? Co Ukraina powinna zrobić dalej, jak się rozwijać?

– No, żeby ludziom było lepiej, żeby ludziom lepiej się żyło, żeby gospodarka była lepsza.

– Ale to są prezydenckie wybory, a nie parlamentarne.

– Żeby nasza armia była silna, żeby wszystko było u ludzi dobrze, to też dużo zależy od prezydenta. Żeby nie było wojny.

– Za wszelką cenę żeby nie było wojny, czy jednak trzeba coś wywalczyć?

– Trzeba wywalczyć. Nie za wszelką cenę, bo chłopców bardzo szkoda, bo wie pani ilu młodych chłopców ginie? I tyle dieci zostaje sierotami. Tak że wojny nie powinno być nigdzie i u nikogo.

– Czy może pani zdradzić, na kogo pani głosowała?

– Mogę powiedzieć – na Tymoszenko.

– I sądzi pani, że ona tak zrobi?

– No, mamy nadzieję.

(-)

– Na Poroszenkę.

– Dlaczego?

– Bo tam nie ma innych kandydatów.

(-)

– Widzę, że pan tak zdecydowanie wypełnił swój obywatelski obowiązek; jeśli to nie tajemnica – czy może pan powiedzieć na kogo?

– Koszułyński. Dlatego, że znam go osobiście.

– Wiem, że był pan na froncie.

– Tak.

– Koszułyński też był na froncie.

– Tak.

– Jakie jest pańskie odczucie, jak dalej będzie się rozwijała sytuacja na Ukrainie?

– W tej chwili bardzo trudno jest powiedzieć jak się będzie rozwijać. Obecnie przewidzieć jest bardzo trudno. Scenariusz może być jakikolwiek – od pokoju do konfliktu.

– Do otwartej wojny?

– Nie, do otwartej nie, konkretnie na Ukrainie. Wszystko zależy od władzy, która trzyma się jej rękami i nogami.

– Ja zawsze mówię to samo; czy pan się ze mną zgodzi? Wojskowi, ci żołnierze, ci chłopcy, którzy stoją na froncie, że oni za bardzo chronią ludzi i ludzie nie rozumieją, nie odczuwają, co tam naprawdę się odbywa. Oni tam giną, a tu ludzie po dyskotekach, po balach się bawią.

– Jak to prawidłowo powiedzieć? Żeby ludzie to zrozumieli, trzeba żeby tu na każde miasteczko, na każdą miejscowość spadło po kilka pocisków. Wtedy zrozumieją, co to takiego. Dlatego, że gdy człowiek się z tym nie zetknął, to nie rozumie, że u nas jest regularna wojna.

(-)

– Jesteśmy za dzielnicą, państwo już zagłosowali, tak?

– Tak.

– A można wiedzieć na kogo?

– Nie.

– Julia Tymoszenko.

– I ja na Julię Tymoszenko.

– A pani na Hrycenkę, tak?

– Tak.

– Proszę powiedzieć, czym oni was przekonali?

– Zmianami, że będą zmiany.

– Zmiany i to, że ona powiedziała: „Jak nie wykonam, to podam się do dymisji”. To mi się spodobało. Bo jak przyjdzie jeszcze na 5 lat jeszcze raz Poroszenko… on przecież jeszcze chce zarobić. On już zarobił… o, tak! I jeszcze chce zarobić.

– A Hrycenko czym panią przekonał?

– To nasz człowiek, swój.

– A pani?

– Ja też już zagłosowałam.

– A powie pani na kogo?

– Powiem. Na Hrycenkę.

(-)
Odległości między dzielnicami czasami były niemałe, więc bardzo się ucieszyłyśmy, gdy obserwatorka od prezydenta jechała na swoją dzielnicę, żeby zagłosować i zaproponowała nam, że nas podwiezie. Ucieszyłyśmy się, a ja oczywiście postawiłam jej te same pytania:

– Czym przekonuje? Tym, że jest pewna stabilność, w danym momencie; tym, że przynajmniej liczba danych obietnic przed wyborami została wykonana.

– I są one bardzo ważne dla Ukrainy, dla ludzi i dla przyszłości.

– Ważne, oczywiście bardzo ważne, dlatego że trwa ukrainizacja społeczeństwa, wspierany jest język ukraiński, a to jest jeden z podstawowych czynników wpływających na rozwój kraju. Armia wzmocniła się dość mocno w ciągu tych 5 lat, mimo, że była w pełnej rozsypce i jemu udało się to zrobić. Uważam, że armia jest teraz jedną z najsilniejszych, nawet w Europie. Stowarzyszenie z UE… oj, pojechałam na czerwonym!… Ja mówię, że wszyscy ci, którzy nie popierają naszego czynnego prezydenta, niech zaraz swoje paszporty biometryczne wyrzucą na śmietnik albo spalą.

(-)

Na jednej z dzielnic zwróciłam uwagę na pewnego mężczyznę, na którego nie można było nie zwrócić uwagi. Ubrany był w wyszywankę, miał szeroki, huculski pas i w ogóle było w jego postaci coś takiego, co od razu wzbudzało zaufanie. Zanim zagłosował, ja już czekałam na niego poza dzielnicą z mikrofonem:

(-)

– Przyszedł pan w wyszywance, tak ładnie ubrany…

– Ja zawsze w niedzielę chodzę w wyszywance!

– No właśnie widzę, że ma tan taki wyrazisty charakter. Proszę opowiedzieć co nieco o sobie, jeśli można.

– Wie pani, ja zaraz skończę 70 lat, niełatwo jest opowiedzieć o sobie w dwóch słowach. W latach 90-tych byłem jednym z tych, którzy zaczęli burzyć ten Związek Radziecki. No, nie zaczęliśmy, nie mam prawa przypisywać sobie takiej zasługi, tam byli…

– Ale na pewno był pan współpracownikiem Czornowoła.

– Byłem. Oczywiście. Byłem radnym w Radzie Obwodowej, akurat pierwszej demokratycznej kadencji z Czornowołem; Czornowoł zwracał się do mnie na „ty”, „Andrijku” – pamiętam go dobrze. I od tej pory, można powiedzieć, że cały czas jestem aktywny w procesie politycznym – raz aktywniej, raz pasywniej, teraz jestem już na emeryturze, to mniej. Ale tym niemniej w sieciach społecznościowych wydaje mi się, że jestem wystarczająco aktywny i dużo pracy wykonałem, żeby dzisiejszy wybór był prawidłowy.

– A jaki wybór będzie prawidłowy?

– O ile jesteśmy już poza granicą dzielnicy wyborczej – oczywiście, prawidłowym wyborem będzie utrzymanie obecnego prezydenta Petra Poroszenki. To będzie najbardziej prawidłowy wybór, ponieważ on obrał słuszny kurs: Jak najdalej od Moskwy i ten kurs utrzymuje konsekwentnie, twardo i pewnie.

– Dlaczego tak dużo ludzi daje się zwieść przez populizm, proszę powiedzieć.

– Powiem pani, że też o tym myślałem. Po pierwsze: bardzo dużą rolę odegrała w istocie pięcioletnia presja informacyjna – nie nasza.

– Wojna hybrydowa.

– To, co nazywa się wojną hybrydową. Ja myślę, że w Polsce też problemy są z tej samej przyczyny. Dlatego nad tym – gdy da Bóg i stanie się tak, jak mam nadzieję – to na to trzeba zwrócić szczególną uwagę. Albo jakieś antyinformacyjne wpływy, chociaż jeśli informacji jest za dużo, to informacje przestają docierać. Dlatego pewnie trzeba będzie myśleć jak zablokować ten wpływ. Jak to zrobić? Nie jestem gotowy na to odpowiedzieć.

– A czym zajmował się pan zawodowo?

– Z zawodu, z wykształcenia jestem inżynierem-elektrykiem, automatyka i telemechanika, to było kiedyś, ale po latach 90-tych, wie pani, u nas zaszły zmiany i ja tę pracę czy straciłem, czy sam odszedłem; potem zajmowałem się budownictwem. I budownictwo całkiem nieźle mi szło. Już przeszedłem na emeryturę, żyję pięknie w swoim domku, mam swoje podwórko, swoje kurki, kaczki, jeszcze nawet troszkę pracuję w Muzeum Salomei Kruszelnickiej – zapraszam kiedykolwiek na wycieczkę! Ja tam jestem stóżem, oczywiście, ale to dobra, honorowa praca!

– Oczywiście! Czasami to nawet się mówi, że jak się chce pracować jako stróż, to trzeba mieć dwa wyższe wykształcenia.

– I widzi pani, tego dowiodło wielu z naszych dysydentów: i Czornowił był stróżem i palaczem, i Horyniowie byli… przepraszam…

– Wiem, już pana wołają.

(-)

Pan Andrij śpieszył się z rodziną do cerkwi, więc trzeba się było pożegnać. Tymczasem my powitamy Sergiusza Petryczenkę, który jeszcze raz zaprasza nas na spotkanie z muzyką, chórem „Dudaryk” i jego kierownikiem Dmytrem Kacałem. Usłyszymy piosenki, które rozbrzmiewały podczas koncertów Szewczenkowskich, więc potraktujmy je jak piosenki z naszej młodości:

(-)

– Skąd pan wziął takich dobrych muzyków, którzy tak dobrze grają?

– Zacznijmy od tego, że to są muzycy z najwyższej półki. I w ten czy w inny sposób udaje mi się ściągać ich na różne programy. Nie zawsze udaje się ściągnąć wszystkich. Znamy się z nimi, z większością ponad dwadzieścia lat. Każdy z nich ma swoją osobistą karierę, indywidualną i czasami błyskotliwą , ale oni jednocześnie są fantastycznymi członkami zespołu. To jest znalezisko.

– Widać, że jeden drugiego świetnie czują. Zdążyliśmy już z nimi zrobić z dziesięć programów różnych. Gitara elektryczna to Witalij Bodnar, zespół „Dywni”; jest frontmanem i gitarzystą solowym. To jest taki nasz ukraiński Jimmy Hendrix, trzeba mu tylko dać swobodę do działania. Potem Ołeh Jarema – to w ogóle legenda ukraińskiej muzyki gitarowej. Pracował, poczynając od „Morozywa”, tak jest Biłozir itd. Men’s sound pisze na wiele krajów świata, jako muzyk studyjny, czyli całe laboratorium w jednym człowieku. Mamy fantastycznego basistę; mamy genialnego, po prostu wrośniętego w fortepian pianistę, no i koncertmistrza kwartetu – Adrian Bodnar to jest „Orchestra Leopolis”, on jest jednym z jej założycieli. Jest fenomenalny jako skrzypek i jest jednym z nielicznych, który ma tak wysoką kulturę dźwięku. A ponadto jest niezwykłym człowiekiem, z którym chce się pracować. Teraz zebrało się takie towarzystwo, które może pracować z Szewczenką nie na podstawie zawodowej, a na ludzkiej. Jeszcze nawet taki czynnik jest.

