Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: -1 °C pogoda dziś
JUTRO: 8 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Audycje w języku ukraińskim – lipiec 2020

Audycje w języku ukraińskim nadajemy codziennie, również w święta, o godzinach 10.50 i 18.10. Prezentujemy serwis informacyjny o życiu diaspory ukraińskiej na Warmii i Mazurach i w Polsce oraz wieści z samej Ukrainy. Zamieszczamy też tłumaczenia audycji w języku polskim. Do słuchania zapraszają dziennikarze: Jarosława Chrunik, Hanna Wasilewska i Sergiusz Petryczenko. Audycje w języku ukraińskim emitowane są z nadajnika w Miłkach koło Giżycka na 99,6 FM.

31.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w piątkowe popołudnie na falach Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Nie często spotykam się z wami w piątki wieczorami, więc pozwolę sobie zaprosić was dzisiaj do teatru. A dokładniej – do „Małego teatru”. Właśnie w ramach takiego projektu dwa lata temu do szkoły Łesi w Bartoszycach uczniowie suchopołowiańskiej szkoły z obwodu czernihowskiego przywieźli poemat „Leśna Pieśń” Łesi Ukrainki. I chociaż byli to uczniowie, to ich gra zrobiła na nas wszystkich ogromne wrażenie. Dlatego też dzisiaj proponuję, żebyście się zapoznali albo przypomnieli tę sztukę. Główni bohaterowie dramatu to Mawka i Łukasz, a ponadto – jego wujek Lew, matka, młoda kobieta Kyłyna. Natomiast w lesie oprócz Mawki mieszkają: Leśny, Wodnik, Perełesnyk, Rusałka.

(-)

Wyobraźcie sobie las pełen czarów. Cicho drzemią polne rusałki, wietrzyk kołysze kwiaty, aż raptem tam, w lesie, w suchej wierzbie obudziła się wiosną przepiękna Mawka i usłyszała czarujący śpiew sopiłki. To grał ludzki chłopak, Łukasz… Przepiękna melodia dotknęła tego, co dawniej było duszą Mawki. Mówi się, że leśne duchy nie są zdolne do miłości, ale Mawka pokochała tak, jak nie potrafi kochać żadna ludzka dusza. Lecz na próżno. Za miłością przyszła zdrada, która zrodziła się z chęci wzbogacenia się. Jednak za ten czyn Łukasz musiał drogo zapłacić:

(-) Fragment sztuki w wykonaniu uczniów

(-)

Rolę Łukasza zagrał Kyryło Łysenko; słyszeliście jak przekonująco, a przecież to jeszcze dzieci, mimo, że starszych klas szkoły podstawowej. Byłam ciekawa, czy naprawdę wszystko zrozumiał, o czym była mowa w utworze:

– Tak, tak! Wszystko rozumiałem; nauczyciele wszystko dokładnie wyjaśnili.

– Bo gra była wspaniała, robiła wrażenie. Czy ty bierzesz udział na co dzień w jakichś kółkach teatralnych? Parę razy brałem, ale nie często.

– Ale czujesz to, co mówisz.

– Tak, oczywiście! Jeśli nie odczuwać, to nic z tego nie wyjdzie.

– A w ogóle lubisz poezję Łesi Ukrainki czy po prostu kazali to przygotować?

– Oczywiście, że lubię! To jedna z najlepszych pisarek Ukrainy.

– W czasie, gdy ludzie – zwłaszcza młodzi ludzie – pochłonięci są internetem, smartfonem, youtube, jak postrzegają młodzi ludzie teatr; tacy jak ty?

– Myślę, że teatr będzie żył zawsze, nieważne czy jest internet, czy nie – zawsze będzie. Tak myślę.

– Podobała ci się twoja rola?

– Bardzo! Łukasz – to jedna z najlepszych ról (jak sądzę) Łesi Ukrainki.

(-)

A Mawka, czyli Katrusia Petrenko – czy od razu weszła w rolę? Czy od razu wszystko było jasne?

– Na początku nie, ale nauczyciele języka ukraińskiego nam pomogli w szkole.

– I co odkryłaś dla siebie dzięki tej sztuce? Ja wiem, jesteś jeszcze w tak bardzo młodym wieku, nie wiesz jeszcze za wiele o miłości, o związku dwojga ludzi; o tym, co czasami decyduje o losie dwojga ludzi – że nie zawsze jest to serce, ale mimo wszystko coś ci serce podpowiadało. Myślę, że to nie była tylko gra, ty tez włożyłaś w to trochę swoich emocji.

– No, tak, oczywiście, trzeba było włożyć swoje emocje, żeby pokazać, że to jakby naprawdę wszystko się dzieje.

– Głębie poezji Łesi Ukrainki na pewno daje się odczuć.

– Tak, oczywiście! Łesia Ukrainka ma wszystkie piękne utwory, dużo ich czytaliśmy no i sama sztuka, mimo że została napisana dość dawno, pozostaje współczesna, ponieważ tam główny problem, który tam powstaje, to miłość. Miłość młodych ludzi. Dzieci z radością podchwyciły ten pomysł – przygotowania sztuki na motywach utworu Łesi Ukrainki. Przygotowywaliśmy się przez dwa miesiące, dzieci były dość aktywne. Ich głównym celem był wyjazd do swoich partnerów, do swoich przyjaciół do Bartoszyc i nie żałowali wysiłku na to, żeby jak najlepiej pokazać swoją kulturę, zaprezentować twórczość pisarzy ukraińskich i zobaczyć, jak ich przyjmują Ukraińcy, którzy mieszkają daleko poza granicami Ukrainy. Twórczość Łesi Ukrainki jest unikalna, jest bliska nie tylko dla dorosłych, ale też dla dzieci. Dlatego że tam są emocje, przeżywanie losu człowieka. Wiemy, że Łesię Ukrainkę złamała choroba i wszystkie emocje są w jej twórczości. Dzieci to odczuwają, poznając utwory Łesi Ukrainki. I przygotowując tę sztukę, chciały pokazać głębię tych uczuć.

(-)

Sądzę, że jest tu nad czym się zamyślić, więc zostawię was już ze słowem Łesi do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Jarosława Chrunik. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! A jutro pojedziemy na jarmark…

31.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry! Witam was, drodzy słuchacze, w piątek, w ostatni dzień lipca, na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj oddamy głos naszym najmłodszym, którzy pięknie bawią się słowem, ale nie naruszamy tradycji i najpierw sprawdzamy, co ciekawego kryje się pod datą 31 lipca:

(-)

31 lipca 1953 r. zmarł Mykoła Zeliński – uczony, chemik-organik ukraińskiego pochodzenia. Jego prace naukowe dotyczą katalizy organicznej, chemii aminokwasów i białka. Przeprowadził szereg badań dotyczących ustalenia organicznego pochodzenia ropy, badał skład chemiczny produktów jej przetwarzania, syntetyzował szereg związków organicznych. W latach 1930-tych rozwiązał naglący dla gospodarki narodowej problem produkcji kauczuku syntetycznego. Podczas pierwszej wojny światowej, gdy stosowane były związki trujące, prof. Zeliński opracował węglową maskę przeciwgazową, która uratowała życie tysiącom żołnierzy.

(-)

31 lipca 2012 r. zmarła Iryna Stasiw-Kałyneć – ukraińska pisarka, poetka, filolog; należała do grupy „sześćdziesiątników”, działaczka ruchu dysydenckiego; aktywistka ukraińskiego ruchu narodowego i obrony praw człowieka; była wieloletnim więźniem sowieckich obozów. W latach powojennych była świadkiem masowej wywózki Ukraińców na Sybir. Od dziecka bardzo marzyła o niepodległości Ukrainy. „W szkole było opluwane wszystko co najświętsze, a w domu szeptem to wszystko było tłumaczone”, – wspominała z czasem.

(-)

Dziś imieniny obchodzą Jan i Emilian, a wraz z nimi świętują urodzeni 31 lipca. Wszystkiego najlepszego winowajcom święta!

(-)

Teraz głos oddamy naszym najmłodszym. Niektóre dzieci nawet w wakacje lubią pracować. Szczeciński oddział ZUP latami organizował konkurs recytatorski dla dzieci z całej Polski. W tym roku XII Konkurs „Poeci Ukrainy on-line” odbędzie się w internecie. Do wczoraj można było nadsyłać zgłoszenia – po prostu: każdy powinien był przygotować jeden utwór w języku ukraińskim, nagrać wideo jego wykonania i wysłać mailem do organizatorów. Przedsięwzięcie skierowane jest do uczniów szkół i punktów nauczania języka ukraińskiego od klasy zerowej do ostatniej klasy liceum. Uczestnicy podzieleni są na cztery kategorie wiekowe. Oto jak przygotował troje swoich uczniów nauczyciel języka ukraińskiego Piotr Tabaka; usłyszymy kolejno: Lenę Zdolską i Aleksandra Wojciechowskiego z Lidzbarka Warmińskiego oraz Aleksandra Mielniczka z Dobrego Miasta:
(-) Wiersze w wykonaniu dzieci

Życzymy wykonawcom sukcesów!

(-)

Przechodzimy do spraw „dorosłych”. W Legionowie koło Warszawy minister obrony narodowej Polski Mariusz Błaszczak zaprezentował mural na cześć bohaterów Bitwy Warszawskiej 1920 roku. Wśród przedstawionych tam postaci jest też ataman Symon Petlura. Mural został wykonany na ogrodzeniu Narodowego Centrum Bezpieczeństwa Przestrzeni Cybernetycznej. Autorem pracy jest prof. Rafał Rozkowiński i malarz-muralista. Kilkanaście takich murali poświęconych 100-leciu Bitwy Warszawskiej ma się pojawić też w innych regionach Polski. W celu upamiętnienia tej rocznicy zaplanowano tez inne wydarzenia. Przypomnijmy, że 14 sierpnia o godz. 18-tej w Polsce po raz drugi odbędzie się akcja „Płomień braterstwa”, podczas której warty honorowe polskich harcerzy i ukraińskich płastunów staną przy grobach mogił kozaków i oficerów Armii Ukraińskiej Republiki Ludowej – sojuszników Polski w bitwie 1920 roku.
(-)

Sto lat temu Polacy i Ukraińcy walczyli z wrogiem, z którym do dzisiaj są kłopoty. Do ministerstwa spraw zagranicznych Białorusi na rozmowę zostali zaproszeni szefowie ambasad Rosji i Ukrainy. Ma to związek z zatrzymaniem 33 rosyjskich najemników z grupy wojskowej Wagnera, do którego doszło w środę na Białorusi. Część tych najemników walczyła po stronie separatystów w Donbasie i posiada, oprócz rosyjskiego, również ukraińskie obywatelstwo. Z Mińska – Włodzimierz Pac:
(-) Korespondencja w języku polskim
Ukraina zamierza wystąpić z wnioskiem o ekstradycję z Białorusi części rosyjskich najemników z grupy Wagnera. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy liczy na ekstradycję bojowników, którzy walczyli w Donbasie i przeciwko którym toczą się sprawy karne. „Ukraina od dawna ostrzegała, że członkowie rosyjskich sił i nielegalne grupy zbrojne, które brały udział w działaniach wojennych na wschodzie Ukrainy, są także wykorzystywane w innych częściach świata i stanowią poważne zagrożenie” – wskazuje MSZ.
Resort spraw zagranicznych dodaje, że międzynarodowe zaangażowanie grupy Wagnera potwierdziło ujawnienie ich obecności na Białorusi. Ukraińskie MSZ zapewnia, że obserwuje rozwój sytuacji w tym kraju, jest zainteresowane rozwojem dobrych stosunków ze swoim sąsiadem i w pełni popiera suwerenność i niezależność państwa białoruskiego. Najemnicy grupy Wagnera to obywatele Rosji, którzy przeniknęli na terytorium Białorusi. Kolejnych około 200 jest poszukiwanych. Następne dwie grupy mogą być przerzucone z Rosji.

(-)

Na tym zakończymy poranną audycję, która przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego dnia i słońca tam, gdzie tylko będzie to możliwe. Do usłyszenia wieczorem o godz. 18:10! (jch/ad)

30.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze, po raz drugi! Przed mikrofonem Jarosława Chrunik i teraz na antenie Polskiego Radia Olsztyn będziemy kontynuowali naszą wędrówkę z południa kraju na północ – do domu. Zaczęliśmy rano od Krakowa, zatrzymaliśmy się w Lublinie – mieliście cały dzień, więc na pewno miło spędziliście czas, a teraz jedziemy do stolicy. Wyruszamy z piosenką „Mandrów” o wędrówce; tą, którą rano się pożegnaliśmy:

(-)
Historyjka, którą zaraz usłyszycie, to dowód na to, że ja nawet na urlopie o was myślę. Dawno już słyszałam o tym, że w Warszawie Ukraińcy otworzyli bardzo ciekawą kawiarnię. Nie bardzo układało mi się, żeby tam trafić, ale w pewnym momencie moja córka mówi: „Mamo, to jest całkiem blisko!”. Skoro blisko, to 5 minut trzeba wygospodarować. Nie mogę podać wam dokładnej nazwy ani adresu, ale potwierdzam, że jest bardzo ciekawa. Tym czasem wchodzę do niewielkiego, czystego, pachnącego pomieszczenia i wita mnie życzliwy, uśmiechnięty chłopak o niebieskich oczach. Był trochę skonsternowany, gdy powiedziałam, że nie przyszłam na kawę. Szybko jednak znaleźliśmy wspólny język. To nie był właściciel, tylko pracownik kawiarni:

– Nazywam się Władysław, jestem z Ukrainy, z Czerkas – to jest Centralna Ukraina.

– Jak długo jest pan w Polsce?

– Już trzeci rok i jakieś dwa czy trzy miesiące. Tak, trzy lata i dwa miesiące.

– Czy od początku wiedział pan, co będzie robił w Polsce? Jak się pan tu znalazł?

– Przyjechałem od razu pracować, pierwsza moja praca była w zakładach Samsunga, gdzie produkowaliśmy lodówki i pralki.
A teraz Władysław parzy klientom kawę i bardzo to sobie chwali.

(-)

Drodzy słuchacze, wiecie jak bardzo my, diaspora ukraińska, zwracamy uwagę na to, czy Ukraińcy przyjeżdżający do Polski do pracy zachowują język, bo wielu z nich nie znając polskiego usiłuje się nim chwalić, nie zdając sobie sprawy z tego, jak wiele powinni jeszcze się nauczyć. O podobnym zjawisku wśród Polaków w Ameryce Tadeusz Drozda kiedyś powiedział: „Jeszcze się angielskiego nie nauczył, a już polski zapomniał”. To jednak nie dotyczy Władysława. Oczywiście, gdy się przebywa w środowisku obcojęzycznym, to pewne słówka czasami wskakują, to jest nieuniknione. Władysław bardzo ładnie mówi po polsku , dlatego zapytałam, czy znał ten język przed przyjazdem tutaj:

– Przed samym początkiem chodziłem trzy miesiące do szkoły i trochę się uczyłem polskiego. Potem tu przyjechałem i tu też zacząłem chodzić na kurs języka polskiego.

– Proszę mi powiedzieć, jak się pan tu odnajduje, czy bierze pan udział w jakichkolwiek imprezach kulturalnych, które organizuje mniejszość ukraińska? Czy w ogóle interesuje się pan mniejszością ukraińską tutaj, czy pan całkiem odciął się od Ukrainy?

– Nie! Wie pani, wcześniej pracowałem w „Lwowskiej Kopalni Kawy” we Lwowie i w Kijowie, a moja przyjaciółka zajmowała się kinematografią. Rok temu przyjeżdżała do Warszawy ze swoimi filmami o Ukrainie i dlatego w Warszawie my, Ukraińcy, zawsze trzymamy się razem, coś robimy, zaczynamy tu jakieś sprawy; czyli nigdy nie oddalamy się jeden od drugiego, wspieramy się nawzajem. Mamy klubokawiarnię i zawsze staramy się robić jakieś takie imprezy, przychodzą do nas i śpiewają zespoły ukraińskie, zapraszamy też innych i coś takiego robimy. Zapraszamy i zawsze trzymamy się razem. Utrzymujemy kontakt z Ukraińcami w całej Polsce.

– Był pan na Warmii i Mazurach?

– Nie, jeszcze nie byłem, ale trzeba! Trzeba się wybrać, na 100%! Byłem w górach, byłem w wielu miejscach, ale na Mazurach jeszcze nie byłem. Trzeba pojechać!

(-)
Między nami jest nie tylko różnica miejsca dorastania, zamieszkania (ja wychowałam się w Polsce, Władysław – na Ukrainie), ale dzieli nas też jedno pokolenie, a to też budzi ciekawość:

– Co pan w życiu bardzo lubi, a czego bardzo nie lubi?

– Bardzo dużo podróżuję. I właśnie podstawowym celem moim było, gdy przyjechałem do Polski, to zobaczyć trochę świata. I już trochę pojeździłem. A jak mam powiedzieć czego tak nie lubię? No, chyba nie lubię zupy grochowej!
No, skoro tak, to Władysław nie będzie żołnierzem! I to też dobrze, bo ktoś przecież musi robić smaczną kawę! Byłam też ciekawa, czy przypadkiem nie było jakichś przykrych sytuacji z tego powodu, że jest to kawiarnia, którą otworzyli Ukraińcy. Zawsze pytam o to z niepokojem i chcę otrzymać właśnie taką odpowiedź, jaką usłyszałam od Władysława:

– Ja osobiście nie miałem żadnych takich przypadków; mam nadzieję, że zdrowy rozsądek zwycięży. Właśnie: my robimy dobrą kawę, robimy dobre jedzenie i jesteśmy też dobrymi ludźmi. I dobro do nas wraca.

(-)
Władysław mi też zaproponował kawę, ale bardzo się spieszyłam i z żalem musiałam odmówić. Jednak, chociaż to nie Georg i nie lwowska kawa, tylko Władysław i Warszawa, to na 100% następnym razem z wielką przyjemnością wypiję tam kawę i wiem, że będzie pyszna – bo z dodatkiem dobra.

(-)

Biorąc ze sobą kawę na drogę, wyruszamy dalej na północ – do Kętrzyna. Szanowni słuchacze, dobrze wiecie, że w sytuacji, gdy nie ma wielu imprez na żywo, chętniej wracamy do archiwów. I to też ma swoje dobre strony, bo dzięki temu natknęłam się wśród wielu materiałów na nagranie już historyczne – jest to Jarmark „Z malowanej skrzyni” w Kętrzynie z 2001 roku. Myślę, że wielu z was na tym jarmarku było i chętnie sobie przypomni tamtą atmosferę. Pamiętajcie, byliśmy wtedy prawie o dwie dekady młodsi! Z pewnością każdy pozna głos Stefana Migusa:

– Witam na jubileuszowym XV Regionalnym Jarmarku „Z malowanej skrzyni”! Drodzy przyjaciele, pozwólcie mi, witając was wszystkich, powitać też naszych dostojnych gości!
Tak rozpoczyna się wiele imprez – powitaniem gości, ale ja chcę przypomnieć głos ówczesnego przewodniczącego Związku Ukraińców w Polsce, Mirona Kertyczaka:

– To piękny jubileusz – XV Jarmark „Z malowanej skrzyni” i szczególnie miło mi tak liczną publiczność powitać tutaj, bo to święto w Kętrzynie jest symbolem naszego przywiązania do rodzimej tradycji, do rodzimej kultury. I wasza tu obecność świadczy, że trzeba tego rodzaju imprezy organizować.
Któż wtedy mógł pomyśleć, że pięć lat później Mirona Kertyczaka nie będzie już wśród żywych? Ale śmierć jest elementem życia, ludzie odchodzą, a życie toczy się dalej. Teraz chcę szczególnie zwrócić waszą uwagę na dwoje niezrównanych konferansjerów ze Lwowa, a są nimi – narodowi artyści Ukrainy: Tajisija Łytwynenko i Jewhen Fedorczenko; aktorzy Lwowskiego Teatru Dramatycznego im. Mariji Zańkowieckiej:

– Bardzo jesteśmy wdzięczni! Wasze oklaski rozbrzmiewają dla was i dla naszego narodu na Ukrainie! My dzisiaj zrobimy z wami wielką rzecz, taką dobrą, rodzinną: z tej wspaniałej, malowanej skrzyni będziemy wyjmowali perły sztuki ukraińskiej!

– Jest nam bardzo miło spotkać się z wami! Zobaczyłam już swego ulubionego mężczyznę, pana Starucha i będę dzisiaj taka poważna, będę się uśmiechać, ponieważ bardzo się cieszę ze spotkania z wami wszystkimi! Niech żona pana Starucha nie będzie zazdrosna, ja was oboje lubię! Tak więc zaczynamy tę malowana skrzynię. Widzicie, jak ja dzisiaj jestem ubrana – też jak malowana skrzynia! Mam na sobie strój bukowiński, nadzwyczaj piękny! I jakie złote ręce go robiły! I tak – pierwszy numer naszego koncertu, koncertu-raportu: zespół folklorystyczny „Lubystok” z Włodzimierza-Wołyńskiego. Zespół folklorystyczny „Lubystok” włodzimierz-wołyńskiego rejonowego domu kultury powstał w 1996 roku. Zespół jest aktywnym uczestnikiem koncertów, odbywających się w mieście, rejonie, obwodzie. Koncertował na Białorusi i w Polsce, nagradzany dyplomami i podziękowaniami. W repertuarze „Lubystka” są dawne ukraińskie pieśni ludowe, kozackie. Zespołem kieruje Natalia Awdijenko.

– Na scenie – zespół folklorystyczny „Lubystok”, Włodzimierz-Wołyński!

(-)

Fragment koncertu

(-)

– Zespół folklorystyczny „Lubystok”, Włodzimierz-Wołyński i wasze szalone oklaski! No, widzicie? Tajisija Josypiwna Łytwynenko od razu skoczyła! Czyż usiedzisz długo w miejscu, gdy rozbrzmiewa taka skoczna muzyka, gdy dusza tak się wyrywa, żeby pójść i potańczyć!
Ja też miałam ulubionego mężczyznę na tej malowanej skrzyni i sądzę, że nie tylko ja. Był nim, oczywiście, przezabawny Jewhen Fedorczenko, który w ramach dzisiejszego „Wesołego Jarmarku” opowie nam jedną ze swoich historyjek:

– Zaraz, chwileczkę! Szanowni przyjaciele, zanim oni znajdą jeszcze jeden kabel ja muszę ratować sytuację. Wyobraźcie sobie przez chwilkę, że nasza niewielka ukraińska delegacja jedzie tam, za ocean. Wymieniać się doświadczeniem, jak i co robić u siebie. Pojechali tam, siedzą miesiąc, Amerykanie wożą ich po całych stanach, wszystko im pokazują, wszelką technikę. Nasi mówią;

– No, dobrze, my z wami jesteśmy tu już cały miesiąc. Za jakie pieniądze wy nas utrzymujecie przez miesiąc?

I raptem jeden z Amerykanów odsłania niewielką firankę i mówi:

– Patrzcie. Co widzicie?

Ukraińcy mówią:

– No, widzimy wodę. Widzimy rzekę.

– A przez rzekę co widzicie?

– Most.

– O! Każde auto na tym moście to jest 5 dolarów!

– Rozumiecie, jak się robi biznes?

– Zrozumieliśmy!, – mówią nasi bracia i wrócili do siebie.

Sekundę, teraz ja mówię!

Wrócili do domu i zapraszają Amerykanów z odpowiednią wizytą do siebie. Przyjeżdżają Amerykanie, nasi trzymają ich miesiąc, dwa, dwa i pół miesiąca; Amerykanie już spuchli od wódki, chodzą na pół-martwi, co rano, zanim wstaną – w lodówce już jest wódka i cała reszta… Wreszcie jeden z Amerykanów mówi:

– Słuchajcie, chłopaki, puśćcie nas do domu! Za jakie pieniądze wy nas tak karmicie i utrzymujecie?

I nasz odsłania firankę i pyta:

– Co widzicie?

– Dniepr.

– A tam miał być most!

(-)

Jak widać – na wszystko jest sposób. Jarmark się skończył, więc z Kętrzyna niech już każdy jedzie do swego domu. Za uwagę dziękuje wam Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o godz. 10.50. I niech po drodze nie zabraknie żadnego mostu! (jch/ad)

30.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Spotykamy się w czwartek, 30 lipca, na falach Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Są wakacje, więc będziemy dzisiaj trochę podróżować; zarówno teraz, jak i wieczorem. Najpierw powędrujemy w czasie:

(-)

30 lipca 1863 roku do Kijowskiego Komitetu Cenzury minister spraw wewnętrznych Imperium Rosyjskiego Piotr Wałujew przysłał tajny cyrkularz, skierowany przeciwko językowi ukraińskiemu i ukraińskim wydaniom, znany jako po prostu Wałujewski cyrkularz (okólnik). Był w nim rozkaz wstrzymania wydawania znacznej liczby książek, napisanych w języku „małorosyjskim”, czyli ukraińskim. Zgodnie z dekretem zakazywano publikacji książek religijnych, dydaktycznych i oświatowych, ale zezwalano na publikację literatury pięknej. Motywem do wydania cyrkularza stały się podejrzenia władz carskich, że publikowanie książek w języku ukraińskim stymulują wzrost nastrojów separatystycznych, propolskich i antycarskich. Cyrkularz Wałujewski uważany jest za najdobitniejszy przykład szowinistycznej polityki rosyjskiego samowładztwa, skierowanego na nasilenie duchowego i politycznego prześladowania narodu ukraińskiego.

(-)

30 lipca 1884 roku urodziła się Sofija Nałepyńska-Bojczuk – ukraińska malarka-graficzka; żona malarza Mychajła Bojczuka. Pracowała w dziedzinie grafiki sztalugowej i książkowej. W 1937 roku została skazana na śmierć i rozstrzelana.

(-)

Dzisiaj świętują urodzeni 30 lipca oraz Maryna, Małgorzata i Leonid. Życzymy im wszystkiego najlepszego!

(-)

W tym roku łemkowska „Watra” jak i wiele innych imprez odbywała się przede wszystkim on-line. Szkoda, ale to nie oznacza, że nie możemy podróżować. Zapraszam was do miasta smoka wawelskiego! W Krakowie znowu można będzie co tydzień oglądać współczesne filmy ukraińskie. Jak czytamy w tygodniku „Nasze Słowo”, Fundacja Widowisk Masowych odnowiła pokaz filmów ukraińskich w ramach projektu „Wschód-Zachód”. Pierwszym po długiej przerwie „kwarantannowej” prezentowanym na ekranie „Kina Paradox” w Krakowie był film „Iłowajsk 2014. Batalion „Donbas””. Film zdobył duży rozgłos wśród widzów ukraińskich, prezentacje odbywały się w kinach prawie całego kraju. Jednak wiele pytań pozostało bez odpowiedzi. To skłoniło twórców filmu do pracy nad drugą częścią. Będzie ona opowiadała o żołnierzach, którzy znaleźli się w niewoli, a także o dalszych losach bohaterów pierwszego filmu. Film „Iłowajsk 2014. Batalion „Donbas”” jest maksymalnie prawdziwy i nikogo nie pozostawia obojętnym. Powinien go obejrzeć każdy Ukrainiec, żeby wiedzieć, pamiętać i oddać hołd ochotnikom, którzy stali się uosobieniem męstwa i waleczności.

(-)

Z Krakowa jedziemy na północ i zatrzymujemy się w Lublinie. Czasopismo „Nasz Wybór” informuje, że troje mieszkańców tego miasta zostało uhonorowanych nagrodą, wręczaną za konsekwentne wspieranie Ukrainy oraz popularyzacje literatury ukraińskiej na świecie. Nagrodę otrzymał poeta i prozaik, przewodniczący Lubelskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, redaktor naczelny czasopisma „Lublin. Kultura i Społeczeństwo” Zbigniew Włodzimierz Frączek – za przeprowadzenie sesji naukowo-literackiej „Nasi sąsiedzi” oraz uporządkowanie, zredagowanie i popularyzację antologii ukraińskiej poezji współczesnej „Grawitacja wzajemności”.

Nagrodę otrzymali także: redaktor naczelna czasopisma internetowego „Kultura Enter” Aleksandra Zinczuk oraz tłumacz, badacz i teoretyk przekładu Andrzej Sawiniec – za pracę nad wcieleniem serii wydawniczej „Ekspres Wschodni”, realizowanej w ramach projektu towarzystwa literackiego „Warsztaty Kultury”. Prezentuje ona polskiemu czytelnikowi współczesne teksty literatury wschodnich sąsiadów Polski, między innymi pisarzy Ukrainy.

Międzynarodowa nagroda literacko-artystyczna im. Panteleona Kulisza została ustanowiona w 2011 r. w celu rozwoju księgarstwa ukraińskiego i wspierania ukraińskich pisarzy, artystów, naukowców, dziennikarzy, pracowników kultury i oświaty, działaczy społecznych i mecenasów. Wśród laureatów z lat ubiegłych są: Iwan Pluszcz, Wasyl Hołoborod’ko, Jurij Szewelow, Wałerij Szewczuk, Wsewołod Nestajko, Wasyk Słapczuk, Marko-Robert Stech, Sławomir Mrożek, Bohdan Zadura i inni znani działacze literatury, nauki i kultury.

(-)

A to jeszcze nie wszyscy nagrodzeni lublinianie. Prezydent Lublina został odznaczony Orderem Ukrainy „Za Zasługi” III stopnia. Odznaczenie jest przyznawane przez Prezydenta Ukrainy z okazji Dnia Konstytucji. W imieniu ukraińskiego Ukrainy order wręczył minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba. Prezydent Wołodymyr Zełeński uhonorował prezydenta Lublina za wielki wkład w rozwój partnerstwa strategicznego między Ukrainą a Rzeczpospolitą Polską – mówi I sekretarz Ambasady Ukrainy w Warszawie Witalij Biłyj:
(-) Wypowiedź w języku polskim

– To odznaczenie jest niezwykle ważne dla Lublina bo potwierdza, że wspólnie zbudowaliśmy obraz Lublina, jako miasta pierwszego wyboru – mówi prezydent Lublina Krzysztof Żuk:
(-) Wypowiedź w języku polskim

Prezydent Lublina dołączył do kilku innych Polaków odznaczonych tym ukraińskim orderem. W tym gronie są między innymi Zbigniew Brzeziński, Bogdan Borusewicz, czy profesor Jerzy Kłoczowski.

(-)

Wieczorem będzie dalszy ciąg wakacyjnych podróży, a teraz trzeba się już pożegnać. Była z wami Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego dnia i – do usłyszenia o godz. 18.10, drodzy słuchacze!

29.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was dzisiaj po raz drugi na antenie Polskiego Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj chcę was zaprosić na bardzo ciekawą i bardzo różną – można tak powiedzieć – wędrówkę. Jaką?… A spróbujcie zgadnąć, niech wam piosenka pomoże. Wy w tym czasie możecie sobie przygotować filiżankę kawy, bo myślę, że warto posłuchać uważnie:

(-)

Jeśli ojciec kosił, kosił syn, Roman kosi, Hapka wiąże, Kateryna nalewa, to znaczy, że są w ferworze prac polowych, a więc – wieś. Pewnego pięknego, letniego dnia odwiedziłam swego redakcyjnego kolegę Sergiusza w jego królestwie, ponieważ byłam bardzo ciekawa jego permakulturowego ogrodu. Powiem wam szczerze: jest to kawałek raju na ziemi. Domek schował się daleko od miejskiego zgiełku i hałasu wśród drzew i krzewów; cichutko, pięknie, taka soczysta zieleń wokół, kolorowe kwiaty na jej tle – czyż to nie raj? A Sergiuszowy ogród założony jest zgodnie z zasadami permakultury, czyli – maksymalnie zgodnie z naturą, bez stosowania nawozów sztucznych i chemicznych środków ochrony roślin. I powiem wam jeszcze, że można Petryczenkom pozazdrościć: plony rosną bujnie, a szkodników prawie nie ma. W ogrodzie było nas troje: Sergiusz, ja i mikrofon:

(-)

– Nareszcie widzę twój ogród całkowicie permakulturowy, nawet składa się z trzech modułów. Stoimy między pierwszym i drugim; który jest najstarszy? Czy one były robione wszystkie w jednym czasie?

– Te moduły były robione w różnym czasie. Pierwszy, od strony południowej, zrobiłem trzy lata temu, jeszcze nie jako modułowy, a jako…

– Próbny?

– Próbny, ale też innego typu. Po prostu na trawę nakładłem różnego siana, słomy, wszystko co było; nawet kartony i na tym posadziłem dynię, trochę fasoli – takie rośliny, które dobrze sobie radzą.

– Same, nawet bez ingerencji człowieka. Ale wiedziałeś już wtedy, że to będzie ogród permakulturowy? Interesowałeś się tym już na tyle, że chciałeś spróbować?

– Tak, to jest jedna metod permakulturowych: ogród, który powstaje po prostu na równym miejscu, na trawie. Nakładasz tu 30 cm różnej biomasy – to co przegnije, to co zagłuszy trawę. I na tym można dać trochę lepszej ziemi – na wierzchu, albo w tych miejscach, gdzie zostaną posadzone dynie. Wystarczy taki nieduży woreczek, jak doniczka.

– Żeby korzenie miały o co się „złapać”.

– Tak. Tak, tak. A reszta sobie stopniowo dochodzi, przegniwa – trawa przegniwa pod tymi kartonami nawet. I ten ogród został zrobiony trzy lata temu. Dwa lata temu tę starą grządkę przerobiłem na moduły, na wąskie grządki, podzielone rowkami, w której jest materiał organiczny. W każdym module jest taka sama liczba grządek” cztery grządki, usypane, wysokie i między nimi rowek wypełniony materiałem organicznym. Potem dwa metry przerwy i kolejny moduł.

– Tu nie ma dwóch metrów!

– Stopniowo te dwa metry mi się skracają, bo się rozrastają.

– Rośliny rozpychają się.

– Tak, ale powiedzmy, że to dwa metry, około dwóch metrów – tak, żeby można było przejść, trawę skosić, która tam rośnie. Tę trawę kosimy i kładziemy na ogrodzie na tych modułach.

– I tu mamy tak: mamy burak czerwony, mamy cebulę, jest dynia. Czy to jest cukinia?

– To jest dynia.

– Dynia, ziemniaki i tam jeszcze mamy nasturcję, i jeszcze tam mamy aksamitki.

– Tak, tak trzeba robić, żeby na tych modułach naprzemiennie sadzić np. jednego roku ziemniaki z lewej strony, pierwsza i trzecia grządka, a druga i czwarta – inne kultury.

– Burak na przykład.

– Tak, burak albo cebula. W ubiegłym roku tak właśnie było, tu gdzie teraz stoimy to były ziemniaki, następne były inne rośliny, już teraz nie chce zmyślać, ale były różne.

– Po prostu każdego roku musi następować zmiana.

– Tak, musi być.

– To tak, to jest najstarszy moduł, a potem idzie drugi. Ten rośnie pięknie, chciałabym, żeby we wszystkich ogrodach były takie rośliny jak tu. A tu też są ziemniaki, w tym drugim module.

– Tak, ten drugi moduł powstał rok temu, gdy przerobiłem ten stary ogród z tego, powiedzmy, nałożonego, na modułowy. Czyli zrobiłem dwa moduły. Tu miała być pietruszka, ale nie wzeszła. Być może było zbyt chłodno w kwietniu i się nie rozwinęła. Właśnie jedne rosliny rozwinęły się, a inne się nie rozwinęły.

– Ale powiem ci, że u mnie na balkonie tez pietruszka nie wzeszła w tym roku.

– Sucho, chłodno – nie wszystko wschodzi.

– Może nasiona były kiepskie, bo przecież ja podlewam! I ziemię mam z marketu, więc wszystko powinno być dobrze, a właśnie nie wzeszła.

– Trzeba przygotować się na takie niespodzianki, że coś nie wzejdzie, a coś wzejdzie, czego się nie spodziewasz. Te dynie – ja tak specjalnie zimą kładłem między rządkami pestki dyni, kawałki, które trochę się nadpsuły i one powschodziły tam gdzie chciały, ja nic im nie robiłem.

– I sądzę, że też będzie ładny urodzaj, bo pięknie rosną, tak bujnie.

– Ja tez tak myślę, bo one są między rzędami, tam gdzie składam różną masę organiczną. Tu jest i trawa, i siano, i tu jest – można zobaczyć – gnój.

– Tak. Ale czosnek jaki wielki!

– Czosnek wkrótce będę zbierał. W ubiegłym roku 15 lipca wybierałem czosnek. W tym roku pewnie będzie później.

– Tak, bo jeszcze jest zielony, niech sobie jeszcze porośnie. Niech jeszcze sobie będzie.

– Te główki są już dość duże.

– A co to jest? Dziewanna?

– Tu widzimy żywokost. Też jest bardzo ciekawy, bo rósł u mnie gdzieś w innym miejscu. Wykopałem kilka korzonków w tym roku w marcu i tak się rozrósł! On tu jest pierwszy rok, widać, że to jest wyjątkowo dobre miejsce dla niego.

– Tak, bo wygląda tak, jakby tu rósł z piętnasty raz przynajmniej. Jakby to rzeczywiście było jego miejsce.

– Tak, a to jest bardzo dobra roślina na… to w ogóle jest roślina lekarska, a tez dobrze jest robić z niego kompost, można robić z niego wyciągi, takie tak zwane herbatki. Można tym potem podlewać rośliny i on daje roślinom dużo pożytecznych składników.

– Tak jak i z pokrzywy.

– Tak.

– Ale tu jest też fasola tyczna.

– Tak, fasola jest między ziemniakami. Gdy wzeszły ziemniaki, to jeszcze przed obsypywaniem ziemniaków posadziłem fasolę, żeby już wschodziła, żeby już rosła. I jedno drugiemu nie przeszkadza, jak widać. Tu są takie trzy nogi…

– Jak trójząb!

– Na trzech nogach trzy tyczki związane w taki jakby szałas.

– Taki wigwam.

– Tak i po tym ta fasola się wije.

– I ta tyczka – ile ma? Ze trzy metry? A i tak jest za krótka dla tej fasoli!

– Tak, jej ile nie dasz, to zawsze jest mało!

– Wspina się do nieba. Ale jest jeszcze bazylia.

– To jest bazylia, którą moi znajomi zostawili. Kupili gdzieś w supermarkecie w takiej doniczce, uszczykiwali sobie, potem pojechali i nam to zostawili. Ja wsadziłem do ziemi i ona rośnie.

– No, rośnie jakby była z kwiaciarni, taka piękna, taka soczysta zieleń. A tu? Tu tez coś jest!

– Ogórki, to są ogórki.

– Nie, nie – to!

– Aaaa, to! To jest chwast!

– Chwastów też musi trochę być! Ale te ogórki wyglądają jak cukinia!

– Nie wiem co to za ogórki, bo to ze sklepu, ale widać, że – o! Kwitna i myślę, że coś z nich będzie.

– No, z pewnością!

– I tu jest roślinka.

– U nas mówiło się na to asparagus ogrodowy.

– Tak, to szparagi.

– Ale szparagi to są warzywa na talerz, a to nie jest takie.

– To już przerosło. Jeśli pozwolić mu przerosnąć i nie wyrwać na wiosnę, to on wypuszcza dużo takich pędów i te pędy potem przechodzą w takie stadium rośliny trochę podobnej do kopru.

– To jest piękne, bardzo zdobi.

– To trzeci rok i myślę, że w następnym roku można będzie jeść. Trzeba pozwolić mu ukorzenić się. Tu zostało mi trochę owsa. Owies był wysiany jesienią, już we wrześniu, gdy zostały zebrane ziemniaki i inne warzywa, to zostało wysiane na nawóz zielony. Został wysiany owies, który zagłuszył wszelką roślinność, chwasty i do zimy był już dość wysoki, miał z 50 cm.

– I nie kosiłeś go, po prostu sobie rósł. Czy kosiłeś?

– Nie kosiłem, licząc na śnieżną zimę.

– To już nie w naszym klimacie.

– Wszystko trochę się zmieniło. Śnieg powinien go przykryć i on powinien zgnić pod śniegiem. Ale nie zgnił i wiosna był jeszcze zielony, piękny, więc po prostu przykryłem go sianem.

– Ale nie cały się dał. Bo ten wyrósł.

– On przebijał się spod tego siana, ale nie cała grządka jest w owsie, więc pomyślałem – niech trochę będzie! Może jeszcze się wysieje, bo chcę na koniec roku też wszystko zasiać owsem.

– Na tamtym module?

– Na wszystkich.

– To jest gość, którego ja się boję.

– Aha! On jest swoimi sprawami zajęty!

– Pająk!

– Muchy łowi.

(-)

Bez wątpienia nie jestem muchą, ale staram się pająkom nie wchodzić w drogę. Do Sergiuszowego ogrodu jeszcze zawitamy w następną środę, ale mamy też dla was propozycję: jeśli ktoś z was też ma ogród, którym chciałby się pochwalić; niekoniecznie permakulturowy, ale jednak ekologiczny, dajcie nam znać, a my z chęcią was odwiedzimy, żebyście też mogli o nim opowiedzieć. I nie tylko o ogrodzie, a w ogóle o swoim gospodarstwie. Wyślijcie sms na numer 512-842-374. pod koniec programu jeszcze raz podam numer, więc przygotujcie się żeby zapisać, jeśli ktoś nie zapamiętał teraz.

(-)

Nasz czas antenowy dobiega końca. Program przygotowali dzisiaj: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Jeszcze raz podaję numer do sms-ów o ogrodzie: 512-842-374. Żegnam się z wami do jutra, a wy dopijajcie swoją kawę. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze!

29.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, szanowni słuchacze! Witam was w środę, 29 lipca, na antenie Polskiego Radia Olsztyn; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Mam nadzieję, że wczorajsze i dzisiejsze nocne burze nie wyrządziły wam żadnych szkód i teraz możecie spokojnie przy kawie posiedzieć i posłuchać radia. Taką pachnącą i kuszącą kawą będziemy się delektować jeszcze wieczorem, ale na razie nie powiem o tym nic więcej. Teraz – kalendarz:

(-)

29 lipca 1776 r. ostatni ukraiński koszowy ataman Petro Kałnyszewski w wieku 88 lat został zesłany na Wyspy Sołowieckie, gdzie w więzieniu spędził 25 lat. Zmarł w wieku 113 lat 12 listopada 1803 r.

(-)

29 lipca 1999 r. zmarł Anatolij Sołowianenko – ukraiński śpiewak operowy, tenor, ludowy artysta ZSRR, działacz społeczny. Odbywał staż w teatrze La Scala w Mediolanie, gdzie został laureatem konkursu „Neapol przeciw wszystkim”. Ukraińskie pieśni ludowe w jego wykonaniu stały się wzorem mistrzostwa wykonania dla wszystkich następnych śpiewaków.

(-)

I jeszcze jedna ważna data, której chcę poświęcić nieco więcej uwagi. 155 lat temu, 29 lipca 1865 roku urodził się metropolita Andrej Szeptycki, działacz społeczny i cerkiewny, mecenas, doktor prawa, zwierzchnik UCGK. Należy do znamienitego galicyjskiego rodu Szeptyckich. Za mądre nauczanie i wielkie trudy otrzymał wiele ludowych określeń, na przykład: ukraiński Mojżesz, duchowy budowniczy, przywódca narodu ukraińskiego, wielki metropolita. Latem 2015 roku ojciec święty Franciszek wydał dekret o heroiczności cnót. Długo trzeba było na to czekać – wojna hybrydowa to nie jest wynalazek ostatnich czasów. Rosja taką wojnę przeciwko Ukrainie prowadzi od samego początku swego istnienia. Każdy patriota, zresztą – jakiegokolwiek narodu – natychmiast okrzyknięty został nacjonalistą i był prześladowany jako „wróg narodu”. Taki sam los spotkał też metropolitę Andreja Szeptyckiego. Długie dziesięciolecia komunizmu zakonserwowały kłamstwa i oszczerstwa. Jest o tym mowa także w filmie studia „Kyjiw-nauk-film” pt. „I będzie nowy dzień”. Oto jak opowiada bohaterka filmu, s. Maria Lacher, uratowana przed zagładą:

– Mieszkałam w Peremyszlanach, nazywałam się Faina, byłam żydowską dziewczynką, studentką gimnazjum. I w pierwszych dniach „Judenfrei” uratował mnie kolega gimnazjalny, Wołodymyr Zapłatyński. Metropolita Andrej Szeptycki specjalnymi listami nakazał wszystkim księżom, wszystkim zakonnikom i zakonnicom udzielać pomocy Żydom, prześladowanym przez niemieckich faszystów. To był nakaz przekazany narodowi ukraińskiemu listem pasterskim. I nie tylko do księży, zakonników i zakonnic, ale do całego narodu ukraińskiego: „Kto może, niech chroni i ratuje Żydów!”.

Politolog prof. Andrzej Szeptycki z Instytutu Stosunków Międzynarodowych jest przewodniczącym Fundacji Rodziny Szeptyckich, jako potomek w prostej linii Leona, rodzonego brata Andreja. Jaki jest cel fundacji?

– Bronić, kultywować pamięć o rodzinie Fredrów-Szeptyckich, wspierać różne inicjatywy w tym kierunku, zarówno na polskim jak i na ukraińskim odcinku.

Może więc teraz łatwiej będzie ukazać prawdę o metropolicie Andreju i przywrócić mu należny szacunek?

(-)

Imieniny obchodzą dzisiaj Walentyna i Paweł, a wraz z nimi świętują urodzeni 29 lipca. Wszystkiego najlepszego!

(-)

Teraz czas na najnowsze informacje. Szefowie dyplomacji Litwy, Polski i Ukrainy powołali „Trójkąt Lubelski”. Ma to być nowy format współpracy tych trzech państw, nawiązujących do historii Unii Lubelskiej. W ramach „trójkąta”, Litwa, Polska i Ukraina chcą m.in. zacieśnić współpracę gospodarczą, wojskową i polityczną. Decyzję o utworzeniu takiego formatu podjęli w Lublinie ministrowie spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz, Linas Linkevičius i Dmytro Kułeba. Szef polskiego MSZ-tu Jacek Czaputowicz zaznaczył na konferencji prasowej, że z czasem do „Trójkąta Lubelskiego” będą dołączały kolejne instytucje:

(-) Wypowiedź w języku polskim
Ważnym elementem „Trójkąta Lubelskiego” ma być rozszerzenie współpracy wojskowej. Według litewskiego ministra Linasa Linkevičiusa, będzie to „ważny geopolityczny sygnał”:

– Będzie to wsparcie dla Ukrainy, którego ten kraj tak bardzo potrzebuje. Omawialiśmy dziś bieżące problemy. Sytuacja, która zaistniała, nie jest prosta. Nasze stanowisko w sprawie integralności terytorialnej Ukrainy oraz dążeń tego państwa do euroatlantyckiej przestrzeni jest bardzo stanowcze.

„Trójkąt Lubelski” ma także pomagać Ukrainie w dołączeniu do NATO i Unii Europejskiej. Szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba mówił, że „to więcej niż wsparcie przyjacielskie, to wsparcie rodzinne”:

– Nie ma niczego bardziej naturalnego w tej części Europy niż sojusz naszych trzech narodów. Dzisiaj tworzymy Trójkąt Lubelski. Ten format będzie ważnym elementem wzmocnienia Europy Środkowej, ale także Ukrainy, jako pełnoprawnego członka euroatlantyckiej wspólnoty narodów.

Już teraz w Lublinie stacjonuje LITPOLUKRBRIG – to litewsko-polska-ukraińska jednostka wojskowa, licząca ponad 4 tysiące żołnierzy. Ma ona wspierać „międzynarodowy wysiłek utrzymania pokoju”.

(-)

I życząc wszystkim nam prawdziwego pokoju, muszę się już z wami pożegnać do wieczora. Była z wami Jarosława Chrunik. Miłego dnia, drodzy słuchacze i do usłyszenia o godz. 18.10! (jch/ad)

28.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Spotykamy się znowu w nasz historyczny wtorek, 28 lipca na falach Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Już rano słyszeliśmy, jak historia dzieje się na naszych oczach – bo rozmowy ministrów spraw zagranicznych na tak ważne tematy, jak uczczenie pamięci naszych bojowników o wolność, to jest historia – i o tym, że dzisiaj mijają 1022 lata od dnia Chrztu Rusi Kijowskiej, którego dokonał książę Włodzimierz Wielki. A teraz porozmawiamy o innych bohaterach: o uczestnikach polsko-ukraińskiej, ramię w ramię, walce z bolszewicką nawałnicą w 1920 roku. A raczej – o uczczeniu ich pamięci.

(-)

W pierwszą sobotę lipca przedstawiciele społeczności ukraińskich w Polsce – z Warmii i Mazur, a także z innych północnych regionów Polski – spotkali się przy Kozackich Mogiłach w Aleksandrowie Kujawskim. Po raz 27-my odbywały się tam uroczystości, upamiętniające uczestników wspólnej walki Polaków i Ukraińców o niepodległość swoich krajów. Pięknie mówił o tym jeden z gości – poseł na Sejm RP, minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski, który nie po raz pierwszy brał udział w tych uroczystościach:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Można powiedzieć, że niemal w samym centrum Polski, w Aleksandrowie Kujawskim znajduje się miejsce, tak ważne dla Ukraińców: Ukraiński Cmentarz Wojskowy. Jest to cmentarz, na którym zostało pochowanych 17 żołnierzy Armii Czynnej URL Symona Petlury. Po Bitwie Warszawskiej, w grudniu 1920 zostali oni osadzeni w Obozie Internowania nr 6 i zmarli w czasie pobytu w nim. Dlaczego zmarło ich aż tylu? Nie wiadomo. Właśnie w pobliżu tego uświęconego miejsca znajdował się obóz żołnierzy Armii URL Petlury. Na początku Ukraińcy walczyli ramię w ramię z armią Marszałka Józefa Piłsudskiego, a potem zostali internowani w kilkudziesięciu obozach na terytorium Polski. Cmentarz w Aleksandrowie był miejscem uroczystości religijnych i patriotycznych, organizowanych przez emigrantów ukraińskich przebywających w Polsce w okresie międzywojennym. Po 1945, gdy ukraińskie społeczności na Pomorzu i Kujawach uległy rozproszeniu, został zapomniany i zaczął niszczeć, pogrążając się w niepamięci. Jego remont zainicjowali w 1991 roku: historyk zajmujący się społecznością ukraińską w Polsce, Emilian Wiszka oraz płk Szymon Smetana. Profesor Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, znawca stosunków polsko-ukraińskich Emilian Wiszka niestety, przeszedł już do lepszego świata; pewnie spotkał się z tymi, o których pamięć tak dbał, ale przypomnijmy jak opowiadał o tych, którzy na nim spoczęli:
– Pod koniec 1919 roku została podpisana wstępna umowa i już wtedy zaczęto w Polsce odtwarzać armię ukraińską. A następna umowa Piłsudski-Petlura, o której już wiemy, to było w kwietniu 1920 roku. A wtedy już formowano na przykład Szóstą Dywizję Strzelecką. Najpierw w Łańcucie, a potem w Brześciu Litewskim. I ot, ta dywizja, a także inne formacje ukraińskie w 20-tym roku brały udział w marszu na Kijów – jak to się nazywało – przeciwko bolszewikom. Ale jesienią, gdy już wojna dobiegała końca, Polacy podpisali umowę z sowietami, a Ukraińcy zostali bez niczego. Jeszcze przez miesiąc walczyli, jednak w listopadzie 20-go roku już się nie utrzymali i porozumieli się, że przejdą na terytorium, które zajmowała Polska. I tu zostali internowani. Tych obozów, w których byli internowani, było kilkanaście; to był Łańcut, to były Pikulice, Wadowice, Strzałkowo i Aleksandrów Kujawski.

(-)

Kompleks cmentarny w Aleksandrowie Kujawskim „Kozackie Mogiły” składa się z kurhanu z krzyżem zaporoskim, 21 nagrobków z krzyżami, bez tablic imiennych oraz ogrodzenia z tablicami informacyjnymi.

Od 1993 w pierwszą sobotę czerwca cmentarz jest miejscem nabożeństw ekumenicznych. W tym roku z powodu epidemii koronawirusa uroczystości odbyły się miesiąc później – w pierwszą sobotę lipca. Z powodu tego właśnie koronawirusa odbywa się bardzo mało imprez na żywo, więc do wydarzenia w Aleksandrowie jeszcze powrócimy, ponieważ jest o czym i o kim opowiadać.

(-)

A teraz – kolejny odcinek znamienitej powieści poetyckiej Iwana Kotlarewskiego „Eneida”. No, dzisiejszy odcinek to prawdziwy horror! W dodatku bardzo pouczający dla dziewcząt i kobiet, które nie potrafią utrzymać serca na wodzy:

(-) Fragment powieści
Takim horrorem kończy się dzisiejszy fragment „Eneidy”, więc grozę sytuacji musi złagodzić muzyka. A ja już żegnam się z wami do jutra, do godz. 10.50. program przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/ad)

28.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was we wtorek, 28 lipca, na falach Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Wakacyjna pogoda skłania nas do beztroskiego nastroju, jednak historyczne ścieżki, jakimi zazwyczaj wędrujemy we wtorkowe wieczory, zaczynają się dzisiaj już teraz. I tak po kolei – w kalendarzu mamy, można powiedzieć, że wręcz radosne daty – bez krwi:

(-)

28 lipca 1810 r. urodził się Apolloniusz Mokrycki – ukraiński malarz i pedagog; najlepszą w dorobku artysty jest galeria portretów współczesnych mu pisarzy – Gogola, Hrebinki, Kolcowa, Kukolnika i innych.

(-)

2006 r. zmarł Wołodymyr Dachno – ukraiński reżyser filmowy i malarz-animator. Po ukończeniu instytutu pracował jako architekt w Kijowie. Niezwykły architektoniczny projekt dysertacji Dachna zwrócił uwagę znanych animatorów Marka Drajcuna i Dawida Czerkaskiego, którzy zaproponowali mu pracę w stowarzyszeniu twórczym filmów animowanych w studiu filmowym „Kyjiw-nauk-film”. Wołodymyr Dachno jest autorem pełnometrażowego filmu animowanego „Eneida” oraz serialu „Kozacy”: „Jak kozacy kulisz gotowali”, „Jak kozacy w futbol grali”, „Jak kozacy narzeczone wyzwalali”, „Jak kozacy sól kupowali” i innych zabawnych historii.

(-)

Jest jeszcze jedna bardzo ważna data, ale o niej powiem na sam koniec programu. Imieniny obchodzą dzisiaj Wołodymyr i Wasyl, do świętowania dołączają się urodzeni 28 lipca, a ja wszystkim życzę wszystkiego najlepszego.