(-)

– Myślę, że wasi chłopcy, młodzi chłopcy, którzy patrzą na takich muzyków, mają dobre wzorce i będą z nich ludzie.

– Bez wątpienia! Po tym, jak pojawiła się u nas w repertuarze gitara jako instrument, to popyt na gitarę w naszej szkole wzrósł o rząd wielkości, od razu! Czyli jak tylko zaczęli grać dobrzy muzycy na instrumentach, to od razu zaczął się zachwyt. Wołodymyr Zaborowski – akordeon, jest dyrektorem naszej szkoły chóru i oprócz tego jest fantastycznym akordeonistą. I kilkoro naszych dzieci jest w jego klasie . Czyli jest to taki nieustanny proces. My mieliśmy bardzo dobre wzorce, na których się wychowywaliśmy i odpowiednio, naprawdę to jest i talent, i szczęście, że ci ludzie znaleźli się w naszym zespole.

(-)

A co ciekawego przygotował nam dzisiaj Roman Bodnar?

(-) Hit-Parad

Dzisiaj nasz program przygotowywali: Szymon Krzysztoń, Roman Bodnar, Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Dziękujemy wam za uwagę i zyczymy miłego wieczoru. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/apod)

06.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

40 tysięcy złotych. Dokładnie tyle komisja mniejszości narodowych i et-nicznych Sejmiku Warmińsko-Mazurskiego zaproponowała mniejszościowym organizacjom pozarządowym. Elbląg po raz kolejny jest gospodarzem Międzynarodowego Konkursu Instrumentów Smyczkowych. Już drugi rok z kolei przyjeżdżają tu wspólnie utalentowani muzycy także z Ukrainy. Petro Poroszenko i Wołodymyr Zełenski, w ra-mach przedwyborczej kampanii, przeszli badania na obecność w ich krwi substancji psychoaktywnych. Moskwa chce od Kijowa rekompensaty za okres, gdy Krym znajdował się pod kontrolą Ukrainy. Powiemy o tym w sobotnim wydaniu informacji po ukraińsku. W kalendarzu 6 kwietnia. Wita was Hanna Wasilewska. Zaczynamy za chwilę.

(-)

40 tysięcy złotych przeznaczył w tym roku na otwarty konkurs dla mniejszościowych organizacji pozarządowych samorząd województwa warmińsko-mazurskiego. Na pierwszym, wspólnym z przedstawicielami mniejszości narodowych, posiedzeniu jedynej w Polsce komisji mniejszości narodowych i etnicznych Sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego, które miało miejsce 18 marca, nowo wybrany przewodniczący Jarosław Słoma powiedział, że komisja będzie starać się w nad-chodzących latach zwiększyć finansowanie do 100 tysięcy złotych.
Będziemy robić wszystko, by wspierać mniejszości narodowe w naszym regionie materialnie i w rozwiązywaniu innych problemów – zapewnił przewodniczący. Mniejszości narodowe i etniczne to nasze szczególne bogactwo, nie pozwolimy go marginalizować. 40 tysięcy złotych, choć to niewielka suma to nie ostateczna. Chcę podkreślić, że tyle na mniejszości narodowe ma marszałek województwa, który rozdzielać będzie te pienią-dze na wydarzenia, które odbywać się będą pod jego patronatem. Komi-sja chce być przedłużeniem głosu i potrzeb mniejszości narodowych.
Posiedzenie komisji z przedstawicielami mniejszości narodowych miało na celu przedstawienie informacji o podstawach planowanych wydarzeń organizacji mniejszości narodowych i etnicznych. Mówiono także o reak-tywowaniu popularnych wydarzeń, jak „Noc Iwana Kupały” w Kruklankach i „Widłunnia” w Wydminach, które w przeszłości były bardzo popularne. Stefan Migus przewodniczący oddziału olsztyńskiego ZUwP przedstawił plan organizacji, rozpoczął od informacji o podaniu organizacji do Rady Miasta Olsztyna w sprawie nadania jednej z ulic, albo placów imienia ge-nerała Marka Bezruczki, współtwórcy „Cudu nad Wisłą”. Przewodniczący Jarosław Słoma zapewnił od raz, że komisja wspiera tę inicjatywę i po-dejmie kroki do jej realizacji. Oprócz nowinek, będą kontynuowane stałe wydarzenia cykliczne takie jak: X międzynarodowy festiwal radiowo tele-wizyjny Kalinowe Mosty, Dni Teatru Ukraińskiego, festiwal „E-Kołomyja” w Górowie Iławeckim i wiele innych. O stałych wydarzeniach mówiła i prze-wodnicząca mazurskiego oddziału ZUwP Katarzyna Polewczak podkre-ślając, że będą kontynuowane także jesienne koncerty muzyki cerkiewnej. Nie mniej ważnym są „Przegląd kolęd i wertepów” w Węgorzewie i festi-wal „Barwy Ukrainy” w Baniach Mazurskich.

(-)

Elbląg po raz kolejny jest gospodarzem Międzynarodowego Konkursu Instrumentów Smyczkowych. Już drugi rok z kolei przyjeżdżają tu wspól-nie utalentowani muzycy także z Ukrainy. Przesłuchania młodych instru-mentalistów grających na skrzypcach, wiolonczeli, altówce i kontrabasie potrwają do niedzieli. To wielkie, prestiżowe wydarzenie – podkreśla An-drzej Korpacki, dyrektor Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych, który jest organizatorem konkursu :
[wypowiedź w języku polskim]
Po raz drugi konkurs ma formułę międzynarodową, tym razem z uczestni-kami z Norwegii, Szwecji, Niemiec i Ukrainy.
Wstęp na przesłuchania jest wolny, co oznacza, że każdy może przyjść i posłuchać najzdolniejszych uczniów szkół muzycznych z całej Polskki i zagranicy.
Przesłuchania konkursowe są prowadzone w obu salach koncertowych elbląskiej Szkoły Muzycznej a także w sali koncertowej w Ratuszu Staro-miejskim.

(-)

Petro Poroszenko i Wołodymyr Zełenski, w ramach przedwyborczej kam-panii, przeszli badania na obecność w ich krwi substancji psychoaktyw-nych. Przeprowadzenie takich badań zaproponował obecnemu prezyden-towi jego kontrkandydat w drugiej turze wyborów prezydenckich. Obaj kandydaci próbują umówić się też na debatę, ale wciąż nie wiadomo czy dojdzie ona do skutku. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]

(-)

Moskwa chce od Kijowa rekompensaty za okres, gdy Krym znajdował się pod kontrolą Ukrainy. Według radia Echo Moskwy, specjalna grupa robo-cza działająca w Dumie Państwowej podała, że chodzi co najmniej o 20 miliardów euro. Część rosyjskich i zagranicznych komentatorów nazywa żądania Rosji „absurdem” i „niewiarygodnym cynizmem”. W 2014 roku Rosja wprowadziła swoich żołnierzy na Krym, zorganizowała nielegalne referendum i na jego podstawie oderwała półwysep od Ukrainy. Z Mo-skwy Maciej Jastrzębski:
[korespondencja w języku polskim]

(-)

Tym kończymy nasze wydanie informacji. Program przygotowała i popro-wadziła Hanna Wasilewska. Życzę wam przyjemnego weekendu. W po-niedziałek czekać będę o 10:50. Wszystkiego dobrego. (dw/ad)

05.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W programie „Od A do Z” wita was Hanna Wasilewska. Dzisiaj wspomnimy jak i kiedy w Węgorzewie pojawił się zespół tańca ludowego. Dowiemy się więcej o działalności towarzystwa Czeremosz i jego celach, a także o międzynarodowym festiwalu dziecięcych i młodzieżowych zespołów folklorystycznych, którymi pochwalić się może nie każde miasto i czemu impreza może być zagrożona. Dla najmłodszych będzie czarująca historia, a dla miłośników-językoznawców – lekcja języka ukraińskiego. Zaczynamy.

(-)

Prawie 25 lat temu rodzina Deneków ze Lwowa związała swoje życie z niewielkim Węgorzewem. Wtedy, w latach 90. choreograf Wołodymyr Deneka przyjechał na Mazury na zaproszenie miejscowej mniejszości ukraińskiej, by pomóc przy zespole tanecznym. Reanimacja starego i tak się nie udała, ale udało się świetnie szybko nauczyć dzieci sztuki ludowego tańca, mimo wątpliwości żony. Z czasem i ona, Aleksandra Deneka, dla swoich Łesia, uwierzyła w cuda i przyłączyła się do męża. Nie wszystko było tak, jak chcieli, ale walka do końca zawsze się opłaca – opowiada swoją historię Łesia Deneka.
-Męża zaproszono by reaktywował zespół pieśni i tańca Czeremosz, który istniał dawniej w Węgorzewie. Gdy przyjechał. Zespołu nie było, a o ile mąż jest choreografem stworzył zespół tańca ludowego. Stworzył od zera zespół dziecięcy. Czeremosza tańczyły od dawna dzieci Ukraińców i zaczął pracować. Gdy przyjechałam do niego w gości i zobaczyłam jak dzieci tańczą powiedziałam – mężu ty bój się Boga, ty nie nauczysz ich chodzić, nie mówiąc o tańcu. Nie doceniłam go. Nauczył te dzieci tańczyć i kolejne pokolenia uczy już 24 lata. Przez zespół przeszło bardzo wiele dzieci. Obecnie jest w zespole połowa dzieci z polskich rodzin, ale z wielką ochotą wykonują tańce ukraińskie, bo człowiek, dziecko, które podaje w tańcu rękę i jej się trzyma, nigdy jej nie uderzy, nie uderzy tego, który stoi obok. To ważne.
-Czeremosz rozrósł się do całego towarzystwa ukraińskiego.
-Tak, Czeremosz jako zespół istniał tylko rok. Później trzeba było stworzyć festiwal. Trzeba było pokazywać dzieci. Choreografowie mówią, że jeden występ, koncert to trzy miesiące prób. Więc stworzono taki festiwal. Początkowo był pomysł stworzenia festiwalu ukraińskiego, ale stwierdziliśmy, że to wspólny problem dla wielu i wspierać trzeba wszystkich. Przekonaliśmy się przez lata festiwali, że gdy przyjeżdżają Estończycy z Litwy, Ukraińcy z Estonii, Polacy z Ukrainy, Niemcy z Polski problemy okazują się bardzo bliskie, a interesy i zainteresowania prawie jednakowe. Te spotkania to coś cudownego. To potrzebne jest dzieciom, młodzieży. Bardzo wiele zespołów wraca po kilku latach na nasz festiwal i widzimy te pozytywne zmiany w zespołach.
-Jak jest pani rola w towarzystwie, organizacji festiwali.
-Niedobrze się chwalić, ale powiem tak – każdy dyrektor festiwalu powinien mieć bardzo mocne – i przyszło mi do głowy polskie słowo zaplecze – i właśnie te funkcję wykonuje. Były różne lata. Były takie, że finansowania nie było prawie wcale i pod znakiem zapytania stał festiwal, ale wtedy przekonałam wszystkich, że trzeba kontynuować, bo to wydarzenie cykliczne i nie można ominąć żadnego roku. Wtedy afisze z poprzednich lat przerabialiśmy na aktualne. Domalowywaliśmy kreskę w numerze festiwalu, zaklejaliśmy nazwy zespołów i wklejaliśmy, ręcznie pisaliśmy nazwy aktualnych, ale to zrobiliśmy i festiwal żyje. Dziś rano mąż dostał telefon, że nowe władze miasta ucinają o połowę finansowanie tego festiwalu. Pierwsza odpowiedź – festiwalu nie będzie i przyjechałam na konferencję – ironia losu – tematyka dzisiaj festiwal, a on znowu stoi pod znakiem zapytania. Wierzę, że wszystko zrobimy, niech w skromniejszym wariancie, ale go przeprowadzimy. Zrobimy to.