(-)

Teraz historia współczesna przeplata się z dawną. Tak jak słyszeliście wczoraj, w Polsce przebywa z dwudniową wizytą minister spraw zagranicznych Ukrainy, Dmytro Kułeba. Sprawy bezpieczeństwa i współpracy gospodarczej zdominowały wczoraj rozmowy ministrów Polski i Ukrainy w Warszawie. Ministrowie Jacek Czaputowicz i Dmytro Kułeba omawiali też kwestie historyczne. Po rozmowie Jacek Czaputowicz mówił, że zapewnił ministra spraw zagranicznych Ukrainy o polskim wsparciu w kwestii agresji rosyjskiej:

(-) Wypowiedź w języku polskim
Niestety, nadzieje polskiego ministra okazały się płonne – ukraińscy wojskowi informują, że wspierani przez Rosję bojownicy ubiegłej nocy trzykrotnie dokonali ostrzałów na Donbasie, mimo ogłoszonego zawieszenia broni. Jest o tym mowa w porannym raporcie o sytuacji w rejonie prowadzenia akcji operacji połączonych sił. Minister Jacek Czaputowicz mówił też, że jednym z tematów rozmów były kwestie historyczne:
(-) Wypowiedź w języku polskim
Minister Dmytro Kułeba podziękował za wsparcie, jakie Polska udziela Ukrainie i dodał, że sankcje wobec Rosji powinny być utrzymane oraz, że Ukraina liczy na Polską pomoc w rozwiązaniu konfliktu. Szef ukraińskiej dyplomacji powiedział, że Kijów zezwoli na poszukiwania Polaków spoczywających na terenach zachodniej Ukrainy, jeśli Polska odbuduje pomnik w Monastyrzu. Pomnik na górze Monastyrz powstał w zgodzie z polskim prawem i ma stać na zbiorowym grobie kilkudziesięciu członków UPA zabitych przez NKWD. W 2015 roku tablica została rozbita przez nieznanych sprawców. Dmytro Kułeba powiedział podczas konferencji prasowej, że kwestia odnowienia tego pomnika jest kluczowa dla rozwiązania sprawy rozpoczęcia prac poszukiwawczych Polaków spoczywających na Ukrainie:
– Osiągnęliśmy porozumienie między naszymi krajami i Ukraina zgodnie z tym porozumieniem cofnęła zakaz ekshumacji pochówków polskich na Ukrainie. Teraz oczekujemy na podjęcie przez Polskę decyzji w sprawie odnowienia jednego ukraińskiego pomnika i po tym, jak to się stanie, zostaną otwarte wszelkie możliwości dla dalszej współpracy w tej dziedzinie.
Szef ukraińskiej dyplomacji dodał, że Ukraina jest otwarta na współpracę z Polską w kwestii poszukiwań i upamiętniania miejsc pochówku ale najważniejsza jest zasada wzajemności. Minister Jacek Czaputowicz powiedział, że dla Polski sprawa poszukiwań jest niezwykle ważna i warunki stawiane przez Ukrainę budzą wątpliwości:
(-) Wypowiedź w języku polskim

Dmytro Kułeba wyjaśniał, że w tej kwestii nie chodzi o faktyczną równowagę, lecz o symbolikę:
– Dla nas odnowienie monumentu, o którym wspomniał pan minister, będzie jasnym znakiem, że strona polska jest gotowa do kroku w przód w tych kwestiach. Jeśli będziemy razem kalkulować, to jest to droga donikąd. Nie mamy zamiaru handlować polskimi mogiłami na Ukrainie, a także nie chcemy, by ktokolwiek handlował ukraińskimi mogiłami i pomnikami w Polsce. Jestem przekonany, że znajdziemy rozwiązania dobre dla obydwu stron.

W ubiegłym roku Instytut Pamięci Narodowej wystąpił do władz Ukrainy o zezwolenie nie prace poszukiwawczo – ekshumacyjne w kilkudziesięciu miejscach. Zgoda, mimo zniesienia zakazu na prace poszukiwacze, nie została jednak udzielona.
Ministrowie spraw zagranicznych Polski, Litwy i Ukrainy dzisiaj w Lublinie rozmawiają między innymi o bezpieczeństwie w regionie i walce z COVID-19.

A teraz jeszcze okruch ważnej dla nas historii, o której wspomniałam na początku audycji: dziś obchodzimy Dzień Chrztu Rusi Kijowskiej. Posłuchajmy, jak przedstawili to wydarzenie uczniowie szkoły im. Łesi Ukrainki w Bartoszycach w projekcie „Ja i mały teatr”, natomiast ja, Jarosława Chrunik, życzę wam już miłego dnia, a ponownie spotkamy się wieczorem o godz. 18.10:

(-)

– W dawnych czasach nasi przodkowie byli poganami, wierzyli w wielu bogów, jednak książę kijowski Włodzimierz Wielki doszedł do wniosku, że nadszedł czas zatwierdzić w kraju jedynego boga. Ale Włodzimierz nie śpieszył się z wyborem jednej religii. Jaką wiarę dla siebie i dla swego kraju książę wybierał? – Uważnie i dokładnie. Najpierw zaprosił do siebie przedstawicieli różnych religii: islamu, judaizmu, chrześcijaństwa rzymskiego i bizantyjskiego i wysłuchał ich opowieści o podstawowych zasadach ich nauczania wiary.

Następnie książę wysłał swoich posłów do różnych miejsc, żeby zobaczyli, jak owe religie są wyznawane na miejscu. Po długim czasie wszyscy posłowie wrócili:

– Powiedzcie, posłowie, która wiara jest najlepsza?

– Przyszliśmy do ziemi greckiej i zaprowadzono nas na świąteczną liturgię. Zapaliły się kadzidła i zaśpiewały chóry cerkiewne. Staliśmy w podziwie i nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy – w niebie, czy na ziemi? Bo na ziemi nie ma takiego widowiska i takiego piękna. I nie wiemy jak wam o tym opowiedzieć.

– Wiemy tylko, że liturgię mają piękniejszą niż na wszystkich innych ziemiach. Nie możemy zapomnieć tamtego piękna.

Po tym książę już się nie wahał i ostatecznie przyjął wiarę prawosławną. Włodzimierz sam przyjął chrzest i ochrzcił całą Ruś. Książę rozkazał zniszczyć idole pogańskie i zbudować na ich miejscu cerkwie. Był to 988 rok. (jch/apod)

27.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Spotykamy się w programie „Kamo hriadeszy” w poniedziałek, 27 lipca; przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Dzisiaj oddamy się rozmyślaniom i refleksjom na temat życia duchowego każdego z nas – zarówno osób świeckich, jak i duchownych. A okazja po temu jest doskonała – w Olsztynie tydzień temu odbyło bardzo sympatyczne spotkanie świąteczne. Nie będziemy jednak naruszać tradycji i najpierw posłuchamy kolejnego fragmentu „Żywego Słowa” od księcia Włodzimierza Monomacha:

(-)

Fragment czytania „Żywego Słowa”

(-)

Święto w parafii jest nie tylko wtedy, gdy obchodzimy święto patrona świątyni, ale tez wtedy, gdy odwiedzają nas goście. I takie właśnie święto odbyło się poprzedniej niedzieli w Olsztynie. Odwiedził nas dawny proboszcz, ks. prof. Jarosław Moskałyk, który w tym roku obchodzi 35-lecie kapłaństwa. Jeszcze jedna okazją do świętowania były 65-te urodziny poprzedniego proboszcza, ks. Stanisława Tarapackiego. A jeśli uwzględnić imieniny obecnego proboszcza, ks. Jana Hałuszki, które miały miejsce zaledwie dwa tygodnie wcześniej, to w niedziele w cerkwi byli wszyscy trzej „winowajcy” potrójnego święta. A ponadto, są to trzej budowniczowie olsztyńskiej świątyni: ks. Jarosław przekonał parafian, że w Olsztynie też może powstać cerkiew greckokatolicka i to on uzyskał działkę pod jej budowę. Wznosić świątynię zaczął (oczywiście, wraz z parafianami) ks. Stanosław, który był proboszczem 15 lat. Natomiast budowę zakończył i teraz prowadzi tylko roboty wykończeniowe ks. Jan.

Po drugiej liturgii, którą celebrowali razem – ks. Stanisław i ks. Jarosław, parafianie złożyli im życzenia z okazji ich święta, a następnie wszyscy spotkali się w sali parafialnej przy kawie, herbacie, torcie urodzinowym i innych łakociach. Panowała serdeczna, rodzinna atmosfera, a ci, którzy nigdzie się nie śpieszyli, spędzili nie tylko przyjemnie, ale i bardzo pożytecznie czas na rozmowach o sprawach przyziemnych i życiu duchowym. Można powiedzieć, że ks. Jarosław przeprowadził dla nas niespodziewane letnie rekolekcje, odpowiadając na nasze pytania, rozwiewając wątpliwości. Ja natomiast pytałam też ks. Jarosława:

(-)

– Trzydzieści pięć lat – wierzy ksiądz w to czy nie?

– To zależy jak patrzeć na ten odcinek czasu. To jest normalny proces – trzydzieści pięć lat. Nawet się nad tym za bardzo nie zatrzymuję; to minęło, tych trzydzieści pięć lat. Oczywiście, wspomina się jak trzeba było decydować o stanie – oczywiście, o stanie kapłańskim i jak w pierwszej kolejności na początku los się potoczy. A toczył się tak jak w tamtym czasie, w połowie lat 80-tych mógł się potoczyć, gdy mieliśmy wielki brak księży i nie było też budynków sakralnych, bo ich nie było. Tak że wiadomo – po święceniach od razu rzucili mnie do roboty i to do bardzo poważnej pracy. Trzeba było zajmować się budową od samego początku. Chociaż nie jestem budowlańcem, ale tak się los potoczył, że od samego początku, to było w Bytowie – musiałem zajmować się, czy też chciałem zajmować się budową cerkwi i tak się układało.

– A czy możemy cofnąć się jeszcze przed stan kapłański? Chciałabym zapytać o to, o czym pewnie ksiądz nie chce mówić: jak ksiądz zrozumiał, że stan kapłański to księdza powołanie? Dla młodego człowieka to nie jest takie łatwe – zdecydować się.

– Oczywiście, że tak! Szczerze mówiąc, nie bardzo się nad tym zastanawiałem w szkole średniej, ale i zbliżając się do zakończenia nawet nie myślałem o tym. Jednak co pewne – duży wpływ miał tu proboszcz mojej wspólnoty parafialnej, tej wspólnoty wiejskiej, gdzie mieszkałem – ks. Jarosław Madzelan, który pojawił się u nas w 1977 roku. Po długim czasie takiego okresowego duszpasterstwa przyszedł do nas na stałe już w 77-mym roku do Barkowa. Przyszedł do Białego Boru, to jest koło Koszalina i dojeżdżał do tak zwanej parafii-córki, właśnie mojej, w Barkowie. I jego obecność, przede wszystkim – stała, ale też taki szczególny talent osobisty, umiejętność pracy z ludźmi, zwłaszcza z młodzieżą, z dziećmi, miała bardzo duży wpływ; bez wątpienia. Akurat w tamtym czasie spośród nas, spośród jego uczniów (bo uczył nas katechezy itd.) w jednym roku postanowiło pójść do seminarium w Lublinie z jego parafii pięć osób. W jednym roku, proszę sobie wyobrazić.

– Czy było tu coś takiego, co znamy z dzieciństwa – mama, tata uczy nas modlitwy, my się modlimy, wiemy, że jest Bóg, ale jest On jakiś taki abstrakcyjny, a tu raptem trzeba zrozumieć, że Bóg jest żywy, że Bóg jest obecny w naszym życiu. Jak to się odbywało?

– Tak, gdy człowiek jest młody i nie ma jakichś teologicznych podstaw (bo skąd miałby je mieć?), to nie rozmyśla o tych sprawach na poważnie. Trzeba to powiedzieć otwarcie. Należy powiedzieć wprost – jest on daleki od tego! Natomiast to, o czym pani wspomniała – przekaz rodzicielski – bardzo dużo znaczy. Poczynając od języka, wartości kulturowych, wartości duchowych – to wszystko się na siebie nakłada i odciska swoje piętno. I tu też tak było. Natomiast konkretne zachowanie człowieka, w tym wypadku księdza, a do tego w tamtym czasie, w naszych warunkach, gdy wpływ kapłana był znaczący (wiemy o tym), odegrał swoją rolę. Nie mam co do tego wątpliwości, on rozmawiał z nami o tym otwarcie – co o tym myślicie? Z każdym oddzielnie. I dlatego to akurat miało wpływ. Natomiast potem to już jest kwestia osobistego zainteresowania, rozwoju osobistego i tez przeświadczenia, że droga, którą wybrałem, jest prawidłowa.

– To tak, jak ksiądz powiedział dzisiaj w kazaniu – co jest ważne: ciało czy dusza? Możemy dbać i troszczyć się o nasze ciało, ale ono pozostaje ciałem, a potem obraca się w proch. A dusza? Celem człowieka jest zachować czystą duszę, rozwijać ją, żeby potem z czystą duszą stanąć przed Bogiem.

– Tak, bez wątpienia tak. I mimo to – powtórzę się – to jest proces. Do takiego przeświadczenia, do takich rozmyślań dochodzi się nieprędko, nie od razu. Potrzebne są poważne fundamenty i oczywiście, temu kto zajmuje się teologią, zapewne łatwiej jest wyjaśnić i tez tłumaczyć to w takim szerszym planie. Nie tylko przez pryzmat jakiegoś przypadku, bo tu przypadku nie ma i nie bywa. Ale to jest coś takiego, że człowiek zamyśla się każdego dnia, przemyśliwuje to i dąży do jakiegoś celu; to jest to.

– Wiara jak wiemy to nie jest constans; wiara po pierwsze to jest dar, a po drugie – to jest też, można powiedzieć, żywa materia, która albo poddaje się naszemu przyjęciu, albo od nas trochę odchodzi. Jak ksiądz sobie radzi? Bo sądzę, że ksiądz też miewał… nie powiem, że kryzys, ale może jakieś upadki, czy coś podobnego. Jak ksiądz daje sobie rade, żeby po takim… potknięciu – tak powiedzmy – znowu wyjść na górę? Bo każdy człowiek upada.

– Oczywiście, że tak. Wiara to taka rzeczywistość, takie wyzwanie, które jednakowo z jednej strony daje człowiekowi pocieszenie, a z innej strony rzuca przeszkody; normalne zjawisko – wątpliwości. I jeśli one są, to znaczy, że wszystko jest w porządku. To znaczy, że człowiek nie odnosi się obojętnie do wiary. Gorzej, gdy tychże wątpliwości nie ma.

– Wtedy wchodzimy w fanatyzm?

– Niekoniecznie. Obojętniejemy nierzadko. To nie musi być fanatyzm. Może być, zgadzam się, ale obojętniejemy. A gdy są pytania, gdy są wątpliwości, albo tez takie zjawisko, jak „zawieszenie w stanie wiary”. Rozumie pani? Zatrzymuję się. Zatrzymuję się w jakimś momencie…

-…najczęściej trudnym w życiu.

– Tak, na jakiś moment, na jakąś chwilę, być może na jakąś dłuższą chwilę – zatrzymuję się i rozmyślam. A dokładniej: co działo się u mnie w kontekście wiary, co jest i co jest to warte. Tak.

– Co ksiądz wtedy z tym robi? Jak sobie dawać radę z tym?

– Oczywiście, to kieruje na nowe wątpliwości, nowe kwestie – jak sobie z tym dawać radę? Czymże jest ta wiara i czym powinna być u człowieka wierzącego? Przynajmniej nominalnie wierzącego – czymże miałaby być ta wiara? Tym zjawiskiem, które przede wszystkim poszerza perspektywę zainteresowania. Zainteresowania intelektualnego, umysłowego, ale też wewnętrznego. Wiara. Bez niej człowiek bardzo mocno się ogranicza, zamyka jakąś ważną przestrzeń w swoim życiu. Nie będziemy już mówić co dzieje się z człowiekiem, który zaczerpnął z wiary i nagle ja porzucił.

(-)

Moment dość dramatyczny, trzeba przyznać, ale nad tym pytaniem będziemy myśleć przez cały tydzień, bowiem ks. prof. Jarosław Moskałyk podzieli się z nami swoimi rozmyślaniami także w następny poniedziałek. Dzisiaj już nasz program dobiega końca. Przygotowała go i przedstawiła Jarosława Chrunik, a teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się z wami pożegnać. Usłyszymy się znowu jutro o godz. 10.50. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/ad)

27.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek 27 lipca, na falach Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Nawet najdłuższy urlop kiedyś się kończy i mój też nie jest wyjątkiem. Nie spotykałam się z wami przez dwa tygodnie, za to teraz przez kolejne dwa będę z wami od rana do wieczora. Zaczniemy jak zawsze – od spojrzenia w przeszłość:

(-)

27 lipca 2002 r. miała miejsce katastrofa sknyłowska: podczas pokazu lotniczego na lotnisku Sknyłowskim (we Lwowie) rozbił się samolot SU-27. Zginęło wówczas 78 osób, a rannych zostało ponad 100.

(-)

1906 r. urodził się Jerzy Giedroyć – polski działacz społeczny i publicysta, zaółżyciel i redaktor naczelny kultowego paryskiego czasopisma „Kultura; aktywny zwolennik współpracy polsko-ukraińskiej, przeciwnik wzajemnych pretensji terytorialnych i innych.

(-)

1953 r. zmarł Iwan Miasojedow – malarz ukraiński, przedstawiciel symbolizmu i modernizmu, twórca znaczków pocztowych. Historia jego życia zasługuje na oddzielną, długą audycję.

(-)

1960 r. zmarła Ethel Lilian Voynich – pisarka irlandzka, tłumaczka utworów ukraińskich. We Lwowie poznała Iwana Frankę i Mychajła Pawłyka, dobrze znała działalność Mychajła Drahomanowa. Na początku lat 90-tych XIX w. zaczęła tłumaczyć ukraińskie pieśni ludowe i poezję Tarasa Szewczenki.

(-)

1974 r. zmarł Mykyta Hodowaneć – ukraiński poeta-bajkopisarz, wujek poety Rozstrzelanego Odrodzenia Pańka Pedy. Sam też był ofiarą terroru komunistycznego – 31 stycznia 1937 r. w Kijowie został bezprawnie zaaresztowany i zesłany na Środkową Kołymę, gdzie przebywał do 1947 r. Dopiero w 1954 r. pozwolono mu osiedlić się w Kamieńcu Podolskim.

(-)

Dziś imieniny obchodzą Iwan, Konstanty, Mykoła, Stefan i Fedir, a z nimi świętują urodzeni 27 lipca – wszystkiego najlepszego!

(-)

Przechodzimy do wiadomości. Dziś i jutro z oficjalną wizytą będzie przebywał w Polsce minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba. Jak poinformował ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczycia, głównym celem wizyty jest koordynacja ze stroną polską działań dotyczących rozwoju dwustronnej i wielostronnej współpracy. Podczas wizyty odbędą się rozmowy ministra spraw zagranicznych Ukrainy z szefem MSZ Polski Jackiem Czaputowiczem. Dmytro Kułeba wraz z polskim kolegą weźmie udział w ceremonii otwarcia nowego korpusu Ambasady Ukrainy w Polsce, gdzie znajduje się wydział konsularny placówki dyplomatycznej. Minister spotka się też z przedstawicielami społeczności ukraińskiej w Polsce. Jutro w Lublinie odbędzie się spotkanie szefów resortów zagranicznych Ukrainy, Polski i Litwy oraz wspólna wizyta w Polsko-ukraińsko-litewskiej Brygadzie im. Wielkiego Hetmana Konstantego Ostrogskiego. Na zakończenie wizyty przewidziane jest uchwalenie wspólnej deklaracji ministrów.

(-)

Pomorskie firmy dla powodzian na Ukrainie. Konsul w Gdańsku, Lew Zacharczyszyn, dziękuje — czytamy na portalu Miasta Gdańsk.

Sześć ton produktów żywnościowych i środków higieny osobistej zebrano na rzecz powodzian na ukraińskim Podkarpaciu i Zakarpaciu. Jest to odpowiedź pomorskich przedsiębiorców na apel o pomoc, wystosowany przez Lwa Zacharczyszyna, konsula generalnego Ukrainy w Gdańsku:

– 19 czerwca miała miejsce na Ukrainie powódź. Powódź, którą ocenia się jako większą, niż ta, która zdarzyła się 2008 roku. Zostały zatopione dziesiątki tysięcy domów, kilometry dróg, mosty, no, straszna tragedia; troje ludzi zginęło. I rząd Ukrainy zwrócił się do naszych zagranicznych przyjaciół, partnerów o pomoc, i my – Kosulat Ukrainy w Gdańsku – włączyliśmy się do tego procesu pomocy potrzebującym i zwróciliśmy się do kierowników czterech naszych województw, które obejmuje nasz okręg; jest to województwo warmińsko-mazurskie, pomorskie, zachodnio-pomorskie i kujawsko-pomorskie. Zwróciliśmy się do marszałków, do prezydentów miast, zwróciliśmy się też do kierowników zrzeszeń przedsiębiorców.

Właściciel znanej gdańskiej marki piekarniczej i cukierniczej mówi, że nie było nad czym się zastanawiać. W jego firmie jest 40 pracowników z Ukrainy. Pozytywny odzew przyszedł ze strony kilku organizacji. Pomoc humanitarna powinna dotrzeć do potrzebujących w tym tygodniu. Dystrybucją na miejscu będzie zajmowała się lwowska „Caritas”.

(-)

Na Donbasie dzisiaj zaczyna obowiązywać całkowite i wszechstronne zawieszenie broni. Informuje o tym biuro prasowe sztabu operacji zjednoczonych sił. Jednocześnie wojskowi przypominają, że takich „zawieszeń” było bez liku i separatyści zawsze je łamali. Tylko w ciągu jednej doby 25 lipca okupanci na Donbasie 15 razy łamali zawieszenie broni. Strat wśród ukraińskich żołnierzy nie ma. Siły patriotyczne na Ukrainie uważają, że dzisiejsze „zawieszenie broni” to kolejny krok do kapitulacji Ukrainy wobec Rosji, ponieważ wszystko odbywa się według rosyjskiego scenariusza.

(-)

Na tym kończymy nasze przedpołudniowe spotkanie; była z wami Jarosława Chrunik. Zapraszam do radioodbiorników o godz. 18.10, a najlepiej słuchajcie Radia Olsztyn przez cały dzień. Udanego dnia wam życzę i – do usłyszenia, drodzy słuchacze!

26.07.2020 – godz.20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

W programie „Od Niedzieli do Niedzieli” wiat was Hanna Wasilewska.

(-)

Zdynia w eterze. Tak do każdego łemkowskiego ukraińskiego domu trafiła tegoroczna Łemkowska Watra.

(-)

Pandemia koronawirusa zmusiła nas w większym stopniu przejść do wirtualnego wymiaru życia. Częściej siedzimy przed ekranami komputerów przy pracy, nauce, rozrywce. Natomiast watra w Zdyni była prawdziwa, bo zapalona przez Łemków. Tu ani wirus, ani deszcz nie przeszkodził, o watra płonie w łemkowskich sercach od dziecka. Tak i było w rodzinie Trochanowskich, którzy organizowali i tegoroczne wydarzenie. W tym, organizacja takiego wydarzenia to zasługa nie tylko jednej rodziny – podkreśla Arkadiusz Trochanowski:

Nasza rodzina zajmuje się watrą; szczególnie w tym roku zaangażowana jest w tę watrę online, chociaż mój brat jest przewodniczącym Związku Łemków, siostra zaangażowana jest przy watrze, przy spartakiadzie łemkowskiej. Oprócz tego ja też mam swoje zadania jakieś cerkiewne, ale muszę powiedzieć, że to wielka praca wszystkich organizatorów ze Związku Łemków, którzy co roku planują watrę i zapraszają wszystkich do udziału w święcie łemkowskiej kultury.
(-)

Daj Boże dobry dzień. Witamy was na 38 Łemkowskiej Watrze w Zdyni i pierwszej watrze online. Daj Boże zdrowie, mamy nadzieję, że jesteście wszyscy zdrowi. Jak wiecie na świecie szaleje pandemia, a złośliwy wirus pokrzyżował nie jedne plany. Za to myśmy zrobili pierwszą watrę w eterze.

(-)

Większość Łemków w Polsce została przesiedlona z ziem ojczystych podczas Akcji Wisła w 1947 roku. Rodzina Trochanowskich nie jest wyjątkiem:

-Nazywam się ojciec Arkadiusz Trochanowski jestem księdzem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Obecnie pracuję w Wałczu i Pile, to zachodnio-północna Polska. Moje korzenie powiązane są z Łemkowszczynzą, moich rodziców wysiedlono z Łemkowszczyzny zachodniej w 1947 roku na ziemie zachodnie Polski. Mamę w okolicy Szprotawy, a tatę w okolice Międzyrzecza Wielkopolskiego. Właśnie dzięki staraniom moich rodziców mamy te łemkowskie korzenie, tam gdzie odbywały się te łemkowskie wydarzenia jeździli z nami, pokazywali nam, nauczali nas i prawie co roku byliśmy na rodzinnej Łemkowszczyźnie. I kiedy każde z nas osobno, mój brat Grzegorz i siostra Justyna, dojrzeliśmy do tego, żeby włączyć się w działalność wspólnoty łemkowskiej, zaczęliśmy to robić z wielkim zaangażowaniem. Chcieliśmy stale dbać o kulturę ziemi łemkowskiej.

(-)

Prawdziwy Łemko bawi się 8 dni w tygodniu. Hej zabawa. Gramy.

(-)

A mogło nie być Łemkowskiej Watry, bo prawie wszystkie wydarzenia masowe zostały odwołane. Kiedy pojawił się pomysł przeprowadzenia watry online, pojawiło się inne pytanie – skąd wziąć specjalistów do realizacji takiego projektu. I tu z pomocą przyszła młodzież – wspomina Arkadiusz Trochanowski:

W tym roku przewodniczącym Związku Łemków został mój brat Grzegorz Trochanowski i wydawało się, że kiedy zaczęła się pandemia, warta się nie odbędzie, że wszystkie wydarzenia zostaną odwołane. Jednak wśród młodzieży narodziła się myśl, żeby pole watry nie było puste, żeby na nim jak co roku odbyła się watra, ale online. Po raz pierwszy. I myślę, że to był wspaniały pomysł i zaangażowało się wiele osób i młodych i wszystkich, którym zależało, żeby watra była kontynuowana, żeby nie było przerwy, żebyśmy mieli poczucie, że istniejemy.

(-)

Z Wrocławia. Jest to taka grupa młodych ambitnych muzyków, którzy starają się wykorzystać tradycyjne utwory w nowej aranżacji, ale też przedstawią nam swoje autorskie numery. Także zapraszam gorąco, przed wami NeLem Folk z Wrocławia

(-)

Watra Łemkowska jest fenomenem tak powiem na świecie, bo to święto łączy wszystkich, którzy nie są obojętni, Łemków, Ukraińców i którzy mają życzenie wracać na swoją rodzinną, łemkowską ziemię i właśnie tu nabierać tego ducha, żeby wracać, tam gdzie żyją w swoich krajach i mieć poczucie, że choć rozsiani po świecie to łączy nas nasza kultura i chcemy być razem ze sobą.
38 Łemkowska Watra odbyła się. Wszystko udało się zrealizować. Ale Zdynia nie na darmo zasmuciła ostatniego dnia festiwalu. To Łemkowie tęsknili za swoją ziemią, rodzinną, łemkowską pieśnią. Żadna wirtualna watra nie zastąpi ciepłych objęć i rozmowy przy prawdziwej watrze – przyznaje Arkadiusz Trochanowski:

Zachwyceni jesteśmy tym, że Watra odbyła się online, ale jednak życzymy sobie, żebyśmy mogli zobaczyć siebie na wydarzeniu organizowanym tak jak w zeszłych latach. To bardzo dobre naprawdę zorganizowaliśmy się, przyjechaliśmy i zespoły wystąpiły na scenie. Były natchnieniem dla tych, którzy zostali w swoich domach. Ale jednocześnie to spotkanie na polu watry jest czymś bardzo ważnym i każdy na tym polu watry w tej maleńkiej wspólnocie mówił, że dobrze, że watra się odbywa, ale chcemy żeby co roku odbywała się jak w zeszłych latach, żebyśmy przyjechali, zaśpiewali, żebyśmy porozmawiali po łemkowsku, inspirowali się tą łemkowską ziemią i tym życiem Łemków, którzy wrócili i wracają na tę łemkowską ziemię i także usłyszeć tę piękną łemkowską biesiadę.

(-)

Już niebawem barwne święto folkloru odbędzie się w naszym regionie. W następną sobotę Węgorzewo zapraszan na 43 międzynarodowy jarmark folkloru. Jednak wprowadzono pewne zmiany związane z wymogami sanitarnymi. Pierwsze co się zmieni, to miejsce. 43 jarmark odbędzie się na  w skansenie-muzeum sztuki ludowej w Węgorzewie. Inne zasady są ogólne: zakrywanie ust i nosa maską, zachowanie w miarę możliwości bezpiecznej odległości, będzie i obowiązkowa dezynfekcja. Ale to nijak nie wpłynie na charakter tego święta kultury ludowej. Co roku to kolorowe wydarzenie zbiera mnóstwo miłośników autentycznej kultury ludowej z Polski i zagranicy – artystów, majstrów i rzemieślników, śpiewaków i muzykantów. Niestety z  zagranicznych gości przybędą tylko Litwini. Zasady tego lata dyktuje pandemia – żali się etnograf z Muzeum Sztuki Ludowej w Węgorzewie Roksana Butrym. Szczególnie szkoda, że nie przyjadą mistrzowie z Ukrainy.