(-)

Więc jak przyjedziecie na tegoroczny festiwal do Węgorzewa, a odbywa się tradycyjnie w lipcu, koniecznie wspomnijcie o tym, że wszystko powstaje rękoma ludzi nieobojętnych przez dziesięciolecia, bo to całe ich życie. I niech mówią, że życie to nie jest bajka, ale koniecznie wierzcie w cuda. Te dzieją się tylko wtedy, gdy się w nie wierzy. A w co dokładnie wierzyć, podpowie mądra bajka:
[bajka dla dzieci]
Dobro i umiłowanie pracy naprawdę mogą doprowadzać do cudów. A w nauce żadne kombinacje nie pomogą. Tu albo się uczysz, albo nie. Więc do roboty.
[lekcja języka ukraińskiego]

(-)

I to wszystko. Konsekwencja i systematyczność to też rzeczy wyjątkowe. Nie przegapcie naszego kolejnego spotkania, czeka was szczęście. W programie „Od A do Z” z wami była Hanna Wasilewska. Cudownego weekendu. Pa-pa!(dw/ad)

05.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Komik Wołodymyr Zełenski zgadza się na debatę z Petrem Poroszenką, jednak stawia warunki. Petro Poroszenko zgodził się na przeprowadzenie debaty. Wczoraj w Warszawie Serhij Żadan prezentował swoją znaną powieść „Internat”. Do Warszawy przyjechał ojciec zmarłej aktywistki z Chrsonia Kateryny Handziuk. O tym i innym opowiem już za chwilę w wydaniu informacji po Ukraińsku. Dziś piątek 5 kwietnia. W studiu Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Komik Wołodymyr Zełenski zgadza się na debatę z Petrem Poroszenką, jednak stawia warunki. Chce między innymi, żeby spotkanie odbyło się na jednym z kijowskich stadionów. Obaj kandydaci na urząd prezydenta przeszli w niedzielnym głosowaniu do drugiej tury wyborów.

(-)

Petro Poroszenko zgodził się na przeprowadzenie debaty ze swoim kontrkandydatem Wołodymyrem Zełenskim. Miejscem debaty ma być jeden z kijowskich stadionów. Taki warunek postawił wcześniej Wołodymyr Zełenski obecnie urzędującemu ukraińskiemu prezydentowi. Obaj politycy rywalizują ze sobą przed, mającą się odbyć 21 kwietnia, drugą turą wyborów prezydenckich. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]
(-)
Wczoraj w Nowym Teatrze w Warszawie Serhij Żadan opowiedział o swojej znanej powieści „Internat”. Rozmowę prowadził Łukasz Grzmysławski. Prezentacja książki odbywała się po ukraińsku z tłumaczeniem na język polski. Przekładał Michał Petryk, autor wszystkich tłumaczeń na język polski książek Serhija Żadana.
U Żadana koniec znanego świata okazuje się być początkiem długiego koszmaru. Pasza to trzydziestopięcioletni nauczyciel idealista. Musi zabrać z internatu kuzyna i wrócić z nim do domu. Być może byłoby to proste, gdyby nie wojna – tak zaczyna się notatka do nowej powieści Żadana „Internat”
Serhij Żadan to poeta, pisarz i tłumacz języka niemieckiego. Laureat wielu nagród, w tym i literackiej centralno-europejskiej Angelus 2015 za powieść „Mezpopotamia”. Jego książki przetłumaczono na 60 języków, sześć powieści wydano po polsku: „Big Mac”; „Depeche Mode”; „Anarchy in the UKR”; „Hymn młodzieży demokratycznej”; „Woroszyłobograd” i „Mezopotamia”.
(-)
Pod koniec marca do Warszawy przyjechał Wiktor – ojciec zmarłej aktywistki z Chersonia Kateryny Gandziuk. Oprócz działalności społecznej, Kateryna wykonywała także obowiązki deputowanej do obwodowej i miejskiej rady Chersonia i doradczy przewodniczącego rady. 31 lipca 2018 roku nieznani sprawcy oblali Katię kwasem siarkowym. 4 listopada zeszłego roku dziewczyna zmarła. Dziennikarze, aktywiści i uczestnicy grupy inicjatywnej „Kto zamówił Katię Handziuk?” wiążą jej śmierć z działalnością polityczną, bo Kateryna wykrywała schematy korupcyjne w obwodzie. Walczyła z nielegalną wycinką lasów w rejonie ołeszkowskim, przez co miała konflikt z miejscowymi urzędnikami i organami chroniącymi prawo. Razem z Wiktorem Handziukiem do Warszawy przyjechał lider odeskiego automajdau i członek grupy inicjatywnej Witalij Ustymenko. Spotkali się z polskimi politykami, przedstawicielami organizacji międzynarodowych, europosłami, społecznością i mediami. Główny cel przyjazdu to zwrócenie uwagi polskiej społeczności na sabotowanie przez instytucje ochrony prawa i elity polityczne sprawy śledztwa zabójstwa Kati. W odpowiedzi na pytania dziennikarzy Witalij Ustymenko powiedział:
Jeśli w sprawie Kati nie będzie sprawiedliwości, nie będzie jej w ogóle. To pytanie światopoglądowe. To czego dopuszczają się możnowładcy na Ukrainie to straszne i dzikie. Nawet nie wiem, jak tu w Polsce, w Warszawie wyjaśniać to Polakom, jak to wszystko opisać. U nas nawet nie ma takiego wariantu, by opuścić rękę. My nie możemy tego już zrobić. Dlatego i odbywają się te napady, dlatego nas zabijają. Rozumieją, że nas nie można przestraszyć, kupić, dyskredytować. To wszystko już starali się zrobić przez lata. Oni są bardzo tępi, bardzo pazerni, czują swoją siłę. Mają wyjątkowo wiele środków: media, sądy, organy ochrony prawa i kolosalne pieniądze. Już sto razy kupili by nas wszystkich, ale im nie wychodzi dlatego zabijają najsilniejszych z nas.
Witalij przekonał obecnych, że ci, którzy myślą tak jak Kateryna nie zatrzymują się na drodze do prawdy o jej morderstwie.
-Męża zaproszono by reaktywował zespół pieśni i tańca Czeremosz, który istniał dawniej w Węgorzewie. Gdy przyjechał. Zespołu nie było, a o ile mąż jest choreografem stworzył zespół tańca ludowego. Stworzył od zera zespół dziecięcy. Czeremosza tańczyły od dawna dzieci Ukraińców i zaczął pracować. Gdy przyjechałam do niego w gości i zobaczyłam jak dzieci tańczą powiedziałam – mężu ty bój się Boga, ty nie nauczysz ich chodzić, nie mówiąc o tańcu. Nie doceniłam go. Nauczył te dzieci tańczyć i kolejne pokolenia uczy już 24 lata. Przez zespół przeszło bardzo wiele dzieci. Obecnie jest w zespole połowa dzieci z polskich rodzin, ale z wielką ochotą wykonują tańce ukraińskie, bo człowiek, dziecko, które podaje w tańcu rękę i jej się trzyma, nigdy jej nie uderzy, nie uderzy tego, który stoi obok. To ważne.
-Czeremosz rozrósł się do całego towarzystwa ukraińskiego.
-Tak, Czeremosz jako zespół istniał tylko rok. Później trzeba było stworzyć festiwal. Trzeba było pokazywać dzieci. Choreografowie mówią, że jeden występ, koncert to trzy miesiące prób. Więc stworzono taki festiwal. Początkowo był pomysł stworzenia festiwalu ukraińskiego, ale stwierdziliśmy, że to wspólny problem dla wielu i wspierać trzeba wszystkich. Przekonaliśmy się przez lata festiwali, że gdy przyjeżdżają Estończycy z Litwy, Ukraińcy z Estonii, Polacy z Ukrainy, Niemcy z Polski problemy okazują się bardzo bliskie, a interesy i zainteresowania prawie jednakowe.
Tak rozpoczyna się historia życia i twórczej działalności rodziny Deneków z Węgorzewa.
Dziś w programie „Od A do Z” powiemy, między innymi, o zespole tańca ludowego „Czeremosz” w Węgorzewie. Historia powstania tego wydarzenia jest bardzo ciekawa, ale więcej o węgorzewskim „Czeremoszu”opowie Łesia Deneka, nauczycielka języka ukraińskiego w węgorzewskim punkcie nauczania, a także pomocnik kierownika zespołu.
Do radioodbiorników zapraszam dzisiaj o 18:10. Na razie żegnam się z wami. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

04.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Grzegorz Kuprainowicz został laureatem ogólnoukraińskiej nagrody im. Iwana Ohijenki. Petro Poroszenko wzywa swojego oponenta do debaty. Więcej o wyborach na Ukrainie powie Sergiusz Petryczenko. Film „Saszka” polskiej reżyser Katarzyny Lesisz otrzymał grand-prix międzynarodowego festiwalu filmów krótkometrażowych w Wenecji. Takie wiadomości w wydaniu po ukraińsku usłyszycie już za chwilę. Dziś czwartek 4 kwietnia. W studiu Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Grzegorz Kuprainowicz został laureatem ogólnoukraińskiej nagrody im. Iwana Ohijenki. Na Ukrainie, na żytomierszczyżnie komitet przyznający nagrodę im. Iwana Ohijenka wskazał siedmiu laureatów w różnych kategoriach. Informuje o tym żytomierska obwodowa administracja państwowa. Decyzja komitetu nagrodę w 2019 roku w sferze nauki przyznano przewodniczącemu Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie doktorowi Grzegorzowi Kuprianowiczowi. To prawdopodobnie pierwszy przypadek w 24-letniej historii nagrody, kiedy ta przyznawana jest  za „naukową działalność” Ukraińcowi zza granicy. Nagrodzenie zaplanowano na maj. Oprócz odznak, nagrodzeni otrzymają nagrodę pieniężną w wysokości do 10 tysięcy hrywien w każdej kategorii. Nagroda Iwana Ohijenka powstała, by uczcić znanego ukraińskiego naukowca językoznawcę, pisarza, tłumacze, pedagoga, działacza państwowego i cerkiewnego,urodzonego w Brusyłowie na żytomierszczyźnie Iwana Ohijenkę – metropolitę Iłariona. Nagroda przyznawana jest od 1995 roku za zasługi w rozwoju narodowej kultury duchownej, umacniania ukraińskiej państwowości, międzynarodowej i między konfesyjnej zgody.

(-)

Ukraina od dawna żyje wyborami prezydenckimi. Mówią o nich ludzie w domu, na ulicy i w pracy. Temat wypełnia ukraińskie media. Nic w tym dziwnego, bo w tych dniach decyduje się los kraju. Nie możemy więc ominąć tematu wyborów i my. Sergiusz Petryczenko podczas wyborów był w Kijowie. Przy okazji odwiedził lokal wyborczy w swojej szkole:

– Udało mi się być w kilku komisjach wyborczych w szkołach w lewobrzeżnej części Kijowa. W ogóle proces wyborczy przebiegał bez problemów, chociaż nie obeszło się bez drobnego incydentu.
– Pracuję w Radiu Olsztyn w ukraińskiej redakcji, czy może pani powiedzieć jak przebiega proces wyborów?
-Wiola Denis. Jestem obserwatorką z organizacji społecznej Opora. Ogólnie jest spokojnie, nie ma incydentów. Wszystko jest planowo, nie zauważyłam naruszeń. Dużo ludzi.
– Tu coś z policją.
-Tak, był incydent wyborca podpisał się i uszkodził inną kartę długopisem. Wezwano policję ale…wyborca zagłosował. Gdy otwieraliśmy lokal wyborczy to już była kolejka. Przychodzą wyborcy, niewielkie kolejki są. Według mnie jest wysoka frekwencja.
-Przewodniczący komisji wyborczej [niezrozumiałe] ludzie przychodzą. Podpowiadamy…by nie było kolejek. Spokojnie jest.
-Proszę powiedzieć kogo jest więcej, starszych ludzi, młodzieży, czy trudno powiedzieć?
-Wydaje mi się, że starszych.
-Są bardziej aktywni.
-Tak, ale to pierwsza połowa dnia. Może to ci, którzy nie pracują. Przyszli glosować, a wieczorem przyjdą ci, dla których to dzień wolny, pospali, odpoczęli i przyjdą głosować.
-Też jest dobra pogoda i można jechać gdzieś na daczę. A jak pan myśli. Wybiorą daczę czy wybory.
-Wydaje mi się, że po tym co dzieje się w kraju, wybory.
-Wszystko było dobrze zorganizowanie. Nie ma problemów.
-A jakie są pani przemyślenia co do przyszłości Ukrainy i jeśli chodzi o prezydenta?
-Chciałabym, żebyśmy zostali niepodległym państwem.
-Jaką pani widzi przyszłość Ukrainy po tych wyborach?
-Lepsza, bez wojny choćby. By skończyła się. By ludzie trochę lepiej żyli. By emerytury i zarobki…
-Pani myśli, że to zależy od prezydenta?
Myślę, że tak.

Pełny materiał Sergiusza Petryczenki usłyszycie jutro wieczorem.

(-)

Debata między kandydatami na prezydenta Ukrainy stoi pod znakiem zapytania. Obecny prezydent Petro Poroszenko zaapelował do swego rywala Wołodymyra Zełenskiego o przeprowadzenie publicznej dyskusji. Nie wiadomo, czy do niej dojdzie, bo sztab Zełenskiego unika jednoznacznej deklaracji. Zarówno Petro Poroszenko, jak i Wołodymyr Zełenski przeszli do drugiej tury wyborów prezydenckich. O szczegółach z Kijowa – Paweł Buszko:
[Korespondencja w języku polskim]

(-)

Na koniec trochę o kulturze. Film „Saszka” polskiej reżyser Katarzyny Lesisz otrzymał grand-prix międzynarodowego festiwalu filmów krótkometrażowych «Ca’Foscari Short Film Festival» w Wenecji. Obraz, w którym występują polscy i ukraińscy aktorzy jest dwujęzyczny. Dramat pokazano już na kilku festiwalach kinowych w Polsce. W tym roku została nagrodzona na konkursie 43 festiwalu filmowego w Gdyni, który jest jednym z najbardziej prestiżowych w Polsce. Akcja filmu dzieje się w latach 90. w niewielkim polskim mieści. Młoda Ukrainka Saszka otrzymuje informację o śmierci człowieka, z którym wiele lat temu wzięła fikcyjny ślub. Policja zaczyna stawiać niezręczne pytania. Pojawiają się wspomnienia i wraca przeszłość. Dramat opowiada o poszukiwaniu swojej drogi i ostatecznym zamknięciu pewnych rozdziałów życia. Główną rolę gra Daryna Polunina. Ukrainka otrzymała wykształcenie aktorskie w Kijowie, po czym zdążyła zagrać w kilku produkcjach nim została wybrana do roli Łesi Ukrainy w filmie autobiograficznym poświęconym 148 rocznicy urodzin 25 lutego 1871 roku. Drugoplanową rolę Alony, przyjaciółkę głównej bohaterki, zagrała Ukrainka z Polski Oksana Terefenko. Przypominamy, że Oksana jest wykonawczynią głównej roli w filmie „Ołena”, który zaprezentowano na jednym z najbardziej znanych festiwali kinowych w Cannes w kategorii filmów krótkometrażowych. Oprócz aktorstwa jest reżyserką Teatru Nawpaky z Gdańska, który popularyzuje ukraińską kulturę i literaturę w Polsce.

(-)

Tym przyjemnym akcentem kończymy wydanie naszego programu informacyjego. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i życzę wam przyjemnego dnia. (dw/ad)

03.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 3 kwietnia, w naszym programie „Z dnia na dzień”. W studiu Polskiego Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Dzisiaj będzie dzień dalszych ciągów. Wczoraj zaczęłam wam raportować, jak odbywały się wybory prezydenckie na Ukrainie, a dokładniej – we Lwowie i w obwodzie lwowskim. Dzisiaj będzie kontynuacja tej opowieści, ale też będzie dalszy ciąg rozmowy Sergiusza Petryczenki z kierownikiem kapeli chóralnej „Dudaryk” ze Lwowa.

(-)

W poniedziałek kilkudziesięcioosobowa grupa oficjalnych obserwatorów z Polski na wyborach prezydenckich na Ukrainie wróciła do domu. Byliśmy obserwatorami z ramienia Światowego Kongresu Ukraińców. Zmęczeni, ale z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku, powróciliśmy do swoich codziennych obowiązków. W autokarze nadal rozbrzmiewały śpiewy.
Ja, razem z moją młodziutką koleżanką Martą Popowczak, odwiedziłam siedem dzielnic wyborczych w Wynnykach koło Lwowa. Była to też okazja, żeby zapytać wyborców o ich wybór i oczekiwania. I chociaż czasami nie od razu chcieli powiedzieć, to potem jednak mimo wszystko powiedzieli:

(-)

–  Nie wiemy, chcemy dokonać prawidłowego wyboru i mamy nadzieję, że będzie prawidłowy.
– Jaki to będzie prawidłowy wybór? Co Ukraina powinna zrobić dalej, jak się rozwijać?
– No, żeby ludziom było lepiej, żeby ludziom lepiej się żyło, żeby gospodarka była lepsza.
– Ale to są prezydenckie wybory, a nie parlamentarne.
– Żeby nasza armia była silna, żeby wszystko było u ludzi dobrze, to też dużo zależy od prezydenta. Żeby nie było wojny.
– Za wszelką cenę żeby nie było wojny, czy jednak trzeba coś wywalczyć?
– Trzeba wywalczyć. Nie za wszelką cenę, bo chłopców bardzo szkoda, bo wie pani ilu młodych chłopców ginie? I tyle dzieci zostaje sierotami. Tak że wojny nie powinno być nigdzie i u nikogo.
– Czy może pani zdradzić, na kogo pani głosowała?
– Mogę powiedzieć – na Tymoszenko.
– I sądzi pani, że ona tak zrobi?
– No, mamy nadzieję.

(-)

– Na Poroszenkę.
– Dlaczego?
– Bo tam nie ma innych kandydatów.

(-)

– Widzę, że pan tak zdecydowanie wypełnił swój obywatelski obowiązek; jeśli to nie tajemnica – czy może pan powiedzieć na kogo?
– Koszułyński. Dlatego, że znam go osobiście.
– Wiem, że był pan na froncie.
– Tak.
– Koszułyński też był na froncie.
– Tak.
– Jakie jest pańskie odczucie, jak dalej będzie się rozwijała sytuacja na Ukrainie?
– W tej chwili bardzo trudno jest powiedzieć jak się będzie rozwijać. Obecnie przewidzieć jest bardzo trudno. Scenariusz może być jakikolwiek – od pokoju do konfliktu.
– Do otwartej wojny?
– Nie, do otwartej nie, konkretnie na Ukrainie. Wszystko zależy od władzy, która trzyma się jej rękami i nogami.
– A czy nie ma pan wrażenia, że ludzie nie do końca orientują się jakie są kompetencje prezydenta, a jakie Rady Najwyższej?
– Tak, to jest prawda, dlatego, że prezydent w bardzo wielu dziedzinach, w których nie powinno go być, kieruje.
– Ale i na odwrót też chyba?
– No, on uzurpował władzę.
– Ja zawsze mówię to samo; czy pan się ze mną zgodzi? Wojskowi, ci żołnierze, ci chłopcy, którzy stoją na froncie, że oni za bardzo chronią ludzi i ludzie nie rozumieją, nie odczuwają, co tam naprawdę się odbywa. Bardzo mnie boli to, że oni tam giną, a tu ludzie po dyskotekach, po balach się bawią.
– Jak to prawidłowo powiedzieć? Żeby ludzie to zrozumieli, trzeba żeby tu na każde miasteczko, na każdą miejscowość spadło po kilka pocisków. Wtedy zrozumieją, co to takiego. Dlatego, że gdy człowiek się z tym nie zetknął, to nie rozumie, że u nas jest regularna wojna.
– A jak można bardziej uświadomić ludzi? Przecież nie można wozić jak cyrk tych żołnierzy i pokazywać: „O, zobaczcie, do czego nas to doprowadziło”?
– Wszystko zależy od władzy, władza nie jest zainteresowana, władza sama rozprasza ludzi. Powiem tak brutalnie: im więcej baranów, tym łatwiej nimi kierować. Dziękuję!