-Ale to nie znaczy, że ukraińskiej mniejszości w ogóle nie będzie na jarmarku.

-Jak ukraińska mniejszość będzie reprezentowana?

-Mamy tu w okolicy taki zespół, śpiewające kobiety, zwany Budzowiaki, to kobiety, które mieszkają w Budzewie koło Węgorzewa; tam są kobiety i ukraińskiego i polskiego pochodzenia i one co roku starają się zaśpiewać choćby jedną piosenkę po ukraińsku. Myślę, że w tym roku odbędzie się to; w Olsztynie mieszka pani Anna Faranczuk, która zajmuje się robieniem pisanek i mam nadzieję, że ona w tym roku też będzie obecna na jarmarku.

-Tak, tak jadę tam. Wysłali do mnie zaproszenie, postanowiłam mimo koronawirusa i tego wszystkiego pojechać i wystawić swoje pisanki i będę tam na jarmarku.

Anna Faranczuk, to znana pisankarka z Olsztyna. Z pochodzenia jest Łemkinią, więc całe życie dba o swoje tradycje. Na pisankarstwie zna się, często prowadzi warszataty i sprawnie oddziela ukraińskie wyroby od tych łemkowskich.

-Łemkowska kultura jak ukraińska, bo to jest inaczej pisane, pisaczkami takimi szpilką, całkiem, całkiem inaczej wyglądają jak ukraińskie. To łemkowska kultura, łemkowska tradycja.

-Pani Aniu ile razy jeździła pani w ogóle na węgorzewski jarmark?

-Oj w Węgorzewie będę 5 albo 6 raz. Dwa razy do roku. Na wiosnę jest taki jednodniowy jarmark zrobiony i dwudniowy na początek sierpnia. W tym roku będzie tylko jeden dzień, no ale trudno, taka jest sytuacja. Nie da rady inaczej. Bardzo fajnie tam jest. Tam się fajnie czuję.

-Czy jest zainteresowanie kulturą łemkowską, czy pani sprzedaje swoje pisanki na jarmarku?

-Tak, tak, maluję, pokazuję i sprzedaje?

-Ile kosztuje taka pisanka?

-Zależy od tego kto pyta…jak jest rozmalowana, od tego to też zależy. No nie jest to cena jednostkowa, w tym roku nawet nie wiem ile będą kosztowac pisanki…jak się idzie, jak się popatrzy to wtedy można dopiero powiedzieć jak to wygląda.

-Myślę, że pani już się przygotowała do jarmarku i ma pani rozpisane ile ze sobą zabrać.

-Tak, oczywiście. Będę miała, wiem, tylko 150 pisanek.

-Mówi pani tylko…

-Tak tylko…

-A ile to wieczorów, ile to czasu. Ile maluje się jedną pisanką.

-Trudno powiedzieć, 5-6 godzin. Tak liczę, jak siądę wieczorem, to 3-4 pisanki prawie kończę. Prawie, bo trzeba na koniec wosk ściągnąć. Wtedy jeden dzień poświęcam na wykończenie pisanej. Ale tak jednego dnia to 3-4 no 5 pisanek się pomaluje. Ciężko powiedzieć jak długo jedną pisankę się maluję. Każdy się pyta. A to nie jest tak. Maluje się na jednej kawałek wzoru, drugiej, trzecie, czwartej, później się wraca do tej pierwszej, później się farbuje, później się czeka aż wyschnie. Znów się maluje, znów się czeka, to tak trwa. Ciężko powiedzieć.

Dla rzemieślników, którzy sprzedają swoje wyroby, jarmark będzie wyglądał zupełnie inaczej niż dla gości – mówi pani Aleksandra Faranczuk z Olszyna.

-Sama atmosfera tego jarmarku jest super. Ludzie ze stowarzyszenia twórców, każdy po prostu przyjeżdża, żeby sobie odpocząć. To tak jak się śmiejemy z ludźmi, gdzie tam sprzedajemy; obok mnie siedzi pani, która robi serwetki, jakiś pan, który rzeźbi anioły i tak sobie rozmawiamy; tak że ludzie, którzy kupują nam trochę przeszkadzają. To jest inny klimat. Inaczej się patrzy na to z drugiej strony stołu. Dużo znajomych się poznało. Na pewno spotkamy się w tym roku. Przychodzi dużo znajomych, ludzi których się spotyka później w cerkwi, później na odpustach, ale naprawdę to jarmark to jest wielki poziom, wszystko, super tam to wszystko wygląda. Także tak, bardzo fajnie tam jest. Dobrze się tam czuję. Zapraszam na jarmark do Węgorzewa.

To będzie 43 międzynarodowy jarmark folkloru w Węgorzewie i odbędzie się 1 sierpnia. Nie przegapcie. A teraz zapraszam na tradycyjną lekcję:

[lekcja języka ukraińskiego]

(-)

Mówi się, że sało jest bardzo dobre, ale myślę że dotyczy to i muzycznego:

[parada hitów Romana Bodnara]

Nasz program dobiega końca. Przygotowali go: Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy za tydzień. Wszystkiego dobrego. (dw/łw)

25.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry drodzy słuchacze. W programie informacyjnym wita was Hanna Wasilewska. Plast Polska i Plast Lublin zapraszają starszych plastunów, plastunów seniorów i wszystkich dorosłych zainteresowanych Plastem do wspólnego wyjazdu do Mrygłodów. „Połączymy pożyteczne z przyjemnym – szkolenie z praktycznego skautingu ze sprzątaniem zaniedbanych ukraińskich grobów we wsi Werchrata”. Zachęcają do wyjazdu plastuni na swoim FB. Co to za wydarzenie i kogo konkretnie zapraszają plastuni, zapytałam o to Hanusi Tymec – plastunkę odpowiedzialną za organizacje tego wydarzenia.
To będzie wydarzenie kierowane do starszych plastunów i osób zainteresowanych Plastem, skautingiem. Wcześniej nie było możliwości jej przeprowadzenia, tak teraz przeprowadzamy i łączymy format plastowania, będą elementy praktycznego skautingu; takie zainteresowanie tych osób, które zainteresowane są skautingiem, które dopiero wchodzą w to życie, z tym czym zajmujemy się, czego uczymy zwykle młodzież i dzieci, ale też sami siebie wzajemnie.
Na czym polega praktyczny skauting? Hanusia wyjaśnia:

To zajęcia, które są podstawą skautingu; na nich uczymy się wiązać węzły, naciągać namioty, budować watry, rozpalać ogień, uczymy jak zbierać wodę, takie rzeczy które używane są na obozach, albo przeżycia w lesie, które mogą być przydatne.
-Jasne, czyli taka szkoła przeżycia.
-Tak można powiedzieć. Gotować na dworze, takie polowe. Warunki trochę inaczej wyglądają w domu, na dworze, a trochę inaczej w warunkach polowych. Dużo takich ciekawych, potrzebnych rzeczy będzie.
-Tobie kiedyś przydało się to w życiu?
-Oczywiście, bez tego nie mogłabym zorganizować żadnej akcji plastowej.
-A gdzie będziecie tam nocować?
-Pod pałatkami, w namiotach, na terenie który należy do ZUwP, gdzie odbywały się dwa poprzednie obozy czyli Mrygłodach. Tam będą też zajęcia i tam będziemy stacjonować.
Aktywny odpoczynek i zajęcie, podczas których nauczą was robić naprawdę potrzebne rzeczy:
-Będzie to połączone z korzystnym, dobrym działaniem, które jest jednym z obowiązków plastuna. Czyli czynić dobro. I to będzie sprzątanie zaniedbanego, porzuconego cmentarza w sąsiedniej wsi Werchrata. Zaprosił nas do sprzątania jeden pan z Przemyśla, którego przodkowie są właśnie z tej wsi.
-Będziecie sprzątać groby.
-Tak, ale to nie koniec naszego planu, bo co roku…zawsze był taki symbol naszych dziadków; właśnie oni wspominają tę Werchratę. Kilka lat temu, jeszcze nawet moja babcia, mój tato jeździli na odpust w Buczynie, w takiej kaplicy w lesie, niedaleko Mrygłodów, Werchraty i w tym roku my trafimy na to święto. To będzie takie połączenie praktycznego skautingu, tego święta, odpustu w kaplicy w lesie i sprzątanie cmentarza w Werchracie.
Więc zjazd w Mrygłodach odbędzie się od 28 do 30 sierpnia. Plan na trzy dni jest taki:
-Przewidziane jest sprzątanie cmentarza, sobota – pierwsza połowa dnia to jest właśnie to święto, a do niedzieli będzie dalszy program praktycznego skautingu; o 10:00 w niedzielę planujemy iść na nabożeństwo do Hrebennego do Cerkwi i zakończyć wspólnym obiadem.
Żeby trafić na wydarzenie trzeba:
-Wypełnić zgłoszenie i tam jest pytanie o warianty dojazdu i na podstawie odpowiedzi zainteresowanych będziemy decydować, czy organizować wspólny dojazd, czy każdy sam dojedzie, to zagadnienie organizacyjne do rozwiązania w trakcie.
Formularza zgłoszeniowego szukajcie na stronie Plast Polska albo na FB tej organizacji. Zgłaszać się można do połowy sierpnia. Nie przegapcie unikalnej okazji na skauting. Przyszedł czas pożegnać się. Z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i życzę przyjemnego weekendu. (dw/apod)

24.07.2020 – godz 10.50 (opis do dźwięku)

ZUwP zaprasza do udziału w XII konkursie deklamatorskim „Poeci Ukrainy online”. Dziewiętnaście osób trafiło na kwarantannę po tym, jak w jednym z gospodarstw w powiecie iławskim wykryto ognisko koronawirusa.Ponad sto osób przyjechało tam do pracy sezonowej z Ukrainy. W Rosji skazano na 3,5 roku kolonii historyka, który wykrywał represje Stalina. Prześladowanie karne Dmitrijewa trwało od 2016 roku. Negocjatorzy Ukrainy, Rosji oraz Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zawarli porozumienie dotyczące całkowitego przerwania ognia pomiędzy wojskami ukraińskimi i prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy. Na antenie ukraińskie wiadomości. Dziś jest piątek 24 lipca. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
ZUwP zaprasza do udziału w XII konkursie deklamatorskim „Poeci Ukrainy online”. Szczeciński oddział ZUwP od wielu lat prowadzi ten konkurs, natomiast po raz pierwszy w formacie online. Uczestnikami konkursu mogą zostać uczniowie szkół z ukraińskim językiem nauczania i punktów nauczania języka ukraińskiego w Polsce. Tegoroczne zmagania młodych deklamatorów pod nazwą „Mój ulubiony wiersz ukraińskiego poety” już odbywa się w internecie. Wziąć udział w poetyckim maratonie można do końca lipca. Trzeba tylko przesłać nagranie deklamowanego przez was wiersza po ukraińsku na adres poeciukrainy@gmail.com wraz ze zgłoszeniem uczestnictwa. Znajdziecie je na stronie ZUwP. Zwycięzcy otrzymają nagrody, a uczestnicy dyplomy. Ostatni dzień zgłoszenia przypada 30 lipca. Nie przegapcie.
(-)
Dziewiętnaście osób trafiło na kwarantannę po tym, jak w jednym z gospodarstw w powiecie iławskim wykryto ognisko koronawirusa. Wcześniej potwierdzono dwa przypadki zakażenia COVID19, dziś kolejne siedemnaście. Ponad sto osób przyjechało tam do pracy sezonowej z Ukrainy.
Jak powiedział Radiu Olsztyn wojewódzki inspektor sanitarny Janusz Dzisko, patogen miał sprzyjające warunki do rozprzestrzeniania się :
(-)
Jak dodał dyrektor Janusz Dzisko, wszyscy musimy mieć świadomość zagrożenia:
(-)
Od początku pandemii w warmińsko- mazurskim odnotowano 324 przypadki zakażenia koronawirusem. Wyzdrowiało w sumie 235 osób. W regionie pozostaje 87 aktywnych przypadków covid-19.
(-)
W Rosji skazano na 3,5 roku kolonii historyka, który wykrywał represje Stalina. Prześladowanie karne Dmitrijewa trwało od 2016 roku. Historyka oskarżano o przestępstwa seksualne wobec swojej niepełnoletniej przysposobionej córki. 64-letniego historyka sądzono niejawnie. Jego koledzy i liczni prawnicy podkreślają, że to polityczne prześladowanie powiązane jest z działalnością Dmitrijewa – badał masowe represje okresu Związku Radzieckiego. Kierujący MSZ Ukrainy Dmytro Kuleba nazwał ten proces wojną z prawdą rosyjskiej historii. Dmitrijew badał wielki terror stalinowski i pokazał światu straszną prawdę Sandarmochu. Uroczyska, w którym z rozkazu Stalina w ciągu jednago tylko tygodnia jesienią 1937 roku zabito tysiące więźniów politycznych. Wśród nich setki Ukraińców. Wymordowano tam ukraińskie Rozstrzelane Odrodzenia: Waleriana Pidmohylnego, Mykołę Kulisza, Łesia Kurbasia, Antina Kruszelnyciego, Mykołę Zerowa, Waleriana Poliszczuka, Myrosława Irczana, Hryhorija Epika i innych. Dlatego ten wyrok dotyczy bezpośrednio i nas, to wojna z prawdą o historii Ukrainy w składzie ZSRR. Jurij Dmitrijew jest ofiarą pragnienia państwa rosyjskiego do zdeptania pamięci historycznej i tych, kto jej chroni. Skutek będzie odwrotny. Jeszcze więcej ludzi zechce poznać prawdę i to nie tylko o Dmitrijewie, ale o tym co znalazł w ziemi i archiwach. Napisał na FB Dmytro Kuleba.
(-)
Negocjatorzy Ukrainy, Rosji oraz Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zawarli porozumienie dotyczące całkowitego przerwania ognia pomiędzy wojskami ukraińskimi i prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy. Poinformowała o tym administracja ukraińskiego prezydenta. Zawieszenie broni ma zacząć obowiązywać 27 lipca.
„Przełom jest wynikiem efektywnej pracy delegacji Ukrainy przy wsparciu naszych międzynarodowych partnerów w Berlinie i Paryżu” – poinformowano w komunikacie prasowym. Dodano, że pełne i kompleksowe zawieszenie broni, przestrzegane także przez drugą stronę, to warunek wstępny wdrożenia porozumienia mińskiego.
W 2014 roku Rosja zajęła należący do Ukrainy Półwysep Krymski. W konflikcie pomiędzy ukraińskimi wojskami a wspieranymi przez Rosję separatystami od 2014 roku zginęło ponad 13 tysięcy osób. Walki w dużej mierze zakończyło porozumienie zawarte w 2015 roku w stolicy Białorusi. Wciąż regularnie dochodziło jednak do sporadycznej wymiany ognia, w wyniku której ginęli cywile, ukraińscy żołnierze i separatyści. W rozwiązanie konfliktu zaangażował się prezydent Ukrainy, aranżując szereg wymian więźniów pomiędzy stronami.
(-)
Taka ostatnia informacja kończy nasz program. Spodziewamy się lepszych. Z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i zapraszam na świeże wiadomości jutro o zwykłej porze. Wszystkiego dobrego.

23.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W skansenie-muzeum twórczości ludowej w Węgorzewie odbędzie się 43 międzynarodowy jarmark folklorystyczny. Ognisko koronawirusa w jednym z gospodarstw w powiecie Iławskim na Warmii i Mazurach. Chodzi o liczącą ponad 10. osób grupę, która przyjechała do pracy sezonowej z Ukrainy.

Warszawski sąd rejonowy zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Sławomira Nowaka, byłego ministra transportu w rządzie Platformy Obywatelskiej i byłego szefa Ukrawtodoru. O tym dokładniej w programie informacyjnym. Dziś czwartek 23 lipca. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.

(-)

43. Międzynarodowy Folklorystyczny Jarmark w Węgorzewie odbędzie się, jednak zmieni się miejsce i zasady jego przeprowadzenia odpowiednio do norm sanitarnych związanych z pandemią.W pierwszą sobotę sierpnia w Węgorzewie obędzie się Międzynarodowy Jarmark Folkloru. To niezwykle barwne wydarzenia co roku gromadzi wielu wielbicieli autentycznej kultury ludowej z Polski i zagranicy – twórców, rzemieślników i rękodzielników, śpiewaków i muzykantów. W tym roku miejscem przeprowadzenia jarmarku będzie miejscowy skansen. Z zagranicznych gości przybędą tylko Litwini. Zasady tego lata dyktuje pandemia – żali się etnograf z Muzeum Sztuki Ludowej w Węgorzewie Roksana Butrym:
-Ale to nie znaczy, że ukraińskiej mniejszości w ogóle nie będzie na jarmarku.
-Jak ukraińska mniejszość będzie reprezentowana?
-Mamy tu w okolicy taki zespół, śpiewające kobiety, zwany Budzowiaki, to kobiety, które mieszkają w Budzewie koło Węgorzewa; tam są kobiety i ukraińskiego i polskiego pochodzenia i one co roku starają się zaśpiewać choćby jedną piosenkę po ukraińsku. Myślę, że w tym roku odbędzie się to; w Olsztynie mieszka pani Anna Faranczuk, która zajmuje się robieniem pisanek i mam nadzieję, że ona w tym roku też będzie obecna na jarmarku.
Dla rzemieślników, którzy sprzedają swoje wyroby, jarmark będzie wyglądał zupełnie inaczej niż dla gości – mówi pani Aleksandra Faranczuk z Olszyna.
Tak, tak jadę tam. Wysłali do mnie zaproszenie, postanowiłam mimo koronawirusa i tego wszystkiego pojechać i wystawić swoje pisanki i będę tam na jarmarku. Sama atmosfera tego jarmarku jest super. Ludzie ze stowarzyszenia twórców, każdy po prostu przyjeżdża, żeby sobie odpocząć. To tak jak się śmiejemy z ludźmi, gdzie tam sprzedajemy; obok mnie siedzi pani, która robi serwetki, jakiś pan, który rzeźbi anioły i tak sobie rozmawiamy; tak że ludzie, którzy kupują nam trochę przeszkadzają. To jest inny klimat. Inaczej się patrzy na to z drugiej strony stołu. Dużo znajomych się poznało. Na pewno spotkamy się w tym roku. Przychodzi dużo znajomych, ludzi których się spotyka później w cerkwi, później na odpustach, ale naprawdę to jarmark to jest wielki poziom, wszystko, super tam to wszystko wygląda. Także tak, bardzo fajnie tam jest. Dobrze się tam czuję. Zapraszam na jarmark do Węgorzewa.
43 jarmark folkloru odbędzie się 1 sierpnia.

(-)

Ognisko koronawirusa w jednym z gospodarstw w powiecie Iławskim na Warmii i Mazurach. Chodzi o liczącą ponad 10. osób grupę, która przyjechała do pracy sezonowej z Ukrainy.
– Wcześniej inspektorzy sanitarni ustalili, że zakażone są dwie osoby z grupy, po kolejnych badaniach – dziś podano, że patogenem zakażonych jest kolejnych siedemnaście osób – powiedział Polskiemu Radiu Olsztyn Janusz Dzisko wojewódzki inspektor sanitarny z Olsztyna:

(-)

Jak dodał szef regionalnego sanepidu – nie wiadomo jeszcze, gdzie pracownicy z Ukrainy przejdą kwarantannę. Niewykluczone, że zostaną przewiezieni z gospodarstwa w wyznaczone miejsce.
Od początku pandemii w Warmińsko-Mazurskiem odnotowano 324 przypadki zakażenia koronawirusem. Wyzdrowiało w sumie 235 osób. W regionie pozostaje 87 aktywnych przypadków Covid-19.
Dzisiejsze dane to dotychczas rekordowa liczba zakażeń.
Warszawski sąd rejonowy zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Sławomira Nowaka, byłego ministra transportu w rządzie Platformy Obywatelskiej-Polskiego Stronnictwa Ludowego i byłego szefa ukraińskiej agencji, zajmującej się budową i utrzymaniem dróg. Do aresztu trafi też drugi zatrzymany w sprawie dotyczącej korupcji przy zamówieniach na remonty dróg na Ukrainie, księgowy Jacek P. Trzeci zatrzymany, były dowódca jednostki „Grom”, Dariusz Z. może wyjść za kaucją – poinformowała prokurator Mirosława Chyr:

(-)

Prokurator Chyr podkreśliła, że postanowienie o areszcie oznacza, iż sąd uznał, że istnieje obawa matactwa w sprawie, a także że, jest duże prawdopodobieństwo popełniania zarzucanego czynu.

(-)

Ta informacja kończy nasze wydanie. Na świeże wiadomości po ukraińsku zapraszam jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. (dw/ad)

22.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Zdynia w eterze. Tak do każdego łemkowskiego domu zapukała tegoroczna Łemkowska Watra. Na prawdę oblicze „łemkowskiej biesiady” od pierwszych minut podarowało widzom święto. Jakie ono było? Czy udało się organizatorom zrealizować zamiar, czy wirtualni goście otrzymali to, czego oczekiwali – zapytałam jednego z organizatorów 38 Łemkowskiej Watry Arkadiusza Trochanowskiego. Więc dzisiaj w „Wieczorze z ukraińską kulturą” trochę czysto łemkowskiej kultury. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.

(-)

Pandemia koronawirusa zmusiła nas w większym stopniu przejść do wirtualnego wymiaru życia. Częściej siedzimy przed ekranami komputerów przy pracy, nauce, rozrywce. Natomiast watra w Zdyni była prawdziwa, bo zapalona przez Łemków. Tu ani wirus, ani deszcz nie przeszkodził, o watra płonie w łemkowskich sercach od dziecka. Tak i było w rodzinie Trochanowskich, którzy organizowali i tegoroczne wydarzenie. W tym, organizacja takiego wydarzenia to zasługa nie tylko jednej rodziny – podkreśla Arkadiusz Trochanowski:
Nasza rodzina zajmuje się watrą; szczególnie w tym roku zaangażowana jest w tę watrę online, chociaż mój brat jest przewodniczącym Związku Łemków, siostra zaangażowana jest przy watrze, przy spartakiadzie łemkowskiej. Oprócz tego ja też mam swoje zadania jakieś cerkiewne, ale muszę powiedzieć, że to wielka praca wszystkich organizatorów ze Związku Łemków, którzy co roku planują watrę i zapraszają wszystkich do udziału w święcie łemkowskiej kultury.
Większość Łemków w Polsce została przesiedlona z ziem ojczystych podczas Akcji Wisła w 1947 roku. Rodzina Trochanowskich nie jest wyjątkiem:
-Nazywam się ojciec Arkadiusz Trochanowski jestem księdzem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Obecnie pracuję w Wałczu i Pile, to zachodnio-północna Polska. Moje korzenie powiązane są z Łemkowszczynzą, moich rodziców wysiedlono z Łemkowszczyzny zachodniej w 1947 roku na ziemie zachodnie Polski. Mamę w okolicy Szprotawy, a tatę w okolice Międzyrzecza Wielkopolskiego. Właśnie dzięki staraniom moich rodziców mamy te łemkowskie korzenie, tam gdzie odbywały się te łemkowskie wydarzenia jeździli z nami, pokazywali nam, nauczali nas i prawie co roku byliśmy na rodzinnej Łemkowszczyźnie. I kiedy każde z nas osobno, mój brat Grzegorz i siostra Justyna, dojrzeliśmy do tego, żeby włączyć się w działalność wspólnoty łemkowskiej, zaczęliśmy to robić z wielkim zaangażowaniem. Chcieliśmy stale dbać o kulturę ziemi łemkowskiej.

A mogło nie być Łemkowskiej Watry, bo prawie wszystkie wydarzenia masowe zostały odwołane. Kiedy pojawił się pomysł przeprowadzenia watry online, pojawiło się inne pytanie – skąd wziąć specjalistów do realizacji takiego projektu. I tu z pomocą przyszła młodzież – wspomina Arkadiusz Trochanowski:
W tym roku przewodniczącym Związku Łemków został mój brat Grzegorz Trochanowski i wydawało się, że kiedy zaczęła się pandemia, warta się nie odbędzie, że wszystkie wydarzenia zostaną odwołane. Jednak wśród młodzieży narodziła się myśl, żeby pole watry nie było puste, żeby na nim jak co roku odbyła się watra, ale online. Po raz pierwszy. I myślę, że to był wspaniały pomysł i zaangażowało się wiele osób i młodych i wszystkich, którym zależało, żeby watra była kontynuowana, żeby nie było przerwy, żebyśmy mieli poczucie, że istniejemy.
Watra Łemkowska jest fenomenem tak powiem na świecie, bo to święto łączy wszystkich, którzy nie są obojętni, Łemków, Ukraińców i którzy mają życzenie wracać na swoją rodzinną, łemkowską ziemię i właśnie tu nabierać tego ducha, żeby wracać, tam gdzie żyją w swoich krajach i mieć poczucie, że choć rozsiani po świecie to łączy nas nasza kultura i chcemy być razem ze sobą.
Żeby przeprowadzić wydarzenie online, trzeba by artyści wystąpili na scenie – to minimum, a żeby zapalić watrę w Zdyni, artyści powinni wystąpić w Zdyni:
Oczywiście, że tak, zaproszono zespoły z głównie Polski, także ze Słowacji, które przyjechały na łemkowską watrę, żeby tu wystąpić na scenie i dać koncert online, żeby wszyscy mogli zobaczyć, że właśnie ze sceny 38 łemkowskiej watry przekazują swoje piosenki i życzenia, żeby być w tym trudnym czasie w domu każdego Łemka, każdego Ukraińca i cieszyć go w tym trudnym czasie. Oczywiście były nasze dziecięce zespoły, między innymi Perstenyk czy Barwinok czy Huczaryky, Nadija, Nełem, wystąpił także zespół męski Związku Ukraińców Żurawli i wiele innych i wiele innych, Zoria i zespół ze Słowacji i myślę, że to była wielka radość, dla tych co przyjechali i chcieli być na polu watry. osób i za to wszystko odpowiadał też przewodniczący Związku Łemków Grzegorz Trochanowski, który opracował scenariusz, który później montował te wszystkie występy, żebyśmy mogli online zobaczyć 38 łemkowską watrę.
Każdy z organizatorów odpowiada za oddzielną część programu festiwalu, który oprócz części artystycznej mieściła warsztaty z kuchni regionalnej, spotkania literackie i przeglądy filmów, pielgrzymkę na świętą górę Jawor. Swoje zadanie miał i Arkadiusz Trochanowski:
Ja odpowiadam za taki konkurs dla dzieci, Łemkowszczyzna okiem dziecka i między innymi co roku na Watrze podajemy zwycięzców tego konkursu, a z tej przyczyny, że nie ma watry w formie tradycyjnej, trzeba było tych zwycięzców przedstawić i powiedzieć kto otrzymał najlepsze miejsca i nagrody, i na tym polegało moje zadanie, żeby być i być częścią tego programu online. Jednocześnie, czyli bardzo ważnym było, to że watra weszła na taki nowy poziom, że ona wyznaczyła nową drogę dla istnienia łemkowskiej kultury, że można było po raz pierwszy zorganizować taką watrę online i do tego trzeba było mieć ludzi, zdolnych profesjonalistów, którzy potrafią i wiedzą na czym polega pokazanie watry online.
38 Łemkowska Watra odbyła się. Wszystko udało się zrealizować. Ale Zdynia nie na darmo zasmuciła ostatniego dnia festiwalu. To Łemkowie tęsknili za swoją ziemią, rodzinną, łemkowską pieśnią. Żadna wirtualna watra nie zastąpi ciepłych objęć i rozmowy przy prawdziwej watrze – przyznaje Arkadiusz Trochanowski:
Zachwyceni jesteśmy tym, że Watra odbyła się online, ale jednak życzymy sobie, żebyśmy mogli zobaczyć siebie na wydarzeniu organizowanym tak jak w zeszłych latach. To bardzo dobre naprawdę zorganizowaliśmy się, przyjechaliśmy i zespoły wystąpiły na scenie. Były natchnieniem dla tych, którzy zostali w swoich domach. Ale jednocześnie to spotkanie na polu watry jest czymś bardzo ważnym i każdy na tym polu watry w tej maleńkiej wspólnocie mówił, że dobrze, że watra się odbywa, ale chcemy żeby co roku odbywała się jak w zeszłych latach, żebyśmy przyjechali, zaśpiewali, żebyśmy porozmawiali po łemkowsku, inspirowali się tą łemkowską ziemią i tym życiem Łemków, którzy wrócili i wracają na tę łemkowską ziemię i także usłyszeć tę piękną łemkowską biesiadę.
Niech płomień Łemkowskiej Watry nie gaśnie, a następne spotkanie odbędzie się koniecznie, prawdziwe, na rodzinnej ziemi w Zdyni przez wiele, wiele lat. Z wami była Hanna Wasilewska. Usłyszymy się jutro. (dw/ad)

22.07.2020 – godz 10.50 (opis do dźwięku)


Szkolenie praktycznego skautingu połączone z posprzątaniem zaniedbanych ukraińskich grobów we wsi Werchrata – taki plan mają miejscowi plastuni w Polsce na sierpień. 48 twórców z Ukrainy i Białorusi – stypendystów Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego odebrało dyplomy programu Gaude Polonia. Wczoraj prokuratura z Warszawy wniosła oskarżenie wobec byłego kierownika Ukrawtodoru Sławomira N. i inszym figurantom w sprawie przeciwko niemu. W centrum Łucka uzbrojony mężczyzna uprowadził autobus z 20 pasażerami i wziął ich jako zakładników. Na antenie ukraińskie wiadomości. Dziś jest środa 22 lipca. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
Plast Polska i Plast Lublin zapraszają starszych plastunów, plastunów serniorów i wszystkich dorosłych zainteresowanych Plastem do wspólnego wyjazdu na przygodę. Połączymy pożyteczne z przyjemnym – szkolenie z praktycznego skautingu ze sprzątaniem zaniedbanych ukraińskich grobów we wsi Werchrata. Zainteresowani powinni wypełnić ankietę – zgłoszenie na stronie Plast Polska i na fanpage organizatora na FB. Wydarzenie potrwa trzy dni i rozpocznie się 28 sierpnia.
(-)
48 twórców z Ukrainy i Białorusi – stypendystów Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego odebrało dyplomy programu Gaude Polonia. Jego celem jest promocja kultury polskiej oraz współpraca między środowiskami artystycznymi Polski i krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Przez 18 lat programu Gaude Polonia przyznano blisko 800 stypendiów – powiedział dyrektor generalny resortu kultury Jarosław Czuba.
(-)
Jedna ze stypendystek programu Palina Cimochina [czyt. Cimochina] z Białorusi podczas półrocznego pobytu w Polsce zajmowała się muzyką Czesława Niemena.
(-)
Stanisław Wołoszczenko z Ukrainy przebywał na stypendium w Bibliotece Książąt Czartoryskich w Krakowie.
(-)
Tegoroczny budżet stypendialny Gaude Polonia wyniósł ponad 2,2 miliony złotych. Łączna wartość świadczeń w ramach programu na sfinansowanie półrocznego pobytu w Polsce jednego stypendysty wynosi ponad 43 tysiące złotych. Wnioski do kolejnej odsłony programu, realizowanej w 2021 roku przyjmowane są do 15 października.
W ramach stypendium Narodowe Centrum Kultury zapewnia uczestnikom programu między innymi: środki na zakup materiałów do pracy twórczej oraz indywidualnego tutora.