(-)

– Jesteśmy za dzielnicą, państwo już zagłosowali, tak?
– Tak.
– A można wiedzieć na kogo?
– Nie.
– Julia Tymoszenko.
– I ja na Julię Tymoszenko.
– A pani na Hrycenkę, tak?
– Tak.
– Proszę powiedzieć, czym oni was przekonali?
– Zmianami, że będą zmiany.
– Zmiany i to, że ona powiedziała: „Jak nie wykonam, to podam się do dymisji”. To mi się spodobało. Bo jak przyjdzie jeszcze na 5 lat Poroszenko… on przecież jeszcze chce zarobić. On już zarobił… o, tak! I jeszcze chce zarobić.
– A Hrycenko czym panią przekonał?
– To nasz człowiek, swój.
– A pani?
– Ja też już zagłosowałam.
– A powie pani na kogo?
– Powiem. Na Hrycenkę.

(-)

Odległości między dzielnicami czasami były niemałe, więc bardzo się ucieszyłyśmy, gdy obserwatorka od prezydenta jechała na swoją dzielnicę, żeby zagłosować i zaproponowała nam, że nas podwiezie. Ucieszyłyśmy się, a ja oczywiście postawiłam jej te same pytania:

(-)

– Czym przekonuje? Tym, że jest pewna stabilność, w danym momencie; tym, że przynajmniej liczba danych obietnic przed wyborami została wykonana.
– I są one bardzo ważne dla Ukrainy, dla ludzi i dla przyszłości.
– Ważne, oczywiście bardzo ważne, dlatego że trwa ukrainizacja społeczeństwa, wspierany jest język ukraiński, a to jest jeden z podstawowych czynników wpływających na rozwój kraju. Armia wzmocniła się dość mocno w ciągu tych 5 lat, mimo, że była w pełnej rozsypce i jemu udało się to zrobić. Uważam, że armia jest teraz jedną z najsilniejszych, przynajmniej w Europie. Stowarzyszenie z UE… oj, pojechałam na czerwonym!… Ja mówię, że wszyscy ci, którzy nie popierają naszego czynnego prezydenta, niech zaraz swoje paszporty biometryczne wyrzucą na śmietnik albo spalą.
– …i niech jadą do Rosji.
– Tak! Można i tak powiedzieć.
– Bo tam wizy nie trzeba, a do Europy trzeba by było.
– Trzeba, tak, to prawda.

(-)

Na jednej z dzielnic zwróciłam uwagę na pewnego mężczyznę, na którego nie można było nie zwrócić uwagi. Ubrany był w wyszywankę, miał szeroki, huculski pas i w ogóle było w jego postaci coś takiego, co od razu wzbudzało zaufanie. Zanim zagłosował, ja już czekałam na niego poza dzielnicą z mikrofonem:
– Przyszedł pan w wyszywance, tak ładnie ubrany…
– Ja zawsze w niedzielę chodzę w wyszywance!
– No właśnie widzę, że ma tan taki wyrazisty charakter. Proszę opowiedzieć co nieco o sobie, jeśli można.
– Wie pani, ja zaraz skończę 70 lat, niełatwo jest opowiedzieć o sobie w dwóch słowach. W latach 90-tych byłem jednym z tych, którzy zaczęli burzyć ten Związek Radziecki. No, nie zaczęliśmy, nie mam prawa przypisywać sobie takiej zasługi, tam byli…
– …ale na pewno był pan współpracownikiem Czornowoła.
– Byłem. Oczywiście. Byłem radnym w radzie obwodowej, akurat pierwszej demokratycznej kadencji z Czornowołem; Czornowił zwracał się do mnie na „ty”, „Andrijku” – pamiętam go dobrze. I od tej pory, można powiedzieć, że cały czas jestem aktywny w procesie politycznym – raz aktywniej, raz pasywniej, teraz jestem już na emeryturze, to mniej. Ale tym niemniej w sieciach społecznościowych, wydaje mi się, że jestem wystarczająco aktywny i wiele roboty wykonałem, żeby dzisiejszy wybór był prawidłowy.
– A jaki wybór będzie prawidłowy pana zdaniem?
– O ile jesteśmy poza dzielnicą, to oczywiście prawidłowym wyborem będzie wybór obecnego prezydenta Petra Poroszenki. To będzie najwłaściwszy wybór, dlatego, że on obrał prawidłowy kurs – jak najdalej od Moskwy! I ten kurs on prowadzi konsekwentnie, twardo i słusznie.
– Dlaczego tak dużo ludzi daje się zwieść przez populizm?
– Powiem pani, że też o tym myślałem. Po pierwsze:  bardzo dużą rolę odegrała w istocie pięcioletnia presja informacyjna – nie nasza.
– Wojna hybrydowa.
– To, co nazywa się wojną hybrydową. Ja myślę, że w Polsce też problemy są z tej samej przyczyny. Dlatego nad tym – gdy da Bóg i stanie się tak, jak mam nadzieję – to na to trzeba zwrócić szczególną uwagę. Albo jakieś antyinformacyjne wpływy, chociaż jeśli informacji jest za dużo, to informacje przestają docierać. Dlatego pewnie trzeba będzie myśleć jak zablokować ten wpływ. Jak to zrobić? Nie jestem gotowy na to odpowiedzieć.
– A czym zajmował się pan zawodowo?
– Z zawodu, z wykształcenia jestem inżynierem-elektrykiem, automatyka i telemechanika, to było kiedyś, ale po latach 90-tych, wie pani, u nas zaszły zmiany i ja tę pracę czy straciłem, czy sam odszedłem; potem zajmowałem się budownictwem. I budownictwo całkiem nieźle mi szło. Już przeszedłem na emeryturę, żyję pięknie w swoim domku, mam swoje podwórko, swoje kurki, kaczki, jeszcze nawet troszkę pracuję w Muzeum Salomei Kruszelnickiej – zapraszam kiedykolwiek na wycieczkę! Ja tam jestem stróżem, oczywiście, ale to dobra, honorowa praca!
– Oczywiście! Czasami to nawet się mówi, że jak się chce pracować jako  stróż, to trzeba mieć dwa wyższe wykształcenia.
– I widzi pani, tego dowiodło wielu z naszych dysydentów: i Czornowił był stróżem i palaczem, i Horyniowie byli… przepraszam…
– Wiem, już pana wołają.

(-)

Pan Andrij śpieszył się z rodziną do cerkwi, więc trzeba się było pożegnać. Jutro swoimi wrażeniami z wyborów podzieli się z wami Sergiusz Petryczenko, który w tym czasie był w Kijowie, a dzisiaj zaprasza nas jeszcze raz na spotkanie z muzyką. W ubiegłym tygodniu słuchaliście jego rozmowy z kierownikiem lwowskiego chóru „Dudaryk”, Dmytrem Kacałem. Zespół występował tego roku w naszym regionie z programem „Szewczenko Revolution” podczas obchodów rocznicy urodzin Kobzara. Dzisiaj proponujemy waszej uwadze drugą część tej rozmowy.

(-)

– Skąd pan wziął takich dobrych muzyków, którzy tak dobrze grają?
– Zacznijmy od tego, że to są muzycy z najwyższej półki. I w ten czy w inny sposób udaje mi się ściągać ich na różne programy. Nie zawsze udaje się ściągnąć wszystkich. Znamy się z nimi, z większością ponad dwadzieścia lat. Każdy z nich ma swoją osobistą karierę, indywidualną i czasami błyskotliwą , ale oni jednocześnie są fantastycznymi członkami zespołu. To jest znalezisko.
– Widać, że jeden drugiego świetnie czują. Zdążyliśmy już z nimi zrobić z dziesięć programów różnych. Gitara elektryczna to Witalij Bodnar, zespół „Dywni”; jest frontmanem i gitarzystą solowym. To jest taki nasz ukraiński Jimmy Hendrix, trzeba mu tylko dać swobodę do działania. Potem Ołeh Jarema – to w ogóle legenda ukraińskiej muzyki gitarowej. Pracował, poczynając od „Morozywa”, tak jest Biłozir itd. Men’s sound pisze na wiele krajów świata, jako muzyk studyjny, czyli całe laboratorium w jednym człowieku. Mamy fantastycznego basistę; mamy genialnego, po prostu wrośniętego w fortepian pianistę, no i koncertmistrza kwartetu – Adrian Bodnar to jest „Orchestra Leopolis”, on jest jednym z jej założycieli. Jest fenomenalny jako skrzypek i jest jednym z nielicznych, który ma tak wysoką kulturę dźwięku. A ponadto jest niezwykłym człowiekiem,  z którym chce się pracować. Teraz zebrało się takie towarzystwo, które może pracować z Szewczenką nie na podstawie zawodowej, a na ludzkiej. Jeszcze nawet taki czynnik jest.

(-)

– Myślę, że wasi chłopcy, młodzi chłopcy, którzy patrzą na takich muzyków, mają dobre wzorce i będą z nich ludzie.
– Bez wątpienia! Po tym, jak pojawiła się u nas w repertuarze gitara jako instrument, to popyt na gitarę w naszej szkole wzrósł o rząd wielkości, od razu! Czyli jak tylko zaczęli grać dobrzy muzycy na instrumentach, to od razu zaczął się zachwyt. Wołodymyr Zaborowski – akordeon, jest dyrektorem naszej szkoły chóru i oprócz tego jest fantastycznym akordeonistą. I kilkoro naszych dzieci jest w jego klasie . Czyli jest to taki nieustanny proces. My mieliśmy bardzo dobre wzorce, na których się wychowywaliśmy i odpowiednio, naprawdę to jest i talent, i szczęście, że ci ludzie znaleźli się w naszym zespole.