(-)
Wczoraj prokuratura z Warszawy wniosła oskarżenie wobec byłego kierownika Ukrawtodoru Sławomira N. i inszym figurantom w sprawie przeciwko niemu podaje PAP. Nowaka oskarżono o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i czerpanie korzyści z korupcji. W śledztwie chodzi o żądanie i otrzymywanie korzyści majątkowych i osobistych w zamian za załatwianie prywatnym firmom kontraktów na budowę i remont dróg na Ukrainie, a także o pranie brudnych pieniędzy. „W rezultacie otrzymał milion 300 tysięcy złotych” poinformowała rzeczniczka prokuratury okręgowej w Warszawie Mirosława Chir. Zatrzymani razem ze Sławomirem N., Dariusz Z. i Jacek P. oskarżeni są o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, praniu pieniędzy i otrzymywaniu korzyści majątkowych. Śledztwo powiązane jest z czasem, w którym Sławomir Nowak kierował Ukrawtodorem. Był pełniącym obowiązki szefa agencji w październiku 2016 roku, rezygnację złożył pod koniec września 2019 roku.
(-)
W centrum Łucka uzbrojony mężczyzna uprowadził autobus z 20 pasażerami i wziął ich jako zakładników. W autobusie padły strzały. Według miejscowej policji, na razie nikomu nic się nie stało. Terrorysta żąda, aby najwyższe kierownictwo państwa opublikowało na swoich stronach w mediach społecznościowych wideo, gdzie ogłaszają się „terrorystami w prawie”. Kierownik policji obwodu wołyńskiego Jurij Kroszka poinformował na briefingu prasowym, że w obwodzie wprowadzono plan operacyjny „Zakładnik”.
W obwodzie wołyńskim wprowadzono plan operacyjny „Zakładnik”. Działamy cały czas. Sytuacja jest pod kontrolą. Centrum miasto jest otoczone przez policję. Próbujemy zapobiec tragedii.
Do Łucka ma przyjechać minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow. Prezydent Wołodymyr Zełenski napisał, że podejmowane są wszelkie wysiłki, aby rozwiązać tę sytuację bez ofiar. Zaznaczył, że osobiście kontroluje przebieg wydarzeń.
Terrorysta przedstawił się jako Maksym Płochoj. Jest autorem książki „Filozofia przestępstwa”. Policja powiedziała, że terrorysta leczył się psychiatrycznie.
(-)
Nasz blok informacyjny został wyczerpany, więc dziękuję za uwagę i żegnam się z wami do wieczora. Wszystkiego dobrego.

21.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Niezależnie od pandemii i deszczu Łemkowie zapalili 38 watrę w Zdyni. Sławomir N. były szef Państwowej Agencji Dróg Ukrawtodor i były polski minister transportu, został rano zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Rada UE zaktualizowała listę „bezpiecznych” krajów trzecich, mieszkańcom których wjazd do Unii Europejskiej jest dozwolony w związku ze sprzyjającą sytuacją epidemiczną na ich terenie. Nie ma na niej Ukrainy. O tym dokładniej opowiem w wydaniu informacji po ukraińsku. Dziś wtorek 21 lipca. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.

(-)

Łemkowie nigdy się nie poddają. Łemkowie nigdy się nie poddają. Zresztą i w tym roku niezależnie od pandemii zapalili watrę. 38 zapamiętana zostanie z nowego formatu – online. Kiedyś nie myśleliśmy nawet, że coś takiego jest możliwe. Ogromne trzydniowe wydarzenie przeprowadzić po prostu w internecie. Wyobraźcie sobie, że transmisje w internecie oglądało ponad 7 tysięcy osób na całym świecie. Przeprowadzenie takiego wydarzenia wymagało dokładnego przygotowania i bezpośrednich uczestników, którzy wystąpili na scenie – mówi jeden z organizatorów watry Arkadiusz Trochanowski:
Myślę, że była to wielka radość dla tych, którzy przyjechali, którzy chcieli być na tym polu watry. Wszystkich, którzy wystąpili na scenie mogło być około 300 osób i za to wszystko odpowiadał też przewodniczący Związku Łemków Grzegorz Trochanowski, który opracował scenariusz, który później montował te wszystkie występy, żebyśmy mogli online zobaczyć 38 łemkowską watrę.
Arkadiusz Trochanowski nie ukrywa, że zadowolony jest w wykonanej pracy, natomiast pierwsze watry zajmują w sercu szczególne miejsce:
A moje pierwsze wspomnienia, człowieka który świadomie podchodził do watry, to właśnie była 1 Łemkowska Watra w Zdyni, kiedy wyznaczono ją na stałe miejsce watry.
-Która to była?
-Ósma watra, pierwsza w Zdyni. Mam porównanie, bo prawie co roku brałem w niej udział. I kiedy nie mogłem, to sobie obiecywałem, że w kolejnym roku zrobię wszystko, żeby być tu na Watrze. Co roku przyjeżdżam i widzę zaangażowanie organizatorów, żeby to miejsce rozwijało się, było coś nowego, co będzie sprawiać nam wielką przyjemność; to naprawdę motywuje nas, cieszy, i mnie…i tym bardziej chce pomagać innym tak jak umiem, jak mogę, jak pozwala mi mój urząd, żeby to dawało przyjemność i innym i mnie, żebyśmy razem tworzyli taką łemkowską rodzinę, która wspiera siebie i wzajemnie służy sobie dla dobra tej kultury.
Więcej o Łemkowskiej Watrze w Zdyni usłyszycie dzisiaj wieczorem.

(-)

Ukraińska Narodowa Agencja do spraw Zapobiegania Korupcji poinformowała, że Sławomir N. przyjmował korzyści majątkowe przy zamówieniach na budowę dróg. Sławomir N. były szef Państwowej Agencji Dróg Ukrawtodor i były polski minister transportu, został rano zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Dyrektor Narodowej Agencji do spraw Zapobiegania Korupcji, Artem Sytnyk, powiedział na konferencji prasowej w Kijowie, prowadzi ona postępowanie w sprawie nadużyć i korupcji w Ukrawtodorze. Dodał, że dziś dokonano zarzymań na podstawie materiałów, zgromadzonych w trakcie postępowania:
Na dzień dzisiejszy do odpowiedzialności karnej zostały pociągnięte cztery osoby. Wśród zatrzymanych jest były szef Ukrawtodoru, który został zatrzymany na terytorium Polski. Teraz kończą się przesłuchania i spodziewamy się, że zdobędziemy dodatkowe dowody tego, co było dokumentowane w ciągu dłuższego czasu.

Artem Sytnyk dodał, że wobec zatrzymanych zostaną podjęte dalsze środki zapobiegawcze, w tym blokada kont bankowych. Dyrektor Narodowej Agencji do spraw Zapobiegania Korupcji podkreślił, że dochodzenie jest prowadzone w ścisłej współpracy z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym i innymi polskimi instytucjami. Podziękował też stronie polskiej za współdziałanie.

Rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Jan Żaryn mówi , że oprócz polityka zatrzymano w tej sprawie dwie osoby.

(-)

Wszyscy trzej zatrzymani trafili do warszawskiej prokuratury okręgowej. Tam zostaną im przedstawione zarzuty. Jak przekazano, zatrzymania to wynik współpracy polskiej i ukraińskiej prokuratury. W tym celu powołano zespół śledczy, który był wspomagany przez funkcjonariuszy CBA i służby zajmujące się zwalczaniem korupcji na terenie Ukrainy. Zespół powołano z uwagi na „transgraniczny charakter działalności zorganizowanej grupy przestępczej”.

(-)

Rada UE zaktualizowała listę „bezpiecznych” krajów trzecich, mieszkańcom których wjazd do Unii Europejskiej jest dozwolony w związku ze sprzyjającą sytuacją epidemiczną na ich terenie. Jak podaje Europejska Prawda, zaktualizowana lista znajduje się na stronie Rady UE. Zgodnie z decyzją z 16 lipca kraje członkowskie Unii Europejskiej powinny rozpocząć wycofywanie ograniczeń dotyczących wyjazdów poza granice zewnętrzne dla rezydentów 13 krajów trzecich, do których nie należy Ukrainy. Żadnego nowego kraju do listy „bezpiecznych” UE nie zdecydowała się dodać, a nawet wykluczyć takie, gdzie sytuacja epidemiologiczna pogorszyła się. W Brukseli poinformowano, że lista weryfikowana będzie co dwa tygodnie i zmieniana w zależności od sytuacji z koronawirusem w każdym kraju. Przypominam, że wjazd do UE pozostaje całkowicie zamknięty dla obywateli Ukrainy poza osobnymi kategoriami Ukraińców. Kupno biletu na rejs nie gwarantuje przekroczenia granicy.

(-)

Tą informacją kończymy nasze wydanie. Świeże informacje po ukraińsku usłyszycie tu jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Przyjemnego dnia i do usłyszenia wieczorem. (dw/ad)

20.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

„Spotkaliśmy się tu, żeby czcić Matkę Bożą, tę przewodniczkę do wieczności, która dała nam od siebie znak i ukazała się na tej świętej górze, że jest sercem Łemkowszczyzny” – powiedział podczas kazania na świętej górze jawor metropolita Jewhen Popowycz. Dzisiaj w programie Kamo Hriadeszy porozmawiamy o Łemkowskiej Watrze i pielgrzymce na górę Jawor, która nieodmiennie jest częścią festiwalu kultury łemkowskiej. Z wami Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.
(-)
38. Łemkowska Watra za nami. Razem z nią do historii przeszła i coroczna łemkowska pielgrzymka na górę Jawor. Dwóch biskupów Kościoła greckokatolickiego w Polsce, metropolita przemysko warszawski Jewhen Popowycz i władyka wrocławsko-gdański Wołodymyr Juszczak przewodniczyli tegorocznemu nabożeństwu i zakończeniu pielgrzymki na świętą górę Jawor. Miejscem modlitwy na górze od czasów przedwojennych jest kaplica opieki Przenajświętszej Bogarodzicy zbudowana w 1929 roku w miejscu objawienia się kobietom z Wysowej Matki Bożej. Z czasem poświęcona przez władykę Jozefata Kocyłowskiego. W tym roku, nie zważając na pandemię koronawirusa, pątnicy wzięli udział w nabożeństwie i przystąpili do komunii. Na świętą górę Jawor przyjechali z różnych miejsc Polski, ale nie tak licznie jak co roku. Natomiast tradycyjnej pieszej pielgrzymki ze Słowacji, na czele z ojcem Hryhorijem Pacanem nie było. Wydarzenie zakończyło się poświęceniem przez władyków, w obecności duchowieństwa i wiernych, wody i świętych rzeczy, które pielgrzymi przynieśli ze sobą. W odpuście na górze Jawor wzieli udział także ojcowie: Bohdan Sytczyk z Lidzbarka Warmińskiego, Petro Palyszcze – wikariusz sądowy archieparchii przemysko-warszawskiej i dziekan krakowsko0krynicki ojciec mitrat Iwan Pipka, ojciec mitrat Julian Hijniak, ojciec Arkadiusz Trochanowski – dziekan koszaliński z Wałcza i inni. Właśnie dla ojca Arkadiusza Trochanowskiego z Wałcza ziemie Łemkowskie są rodzinnymi. Poznajcie się:
-Nazywam się ojciec Arkadiusz Trochanowski jestem księdzem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Obecnie pracuję w Wałczu i Pile, to zachodnio-północna Polska. Moje korzenie powiązane są z Łemkowszczynzą, moich rodziców wysiedlono z Łemkowszczyzny zachodniej w 1947 roku na ziemie zachodnie Polski. Mamę w okolicy Szprotawy, a tatę w okolice Międzyrzecza Wielkopolskiego. Właśnie dzięki staraniom moich rodziców mamy te łemkowskie korzenie, tam gdzie odbywały się te łemkowskie wydarzenia jeździli z nami, pokazywali nam, nauczali nas i prawie co roku byliśmy na rodzinnej Łemkowszczyźnie. I kiedy każde z nas osobno, mój brat Grzegorz i siostra Justyna, dojrzeliśmy do tego, żeby włączyć się w działalność wspólnoty łemkowskiej, zaczęliśmy to robić z wielkim zaangażowaniem. Chcieliśmy stale dbać o kulturę ziemi łemkowskiej. W tym roku przewodniczącym Związku Łemków został mój brat Grzegorz Trochanowski i wydawało się, że kiedy zaczęła się pandemia, warta się nie odbędzie, że wszystkie wydarzenia zostaną odwołane. Jednak wśród młodzieży narodziła się myśl, żeby pole watry nie było puste, żeby na nim jak co roku odbyła się watra, ale online. Po raz pierwszy. I myślę, że to był wspaniały pomysł i zaangażowało się wiele osób i młodych i wszystkich, którym zależało, żeby watra była kontynuowana, żeby nie było przerwy, żebyśmy mieli poczucie, że istniejemy, a naprawdę to fenomen światowy, bo to święto łączy wszystkich, którzy nie są obojętni, Łemków, Ukraińców i którzy mają życzenie wracać na swoją rodzinną, łemkowską ziemię i właśnie tu nabierać tego ducha, żeby wracać, tam gdzie żyją w swoich krajach i mieć poczucie, że choć rozsiani po świecie to łączy nas nasza kultura i chcemy być razem ze sobą.
Łemków łączy nie tylko kultura. Modlitwa na górze Jawor co roku zbiera tysiące Łemków, który spotykają się, żeby poznawać Boga i go wychwalać – mówi ojciec Arkadiusz Trochanowski:
-Ten rok jest szczególny, ale do lat Łemkowie odbywają swoją pielgrzymkę na górę Jawor. Szczególne miejsce, gdzie łemkowskiej ziemi miała życzenie objawić się przenajświętsza Bogarodzica. Objawić się Łemkom i wzmocnić ich w wierze i nadziei, i w miłości do tego narodu i co roku idziemy na tę górę, żeby tam zanieść wszystkie swoje prośby do Boga, żeby nas wysłuchał, pobłogosławił, żeby podziękować mu za to, co w ciągu roku od niego otrzymaliśmy, a w tym roku szczególnie prosiliśmy o oddalenie pandemii, o zdrowie wszystkich chrześcijan, wszystkich ludzi, żebyśmy mogli wrócić na nowo do naszego normalnego życia i w tym celu my szczególnie modliliśmy się, ale każdy kto przyszedł, przyszedł ze swoim zamiarem modlitewnym, a że przyszedł taki tłum ludzi, to zamiarów było bardzo wiele i ta góra ożywał, naszymi modlitwami, naszym śpiewem i my także łączyliśmy się z innymi, którzy nie mogli przyjechać i wziąć udziału w pielgrzymce, ale byli też tacy, którzy ze Słowacji, 20 osób, na tę górę; inni samochodami, każdy jak mógł, kto miał takie życzenie, wziął udział w tej pielgrzymce; a liturgię sprawowali nasi władycy, arcybiskup Jewhen Popowycz, metropolita przemysko-warszawski, a także władyka wrocławsko-gdański Wołodymyr Juszczak, we współkonsekracji księży z Polski i Słowacji. Po raz pierwszy mogliśmy usłyszeć chór greckokatolicki z Krynicy, który śpiewał liturgię i to dla nas wielki honor, że mogliśmy usłyszeć właśnie naszych Łemków z Krynicy, którzy śpiewali tę liturgię i myślę, że dla nich też to wielkie wyróżnienie, ale myślę, że czymś szczególnym jest, że my przychodzimy, modlimy się i że na tej górze właśnie od Bogarodzicy uczymy się, żeby iść razem z nią do pana Boga i poznawać jego naukę.

Łemkowska watra, której nie może zgasić żaden deszcz, jak mówią, nie zabrakło go w tym roku, i łemkowska modlitwa, która daje siłę wielu Łemkom żyć i nie poddawać się od dziesiątków lat na cudzych ziemiach, toto bezcenne, co zachowuje Łemkowska Watra. Więc niech nie gaśnie ona w serca jej twórców i potomków przez wiele lat.
W programie Kamo Hriadeszy była z wami Hanna Wasilewska. Na falach Polskiego Radia Olsztyn usłyszymy się jutro. (dw/ad)

20.07.2020 – godz. 10.50
Łemkowska watra za nami. Wczoraj dzięki transmisji nabożeństwa greckokatolickiego z pielgrzymki Łemków na świętą górę Jawor razem modliło się tysiące Łemków i Ukraińców na całym świecie. W tym roku trzydniowy festiwal kultury łemkowskiej, 38. Łemkowska Watra w Zdyni odbyła się online. Kardynał Konrad Krajewski, jałmużnik papieski z Watykanu, wspólnie z metropolitą lwowskim arcybiskupem Mieczysławem Mokrzyckim dokonali poświęcenia kościoła pod wezwaniem świętego Jana Pawła II we Lwowie. Szczegóły za chwilę w ukraińskim programie informacyjnym. Dziś jest poniedziałek 20 lipca. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska.
(-)
Wczoraj dzięki transmisji nabożeństwa greckokatolickiego z pielgrzymki Łemków na świętą górę Jawor razem modliło się tysiące Łemków i Ukraińców na całym świecie. W tym roku trzydniowy festiwal kultury łemkowskiej, 38. Łemkowska Watra w Zdyni odbyła się online. W ciągu trzech dni Łemkowie z całego świata spotkali się na święcie rodzimej kultury wirtualnie W tym roku festiwal odbył się online, natomiast na polu watry gości nie brakowało, bo miejscowi mistrzowie i zespoły wystąpili na żywo i było ich ponad 300. Nie zabrakło także corocznej pielgrzymki na górę Jawor.
[modlitwa]
Dla Łemków to szczególne miejsce, bo w tym trudnym czasie bardziej trzeba jednać się w modlitwie, przekonany jest ksiądz greckokatolicki, ojciec Arkadiusz Trochanowski z Wałcza:
-Ten rok jest szczególny, ale do lat Łemkowie odbywają swoją pielgrzymkę na górę Jawor. Szczególne miejsce, gdzie łemkowskiej ziemi miała życzenie objawić się przenajświętsza Bogarodzica. Objawić się Łemkom i wzmocnić ich w wierze i nadziei, i w miłości do tego narodu i co roku idziemy na tę górę, żeby tam zanieść wszystkie swoje prośby do Boga, żeby nas wysłuchał, pobłogosławił, żeby podziękować mu za to, co w ciągu roku od niego otrzymaliśmy, a w tym roku szczególnie prosiliśmy o oddalenie pandemii, o zdrowie wszystkich chrześcijan, wszystkich ludzi, żebyśmy mogli wrócić na nowo do naszego normalnego życia i w tym celu my szczególnie modliliśmy się, ale każdy kto przyszedł, przyszedł ze swoim zamiarem modlitewnym, a że przyszedł taki tłum ludzi, to zamiarów było bardzo wiele i ta góra ożywał, naszymi modlitwami, naszym śpiewem i my także łączyliśmy się z innymi, którzy nie mogli przyjechać i wziąć udziału w pielgrzymce, ale byli też tacy, którzy ze Słowacji, 20 osób, na tę górę; inni samochodami, każdy jak mógł, kto miał takie życzenie, wziął udział w tej pielgrzymce; a liturgię sprawowali nasi władycy, arcybiskup Jewhen Popowycz, metropolita przemysko-warszawski, a także władyka wrocławsko-gdański Wołodymyr Juszczak, we współkonsekracji księży z Polski i Słowacji. Po raz pierwszy mogliśmy usłyszeć chór greckokatolicki z Krynicy, który śpiewał liturgię i to dla nas wielki honor, że mogliśmy usłyszeć właśnie naszych Łemków z Krynicy, którzy śpiewali tę liturgię i myślę, że dla nich też to wielkie wyróżnienie, ale myślę, że czymś szczególnym jest, że my przychodzimy, modlimy się i że na tej górze właśnie od Bogarodzicy uczymy się, żeby iść razem z nią do pana Boga i poznawać jego naukę.
Więcej o 38. Łemkowskiej Watrze usłyszycie w naszych kolejnych audycjach.
(-)
Kardynał Konrad Krajewski, jałmużnik papieski z Watykanu, wspólnie z metropolitą lwowskim arcybiskupem Mieczysławem Mokrzyckim dokonali poświęcenia kościoła pod wezwaniem świętego Jana Pawła II we Lwowie. Świątynia została wzniesiona nieopodal lwowskiego hipodromu, gdzie papież Jan Paweł II odprawił mszę świętą w czasie swojej pielgrzymki na Ukrainę w czerwcu 2001 roku. W uroczystej mszy świętej wziął udział również wicepremier Jacek Sasin, który odczytał list premiera Mateusza Morawieckiego.

(-)
Tym kończymy nasz program, ale nie żegnam się z wami. Zapraszam do radioodbiorników o 18:10. Więcej o tegorocznej Łemkowskiej Watrze w Zdyni opowie ojciec Arkadiusz Trochanowski. Z wami była Hanna Wasilewska. Usłyszymy się wieczorem. (dw/apod)

20.07.2020 – godz. 10.50
(opis do dźwięku)

W programie „Od Niedzieli do Niedzieli” wiat was Hanna Wasilewska.
(-)
Petrówka – święto Piotra i Pawła przypada na Ukrainie w środku lata. rozdziela rok na połowę, gdy przyroda powolnie idzie ku jesieni. To czas początku żniw i dojrzewania płodów. Z tym świętem powiązane są zwyczaje ludowe, o których opowie Sergiusz Petryczenko:
(-)
12 lipca według kalendarza juliańskiego obchodzony jest dzień świętych apostołów Piotra i Pawła. Nazwa ludowa – Piotra. W tym czasie w wielu regionach Ukrainy rozpoczynają się żniwa. Dlatego ludowe wierzenia pozwiązują świętego Piotra właśnie ze żniwami.
(-)
Na świętego Piotra kiedyś na Ukrainie bielono chaty, ozdabiano ściany ręcznikami. Dziewczęta szły do cerkwi w wiankach z polnych kwiatów. Po cerkwi ludzie posilali się mandrykami. To bułeczki z ciasta pszennego, jajek i sera. Według legendy święci Piotr i Paweł wędrując żywili się właśnie nimi.

(-)
Po Petrówce kukułka przestaje kukać. Lud mówi, że ona udławiła się mandrykami. Po nocy Kupały i Petrówce słońce zwraca się ku zimie, Bożego Narodzenia. Dni stają się krótsze, przychodzi czas zbierania urodzaju. Kiedy zboże dojrzeje, gospodyni bierze chleb, sól, gromnicę i idzie dożąć pole. Żnie pierwszy snop i niesie go do domu. Później jest młócony oddzielnie. Ziarno zostaje poświęcone w cerkwi,a wiosną wysiewane.
(-)
Kiedyś oprócz zażynek robiono i zakrętkę, żeby licho nie zepsuło chleba. Kobiety szły z pieśniami w pole i jedna z nich obwiązywała kłos węzłem. Później wszystkie wracały do domu.
(-)

Motanka- lalka mocy i spełniania życzeń. Ukraińskie motanki tradycyjnie wykonywane były przez matki i córki. Nazwę wzięły od techniki wykonania – motania nitkami i włóczkami, okręceniu materiałem korpusu. Lalki strzegły dom przed złymi duchami, służyły jako talizman. Nie posiadały twarzy, by nie wchłonąć duszy osoby, która ją wykonała. Czasem zamiast oczu i ust miały– który miał symbolizować pozytywną energię, słońce, bogactwo i piękno. Warsztaty wytwarzania lalki-motanki dość często są składową całego cyklu warsztatów czy zajęć dla młodzieży na Warmii i Mazurach. Są i takie dla dorosłych. Jednego razu i ja miałam okazję być obecna przy narodzinach takiej lalki w Elblągu, chociaż dla jej właścicielki to nie lalka, a coś więcej:
-Nie możesz rozstać się ze swoją nową przyjaciółką. Bardzo mi się podoba.
-Po co one potrzebne w domu?
-Symbolizowały bogactwo, stawiało się ją na kominie i pilnowała jakby w domu.