(-)

– Byłem na dwóch koncertach; na pierwszym koncercie zaśpiewali „Rewe ta stohne” i potem weszła orkiestra – i w punkt! Myślę, czy na drugim koncercie też tak będzie? I było! Tak że gratulacje!
– Dziękuję bardzo! To nie była wielka zasługa. My teraz przygotowujemy Leonarda Bernsteina, utwór nazywa się „Kadisz”. Mamy Franca Xawerego Mozarta „Wiosenny dzień”, mamy Beethovena IX Symfonię, to jednocześnie w repertuarze. Tutaj przyjechało 35 chórzystów, a nas jest tak naprawdę dwukrotnie więcej w składzie koncertowym. Czyli to jest ogromna fabryka – i muzyczna, i artystyczna, i wychowawcza. I zaśpiewać, utrzymać „Rewe ta stohne” trzy kuplety w tonacji to jest to o ile łatwiej, niż zaśpiewać XVIII Koncert Berezowskiego „Ne otwerży mene”. I zakończyć pikardyjską tercją re-majorem. A zacząć od re-minoru. A on trwa czternaście minut – ile to jest trudniejsze!

(-)

„Dudarykowi” życzymy dalszych wysokich twórczych lotów i żeby częściej do nas przyjeżdżał, a nasz program już się kończy. Byli z wami: Marian Dąbrowski, Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Spotkamy się jutro o tej samej porze. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/ad)

03.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Będzie druga tura wyborów prezydenckich na Ukrainie. Wygrana Wołodymyra Zełenskiego w pierwszej turze ukraińskich wyborów, to porażka miejscowej elity politycznej. Takiego zdania są kijowscy eksperci. Petro Poroszenko zapowiada, że idzie po zwycięstwo w drugiej turze. Zdaniem politologów nie będzie to łatwe. 29 marca w Katowicach oficjalnie otwarto honorowy konsulat Ukrainy. O tym opowiemy już za chwilę. Dziś środa 3 kwietnia. W studiu Hanna Wasilewska.

(-)

Będzie druga tura wyborów prezydenckich na Ukrainie. Wyniki pokazują, że komik Wołodymyr Zełenski otrzymał około 30 procent głosów, a urzędujący prezydent Petro Poroszenko prawie 17 procent. Trzecie miejsce zajęła była premier Julia Tymoszenko, na którą zagłosowało 13 procent uprawnionych. Ukraińcy mogli wybierać spośród 39 kandydatów. Głosowanie odbywało się także w konsulacie Ukrainy w Gdańsku. Jak wyjaśnia konsul Lew Zacharczyszyn, frekwencja była wysoka jak na głosowanie poza granicami kraju, a wybory przebiegły bez większych problemów:

[wypowiedź w języku polskim]

Lew Zacharczyszyn dodał, że w konsulacie w Gdańsku głosy rozłożyły się zupełnie inaczej niż na Ukrainie:

[wypowiedź w języku polskim]

Druga tura wyborów prezydenckich na Ukrainie odbędzie się 21 kwietnia.
Wygrana Wołodymyra Zełenskiego w pierwszej turze ukraińskich wyborów, to porażka miejscowej elity politycznej. Takiego zdania są kijowscy eksperci. Kierujący fundacją Odrodzenie Ołeksandr Suszko zwraca uwagę, że Ukraińcy od dłuższego czasu chcieli nowych twarzy w polityce, dlatego wybrali komika. Dotąd z polityką nie miał nic wspólnego oprócz tego, że śmiał się podczas swoich występów właśnie z polityków:
To jest przede wszystkim porażka władzy, bo ona straciła dużą część zaufania. Ale to też porażka opozycji, bo w normalnym systemie, gdy ludzie nie popierają władzy, to popierają jej oponentów. U nas nie poparli ani jednych, ani drugich.

Jarosław Jurczyszyn z Transparency International dodaje, że Wołodymyr Zełenski prowadził też odmienną kampanię od swoich konkurentów:

Politycy starej daty działali klasycznie, starali się budować sieci agitatorów. I na tym tle Zełenski działał bardziej sympatycznie, bo budował sieci, ale komunikacji w portalach społecznościowych.
Wołodymyr Zełenski działał jednak także tradycyjnymi metodami korzystając z przychylności telewizji 1+1 należącej do oligarchy Ihora Kołomojskiego, która emituje jego programy kabaretowe i atakowała w czasie kampanii obecnego prezydenta Petra Poroszenkę.

Petro Poroszenko zapowiada, że idzie po zwycięstwo w drugiej turze. Zdaniem politologów nie będzie to łatwe. Jednocześnie, jak wskazują eksperci wygrana kontrkandydata Poroszenki – komika Wołodymyra Zełenskiego może być dla Ukrainy tragiczna w skutkach. Według wciąż nieostatecznych wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie komik Wołodymyr Zełenski wyprzedza starającego się o reelekcję obecnego prezydenta o 10%. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]

(-)

29 marca w Katowicach oficjalnie otwarto konsulat honorowy Ukrainy. Instytucja, która rozpoczęła pracę przy ulicy Kopernika 4/4 to odpowiedź na coraz większą liczbę obywateli Ukrainy, którzy żyją w województwie śląskim i jego stolicy. W otwarciu honorowego konsulatu w Katowicach uczestniczył ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca. Według niego, władza ukraińska dokłada starań, by konsulaty honorowe znalazły się w każdym wojewódzkim mieście Polski. „To inicjatywa władzy ukraińskiej i ambasadora Deszczycy. Obecnie w samym tylko województwie śląskim jest 170 tysięcy Ukraińców. Uczą się tu i pracują. Takiej społeczności potrzebna jest pewna opieka i możliwość zwrócenia się do instytucji, które im pomogą” – powiedział Jarosław Wieczorek honorowy konsul Ukrainy w Katowicach.

„Ukraińcy szukają wsparcia, opieki i informacji, tak samo jak informacja potrzebna jest Polakom, którzy chcą współpracować z Ukrainą” – dodał ambasador Andrij Deszczyca, który przekazał konsulowi honorowemu odpowiednie dokumenty od szefów dyplomacji Polski i Ukrainy – Jacka Czaputowicza i Pawła Klimkina.

(-)

Była to ostatnia informacja wydania, więc żegnam się z wami do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Usłyszymy się na falach Polskiego Radia Olsztyn.(dw/apod)

02.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W Polsce w czterech okręgach wyborczych zagłosowało 7754 osoby. Jak wynika ze wstępnych danych exit poll do drugiej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie wchodzą komik Wołodymyr Zełenski z poparciem 30,4 procent i obecny prezydent Petro Poroszenko, który w badaniu uzyskał 17,8 punktów procentowych. Głosowanie na Ukrainie było demokratyczne i zgodne z międzynarodowymi standardami. Kilka słów o wyborach prezydenckich na Ukrainie powiemy jeszcze dziś. W kalendarzu 2 kwietnia. W studiu Polskiego Radia Olsztyn Hanna Wasilewska. Witam.
(-)

W Polsce w czterech okręgach wyborczych zagłosowało 7754 osoby. Przebieg głosowania obserwowali nasi koledzy z Naszego Słowa. Największa liczbę głosów – 3017 – zebrał Wołodymyr Zełeński – to prawie 40%. Petro Poroszenko otrzymał 2568 głosów – to 33%.
W Warszawie głosowało 4156 wyborców z 16971 zarejestrowanych. W Gdańsku oddało głos 1047 osób z 4129. W Lublinie z 3600 zagłosowało 600 obywateli Ukrainy. W Krajowie z ponad 10 tysięcy zarejestrowanych głos oddały tylko dwie. W Warszawie, mimo świetnej pracy członków komisji, obwód nie był w stanie obsłużyć takiej liczby wyborców. Rano w kolejce czekało się 40 minut, a w ostatnie wyborcze godziny ludzie czekali 2-2,5 godziny. W ostatnim kwadransie przed zakończeniem głosowania pracownicy okręgu z ambasady wpuścili wszystkich, którzy oczekiwali – było to około 300 osób – na terenie ambasady, gdzie znajdował się obwód. Tym sposobem wyborcy mogli zrealizować swoje prawo do wyboru głowy państwa. W Krakowie sytuacja była podobna. Ukraińscy także czekali w kolejkach, a niektórzy nawet cztery godziny. Każdy kto chciał mógł oddać głos. W Lublinie i Gdańsku kolejek nie było. Głosowanie przebiegło bez poważnych incydentów. W Lublinie w lokalu wyborczym obecni byli żołnierze ukraińsko-polsko-litewskiej brygady, która przebywa w tym mieście.. Oprócz tego na terenie tego obwodu zarejestrowanych jest wielu tzw „euroblacharzy”, którzy nie pojawili się na głosowaniu – skomentował konsul w Lublinie Wasyl Pawluk.
(-)
Jak wynika ze wstępnych danych exit poll do drugiej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie wchodzą komik Wołodymyr Zełenski z poparciem 30,4 procent i obecny prezydent Petro Poroszenko, który w badaniu uzyskał 17,8 punktów procentowych. Jeśli dane z exit poll okażą się prawdziwe – była premier Julia Tymoszenko z wynikiem 14,2 procent nie wejdzie do drugiej tury wyborów. Ukraińcy mieszkający w Polsce mogli zagłosować w ambasadzie w Warszawie oraz w konsulatach w Gdańsku, Lublinie i Krakowie.
Przed warszawską ambasadą kolejka głosujących miała kilkaset metrów.
(-)
Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie poinformowała, że wyborcza frekwencja wyniosła 63,5 procent.

Głosowanie na Ukrainie było demokratyczne i zgodne z międzynarodowymi standardami. Pozarządowa organizacja Opora, która obserwuje przebieg wyborów od 2007 roku, podkreśla, że liczba naruszeń zmniejszyła się w porównaniu z poprzednimi. Z Kijowa, Piotr Pogorzelski

(-)

Petro Poroszenko podziękował wyborcom i wyraził przekonanie, że wygra w drugiej turze wyborów. Według danych exit poll, starający się o reelekcję ukraiński prezydent wszedł do drugiej tury wyborów razem z komikiem Wołodymyrem Zełenskim.
Zdaniem Petra Poroszenki, pierwsza tura była przeprowadzona uczciwie.
(-)
Tym kończymy nasz program. Świeże wiadomości po ukraińsku usłyszycie juto o 10:50. Z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i wszystkiego dobrego. (dw/apod)

01.04.2019 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dobry wieczór, drodzy słuchacze! Witam was w naszym wieczornym programie „Kamo hriadeszy”. W studiu Polskiego Radia Olsztyn – Jarosława Chrunik. Chcę wam dzisiaj zaproponować wysłuchanie ciekawej opowieści; ja osobiście bardzo ją lubię – mam nadzieję, że i dla was będzie ona ciekawa.