[wypowiedź w języku polskim]
Szczeciński oddział ZUwP stworzył kilka filmów o ukraińskiej kulturze ludowej. Ostatni jest właśnie o tworzeniu lalki-motanki.
Od dawien dawna ludzie budowali budowle kultowe. Tworzyli także rzeźby; miuały być wyobrażeniem bóstw. Zaklęta siła, energia, takich rzeźb jest wiele na całym świecie i zwykle były dużych rozmiarów. Nawet większe niż człowiek. Miały kilka metrów. Ale były i maleńkie rzeźby – lalki, w których także miał być zachowany jakiś czar, jakaś tajemnica. Miało być zaklęte jakieś życie, siła, albo związek z przodkami, przeszłością, albo bóstwem. To był też amulet, na szczęście dla człowieka, na dobry los, jako dobry podarunek, poręczenie przyszłego szczęścia. Nie zawsze były to zabawki dla dzieci. Badacze, etnografowie zauważyli, że takie małe figurki, które teraz znajdują archeologowie na całym świecie, miały kultowe i religijne znaczenie. Były przedmiotami magicznymi. Na terytorium współczesnej Ukrainy znajdujemy bardzo wiele takich lalek, zabawek, które miały prawdopodobnie bardzo poważne, religijne znaczenie.
Poza opowieści o ukraińskości i symbolach każdej takiej lalki są i zajęcia prawdziwej ukraińskiej rzemieślniczki Ałły Łazutkinej:
Dzień dobry, dzisiaj przygotujemy taką oto laleczkę. Przedstawiona będzie w różnokolorowym ubraniu, stroju, tak. Ta laleczka jest niewielka, mieści się w dłoni i zawsze jest z wami jako amulet, bo w niej zmieścicie dzisiaj to co jest dobre, o czym marzycie, o co prosicie najbardziej. I dziś będziecie ją tworzyć i o tym myśleć, i dlatego jej rączki jak widzicie są podniesione do góry. Czemu? Bo prosimy o to czego chcemy, to nasze i tego nikt nie wie. Dlatego ta lalka jest maleńka, bo jest tylko dla nas. Może być naszą koleżanką, porozmawiamy z nią, popytamy co tam u niej.
Chętni do nauki motania lalek mogą znaleźć film w internecie. Natomiast uwaga i cierpliwość będzie nam potrzebna właśnie teraz:
[lekcja języka ukraińskiego]
(-)
Nastawić się na romantyczne ciepłe letnie wieczory pomoże nam muzyka starannie wybrana przez Romana Bodnara.
(-)
Tym kończymy nasz program. Przygotowali go: Sergiusz Petryczneko, Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy do radioodbiorników za tydzień. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

19.07.2020 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

Trwa festiwal kultury łemkowskiej w Zdyni. Po raz pierwszy w swojej historii odbędzie się on online pod hasłem „Mamy linkę do Zdyni”. Wczoraj minęła szósta rocznica zestrzelenia malezyjskiego Boeinga 777  w Donbasie. Wczoraj w Kijowie odbył się mityng wsparcia języka ukraińskiego. Jego uczestnicy zorganizowali pod radiem performance „nie dolewajcie oliwy do ognia”. Posiadająca większość w ukraińskim parlamencie partia Sługa Narodu przedstawiła swoją kandydaturę na mera Kijowa. Dziś jest sobota 18 lipca. Ostatnie ukraińskie wiadomości w tym tygodniu usłyszycie już za chwilę. Z wami jest Hanna Wasilewska.

(-)

Zdynia w eterze. Dzisiaj o 12:00 rozpocznie się drugi dzień wydarzenia. Tegoroczny festiwal po raz pierwszy w swojej historii odbędzie się on online pod hasłem „Mamy linkę do Zdyni”. W łemkowskiej wsi Zdyna na południu Polski, niedaleko polsko-słowackiej granicy, dzisiaj rozpocznie się 38. Łemkowska Watra. Jeden z najstarszych i największych festiwali kultury łemkowskiej na świecie. W tym roku po raz pierwszy odbędzie się online. Ze względu na pandemię koronawirusa, pole festiwalowe w Zdyni będzie zamknięte dla widzów. Oglądać festiwal można na YouTube i Facebooku. Bez względu na ograniczenia, organizatorzy Łemkowskiej Watry w Zdyni nie zresygnowali z tradycyjnych już punktów programu, szczególnie z koncertów i spotkań literackich. Na żywo ze Zdyni wystąpią zespoły z Polski, a także ukraińskie i łemkowskie, a zespoły z Ukrainy, Słowacji czy Serbii, które co roku biorą udział w Watrze, nagrały swoje występy i przesłały organizatorom. Wszystko będzie transmitowane. Dzisiaj zostanie zapalona tradycyjna watra, ogień który symbolizuje pamięć o losie wysiedlonych oraz początek festiwalu, który oprócz elementu artystycznego, był także miejscem spotkań rodzin z tej samej wsi i sąsiadów z całego świata. W tym roku organizatorzy wzywają do oglądania festiwalu online i przesłać rodzinne zdjęcia ze wspólnego oglądania festiwalu. 38. łemkowska watra w Zdyni trwać będzie do jutrzejszego wieczoru. Dokładny program można przeczytać na stronie watrazdynia.pl

(-)

Ukraiński prezydent domaga się wymierzenia sprawiedliwości dla sprawców w toczącym się procesie w sprawie zestrzelenia malezyjskiego Boeinga 777. Wczoraj minęła szósta rocznica zestrzelenia pasażerskiego samolotu w Donbasie. Ukraina i międzynarodowe komisje dostarczyły wielu dowodów świadczących o tym, że maszyna została zestrzelona z rosyjskiej broni przez wspierane przez Rosję oddziały. Mimo to Moskwa nie przyznaje się do winy.

(-)

Wczoraj w Kijowie odbył się mityng dotyczący wsparcia języka ukraińskiego. Jego uczestnicy zorganizowali pod radiem performance „nie dolewajcie oliwy do ognia”. Jak przekazuje korespondent UNIAN, ustawiono drewniane tyczki długości 1,5 metra na kształt namiotu, położono kilka rac dymnych i zapalono je. Na szczycie zainstalowano plakat „Nie dolewajcie oliwy do ognia”. Ogień symbolizuje rozpalenie wrogości na Ukrainie z powodu projektu ustawy „O wniesieniu zmian do niektórych aktów zawodoznawczych Ukrainy co do nauki językiem państwowym w placówka oświatowych” (Nr 2362). W związku z masowymi akcjami w centrum Kijowa policja i gwardia narodowa stanęły w pogotowiu. Protestujący trzymali plakaty z napisami „Przeszkadza język – het do Rostowa”; „Ukraiński – język naszych rodziców”. Około 10:00 przy Radzie Najwyższej doszło do przepychanek policjantów z uczestnikami spotkania. Protesty są reakcją na zamiar Rady Najwyższej w sprawie projektu ustawy 2362, który proponuje zrezygnować z przejścia na język ukraiński już od 1 września 2020 roku uczniów klas 5-11, którzy dotąd uczyli się w języku rosyjskim, odkładając przejście do 2023 roku. Ten projekt pozwala i po 2023 roku wyrzucić 40-60% przedmiotów po rosyjsku w klasach 5-11 z nauczaniem języka mniejszości. Twierdzenie, że ten projekt ustawy skierowany jest w obronie naruszonych praw konstytucyjnych rosyjskiej czy innych mniejszości narodowych nie odpowiada rzeczywistości – przekonuje rzecznik językowy Taras Kremiń i ostrzega władzę przed ignorowanie reakcji społeczeństwa, bo to może doprowadzić do nieprzewidzianych skutków.

(-)

Posiadająca większość w ukraińskim parlamencie partia Sługa Narodu przedstawiła swoją kandydaturę na mera Kijowa. Ugrupowanie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego chce, aby w ukraińskiej stolicy rządziła kobieta – Iryna Wereszczuk. Zdobycie tego stanowiska może okazać się jednak trudne, bowiem obecnie rządzący Kijowem Witalij Kliczko ma spore poparcie.

O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]

(-)

Tym żegnam się z nami. Nowy maraton informacyjny rozpoczniemy w poniedziałek, więc zapraszam do radioodbiorników codziennie o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Życzę wam dobrego humoru i przyjemnego weekendu. Do usłyszenia. (dw/łw)

 

18.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W ramach projektu „Dni ukraińskiej kultury” w Szczecinie, Ukraińcy nagrali kilka filmów o kulturze ludowej i tradycji. Tak powstał film o lalkach motankach, w którym mieści się nie tylko opowieść o tym co one oznaczają, ale cały warsztat z prawdziwą ukraińską rzemieślniczką Ałłą Lazutkiną. Myślę, że podczas wakacji warto nauczyć się i zrobić taki amulet, więc dzisiaj rozpoczniemy. W programie „Od A do Z” wita was Hanna Wasilewska. Zaczynamy.

(-)

Motanka- lalka mocy i spełniania życzeń. Ukraińskie motanki tradycyjnie wykonywane były przez matki i córki. Nazwę wzięły od techniki wykonania – motania nitkami i włóczkami, okręceniu materiałem korpusu. Lalki strzegły dom przed złymi duchami, służyły jako talizman. Nie posiadały twarzy, by nie wchłonąć duszy osoby, która ją wykonała. Czasem zamiast oczu i ust miały– który miał symbolizować pozytywną energię, słońce, bogactwo i piękno. Warsztaty wytwarzania lalki-motanki dość często są składową całego cyklu warsztatów czy zajęć dla młodzieży na Warmii i Mazurach. Są i takie dla dorosłych. Jednego razu i ja miałam okazję być obecna przy narodzinach takiej lalki w Elblągu, chociaż dla jej właścicielki to nie lalka, a coś więcej:
-Nie możesz rozstać się ze swoją nową przyjaciółką. Bardzo mi się podoba.
-Po co one potrzebne w domu?
-Symbolizowały bogactwo, stawiało się ją na kominie i pilnowała jakby w domu.

[wypowiedź w języku polskim]

Szczeciński oddział ZUwP stworzył kilka filmów o ukraińskiej kulturze ludowej. Ostatni jest właśnie o tworzeniu lalki-motanki.
Od dawien dawna ludzie budowali budowle kultowe. Tworzyli także rzeźby; miuały być wyobrażeniem bóstw. Zaklęta siła, energia, takich rzeźb jest wiele na całym świecie i zwykle były dużych rozmiarów. Nawet większe niż człowiek. Miały kilka metrów. Ale były i maleńkie rzeźby – lalki, w których także miał być zachowany jakiś czar, jakaś tajemnica. Miało być zaklęte jakieś życie, siła, albo związek z przodkami, przeszłością, albo bóstwem. To był też amulet, na szczęście dla człowieka, na dobry los, jako dobry podarunek, poręczenie przyszłego szczęścia. Nie zawsze były to zabawki dla dzieci. Badacze, etnografowie zauważyli, że takie małe figurki, które teraz znajdują archeologowie na całym świecie, miały kultowe i religijne znaczenie. Były przedmiotami magicznymi. Na terytorium współczesnej Ukrainy znajdujemy bardzo wiele takich lalek, zabawek, które miały prawdopodobnie bardzo poważne, religijne znaczenie.
Poza opowieści o ukraińskości i symbolach każdej takiej lalki są i zajęcia prawdziwej ukraińskiej rzemieślniczki Ałły Łazutkinej:
Dzień dobry, dzisiaj przygotujemy taką oto laleczkę. Przedstawiona będzie w różnokolorowym ubraniu, stroju, tak. Ta laleczka jest niewielka, mieści się w dłoni i zawsze jest z wami jako amulet, bo w niej zmieścicie dzisiaj to co jest dobre, o czym marzycie, o co prosicie najbardziej. I dziś będziecie ją tworzyć i o tym myśleć, i dlatego jej rączki jak widzicie są podniesione do góry. Czemu? Bo prosimy o to czego chcemy, to nasze i tego nikt nie wie. Dlatego ta lalka jest maleńka, bo jest tylko dla nas. Może być naszą koleżanką, porozmawiamy z nią, popytamy co tam u niej.
Chętni do nauki motania lalek mogą znaleźć film w internecie. Natomiast uwaga i cierpliwość będzie nam potrzebna właśnie teraz:

[lekcja języka ukraińskiego]

To wszystko na dziś. W programie „Od A do Z” usłyszymy się równo za tydzień, a póki co żegnam się z wami i życzę słonecznego weekendu. (dw/ad)

17.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Zdynia w eterze. Dzisiaj rozpocznie się Watra Łemkowska w Zdyni. W tym roku wirtualna. Oddział ZUwP w Szczecinie wzywa do pomocy rannym na Donbasie w związku z zaostrzeniem sytuacji na froncie. Narodowy Bank Ukrainy ma nowego prezesa. Został nim Kyryło Szewczenko – dotychczas szef należącego w większości do państwa „Ukrhazbanku”. Niemal połowa Ukraińców negatywnie ocenia prowadzoną w ich kraju dekomunizację. O tym opowiem dokładniej dzisiaj. W kalendarzu piątek 17 lipca. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Zdynia w eterze. Dzisiaj rozpocznie się Watra Łemkowska w Zdyni. Tegoroczne trzydniowe wydarzenie odbędzie się online. Do wspólnego śpiewania zapraszają, między innymi, trio wokalne Dywocwit oraz zespoły Dołyna i Zymowa Woda. Wystapią także artyści z Polski, Słowacji i Łemkowie z Ameryki. Później unikalnymi wykonaniami pieśni łemkowskich ucieszy Julia Doszna. Będą także spotkania literackie i przegląd filmów. Uroczyste rozpalenie 38. łemkowskiej watry rozpocznie święto w sobotę o 12:00.
W programie drugiego dnia festiwalu nie zabraknie warsztatów rzemieślniczych i regionalnej kuchni, ciepłych słów od Łemków z całego świata, dziecięcych konkursów i tradycyjnych występów zespołów lemkowskich oraz tematyczno-literackich spotkań. Na koniec sobotniego święta wystąpi zespół ETNO XL z Ukrainy. W niedzielę od siódmej uczestnicy wydarzenia wezmą udział w modlitwie online – transmisja liturgii prawosławnej na cześć świętych apostołów Piotra i Pawła na świętej górze Jawor. Zakończy festiwal uroczyste zgaszenie ognia. Przypominam, początek dzisiaj o 18:00. Przyłączajcie się online.
W związku z zaostrzeniem sytuacji na wschodzie, nieprzewidywalnością działań agresora, pomoc jest niezbędna, więc po raz kolejnych wzywamy wszystkich nieobojętnych do przyłączenia się – czytamy na stronie szczecińskiego oddziału ZUwP. Co dnia na Ukrainie giną ludzie od ostrzału moździerzowego, wybuchów i z powodu min. 13 lipca na pierwszej linii fronto w pobliżu Zajcewego, mimo ustaleń o wstrzymaniu ognia, wspierani przez Rosję bojówkarze ostrzelali grupę żołnierzy. Starali się oni ewakuować z pola walki ciało ukraińskiego żołnierza. Wskutek ostrzału zginął medyk, a dwóch innych żołnierzy zostało rannych. „Przygotowujemy kolejne paczki dla naszych medyków i was prosimy o wsparcie i pomoc” – pisze przewodniczący oddziału ZUwP w Szczecinie Iwan Syrnyk. Razem z parafią Opieki Przenajświętszej Bogarodzicy w Szczecinie dziękuje tym, którzy już pomogli. Dane rachunku bankowego dla chętnych do pomocy rannym na Donbasie, podano w stronie oddziału ZUwP w Szczecinie
(-)
Narodowy Bank Ukrainy ma nowego prezesa. Został nim Kyryło Szewczenko – dotychczas szef należącego w większości do państwa „Ukrhazbanku”. Poprzednik Szewczenki na stanowisku prezesa Narodowego Banku Ukrainy, Jakiw Smolij, zrezygnował ze stanowiska z powodu nacisków politycznych. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]

Niemal połowa Ukraińców negatywnie ocenia prowadzoną w ich kraju dekomunizację. Proces zmiany nazw i usuwania komunistycznych symboli z przestrzeni publicznej rozpoczął się 5 lat temu. Doprowadził m.in. do zmiany nazw kilkudziesięciu tysięcy miejscowości i ulic.

(-)
Nasz program dobiega końca. Świeże wiadomości po ukraińsku usłyszycie jutro o 10:50. Z wami była Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

17.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Nauczyć dziecko nie chować swojego talentu to jeden z najważniejszych celów nauczyciela. Z czasem twórcze dusze realizują swój potencjał i w sztuce kinowej. Okazuje się, że w sferze kina pracują nie tylko aktorzy, reżyserzy, operatorzy i artyści. Są jeszcze dystrybutorzy kinowi. Na czym polega jego praca, opowiedziała mi na swoim przykładzie Ania Andruszenko – członek międzynarodowej organizacji Cinema Hall i współpracownik kompanii Kinofilar Distribution. Jesienią Anna po raz kolejny była kuratorem ukraińsko-polskiej grupy podczas WAMA Film Festiwal, co także jest jej pracą. Wnioski co do stosunków ukraińsko-polskich także zrobiła. Wszystko to usłyszycie dzisiaj. Jak zawsze we czwartek. Na początku poważnie, a potem z żartem. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dobry wieczór!
(-)
Nasze tegoroczne lato nie jest podobne absolutnie do żadnego poprzedniego, więc zamiast podróży, spotkań i znajomości, korzystamy z internetu w nadziei znalezienia czegoś, co wypełni wewnętrzną pustkę. Natomiast często trafiają się dni nostalgicznych wspomnień, przeglądania starych zdjęć albo czytania listów. Nie jestem wyjątkiem, więc z przyjemnością wspominam rok 2019, który podarował mi wiele znajomości i spotkań z dawnymi kolegami z Ukrainy. Kolejny raz, jesienią na WAMA Film Festiwal zawitała Ania Andruszenko z Dnipra. Przyjechała do Olsztyna razem z grupą ukraińskiej młodzieży. Ania pracuje jako dystrybutor kinowy. Na czym polega taka praca opowiedziała członek międzynarodowej organizacji Cinema Hall i współpracownik kompanii Kinofilar Distribution Ania Andruszenko:
Wszystko zaczęło się od projektu o rosyjskim hokeiście Alieksieju Czerepanowa z estońskim reżyserem […] Pierwszy etap pracy to było napisanie scenariusza, zbieraliśmy zespół z Ukrainy i Rosji. To było przed wojną, w 2008 roku. Kiedy zostałam członkinią CinemaHall to zajmowaliśmy się castingami dla ukraińskiego reżysera Lubomyra Łewyckiego do filmu „Tini nezabutych predkiw”. Ten film jest już stworzony i mam nadzieję, że wielu ludzi, także w Polsce go widziało. Jest bardzo dobry. Jeśli go nie widziałaś, to koniecznie zobacz. Lubomir Łewicki to taka nowa dusza ukraińskiego kina. On nagrywa komercyjne rzeczy, ale na Ukrainie dotąd nie było takiego produktu dobrej jakości, który można pokazać nie tylko na Ukrainie, ale także za granicą.

Okazało się, że przygotowanie do zdjęć wymaga nie mniej sił niż one samo. Co robią ci, którzy nazywają się dystrybutorami filmów mówi współpracownik kompanii KinoLife Distribution Ania Andruszenko:

Odpowiadaliśmy za dany proces skompletować zespół, przeprowadzić casting, znaleźć miejsca

-No właśnie, a co tobie podoba się w kinie. Który proces?

Proces tworzenia i ten moment, kiedy film podoba się widzom. Podoba mi się na pewni początek. Słyszysz pomysł, starasz się sobie go wyobrazić, myślisz, kto jest ci potrzebny. To pierwszy etap produkcji, castingi. Widzisz wszystkich ludzi i myślisz, który się nada, a który nie, ale wybiera ich reżyser i jego pomocnicy. To ciekawe na początku, a potem kiedy widzisz produkt końcowy, to w ogóle jest coś innego, inny świat i tak masz z tego satysfakcję. Nie umiem określić, bo kino to taka sztuka, że podoba się każdy moment w tym procesie.

-Zwyczajnie to kochasz?

Tak, prawdopodobnie kocham.

Podczas pracy nad projektem w Olsztynie Ania Andruszenko była kuratorką ukraińsko-polskiej grupy. Mówi, że chłopcy i dziewczęta tak się zaprzyjaźnili, że byli jak jedna wielka rodzina, bo Polacy i Ukraińcy są bardzo podobni.

Nie zauważyłam różnic, bo oni są bardzo podobni. Nawet jak rozmawiamy po polsku i ukraińsku to rozumieją się nawzajem. Nie musieliśmy nawet używać angielskiego, to jakoś zbliża. Polski student zadał pytanie w sprawie granicy polsko-ukraińskiej – może mamy przesunąć granicę do Lwowa? A to dla Ukraińców mocne pytanie po Krymie i to doprowadziło do ostrej polemiki, ale mamy swoją grupę na FB i ten student wrzucił zdjęcie z podanymi dłońmi w kolorze flag Ukrainy i Polski. Rozczuliłam się. To dobrze mieć możliwość dostrzec to i wyjaśnić.

I tak współpraca i nawet zwykła, nieformalna rozmowa może rozbić wieloletni mur nieporozumień. Może starsi powinni brać przykład z młodzieży, a przeszłość zostawić historykom. Bo sprzenie w przyszłość i strach o życie, które się toczy, zawsze łączy. Tak było na wspólnym ukrainsko-polskim projekcie:

Na początku było trochę ciężko, bo Polacy w mojej grupie to 14-15 latki, a Ukraińcy byli starsi. Ale teraz są jak jedna rodzina. Cieszę się kiedy widzę te bystre oczy, które mówią, że trzeba takie programy prowadzić również na Ukrainie i zapraszać ich [dzieci] na Ukrainę, bo wiele z nich nie było tam ani razu. Chcemy, żeby odwiedzili Ukrainę i poczuli jej inną historię, usłyszeli innych Ukraińców, bo wiemy, że jest wiele stereotypów dotyczących Ukraińców w Polsce, ale nie wszyscy są tacy i jesteśmy bardzo podobni.
Mam nadzieję, że do jesieni sytuacja wróci do normy i my znów spotkamy się, by razem oglądać filmy. Ale zamiast kina można poobserwować sąsiadów, taka komedia:
[humoreska]
(-)
I to wszystko. Przyszedł czas pożegnania. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za towarzystwo i zapraszamy do radioodbiorników jutro. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

16.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Polska pomaga powodzianom na Ukrainie. Na Ukrainie w ciągu ostatniej doby zdiagnozowano ponad 800 nowych zakażeń koronawirusem. Prym wiedzie obwód lwowski. „Dotąd wstydzę się wyrzucać żywność” – w Warszawie prezentowana jest wystawa poświęcona Wielkiemu Głodowi. Szczegóły już za chwilę w ukraińskim programie informacyjnym. Dziś czwartek 16 lipca. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dzień dobry.

(-)

Chemię gospodarczą, środki dezynfekcyjne i pompy do usuwania skutków powodzi, kupione z budżetu Kielc i województwa świętokrzyskiego otrzymały ofiary powodzi na Ukrainie. Podczas tegorocznych burz i intensywnych opadów deszczu na Ukrainie zatopieniu uległo ponad 70 miejscowości, a żywioł zrujnował mosty i wiele kilometrów dróg. Generalny konsul Ukrainy w Krakowie Wiaczesław Wojnarowski poinformował we wtorek podczas konferencji prasowej w Kielcach, że najbardziej ucierpiała zachodnia część kraju – obwody iwano-frankowski, lwowski, tarnopolski i czerniwecki. „Podczas powodzi na terenie tych czterech obwodów zniszczeniu uległo około 150 kilometrów dróg, 80 mostów i inne obiekty infrastruktury. Zatopionych zostało około 70 miejscowości, a liczba gospodarstw które ucierpiały wyniosła ponad 22 tysiące” – powiedział Wojnarowski. Władze Kielc i województwa świętokrzyskiego zorganizowały pomoc dla Ukrainy. Wysłano tam dwie pompy do usuwania skutków powodzi, chemię gospodarczą, środki do dezynfekcji rąk, wodę pitną i rękawice ochronne. „Tragedia, która dotknęła naród ukraiński jest nam bliska. My sami przeżywaliśmy to wielokrotnie w naszej historii i ceniliśmy jakąkolwiek pomoc, którą otrzymaliśmy” – podkreślił wojewoda świętokrzyski Zbigniew Koniusz. Dodał, że przekazane rzeczy pomogą Ukrainie tylko w jednym aspekcie, a walka ze skutkami powodzi to tylko jeden z problemów, z którym walczy naród ukraiński. „Nie zapominajmy o tym, że Ukrainy wciąż jest w konflikcie z Rosją, co powoduje wiele strat dla ludzi. Oto czemu ta pomoc, nawet taka symboliczna i niewielka jest bardzo ważna i niezbędna. Spodziewamy się, że ta ofiara w tym cięzkim czasie choć trochę pomoże obywatelom Ukrainy” powiedział prezydent Kielc Konrad Wenta. Konsul generalny Ukrainy w Krakowie, dziękując za pomoc, podkreślił, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

(-)

Czas wakacji dla wielu Ukraińców na Warmii i Mazurach jest okazją do pojechania w rodzinne strony, które znajdują się na południu Polski. Natomiast dla wielu takim miejscem jest Lwów. W kalendarzu już połowa lipca, a sytuacja związana z zakażeniem koronawirusem nie poprawia się. Tam w ciągu ostatniej doby zdiagnozowano ponad 800 nowych zakażeń koronawirusem. Najwięcej nowych przypadków choroby wykryto w ukraińskiej stolicy oraz sąsiadującym z Polską obwodzie lwowskim. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

(-)

Galeria Domu Ukraińskiego w Warszawie zaprasza 24 lipca o 19:00 na otwarcie wystawy „Dotąd wstyd mi wyrzucać żywność. Babcia opowiadała mi o Wielkim Głodzie” Andrija i Liji Dostliewych. Wystawa pokazywana będzie do 24 sierpnia w Domu Ukraińskim w Warszawie. Projekt jest wynikiem badań wizualnych z wykorzystaniem praktyk postfotograficznych, poświęconych współczesnym przejawom traum XX wieku, a także reprezentatywnym możliwościom fotografii jako medium w przedstawieniu traumatycznych wydarzeń. Jak opowiedziała Radiu Swoboda Lija Dostliewa, jej babcia i babcia jej męża przeżyły głód lat 1932-1933 w różnych regionach – na ziemi połtwaskiej i ługańskiej. Obie nie bały się opowiadać o tych wydarzeniach swoim dzieciom i wnukom. „My oboje w dzieciństwie słuchaliśmy tych historii. Babcia męża opowiadała dramatyczniejsze rzeczy – jak cała wieś zmarła z głodu. Ja słuchałam babci Wiery, która żyła 93 lata, o przepisach na oładki z komosy, jak znaleźć inną żywność itd. To była część naszego doświadczenia. Jako artystka pracuję z tematyką psychologicznej traumy. To mój „punkt wyjścia” bo to historia mojej rodziny. Na obrazach odbitki żywności, które wyrzucaliśmy. Dokumentowaliśmy to przez 2 miesiące. To ślady traumy, której obecnie nie widać. Chcieliśmy uczynić to widocznym. Dotąd jest mi niezręcznie wyrzucać żywność, chociaż mogę pozwolić sobie nie dojadać wszystkiego co jest na talerzu. To nazywa się postpamięcią” – powiedziała Radiu Swoboda Lija Dostlijewa.

(-)

Ta informacja kończy nasze wydanie. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Usłyszymy się wieczorem. Miłego dnia. (dw/ad)

16.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Petrówka – święto Piotra i Pawła przypada na Ukrainie w środku lata. rozdziela rok na połowę, gdy przyroda powolnie idzie ku jesieni. To czas początku żniw i dojrzewania płodów. Z tym świętem powiązane są zwyczaje ludowe, o których opowie Sergiusz Petryczenko:

(-)

12 lipca według kalendarza juliańskiego obchodzony jest dzień świętych apostołów Piotra i Pawła. Nazwa ludowa – Piotra. W tym czasie w wielu regionach Ukrainy rozpoczynają się żniwa. Dlatego ludowe wierzenia pozwiązują świętego Piotra właśnie ze żniwami.

(-)

Na świętego Piotra kiedyś na Ukrainie bielono chaty, ozdabiano ściany ręcznikami. Dziewczęta szły do cerkwi w wiankach z polnych kwiatów. Po cerkwi ludzie posilali się mandrykami. To bułeczki z ciasta pszennego, jajek i sera. Według legendy święci Piotr i Paweł wędrując żywili się właśnie nimi.

(-)

Po Petrówce kukułka przestaje kukać. Lud mówi, że ona udławiła się mandrykami. Po nocy Kupały i Petrówce słońce zwraca się ku zimie, Bożego Narodzenia. Dni stają się krótsze, przychodzi czas zbierania urodzaju. Kiedy zboże dojrzeje, gospodyni bierze chleb, sól, gromnicę i idzie dożąć pole. Żnie pierwszy snop i niesie go do domu. Później jest młócony oddzielnie. Ziarno zostaje poświęcone w cerkwi,a wiosną wysiewane.