(-)

Od 2000 roku na Warmii i Mazurach odbywa się Festiwal Radiowo-Telewizyjny „Kalinowe Mosty” – jedna z ciekawszych inicjatyw dziennikarskich w regionie. Dziennikarze, biorący udział w festiwalu, najpierw wysyłają na konkurs swoje prace. Ot, jedną z takich prac chcę teraz zaprezentować, chociaż i nie w całości, bo ograniczenia czasowe nie pozwalają na to. Program nazywa się „Przebudzenie brusnowskiego Anioła” i przysłała ją Lwowska Obwodowa Kompania Radiowo-Telewizyjna:

(-)

W maleńkiej ukraińskiej wsi Stare Brusno, znajdującej się na ziemi lubaczowskiej, na terenie obecnej Polski, od dawna mieszkali mistrzowie kamieniarstwa. Ich wyroby, wyciosane z miejscowego kamienia, znane były w całym kraju. Tak bardzo potrzebne ludziom kamienie młyńskie i żarna, stolnice, schody, a z czasem – wyroby bardziej skomplikowane – od zwyczajnych krzyży dziękczynnych do kompozycji artystycznych. Jakież to było piękno, wykonane ciepłymi rękoma mistrzów, ludzi z narodu! A jeszcze ich umiejętności przysłużyły się ludziom w smutku. Od końca XVIII/początku XIX w. kamienne nagrobki, krzyże, figury Matki Bożej, aniołów brusnowskiej szkoły kamieniarstwa czuwają nad wiecznym spokojem chrześcijan na miejscowych cmentarzach. Najbardziej rozpowszechniona spośród nich była tak zwana figura brusnowska z ukrzyżowanym Chrystusem i Matką Bożą, i Marią Magdaleną, które stoją pod krzyżem. Opowiada Ołena Stasiuk, docentka katedry renowacji Państwowego Uniwersytetu Politechnika Lwowska, jedna z kierowniczek obozu „Wyrij”:

– Bardzo, bardzo, bardzo dawna tradycja, jeszcze gdzieś od XIV w. były tu wsie królewskie. I te królewskie wsie płaciły daninę królowi kamieniem. Robili żarna i inne mniejsze kamienne rzeczy codziennego użytku. Tak się historycznie złożyło, że było miejsce wydobycia kamienia, wydobywano ten kamień, on był ładny, biały, był przydatny do rzeźbienia, łatwo było go rzeźbić; nie rozsypywał się, ładnie potem trzymał formę. I poczynając od krzyży, potem to wszystko stawało się bardziej skomplikowane, rozwijało się. Takim centrum tego wszystkiego było Stare Brusno, gdzie jak każde rzemiosło zaczęło przechodzić z rąk ojca do syna i potem dalej. Co więcej: oni rzeźbili dla wszystkich, nie tylko dla siebie. Ot, to wszystko co jest dookoła – i na katolickich cmentarzach, i na żydowskich cmentarzach, i tak dalej, to wszystko wykonane jest jednymi rękoma. Dokumenty mówią, że oni nimi handlowali; wozili je od Krakowa do Lwowa, na jarmarki to wszystko było wożone. Już w końcu XIX w. / na pocz. XX, gdy zaczęli więcej jeździć, trochę się wzbogacili i zaczęli kształcić dzieci. To ci, którzy poszli do szkół przemysłowych, skąd wywodzą się znamienici rzeźbiarze i potem pracowali we Lwowie. Nie wiem jak by wyglądała ta szkoła, gdyby dalej się rozwijała.

(-)

W starym Bruśnie i w okolicznych wsiach – Żukowie, Podemszczyźnie – przy spokojnej pracy mijało przez lata ustalone życie. Muczały krowy o świcie, w rozpalonych piecach piekł się pachnący chleb. Pracowali z dziękczynnymi pieśniami dla Boga, z ukraińskimi pieśniami pobierali się i chrzcili dzieci w wiejskich cerkwiach. A nad niewzruszonym spokojem wówczas jeszcze ukraińskiej krainy – przyszłego Zakerzonia – jakby unosił się, rozpostarłszy skrzydła, brusnowski Anioł, opiekun twórczości i tradycji.

(-)

Nadeszły podstępne lata 40-te ubiegłego wieku. Ludzi w trzech etapach, aż do Akcji „Wisła”, z korzeniami wyrywano z ziemi ojczystej. Bezlitośni krojczy wzięli do ręki gigantyczne nożyce i swawolnie cięli, jak po żywym ciele, nowe linie granic, kalecząc ludzkie rodziny i losy.

(-)

I nieporadny Anioł w rozpaczy rozpostarł swoje maleńkie skrzydła

(-)

Z gorzkimi ramionami, ciagle oglądając się na ciemne czeluście okien, nie chcąc, podporządkowywali się złemu losowi przesiedleńcy-Ukraińcy. Opustoszały dawniej hałaśliwe, wesołe wsie Łekmowszczyzny, Nadsania, Podlasia, Zachodniej Bojkowszczyzny, Rawszczyzny i Chełmszczyzny. Porosły trawą ulice, popękały chłodne piece.

(-)

O tragedii przesiedleńców opowiada pracownik naukowy Ukraińskiego Państwowego Rezerwatu Historyczno-Architektonicznego „Tustań” Andrij Kotlarczuk:

– Operacja „Wisła” to był zaplanowany końcowy akt, żeby ostatecznie rozwiązać problem ukraiński w Polsce. Czyli po operacji „Wisła”, zgodnie z zamysłem władzy komunistycznej, już absolutnie nie miało zostać żadnego Ukraińca. To znaczy, że nawet te resztki, które pozostały po wojnie i po deportacjach, zaplanowano rozproszyć na terytorium północnej i zachodniej Polski, gdzie do tej pory nigdy ich nie było – wśród Polaków rozproszyć, do każdej polskiej wsi. Zabraniało się, żeby więcej niż dwie ukraińskie rodziny osiedliły się we wsi, tak, żeby nie miały one możliwości pielęgnować swojej kultury. I zgodnie z zamysłem władzy komunistycznej ci Ukraińcy po paru dziesiątkach lat mieli stać się Polakami. To jest operacja „Wisła”. Jest to przesiedlenie Ukraińców z płd-wsch. Polski na tereny północnej i zachodniej Polski. Ale większość ludzi, wypędzonych z Zakerzonia, nie jest ofiarą operacji „Wisła”, a deportacji poprzedzających akcję „Wisła” w 1945-46 r. Stworzono wtedy takie warunki, że Ukraińcy zmuszeni byli uciekać. Wielu z nich zmuszonych zostało do ucieczki. Ich nie wypędzało wojsko, ale przez to, że wieś była spalona, albo zostały stworzone tak nieznośne warunki, że Ukraińcy po prostu zmuszeni byli do porzucania rodzinnych wsi i wyjazdu do USRR. I odpowiednio – wszyscy potomkowie deportowanych z Polski, których dzisiaj spotykamy na ulicach Lwowa czy Iwano-Frankowska, czy gdzie indziej na terytorium Ukrainy, to wszyscy oni nie są ofiarami Akcji „Wisła”, lecz tych deportacji, które ją poprzedzały. Większość ludzi zostało wysiedlonych właśnie wtedy. Podczas tych deportacji 1945-46 r. zostało wysiedlonych około pół miliona osób, a podczas operacji „Wisła” – te resztki Ukraińców, to było gdzieś ze 150 tysięcy.

(-)

Mijały dziesięciolecia, spustoszone ukraińskie wsie Zakerzonia i wiejskie cmentarze, wraz ze skarbami historii i pamięci pochłonął dziki las. Razem ze wsią Stare Brusno zniknęła też jako zjawisko brusnowska szkoła kamieniarstwa – artystyczny grunt, na którym mogły zrodzić się i rozwijać nowe pokolenia mistrzów. A na jednym ze schowanych wśród starych drzew starym ukraińskim cmentarzu, skamieniały z rozpaczy, spał brusnowski Anioł. I śniło się mu spokojne wiejskie życie. Długo spał Anioł, już rozpoczęło swoje odliczanie trzecie tysiąclecie. Aż raptem na cmentarzu dały się słyszeć głosy, zaczął rozbrzmiewać język ukraiński. Z rozmów ludzi, jeszcze w nawpół-śnie, Anioł usłyszał, że na cmentarzu pracują młodzi Ukraińcy z historyczno-krajoznawczego obozu -ekspedycji „Wyrij”. A przyjechali oni z Polski, Ukrainy, USA żeby odnawiać historyczne ukraińskie cmentarze ziemi lubaczowskiej, dziś jest to Polska.

(-)

Idea historyczno-krajoznawczego obozu-ekspedycji „Wyrij” zrodziła się w 2008 r., gdy na zaproszenie zarządu ZUwP w Przemyślu wolontariusze, studenci-restauratorzy Państwowego Uniwersytetu Politechnika Lwowska przeprowadzili prace renowacyjne na cmentarzu ukraińskim we wsi Żuków na Lubaczowszczyźnie. Jeszcze dwa lata z rzędu młodzież pracowała w Żukowie. Potem – we wsi Podeszczyzna, też na Lubaczowszczyźnie, ostatni raz w 2012 r. wolontariusze odrestaurowywali ukraiński cmentarz we wsi Kniazie na Tomaszowszczyźnie, też w Polsce. I co roku wraz z ekspedycją, na początku jako student-uczestnik, a z czasem – koordynator obozu, powracał do tych miejsc Andrij Kotlarczuk:

– Właśnie przez obóz „Wyrij” przeszli – oprócz młodzieży z Ukrainy – też przeszli Ukraińcy z Ameryki, dwoje; dwoje z Kanady i prawie wszyscy oni, jakby to nie było dziwne, mają korzenie na Zakerzoniu. To taki paradoks, to czasami trudno tak na początku, na pierwszy rzut oka sobie wyobrazić, że młodzi Ukraińcy rozmawiają w języku ukraińskim, mają ukraińskie nazwiska, ukraińskie imiona, ale mieszkają w Ameryce, a ich korzenie są z terytorium Polski. Ale są Ukraińcami, oni nie mają żadnych korzeni na terytorium współczesnej Ukrainy. I tacy ludzie też są dowodem na to, że Ukraina jest znacznie szersza, niż jej administracyjne granice. I tym bardziej zadziwia ich świadomość, dlatego, że oni mieszkają na innym krańcu planety i to jest dziwne, bo to już jest trzecie czy czwarte pokolenie, które w ogóle nie żyją w środowisku ukraińskim, tym niemniej w nich do tej pory zachowało się poczucie obowiązku, chęć odnawiania tych cmentarzy, entuzjazm. Akurat te osoby z-za oceanu byli jednymi z najaktywniejszych naszych wolontariuszy.