(-)

Kiedyś oprócz zażynek robiono i zakrętkę, żeby licho nie zepsuło chleba. Kobiety szły z pieśniami w pole i jedna z nich obwiązywała kłos węzłem. Później wszystkie wracały do domu.

(-)

Zdynia w eterze. W ten piątek rozpocznie się w Zdyni trzydniowe święto kultury łemkowskiej. Tradycyjnie z tej okazji do Polski przyjeżdżają Łemkowie z całego świata – Ukrainy, Słowacko, Serbii, Chorwacji, USA i Kanady. Łemkowska Watra zawsze była okazją do odwiedzenia rodzinnych miejsc i spotkań z dawnymi kolegami. Tegoroczny program festiwalu będzie tradycyjny, z ludowymi korowodami, tańcem i muzyką, młodzieżowymi zespołami, ale forma będzie inna – online:

(-)

Etnograficzny festiwal, który skupia przede wszystkim środowisko łemkowskie z całego świata nie mógłby się odbyć. Więc dobrym i już sprawdzonym rozwiązaniem w czasie koronawirusa okazał się internet. W tym roku trzydniowe święto tradycyjnie połączy Łemków z Polski, Ukrainy, Słowacji, Serbii, Chorwacji, USA i Kanady. Przede wszystkim ojczysta pieśń zabrzmi w łemkowskich duchach i podaruje iskrę nadziei na lepszą przyszłość, nawet online:

(-)

Modlitwy na górze Jawor, dyskusje, koncerty i konkursy, a jeszcze duchowe spotkania ze starymi przyjaciółmi i zabawa, zabawa, zabawa w tym roku przy wirtualnej watrze:
[fragmenty wydarzenia]
Niech Łemkowska watra nigdy nie zgaśnie i płonie jak pamięć o ludziach, którzy przeszedłszy przez ciężkie czasy nie stracili swojej historii i kultury. Przyłączajcie się do 38. festiwalu w ten piątek o 18:00. Z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i do usłyszenia. (dw/ad)

15.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W minioną niedzielę chrześcijanie wschodni świętowali Piotra i Pawła. Zdynia w eterze. Tradycyjna Łemkowska watra w Zdyni w tym roku odbędzie się online. Ostatniej doby w Donbasie, w wyniku ataków prorosyjskich separatystów zginęło 3 ukraińskich wojskowych. Ukraina nie zgadza się z irańską interpretacją przyczyn styczniowej katastrofy pasażerskiego samolotu ukraińskich linii lotniczych MAU. Szczegóły już za chwilę w programie informacyjnym po ukraińsku. Dziś jest środa 15 lipca. Z wami jest Hanna Wasilewska.
(-)
W minioną niedzielę chrześcijanie wschodni świętowali Piotra i Pawła. „Petrówka” rozdziela rok na połowę, gdy przyroda powolnie idzie ku jesieni. To czas początku żniw i dojrzewania płodów. Z tym świętem powiązane są zwyczaje ludowe, o których opowie Sergiusz Petryczenko:
(-)
12 lipca według kalendarza juliańskiego obchodzony jest dzień świętych apostołów Piotra i Pawła. Nazwa ludowa – Piotra. W tym czasie w wielu regionach Ukrainy rozpoczynają się żniwa. Dlatego ludowe wierzenia pozwiązują świętego Piotra właśnie ze żniwami.
(-)
Na świętego Piotra kiedyś na Ukrainie bielono chaty, ozdabiano ściany ręcznikami. Dziewczęta szły do cerkwi w wiankach z polnych kwiatów. Po cerkwi ludzie posilali się mandrykami. To bułeczki z ciasta pszennego, jajek i sera. Według legendy święci Piotr i Paweł wędrując żywili się właśnie nimi.
Cały materiał usłyszycie wieczorem.
(-)
Zdynia w eterze. Tradycyjna Łemkowska watra w Zdyni w tym roku odbędzie się online. Wydarzenie potrwa 3 dni, a rozpocznie się już w najbliższy piątek 17 lipca o 18:00. Do wspólnego śpiewania zapraszają, między innymi, trio wokalne Dywocwit oraz zespoły Dołyna i Zymowa Woda. Wystapią także artyści z Polski, Słowacji i Łemkowie z Ameryki. Później unikalnymi wykonaniami pieśni łemkowskich ucieszy Julia Doszna. Będą także spotkania literackie i przegląd filmów. Uroczyste rozpalenie 38. łemkowskiej watry rozpocznie święto w sobotę o 12:00, a w niedzielę od siódmej uczestnicy wydarzenia wezmą udział w modlitwie online – transmisja liturgii prawosławnej na cześć świętych apostołów Piotra i Pawła na świętej górze Jawor. Więcej o 38. Watrze Łemkowskiej powiem w kolejnych audycjach.
(-)
Ostatniej doby w Donbasie, w wyniku ataków prorosyjskich separatystów zginęło 3 ukraińskich wojskowych. Do jednego z ataków doszło podczas zabierania z pola walki ciała poległego żołnierza. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
Ukraina nie zgadza się z irańską interpretacją przyczyn styczniowej katastrofy pasażerskiego samolotu ukraińskich linii lotniczych MAU. Maszyna została na początku roku zestrzelona w pobliżu Teheranu za pomocą irańskiej rakiety wojskowej. Iran jako przyczynę katastrofy wskazał ludzki błąd. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
Była to ostatnia informacja na dziś. O 18:10 zapraszam na „Wieczór z kulturą ukraińską”. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Do usłyszenia.(dw/apod)

15.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Ukraińska kultura w Węgorzewie ma swoją długą i ciekawą historię, która powiązana jest bezsprzecznie z Akcją Wisła. Natomiast obecnie ukraińska część kultury Węgorzewa jest cenną i nieodzowną perełką wielkiej różnorodności przedstawianej w muzeum sztuki ludowej w Węgorzewie. Od czego zaczęła się historia Ukraińców Węgorzewa i jaki ślad pozostawiła na kulturalnej mapie Mazur, opowiem dzisiaj w programie „Kalejdoskop historyczny”. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Dobry Wieczór.
(-)
Niebawem w Węgorzewie odbędzie się 43 międzynarodowy jarmark folkloru, na którym nigdy nie zabrakło i Ukraińców. W tym roku format trochę się zmienił, ale spodziewamy się, że zobaczymy tam przedstawicieli mniejszości ukraińskiej z naszego regionu. Prawie wszyscy oni przesiedleni zostali tu w czasie Akcji Wisła:
Emilia Starouselska urodzona we wsi Łaz koło Przemyśla, została przesiedlona do Borek podczas Akcji Wisła. Potem wyszła za mąż i w 1954 roku przyjechała do Węgorzewa. Pani Emilia pamięta dotąd jak było ciężko i jak ukrywało się ukraińskie pochodzenie. Chodzili wtedy nie do cerkwi greckokatolickiej, a do kościoła:
-Do polskiego chodziliśmy.
-I gdzie to było, jak się odbywało?
-W Boga wierzyliśmy, chodziliśmy tu i potem tu w tym polskim ksiądz Pietruszka pozwolił na ukraińską i tak chodziliśmy i Ukraińcy się zbierali. Ale ten ksiądz już nie żyje co odprawiał…jestem słabej pamięci. To było, że każdy się ukrywał, ukrywał bo to była taka nienawiść…chyba różnili się w szkole. Każdy się ukrywał, no tak było. Teraz jest całkiem inaczej, teraz się nikt nie ukrywa, a kiedyś to i napady było…trochę pamiętam.

Etnograf, pracownik Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie Anna Bobrak-Owad o historii Ukraińców na Warmii i Mazurach dowiedziała się z opowiadań samych mieszkańców. No a samo muzeum w swoich murach zachowuje pamięć o mieszkańcach regionu mazurskiego w różnych okresach historycznych.

-Muzeum działa od 1991 roku i impulsem do stworzenia muzeum było dziedzictwo kulturowe dawnych mieszkańców Mazur, czyli Warmii i Mazur, Prus Wschodnich, ale i współczesnych czyli tych, którzy zostali przesiedleni tu po 1945 roku, czy 1947 roku. Stąd wiele czasu poświęcamy badaniu ukraińskiej mniejszości narodowej na Warmii i Mazurach i dlatego współpracujemy z artystami ludowymi z innych regionów Polski, ale i z innych państw. Wśród nich są i przedstawiciele kultury ludowej z Ukrainy.
Co roku z Ukrainy i nie tylko wo Węgorzewa przyjeżdżają rzemieślnicy, ludowi twórcy i artyści. Ten jarmark jest prawdziwą perłą wśród naszych wydarzeń regionalnych. Jego wartość polega na łączeniu miejscowej kultury z zagraniczną:
(-)
Warmia i Mazury – to region, który jest świetnym przykładem, gdzie jest wielokulturowość. Dba się tu o nią szanując sąsiadków – mówi Anna Bobrak-Owad:
-Między Ukraińcami czy Polakami, czy innymi mniejszościami na Warmii i Mazurach nie ma sprzeczek. Są przyjacielskie czy sąsiedzkie stosunku i to można odczuć na co dzień, ale i podczas badań terenowych można było przeczytać między wierszami. Do tego wiele rodzin, z którymi rozmawialiśmy, przyznaje się do tego, że ta kultura czy dziedzictwo materialne i niematerialne, ono schodzi gdzieś na drugi plan, czyli nie jest w centrum życia rodzinnego. Więc jakaś ukraińskość wyłania się tylko w cerkwi, czy domu, ale na zewnątrz znacznie mniej.
-Odbyła się asymilacja?
-Jak najbardziej. To pokazuje spis wsi, ale także to, co mówią proboszczowie nie tylko w powiecie węgorzewskim, ale w innych powiatach na Warmii i Mazurach; że ta asymilacja idzie wielotorowo – kulturalnie, językowo i oczywiście też w całości. Ludzie odchodzą od pochodzenia ukraińskiego, chociaż w ostatnim czasie nie wstydzą się. To ważny, dla mnie osobiście ważny element i myślę, że dla ukraińskiego społeczeństwa w Polsce także; jakby jest pewien etap, kiedy młodzi ludzie, potomkowie przesiedleńców z Akcji Wisła nie wstydzą się swojego pochodzenia.
-A proszę mi powiedzieć, czy w pani obszar badań, wchodzą te filologiczne, języka ukraińskiego, bo to język nieliteracki, to język łemkowski, bojkowski, to dialekty.
-To ważny temat także dla mnie jako dla filologa. Może badań jako takich nie ma, ale podczas rozmów z Ukraińcami bardzo często zwracałam uwagę na to, jaką gwara mówią i podkreślałam ten fakt. Kultywują to jakoś, tylko oni mówią gwarą wyłącznie w domu i ona wśród młodego pokolenia jest coraz rzadsza – czy łemkowska, czy bojkowska, czy z okolic Chełmszczyzny czy Nadsania. To charakterystyczne języki, które były wielkim szokiem po przesiedleniu, bo lud ukraiński znalazł się w takim regionie, gdzie te różnice były odczuwalne. Obecnie w codziennym życiu one są niewyczuwalne i w cerkiewnym; z tego powodu, że są punkty nauczania języka ukraińskiego, cerkiew, która łączy Ukraińców, ale wśród tych Ukraińców czy młodego pokolenia jest trend można powiedzieć, czy proces nauki ukraińskiego języka literackiego. Był też taki czas, tu mówię jako filolog, w latach 90. czy nawet 80. kiedy Ukraińcy chcieli się odcinać od swojej gwary i chcieli mówić, uczyć się języka literackiego, bo gwara czy dialekt okazywał się takim chłopskim wariantem języka ukraińskiego. Ale to nie tylko Ukraińcy, to było zjawisko w całej Polsce, ale nie tylko w Polsce. Starano się odejść od chłopstwa.
-Niedawno, tak na Ukrainie jak i w Polsce pojawiła się nowa tendencja. Moda na autentyczność i zachowania tych tradycji i gwar jak dawniej i utożsamiać siebie nawet nie jako Ukraińca, ale jako Łemka.
-Jest taka moda i tendencja, widać ją od 10 lat. Z tego powodu jest też taki jarmark, który gdzieś wokół jest; przyjeżdżają do nas i Huculszczyzny, i z Łemkowszczyzny, artyści, twórcy, ale to uświadamia nam tę różnicę i autentyczność, ale różnicę w bardzo pozytywnym wariancie, nie w gorszym wariancie bycia Ukraińcem, a w tym kulturalnym wariancie, kiedy różne regiony przez tą swoją autentyczność tworzą Ukrainę.
(-)
Do muzeum sztuki ludowej w Węgorzewie zaprasza Roksana Butrym. Mówi, że czas surowej kwarantanny minął, więc warto zawitać do węgorzewskiego skansenu:

-Był czas, w którym pracowaliśmy częściowo z domu, niektórzy przychodzili tu do pracy, ale teraz możemy przyjmować odwiedzających. Nie jest tak jak było, bo mamy ograniczone zajęcia; prowadziliśmy tu i zajęcia dla dzieci i dorosłych, teraz nie możemy tego robić, albo możemy robić to w bardzo ograniczony sposób, ale zapraszamy do odwiedzania nas.

-Czy odwiedzający mają nosić maski? Zakrywać usta i nos.
-Żebyśmy byli wszyscy zdrowi i żeby pandemia szybko się skończyła, trzeba zakrywać usta i nos, więc maski są potrzebne. Mamy nowe propozycje dla odwiedzających, więc zapraszamy do nas i też bardzo, bardzo serdecznie zapraszamy na jarmark. W tym szczególnym czasie myślę, że to ciekawe brać udział w takim wydarzeniu.
-Co ciekawego można u was zobaczyć?
-Niestety wszystko jest ograniczone tak jak powiedziałam, nie mamy nowych ekspozycji jako takich, ale w każdej z chat naszego skansenu mamy maleńką ekspozycję tych zawodów, które obecnie nie są popularne. Tam jest i tkactwo, i stare zabawki, które można zobaczyć, ale także bardzo ciekawa wystawa jest o bartnictwie.
(-)
„Eneida” Kotlarewskiego też ma swoją historię. Nad poematem autor pracował ponad 30 lat. Przekazywana była jako rękopis, aż w końcu, nie długo przed śmiercią Iwan Kotlarewski sprzedał utwór charkowskiemu wydawcy O.Wołochinowi, który opublikował ją w całości w Charkowie w 1842 roku pod nazwą „Eneida Wirgiliuszowa na małoruski język przełożona I. Kotlarewski”. Dzięki postępowi, mamy teraz audioksiążkę, więc słuchamy kolejnego fragmentu:
[fragment Eneidy]
(-)
Nasz czas antenowi dobiega końca, więc dziękuję wam za uwagę i żegnam się do jutra. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

14.07.2020 – godz 18.10 (opis do dźwięku)

1 sierpnia odbędzie się 43 międzynarodowy jarmark folkloru w Węgorzewie.

Muzeum sztuki ludowej w Węgorzewie czynny i czeka na gości.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski pogratulował wygranej prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Na antenie ukraińskie wiadomości. Dziś wtorek 14 lipca. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.
(-)
43. Międzynarodowy Folklorystyczny Jarmark w Węgorzewie odbędzie się, jednak zmieni się miejsce i zasady jego przeprowadzenia odpowiednio do norm sanitarnych związanych z pandemią.W pierwszą sobotę sierpnia w Węgorzewie obędzie się Międzynarodowy Jarmark Folkloru. To niezwykle barwne wydarzenia co roku gromadzi wielu wielbicieli autentycznej kultury ludowej z Polski i zagranicy – twórców, rzemieślników i rękodzielników, śpiewaków i muzykantów. Jednak w tym roku, z zagranicznych gości obecni będą tylko Litwini, a miejsce przeprowadzenia jarmarku zmieni się. Zasady tego lata dyktuje pandemia – żali się etnograf z Muzeum Sztuki Ludowej w Węgorzewie Roksana Butrym:
-Będzie to tylko jeden dzień, 1 sierpnia. Jarmark odbędzie się nie na placu, tam gdzie zawsze, ale w naszym skansenie, na terenie naszego muzeum. Nie będzie zamknięty dla ludzi z zewnątrz, ale będzie ograniczona liczba. Może wejść do skansenu tylko 400 osób i smutna informacja, w tym roku nie możemy zaprosić artystów z Ukrainy. Będzie Litwa, bo to Schengen, a Ukrainy niestety w tym roku zaprosić nie możemy. Tym bardziej mi smutno, bo artyści z Ukrainy chcieli do nas przyjechać, no ale ograniczenia mamy takie, decyzja dyrekcji jest taka, a nie inna i niestety ich nie będzie dlatego.

Skrócony, ale barwny program jarmarku folklorystycznego warty jest uwagi gości – przekonuje Roksana Butrym:

-Jak co roku będzie przegląd muzyków, zespołów na scenie; z województwa warmińsko-mazurskiego. Będzie kiermasz jak co roku, ale ograniczony. Będzie tylko jeden zespół z województwa warmińsko – mazurskiego, będzie to polski zespół, ale nie oznacza to, że ukraińskiej mniejszości w ogóle nie będzie na jarmarku.
-Jak ukraińska mniejszość będzie reprezentowana?
-Mamy tu w okolicy taki zespół, śpiewające kobiety, zwany Budzowiaki, to kobiety, które mieszkają w Budzewie koło Węgorzewa; tam są kobiety i ukraińskiego i polskiego pochodzenia i one co roku starają się zaśpiewać choćby jedną piosenkę po ukraińsku. Myślę, że w tym roku odbędzie się to; w Olsztynie mieszka pani Anna Faranczuk, która zajmuje się robieniem pisanek i mam nadzieję, że ona w tym roku też będzie obecna na jarmarku. I w ten sposób będzie zaznaczona obecność mniejszości ukraińskiej.
43 jarmark odbędzie się 1 sierpnia.
Roksana Butrym zaprasza też do muzeum sztuki ludowej w Węgorzewie. Mówi, że czas surowej kwarantanny minął, więc warto zawitać do węgorzewskiego skansenu:

-Był czas, w którym pracowaliśmy częściowo z domu, niektórzy przychodzili tu do pracy, ale teraz możemy przyjmować odwiedzających. Nie jest tak jak było, bo mamy ograniczone zajęcia; prowadziliśmy tu i zajęcia dla dzieci i dorosłych, teraz nie możemy tego robić, albo możemy robić to w bardzo ograniczony sposób, ale zapraszamy do odwiedzania nas.

-Czy odwiedzający mają nosić maski? Zakrywać usta i nos.
-Żebyśmy byli wszyscy zdrowi i żeby pandemia szybko się skończyła, trzeba zakrywać usta i nos, więc maski są potrzebne. Mamy nowe propozycje dla odwiedzających, więc zapraszamy do nas i też bardzo, bardzo serdecznie zapraszamy na jarmark. W tym szczególnym czasie myślę, że to ciekawe brać udział w takim wydarzeniu.
-Co ciekawego można u was zobaczyć?
-Niestety wszystko jest ograniczone tak jak powiedziałam, nie mamy nowych ekspozycji jako takich, ale w każdej z chat naszego skansenu mamy maleńką ekspozycję tych zawodów, które obecnie nie są popularne. Tam jest i tkactwo, i stare zabawki, które można zobaczyć, ale także bardzo ciekawa wystawa jest o bartnictwie.

(-)

Dla turystów z Ukrainy Roksana Butrym obiecuje opowiadać w języku ojczystym.

(-)
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski pogratulował wygranej prezydentowi Andrzejowi Dudzie. We wczorajszym głosowaniu w lokalach wyborczych, zorganizowanych w placówkach konsularnych na Ukrainie, większość głosów zdobył Andrzej Duda. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]

Ukraińcy komentują wygraną Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. W większości opinii wyrażane jest przekonanie, że współpraca między naszymi krajami będzie kontynuowana – zwłaszcza w dziedzinie bezpieczeństwa. Zdaniem ukraińskich mediów w polityce prezydenta Andrzeja Dudy wobec Ukrainy ważne pozostaną też kwestie historyczne.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]
(-)
Tym kończymy nasz program, ale nie żegnam się z wami. Wieczorem zapraszam na program „Kalejdoskop historyczny”. Usłyszymy się na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/ad)

14.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W zeszłą sobotę w Chrzanowie obchodzono święto apostołów Piotra i Pawła. Tegoroczne obchody odbyły się w nie tak wielkiej skali jak co roku z powodu sytuacji epidemicznej. Parafia greckokatolicka świętych apostołów Piotra i Pawła w Chrzanowie jest najstarszą na Warmii i Mazurach. W tym roku skończyła 73 lata. Wczoraj na Ukrainie w Patriarszym Soborze Zmartwychwstania Pańskiego w dzień apostołów Piotra i Pawła nabożeństwo odprawił patriarcha Swiatosław Szewczuk. Fragmentów kazania, które skierowane tradycyjnie do wszystkich Ukraińców na świecie, posłuchamy dziś. Rozpoczniemy natomiast od gratulacji. Ojciec Bohdan Sytczyk – proboszcz parafii greckokatolickich w Lidzbarku Warmińskim i Dobrym Mieście obchodził 20-lecie kapłaństwa wśród swoich wiernych. Niedawno otrzymał list gratulacyjny od arcybiskupa i metropolity przemysko-warszawskiego UKGK Jewhena Popowycza. O tym opowiem już za chwilę. W programie „Kamo hriadeszy” wita wa Hanna Wasilewska. Dobry wieczór.
(-)
Serdeczne słowa wdzięczności za pracowitą służbę dla bożej chwały i dobra archieparchii przemysko-warszawskiej Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego otrzymał od arcybiskupa i metropolity przemysko warszawskiego UKGK Jewhena Popowycza ojciec Bogdan Sytczyk proboszcz dwóch parafii na Warmii i Mazurach. Nagrodę wręczono z okazji 20-lecia. Oprócz słów wdzięczności i życzeń, otrzymał prawo noszenia nabedrennika:
-To jest takie uznanie w tym dyplomie, że ksiądz za swoją służbę; ile lat;

otrzymuje różne odznaczenia; czy to będzie krzyż na piersi, złoty krzyż z

ozdobami, no i między innymi tu jest przyznany taki nabedrennik to jest w

kopii zaostrzonego rombu i oznacza cały czas walki, czyli mamy walczyć o te

prawdy chrystusowe, naukę chrystusową; to jest nasze życie, taka walka,

żebyśmy nabierali takiej odwagi do przeciwstawiania się złu i temu, żeby

dobro zwyciężało to zło, a przede wszystkim, żeby były głoszone słowa

Chrystusa, prawda. Jego nauczanie. Każdy element odzieży księdza coś oznacza. Zarękawki, to symbol związanych rąk Jezusa Chrystusa, jak go uwięzili, związali i prowadzili na sąd, czy jest еpitrachelion , który jest symbolem…takie symbole prawda w tym są.
Przyznam się szczerze, że o nabedrenniku nie słyszałam wcześniej, ale to skłoniło mnie do zainteresowania się tym, co oznaczają inne elementy ubioru liturgicznego. A co wy o nim wiecie? Co symbolizują oddzielne elementy ubioru liturgicznegp? Jaka jest ich historia? O tym wszystkim dowiedzieć się można na stronie „Dziwny świat”. Tu jest, między innymi, krótki ale ciekawy i zrozumiały filmik, w którym Jurij Ostapiuk, przewodniczący centrum kapelaństwa studenckiego wyjaśnia znaczenie każdego element ubioru liturgicznego:

[muzyka]
Ciekawe, że to co zakłada ksiądz to nie po prostu odzież, którą zakładamy codziennie. Każdy z elementów ma swoje znaczenie. Ksiądz przed tym, jak ją zakłada wykonuje znaki krzyża trzy razy. Potem bierze sticharion – może ktoś widział – biała długa koszula. Ona ma kilka znaczeń. Po pierwsze to symbol radości; ksiądz będzie kończyć liturgię i ten koniec ma być o radości. Jest jeszcze kilka znaczeń; sticharion podobny jest do chitonu, w którym chodził Jezus Chrystus i był wśród ludzi. Czemu ta koszula jest biała? Ma oznaczać stan duszy księdza, w którym miałby przystąpić do liturgii; w pokoju, czystości i z pełną radością. Kolejny element to еpitrachelion; to taka taśma, która okręcona jest wokół szyi i pada na pierś, i zwisa ku podłodze. Symbolizuje łaskę bożą. Bez еpitrachelionu ksiądz nie ma prawa do dawania żadnych sakramentów. Epitrachelion ma naszyte krzyże, które symbolizują siedem sakramentów wykorzystywanych przez cerkiew. Kiedy mówimy o odzieży, opasamy się też pasem. Pas symbolizuje siłę dawaną przez Pana, do walki z grzechami. Do tego zarękawki; te też mają kilka znaczeń; to dla pamięci księdza, żeby pamiętał o wszystkim co robi. Nie w swoim imieniu, a swoimi rękoma w imieniu Chrystusa i woli Boga. Drugie, to też przypomnienie dla księdza, że Jezus Chrystus był skuty kajdanami. Ostatni element odzieży to felonion – długi płaszcz z otworem na głowę; bez rękawów. Część dłuższa znajduje się z tyłu, a krótka z przodu, by ksiądz mógł komfortowo sprawować obrzędy. Oznacza on królewski ubiór; bo Pan jako król realizuje tą świętą modlitwę. To takie krótkie wyjaśnienia księżej odzieży i ważne, by zrozumieć, że sama symbolika jest realnie powiązana z codziennym życiem księdza, bo my powinniśmy stale żyć w radości, niezależnie od codziennych trudności. Wszystko co robimy, robimy w imieniu Boga i dla dobra człowieka; pas, który wspominaliśmy, jest symbolem obrony przed wszelkimi przygodami w ciągu dnia; i mądrości do walki z tymi próbami i przygodami.
[muzyka]

Właśnie za to, że dobrze ze wszystkim sobie radzi, ojciec Bogdan Sytczyk otrzymał list i nabedrennik. Już 20 lat ksiądz aktywnie współpracuje ze ZUwP, uczy religii greckokatolickiej w międzyszkolnych punktach nauczania, bierze udział w akcjach dobroczynnych i projektach, a nawet nominowany był do tytułu „proboszcz 2019”. 20 lat pracy, służby Bogu, 17 z których tu, na Warmii i Mazurach – liczy ojciec Bogdan

-Krótko pracowałem, jeszcze służyłem w Pasłęku, Elblągu i później Morąg na parafii, później mnie władyka wezwał do Przemyśla do archikatedralnego soboru jako współpracownika na 2 lata, a potem skierował mnie na proboszcza do Lidzbarka i Dobrego Miasta; więc tu można powiedzieć, że w tym roku w lipcu, 7 lipca przyszedłem jak pamiętam, mija 17 lat.
-Jak księdzu spodobało się księdza miasto. W Lidzbarku ksiądz mieszka, do Dobrego Miasta dojeżdża. Czy ksiądz na zawsze chciałby pozostać w Lidzbarku, czy oddaje się woli bożej, gdzie księdza tam rzuci.
-…i decyzję władyki. Ileś tam lat mija służby i pracy w danej parafii, przywyka się do miasta, do wiernych, do tego gdzie się mieszka, ale z drugiej strony jestem świadomy tego, że cerkiew potrzebuje zmian, i kiedy władyka będzie decydować; inne sprawy, co do swoich planów; no trzeba też rozumieć w jakiejś mierze potrzebę służenia kościołowi, ale szeroko; także tu tak trzeba podchodzić; każdy ksiądz tak to rozumie; natomiast nie ukrywam, że tyle lat, także przywykło się do tego miejsca i do środowiska, i pewnych klimatów, i potrzeb wiernych. A co będzie, Bóg, czas pokaże.
-Ojcze Bogdanie, czy już pani Oksana szyje nabedrennik?
-Z tym to może nie, to potrzeba jakiegoś czasu. Myślę, że z czasem na pewno będzie szyć, albo będziemy zamawiać, materiał trzeba wybrać, żeby jakoś do felonionu pasowało; w większości takie liturgiczne rzeczy z Ukrainy zamawiamy. Teraz taka sytuacja jest, że ciężko pojechać. Ograniczenia. Zobaczymy. Czas pokaże.
Na razie sytuacja nie zmienia się. Na Ukrainie trwa kwarantanna. Jechać tam, póki co, jest niebezpiecznie, ale dzisiaj dzięki „żywej telewizji” online usłyszymy błogosławieństwo z Ukrainy od patriarchy Swiatosława Szewczuka podczas nabożeństwa w Patriarszym Soborze Zmartwychwstania Pańskiego w święto apostołów Piotra i Pawła.