A jeszcze usłyszał brusnowski Anioł słowo „płastunowie”, dlatego, że tak nazywali się młodzi ludzie, na czele z kierownikiem obozu, architektem-restauratorem, Andrijem Kotlarczukiem:

– „Wyrij” nie byłby „Wyrijem”, gdyby nie był zbudowany na tradycjach płastowych, na tradycjach obozu płastowego, a obóz płastowy to jest zjawisko jednoczenia. I co wieczór odbywa się watra; mamy gry, każda watra ma swój temat, jest watra na temat rodziny, jest „wesoła” watra; jest watra opowiadania Ukraińców w Polsce o swoich rodzinach, jak im się żyje obecnie w Polsce. Bardzo dużo śpiewamy, uczymy się łemkowskich piosenek. Nawet podczas pracy na cmentarzu, w przerwach, gdy mamy czas na posiłek, wychodzimy poza granice cmentarza (żeby nie śpiewać na cmentarzu) i przy cmentarzu uczymy się łemkowskich piosenek, a potem te piosenki towarzyszą nam podczas całego obozu – w autobusie, gdzieś w marszu. Dla nas kultura łemkowska to jest wizytówka Zakerzonia, chociaż Łemkowszczyzna to tylko niewielka część tego terytorium, z którego zostali deportowani Ukraińcy, ale Łemkowie to taka bardzo barwna grupa etniczna. Łemkowskie piosenki to gdzieś tak w 80% to piosenki smutne, powiedzmy – liryczne. Ale oczywiście są też wesołe, na przykład „Ked mi pryszła karta” czy „Ja do łesa ne pidu”. One są bardzo dobrze znane w ukraińskim środowisku młodzieżowym w Polsce, ale są i takie, których jeszcze nie słyszałem i których nauczyłem się po raz pierwszy dzięki Ukraińcom w Polsce podczas naszego obozu. Zaśpiewam jedną zwrotkę takiej piosenki:

(-)

…i tak dalej. To jest taka piosenka, jedna z pierwszych, których mnie nauczyli, ona ma taką specyficzną melodię, jest wykonywana w dialekcie łemkowskim, który jest dialektem języka ukraińskiego. Pewnego razu, w ostatnią noc obozu, nocowaliśmy w miejscu festiwalu „Łemkowska Watra” we wsi Żdynia, blisko granicy Słowackiej, a jak pani wie, Łemkowszczyzna położona jest w górach, po obu stronach granicy polsko-słowackiej. To jest polska część Łemkowszczyzny i słowacka część Łemkowszczyzny. I ta słowacka część ma całkiem inną historię, ich nie wysiedlano, oni do dzisiaj nie do końca identyfikują się jako Ukraińcy i nigdy nie utożsamiali, i cały czas toczy się taka dyskusja między Łemkami z Polski, którzy rozumieją swoje pochodzenie i Łemkami ze Słowacji, byliśmy świadkami takiej dyskusji akurat na watrze w Żdyni, gdy podeszło do nas dwóch panów. Jest już ciemno, noc i tu raptem pojawiają się jakieś dwie postacie. Zaczęliśmy rozmawiać i zrozumieliśmy, że jeden z nich to miejscowy, ze wsi Żdynia, a inny to też Łemko, ale gdzieś ze słowackiej strony przyszedł. I tak jak w książce jest napisane, ten ze Słowacji mówi: „Jestem Rusinem, jestem Łemkiem, nie jestem Ukraińcem”, a ten z polskiej strony mówi: „Nie róbmy różnicy, to jest to samo!”. My wszyscy milczeliśmy, cały obóz, a oni między sobą tak się sprzeczali dłuższy czas. Łemko to jest grupa etniczna, to jak Bojko, Hucuł, Poleszczuk, Podolaniec, Naddnieprzaniec, Słobożaniec – to jest etniczna ukraińska grupa. I wreszcie gdy się tak sprzeczali, to ten Łemko z Polski udowodnił mu, mówi: „Przecież śpiewacie piosenki ukraińskie, tam w aszych piosenkach cały czas mówi się o Ukrainie; zaśpiewajmy!”, – mówi. Zaczęli śpiewać piosenkę, tam były takie słowa: „Ukraino, Ukraino, Ukraino, kraju mój”. I akurat gdy doszło do tego miejsca, to on mu jeszcze tak palcem pokazał: „Widzisz?” i my wszyscy wtedy aż zaczęliśmy klaskać; wtedy to było takie bardzo wzruszające.

(-)

Brusnowski Anioł codziennie widział młodych ludzi, którzy z szacunkiem skłaniali się przed mogiłami, ostrożnie oczyszczali memorialne figury, z wysiłkiem podnosili ciężkie nagrobki i krzyże, które ugrzęzły w ziemi. I ze wzruszeniem patrzyli, jak na starym kamieniu pojawiają się ukraińskie imiona. I wtedy ogrzało się kamienne serce brusnowskiego Anioła, i obudził się z długiego snu.

(-)

Mam nadzieję, że z przyjemnościa wysłuchaliście historii o przebudzeniu brusnowskiego Anioła Lwowskiej Obwodowej Kompanii Radiowo-Telewizyjnej; teraz czas już się pożegnać. Z wami była Jarosława Chrunik i znowu będę tu z wami jutro o tej samej porze, więc i was zapraszam. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/apod)

01.04.2019 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Wczoraj odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich na Ukrainie. Startowała w nich rekordowa liczba kandydatów – prawie 40. Polscy parlamentarzyści obserwowali przebieg wyborów. W misji obserwacyjnej Sejmu i Senatu, która nadal trwa, bierze udział 12 parlamentarzystów. W kolejce by oddać głos w Warszawie stano od 5 rano przez kilka godzin. Ukraińscy obywatele poza ambasadą w Warszawie głosowali także w konsulatach w Krakowie, Lublinie i gdańsku. Wybory nie są jeszcze zakończone, a wydane pieniądze są już liczone. Obecnego prezydenta Petra Poroszenkę kampania kosztowała ponad 400 milionów hrywien. O poważnych rzeczach, w poniedziałek 1 kwietnia opowiemy po ukraińsku. W studiu Polskiego Radia Olsztyn jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Wczoraj miały miejsce wybory prezydenckie na Ukrainie. Startowało w nich prawie 40 kandydatów. Według sondaży liczy się trójka z nich: Wołodymyr Zełenski, Petro Poroszenko, oraz Julia Tymoszenko. Najprawdopodobniej wybory nie ograniczą się jedynie do pierwszej tury. Głosowanie monitorowane będzie przez ukraińskich i zagranicznych obserwatorów. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Polscy parlamentarzyści obserwowali przebieg wyborów na Ukrainie. W misji obserwacyjnej Sejmu i Senatu, która jeszcze trwa udział bierze 12 parlamentarzystów. Polska misja spotkała się z komisją wyborczą, a wczoraj wizytowała okręgi wyborcze, żeby sprawdzić przebieg głosowania. Polski parlamentarzyści obserwują także liczenie głosów. Grupy obserwatorów monitorują także proces głosowania w okręgach konsularnych: kijowskim i lwowskim. Według posła Kukiz”15 Tomasza Rzymkowskiego, który uczestniczy w polskiej misji, obecne wybory prezydenckie są jednymi z najważniejszych dla Ukraińców. Według niego, ci zdecydują czy Ukraina będzie kontynuować proces integracji z UE i NATO.
Większość obywateli Ukrainy, którzy mieszkają w Polsce głosowała w ambasadzie Ukrainy w Warszawie. Na liście znalazło się 16971 wyborców. W warszawskim okręgu w kolejce stawano od 5 rano. Jak twierdzą obywatele Ukrainy, w kolejce trzeba było stać kilka godzin.
(-)
Obywatele Ukrainy poza ambasadą w Warszawie głosowali także w konsulatach w Krakowie, Lublinie i Gdańsku. Obecnego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę kampania kosztowała ponad 400 milionów hrywien. Byłą premier Julie Tymoszenko połowę tego. Lider sondaży, komik Wołodymyr Zełeński według oficjalnych danych wydał wśród kandydatów, którzy mają szanse wejść do drugiej tury, najmniej. Sprawozdanie finansowe kandydatów przedstawiła Centralna Wyborcza Komisja Ukrainy. W dokumentach przedstawiono także pochodzenie pieniędzy wydanych na kampanię. Petro Poroszenki całe 416 milionów wydał z własnej kieszeni. Z kolei wszystkie pieniądze Julii Tymoszenko pochodzą jej partii „Batkiwszczyna”. Jak wyjaśnił Ihor Feszczenko z ruchu CZESNO, który prowadzi monitoring wyborów, nie wszystko jest jasne, co jest źródłem finansowania, więc faktycznie do końca wyborów, więc prawdopodobnie do maja nie będziemy wiedzieć, kto finansował samą partię. Większość ze 100 milionów hrywien oficjalnie wydanych na kampanię komika Wołodymyra Zełeńskiego pochodzą od prywatnych osób, często przyjaciół i współpracowników kandydata. Eksperci uważają jednak, że Zełeński korzystał ze wsparcia medialnego właściciela kanału telewizyjnego 1+1 Ihora Kołomyjskiego. Według badań około 27% Ukraińców zagłosowało na Zełeńskiego. Liczenie głosów wciąż trwa,ale już wiadomo, że ostatecznie los Ukrainy rozstrzygnie się w II turze wyborów prezydenckich. Zapraszamy do śledzenia wydarzeń razem z nami. Słuchajcie programu informacyjnego po ukraińsku codziennie na falach Polskiego Radia Olsztyn o 10:50. Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego i do usłyszenia jutro.(dw/bsc)

 

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Zamiast przyjąć 200 złotych mandatu wciskał policjantom 500 złotych. Kłopoty mieszkańca Działdowa

Na jednej z ulic Działdowa kierujący skodą wyprzedził na przejściu dla pieszych nieoznakowaną policyjną toyotę. O zatrzymaniu 64-letniego mieszkańca gminy Działdowo - poinformowała sierżant sztabowy Justyna...

Zamknij
RadioOlsztynTV