-Drogie dzieci naszego kościoła w różnych zakątkach naszej kuli ziemskiej i ci, którzy teraz modlą się z nami przy pomocy naszej żywej telewizji. Drodzy nasi parafianie Patriarszego Soboru Zmartwychwstania Pańskiego w Kijowie. Drogie dzieci, które dzisiaj swoim krzykiem i śmiechem napełniłyście tę świątynie. Drodzy w Chrystusie bracia i siostry Chwała Jezusowi Chrystusowi. Dzisiaj świętujemy pamięć apostołów Piotra i Pawła. Ludzi, którym Chrystus powierzył szczególną misję, szczególne apostolstwo, zadania, ale wszystkie te zadania, które powinni realizować, miały jeden fundament – wiarę. Wiarę w Boga. Właśnie przez tę wiarę, którą dzisiaj Chrystus znajduje w sercu Piotra; wiarę że przed nim w osobie nauczyciela stoi żywy Bóg, Syn Boży. Właśnie przez to Chrystus mienia jego imię. Z Szymona staje się Piotrem – skałą. Na tej niewzruszonej wierze Piotra, Chrystus mówi, że założy swój kościół. Za każdym razem, kiedy człowiek, ludzkość przeżywa jakieś kataklizmy, nowe wydarzenia, które zmieniają świat i człowieka samego; możliwe potrzebuje świat takiej skały, w której można znaleźć oparcie, ochronę i mądrą radę, w nieprostych życiowych decyzjach. W tym roku, możliwe jak nigdy, odczuwamy, że te próby, które odczuwa świat, to nic innego, jak próby tego na czym zbudowany jest nasz dom, nasza nadzieja, nasze plany, nasze życie. Kiedy słyszymy o deszczach, które smagają skałę, na której zbudowana jest nasza budowla, my przyglądamy się temu lichu na Przykarpaciu, kiedy słyszymy o tych wrotach piekieł, które jakby otwarły się przed człowiekiem, z powodu tej pandemii światowej, pytamy się – nie damy rady? Nie zwyciężymy? Przeżyjemy to i myślę dzisiaj, w to święto, święto Piotra i Pawła, brzmią słowa nadziei, bo ten fundament, ta skała, jest dostępna dla każdego z nas, którzy wierzą w Boga. Odczuwamy szczególną łaskę, pełnej i widzialnej jedności naszego kościoła z Piotrem naszych czasów – papieżem, który służy pewności, jedności, poręczeniem tego, że Chrystusowego Kościoła nie zwyciężą nawet wrota piekieł, kiedy swoją wiarę będziemy opierać na skale piotrowej. Niech siła łaski bożej pomoże nam sprawniej odczuć – to ta skała jest dzisiaj z nami. Kiedy dzisiaj szukamy podwalin do budowy naszego społeczeństwa, naszego państwa. Szukajmy skały Chrystusa, która jest dostępna dla nas dzisiaj poprzez służenie apostoła Piotra. Jeśli szukamy odpowiedzi w naszym osobistym życiu, nie są proste nasze poszukiwania i pytania, wiemy, że nam dzisiaj Chrystus pokazuje światło nadziei; klucz niezwyciężoności chrystusowego kościoła polega na tym, że sam Chrystus jest kamieniem węgielnym naszego życia. Niech ta siła boża kontynuuje działanie w naszym życiu. Nie bójmy się wszystkich tych prób i tych – powiedziałbym – nowych wyzwań, które są przed nami. Póki jesteśmy na piotrowej skale, żadne piekielne wrota nas, wierzących chrześcijan, dzieci Kościoła Chrystusowego, nie zwyciężą. Amen. Chwała Jezusowi Chrystusowi.

(-)
Tą nutą kończymy program „Kamo hriadeszy”. Dzisiaj z wami była Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

 

13.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

W zeszłą sobotę w Chrzanowie obchodzono święto apostołów Piotra i Pawła. Tegoroczne obchody odbyły się w nie tak wielkiej skali jak co roku z powodu sytuacji epidemicznej. Parafia greckokatolicka świętych apostołów Piotra i Pawła w Chrzanowie jest najstarszą na Warmii i Mazurach. W tym roku skończyła 73 lata. Wczoraj na Ukrainie w Patriarszym Soborze Zmartwychwstania Pańskiego w dzień apostołów Piotra i Pawła nabożeństwo odprawił Swiatosław Szewczuk. Fragmentów kazania, które skierowane tradycyjnie do wszystkich Ukraińców na świecie, posłuchamy dziś. W kalendarzu poniedziałek 13 lipca. Z wami jest Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Wczoraj wierni wschodniego obrzędu obchodzili święto św. apostołów Piotra i Pawła, które zakończyła tzw. post petrykowski. W Patriarszym Soborze Zmartwychwstania Pańskiego liturgii przewodniczył patriarcha Swiatosław Szewczuk. W kazaniu patriarcha podkreślił wagę hardości ducha obecnie, w czasie światowych kataklizmów:
Za każdym razem, kiedy człowiek, ludzkość przeżywa jakieś kataklizmy, nowe wydarzenia, które zmieniają świat i człowieka samego; możliwe potrzebuje świat takiej skały, w której można znaleźć oparcie, ochronę i mądrą radę, w nieprostych życiowych decyzjach. W tym roku, możliwe jak nigdy, odczuwamy, że te próby, które odczuwa świat, to nic innego, jak próby tego na czym zbudowany jest nasz dom, nasza nadzieja, nasze plany, nasze życie. Kiedy słyszymy o deszczach, które smagają skałę, na której zbudowana jest nasza budowla, my przyglądamy się temu lichu na Przykarpaciu, kiedy słyszymy o tych wrotach piekieł, które jakby otwarły się przed człowiekiem, z powodu tej pandemii światowej, pytamy się – nie damy rady? Nie zwyciężymy? Przeżyjemy to i myślę dzisiaj, w to święto, święto Piotra i Pawła, brzmią słowa nadziei, bo ten fundament, ta skała, jest dostępna dla każdego z nas, którzy wierzą w Boga. Odczuwamy szczególną łaskę, pełnej i widzialnej jedności naszego kościoła z Piotrem naszych czasów – papieżem, który służy pewności, jedności, poręczeniem tego, że Chrystusowego Kościoła nie zwyciężą nawet wrota piekieł, kiedy swoją wiarę będziemy opierać na skale piotrowej. Niech siła łaski bożej pomoże nam sprawniej odczuć – to ta skała jest dzisiaj z nami. Kiedy dzisiaj szukamy podwalin do budowy naszego społeczeństwa, naszego państwa. Szukajmy skały Chrystusa, która jest dostępna dla nas dzisiaj poprzez służenie apostoła Piotra. Jeśli szukamy odpowiedzi w naszym osobistym życiu, nie są proste nasze poszukiwania i pytania, wiemy, że nam dzisiaj Chrystus pokazuje światło nadziei; klucz niezwyciężoności chrystusowego kościoła polega na tym, że sam Chrystus jest kamieniem węgielnym naszego życia. Niech ta siła boża kontynuuje działanie w naszym życiu. Nie bójmy się wszystkich tych prób i tych – powiedziałbym – nowych wyzwań, które są przed nami. Póki jesteśmy na piotrowej skale, żadne piekielne wrota nas, wierzących chrześcijan, dzieci Kościoła Chrystusowego, nie zwyciężą. Amen. Chwała Jezusowi Chrystusowi.
Więcej usłyszycie wieczorem w programie Kamo Hriadeszy.

(-)

W Łucku, w obwodzie wołyńskim na Ukrainie, modlono się w intencji ofiar Rzezi Wołyńskiej dokonanej na ludności polskiej przez ukraińskich nacjonalistów. 77 lat temu podczas tzw. krwawej niedzieli w ok. 100 miejscowościach na Wołyniu doszło do największej fali mordów na Polakach. O szczegółach z Łucka Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]

(-)

Tym kończymy nasz program. Świeże wiadomości po ukraińsku usłyszycie jutro o 10:50, a wieczorem zapraszam na program „Kamo hriadeszy”. Z wami była Hanna Wasilewska. Do usłyszenia. (dw/ad)

13.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Witamy Państwa w Magazynie Ukraińskim „Od niedzieli do niedzieli”. W studiu – Jarosława Chrunik. W ciągu jednego tygodnia obchodzimy dwa ważne święta religijne:  Jana Chrzciciela oraz Piotra i Pawła. W tradycji ukraińskiej z tymi świętami powiązanych jest także wiele zwyczajów i zabaw. Trochę powiemy o nich za chwilę, a ponadto – o uroczystościach na Kozackich Mogiłach w Aleksandrowie Kujawskim i o wakacjach w mieście.

(-)

Niezwykle barwne jest święto Iwana Kupała w tyradycji ukraińskiej. Tak naprawdę jest to połączenie chrześcijańskiego święta Narodzin Jana Chrzciciela, który przygotowywał i chrzcił naród przed przyjściem Jezusa Chrystusa oraz pogańskiego Kupała. Jest to dzień oddania czci przyrodzie nieożywionej: ogniowi, ziemi, wodzie. To wieczór i noc, gdy dziewczęta plotą i puszczają wianki na wodę, a potem szukają kwiatu paproci. Zabawy odbywają się do świtu przy ognisku. Obecnie częściowo powracamy do tradycji, ale nie sposób odtworzyć je w całości. Ale pan Marian Rychel zaskoczył mnie pytaniem, na które nie potrafiłam udzielić odpowiedzi: jaką porę kończy święto Iwana Kupała?

(-)

– Ten czas to jeszcze przednówek!

– Jeszcze teraz?

– No, tak! Na Iwana baba mąki nie miała, a na Petra to już napiekła pierogów! Iwana Kupała to przede wszystkim nad rzekami, jeziorami były ogniska…

– I pan to pamięta?

– Tak, tak! Ale to było tak dawno!… I mama zawsze bała się, żeby tam coś się nie stało. Bo gdy skakało się przez ognisko albo jak się pływało…

– U nas mówiło się, że do Iwana nie wolno było się kąpać.

– Tak, w ogóle, Polacy do Jana… a, było powiedzenie! „Święta Zofija kłosy rozwija” – to w maju było, zboże nabierało (kłosów) i na Jana: „Polski Jan podpala, a ruski Iwan powala”. Czyli – zboże płowieje, żółknie, a na Iwana można już było robić pierwsze obżynki. Dzieci rwały kłosy, podpiekały na kuchni i zjadały. To było takie smaczne jak ziemniaki z ogniska.

– Bo to takie jeszcze jest mięciutkie i ma takie mleczko.

– Tak, i na Iwana można było robić pierwsze obkaszanie z brzegów.

– Czyli takie zażynki.

– Zażynki, o! a na Petra i Pawła to już były żniwa w pełni. I daj Boże, żeby tylko nie zabrakło tego, co najważniejsze – chleba!

(-)

No, ciekawe, u kogo dzisiaj na Piotra i Pawła baba pierogów napiekła, bo to właśnie dzisiaj obchodzimy to święto. Dzień Piotra i Pawła to chrześcijańskie święto na cześć apostołów – Piotra i Pawła. Obchodzimy je 12 lipca według nowego stylu. Jak czytamy na stronie UNIAN-u, to święto znane jest od czasów wczesnego chrześcijaństwa i obchodzone było w Imperium Rzymskim zarówno na Wschodzie jak i Zachodzie. Nazwane jest na cześć apostołów Piotra i Pawła, którzy głosili chrześcijaństwo na całym świecie. Obaj ponieśli śmierć męczeńską za wiarę w odstępie jednego roku. 12 lipca 258 roku ich szczątki zostały przeniesione do Rzymu. Jednak istota tego wydarzenia na przestrzeni stuleci została utracona i obecnie to święto postrzegane jest jako wspomnienie męczeńskiej śmierci obu apostołów.

Dawniej na Ukrainie do tego święta rzetelnie się przygotowywano, bowiem dzień Piotra i Pawła symbolizował zakończenie świąt kupalskich i letnich wesel. Przygotowując się do święta ludzie robili porządki w swoich domach i obejściach, robili bukiety i wianki z różnych kwiatów polnych, z którymi potem szli do cerkwi na liturgię. Tego dnia również piekło się bułki, nazywane potocznie „mandarykami” na cześć podróży apostołów Piotra i Pawła oraz urządzano prawdziwe święta z pieśniami, tańcami i zawodami. Tego dnia tradycyjnie przyjęło się organizować świąteczne obiady rodzinne i spędzać czas z bliskimi na świeżym powietrzu. Wraz ze świętami Agrafeny Kupalnicy oraz Iwana Kupała święto stanowi jednolity cykl świąteczny. Potocznie dzień ten uważany był za pełny rozkwit sił natury, zenit lata, gdy nabiera mocy czterdzieści upalnych dni.

(-)

Można powiedzieć, że niemal w samym centrum Polski, w Aleksandrowie Kujawskim  znajduje się miejsce tak ważne dla Ukraińców: Ukraiński Cmentarz Wojskowy. Jest to cmentarz 17 żołnierzy Armii Czynnej URL Symona Petlury. Po Bitwie Warszawskiej, w grudniu 1920 zostali oni osadzeni w Obozie Internowania nr 6 i zmarli w czasie pobytu w nim. Cmentarz był miejscem uroczystości religijnych i patriotycznych organizowanych przez emigrantów ukraińskich przebywających w Polsce w okresie międzywojennym. Po 1945, gdy ukraińskie społeczności na Pomorzu i Kujawach uległy rozproszeniu, został zapomniany. Jego remont zainicjowali w 1991 historyk zajmujący się społecznością ukraińską w Polsce Emilian Wiszka oraz płk Szymon Smetana. Kompleks cmentarny składa się z kurhanu z krzyżem zaporoskim, 21 nagrobków z krzyżami, bez tablic imiennych oraz ogrodzenia z tablicami informacyjnymi.

Od 1993 w pierwszą sobotę czerwca cmentarz jest miejscem nabożeństw ekumenicznych. W tym roku z powodu epidemii koronawirusa uroczystości odbyły się miesiąc później – w pierwszą sobotę lipca. W tym roku po raz pierwszy od wielu lat gospodarzem był nowy burmistrz – Arkadiusz Gralak:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Na uroczystościach w Aleksandrowie zawsze jest konsul Ukrainy w Gdańsku, Lew Zacharczyszyn:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Na zakończenie uroczystości odbywa się zawsze ekumeniczne nabożeństwo religijne:

(-) Fragment nabożeństwa

Konsul Lew Zacharczyszyn opowiedział mi o walce z innym nieszczęściem, które tymczasem nawiedziło Ukrainę:

– 19 czerwca miała miejsce na Ukrainie powódź. Poeódź, którą ocenia się jako większą, niż ta, która zdarzyła się 2008 roku. Zostały zatopione dziesiątki tysięcy domów, kilometry dróg, mosty, no, straszna tragedia; troje ludzi zginęło. I rząd Ukrainy zwrócił się do naszych zagranicznych przyjaciół, partnerów o pomoc i my – Kosulat Ukrainy w Gdańsku – włączyliśmy się do tego procesu pomocy potrzebującym i zwróciliśmy się do kierowników czterech naszych województw, które obejmuje nasz okręg; jest to województwo warmińsko-mazurskie, pomorskie, zachodnio-pomorskie i kujawsko-pomorskie. Zwróciliśmy się do marszałków, do prezydentów miast, wzróciliśmy się też do kierowników zrzeszeń przedsiębiorców. Potrzebna jest pomoc jakby w dwóch kierunkach. Pierwszy – to pomoc dla służb ratowniczych w postaci wyposażenia, techniki specjalistycznej – pompy do wypompowywania wody, rękawy do przesyłu wody, generatory, kwadrokoptery do oświetlania terytorium z góry do monitorowania. Mam listę, wysyłamy ją do naszych partnerów. I drugi kierunek to pomoc ludziom, którzy ucierpieli i tu mowa jest przede wszystkim o żywności z długim terminem przydatności – makaron, kasze, woda pitna, środki oczyszczania wody, środki dezynfekcji. I są dwa sposoby: firmy, które produkują albo posiadają potrzebne rzeczy mogą przekazać, a można po prostu przekazać pieniądze. Już się porozumieliśmy z „Caritasem” cerkwi greckokatolickiej, bo oni mają swoje filie na Ukrainie, że będą prowadzić zbiórki i już Jego Świątobliwość Swiatosław ogłosił zbiórkę pieniędzy. Po prostu do tej zbiórki dołączany naszych polskich braci i siostry, żeby mogli na konta „Caritasu” wpłacać pieniądze, a „Caritas” na Ukrainie kupi ludziom to, co jest najbardziej niezbędne.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać – oto wójt gminy Świątki, Sławomir Kowalczyk już w piątek zawiózł do Ambasady Ukrainy dwie pompy z wyposażeniem, żeby jak najszybciej zapracowało to u partnerów:

– Mamy umowę partnerską z połączoną społecznością terytorialną Jamnycia koło Iwano-Frankowska (nasza gmina Świątki); oni mieli tam tragedię: deszcz popadał przez dwa dni, a średnia opadów była jak z dwóch miesięcy. No i mają problem, bo trzeba wypompowywać wodę, 110 domów zalanych, a nie ma czym. Nasza rada podjęła decyzję, że dofinansujemy na 10 000 zł zakupy, żeby walczyć z żywiołem.

Wy też, drodzy słuchacze, możecie pomóc. Po prostu zwracajcie się do swoich księży i od nich dowiecie się jak to zrobić.

(-)

Zaczęły się wakacje. W tym roku możliwości spędzenia ciekawie czasu są bardzo ograniczone. Ale dzieciom z Olsztyna i Dobrego Miasta oraz Świątek trafili się nauczyciele od Boga. Oni o wszystkim pomyślą i zorganizują.   Mirosława Czetyrba-Piszczako i Piotr Tabaka już mają pewne plany:

 

– Plany mamy, bardzo ambitne; mam nadzieję, że chętnych na to zbierzemy. Nasze dzieci, zwłaszcza olsztyńskie, będą miały okazję w ciągu tegorocznych wakacji wziąć udział w takich warsztatach, które chcemy zorganizować tu, w naszej sali parafialnej przy cerkwi w Olsztynie.

– Czym one będą się tam zajmować?

– No, tak sobie pomyśleliśmy, żeby było ciekawie, to trzeba  żeby było różnorodnie. Dlatego proponujemy przede wszystkim takie bloki, takie warsztaty. To przede wszystkim wychowanie muzyczne; to pierwszy taki blok. Drugi blok to będzie kulinaria, trzeci blok to będzie pisanie pisanek. Oprócz tego ewentualnie witraże, a ponadto, żeby nie tylko tu siedziały i tylko zajmowały się z mistrzami czy mistrzyniami, którzy będą prowadzili te zajęcia, proponujemy taki wyjazd edukacyjny w naszych okolicach – przede wszystkim skansen w Olsztynku, następnie huta szkła i wioska garncarska.

– I jeszcze jedno.

– Tak, jednego dnia będą też warsztaty „lalki-motanki”; myślę, że to będzie się odbywało on-line. Prowadząca będzie nam pokazywała przez internet jak przygotować „lalkę-motankę”.

– Dlatego przez internet, że będzie to kobieta z Ukrainy, żeby to było jak najbardziej tradycyjnie ukraińskie.

– Oczywiście, byłoby dobrze gdyby to była kobieta z Ukrainy, która pokaże nam jak to Ukraińcy na Ukrainie robią. Oczywiście na zakończenie tygodnia zorganizujemy taki koncert z wystawą, żeby dzieci to, co przygotowały, pokazały swoim rodzicom, a także tu naszej społeczności ukraińskiej.

– Sądzę, że jesteście dobrej myśli, bo skoro można coś takiego zorganizować zimą, to dlaczego nie można zrobić tego latem?

– Zwłaszcza, gdy nie wszystkie dzieci wyjadą gdzieś na wakacje – do babci i dziadka na wieś, czy gdzieś z rodzicami, to przez tydzień będzie możliwość pobyć tu z nami razem.

– Tak, to będzie okazja, żeby nie tylko siedzieć przed komputerem, nie tylko siedzieć w komórkach, ale też przyjść po prostu, porozmawiać; to może być takie spotkanie integracyjne i w dodatku pożyteczne. No i oczywiście, poznać nasze tradycje, zwyczaje – dla nich to zawsze są pewne ciekawostki. Tak sądzę. I wzbogacenie kultury.

– Kiedy to się będzie odbywało?

– Planujemy, żeby początek był 27 lipca, a zakończenie naszego projektu – 2 sierpnia w niedzielę po zakończeniu pierwszej liturgii.

(-)

Radzę więc chętnym jaknajprędzej zgłaszać się do pani Mirosławy i do pana Piotra, bo liczba miejsc jest jak zwykle  ograniczona.

(-)

Zanim oddam głos Romanowi Bodnarowi, chcę złożyć najlepsze życzenia Janom, Janinom, Piotro, Pawłom i Paulinom – niech wam się we wszystkim szczęści.

A teraz już ustępuję miejsca Romanowi:

(-) Hit-Parad

Dzisiejszy program przygotowali: Roman Bodnar i Jarosława Chrunik. Jeszcze raz życzę solenizantom wszelkich dóbr i spełnienia marzeń. Niech wam się wszystkim szczęści i do usłyszenia, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/ad)

12.07.2020 – godz. 20.30 (opis do dźwięku)

Dziś w Chrzanowie obchodzone jest święto parafialne świętych apostołów Piotra i Pawła. Instytut Pamięci Narodowej uruchamia internetową bazę ofiar zbrodni Wołyńskiej. Dzisiaj  mija 77. rocznica krwawej niedzieli na Wołyniu. We Lwowie w wieku 67 lat zmarł Mirosław Rowicki – redaktor naczelny i założyciel Kuriera Galicyjskiego – największej polskiej gazety na Ukrainie. Młodzież z okupowanych Donbasu i Krymu będzie traktowana ulgowo przy rekrutacji na studia wyższe na terytorium Ukrainy. Szczegóły już za chwilę. Dziś jest sobota 11 lipca. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Witam.

(-)

Dziś w Chrzanowie obchodzone jest święto parafialne świętych apostołów Piotra i Pawła. Ze względu na sytuację epidemiczną, pojawienia się ognisk infekcji w Ełku, a także brak możliwości należytego przygotowania w tej sytuacji uroczystości, tegoroczne święto apostołów Piotra i Pawła w Chrzanowie odbędzie się jedynie na szczeblu parafialno-dekanackim. Greckokatolicka parafia świętych apostołów Piotra i Pawła w Chrzanowie jest najstarszą na Warmii i Mazurach. W tym roku kończy 72 lata.

(-)

Instytut Pamięci Narodowej uruchamia internetową bazę ofiar zbrodni Wołuńskiej. – Baza jest od minionej środy dostępna na stronie Instytutu – mówi dyrektor lubelskiego oddziału IPN – Marcin Krzysztofik:

(-)

Dzisiaj  mija 77. rocznica krwawej niedzieli na Wołyniu. Według różnych badań historycznych zamordowano tam nawet do 100 tysięcy osób. W samym województwie wołyńskim około 60 tysięcy. Uroczystości upamiętniające ofiary Rzezi Wołyńskiej odbyły się m.in. w Lublinie.
We Lwowie w wieku 67 lat zmarł Mirosław Rowicki – redaktor naczelny i założyciel Kuriera Galicyjskiego – największej polskiej gazety na Ukrainie. Mirosław Rowicki był inicjatorem Spotkań Polsko-Ukraińskich w Jaremczu, Klubu Galicyjskiego oraz wielu innych bardzo cennych inicjatyw dla dialogu między Polakami i Ukraińcami.

(-)

Za swoją działalność Mirosław Rowicki był wielokrotnie nagradzany. Otrzymał zarówno polskie, jak i ukraińskie odznaczenia państwowe.

(-)

Młodzież z okupowanych Donbasu i Krymu będzie traktowana ulgowo przy rekrutacji na studia wyższe na terytorium Ukrainy. Taką decyzję podjął ukraiński parlament. Odpowiednie prawo podpisał prezydent Wołodymyr Zełenski. Młodzież z Donbasu i Krymu ma być zwolniona z obowiązku egzaminu maturalnego.

(-)

Tym kończymy nasz program. Przygotowała go Hanna Wasilewska. Życzę wam dobrego humoru i spokojnego weekendu. Do usłyszenia. (dw/ad)

11.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Cześć wszystkim. Na antenie program „Od A do Z” i ja Hanna Wasilewska. Trwają wakacje i nawet nieciekawa pogoda nie może zepsuć nam nastroju. Właśnie życie to szczęście i trzeba je cenić. Niestety często nie odczuwamy radości z najprostszych rzeczy, które cenić zaczynamy, gdy je stracimy. Przede wszystkim to nasze zdrowie i dobre samopoczucie. Dla rodziców to także zdrowie dzieci, więc kiedy dziecko choruje, mama przeżywa. A jeśli dziecku zagraża śmierć, mama przestaje żyć, oddychać. Ona istnieje, by uratować swoje dzieciątko. Właśnie tak żyje teraz rodzina z Białorusi. Życie 10-miesięcznej Daruni jest zagrożone. Za jej ratowanie wzięli się ukraińscy wolontariusze. Jak? Opowiem dzisiaj. Zaczynamy.
(-)
2 miliony dolarów to cena życia Daruni z Białorusi. Pieniądze na leczenie pomagają zebrać w Gdańsku ukraińscy wolontariusze. Kierownik młodzieżowego chóru Wyrij i dziecięcego zespołu Melodyka Hanna Tiekuczewa stworzyli grupę na FB, gdzie proponują towary i usługi, a zebrane pieniądze pójdą na zbiórkę dla 10 miesięcznej chorej Daruni. Jeśli nie masz rzeczy na sprzedaż, możesz zaproponować usługę: lekcje języka, masaż, czy lekcje wokalu. Hanna Tiekuczewa, której głos mogliście usłyszeć w naszych audycjach zaproponowała warsztaty ukraińskiej pieśni. Sama Hanna przyjechała do Gdańska z Ługańska, dobrze zna ukraińskie pieśni, śpiewa profesjonalnie i z duszą. Posłuchajcie
W Gdańsku Hanna Tiekuczewa współpracuje ze ZUwP i pracuje w przedszkolu. Tam dowiedziała się o historii rodziny z Białorusi:
-Pracowałam w przedszkolu z dziewczyną z Białorusi i ona też przypadkowo dowiedziała się o tej rodzinie, bo właśnie ta rodzina szukała osób z Gdańska do pomocy z tłumaczeniem. Oni przyjechali, nie znali polskiego, od razu trzeba było jechać do szpitala i ta dziewczyna zgodziła się, ale ona była na kwarantannie wtedy i poprosiła, żebym poszła do szpitala, żeby tłumaczyć. W Gdańsku otrzymają lek, bo na Białorusi im jasno powiedzieli, że takie dzieci tam umierają, a w Gdańsku w ramach ubezpieczenia oni otrzymują taki lek, który zatrzymuje postęp tej choroby. Nie lecz, ale nie daje umrzeć tej dziewczynce.
-Co to za choroba?
-To atrofia mięśniowa, to taka choroba genetyczna, dość rzadka i ona przejawia się utratą neuronów i atrofią mięśni. Ona ma chorobę pierwszego typu i to powoduje wczesną śmierć. Ale teraz Sasza znalazł taki lek, który naprawia uszkodzony gen i on kosztuje 2 miliony dolarów. Teraz będzie trochę taniej, bo wcześniej trzeba było jechać do Ameryki, a teraz będzie otrzymywać w Polsce; i to będzie taniej, bo nie trzeba jechać do Ameryki, a to też wielkie koszty i wydatki. No ale i tak suma ogromna bym powiedziała.
-Od jakiegoś czasu zbiórka pieniędzy trwa, z jakim skutkiem?
-Daria ma 10 miesięcy. Dowiedzieli się, że choruje jak miała 4 miesiące i zaczęli zbierać pieniądze na Białorusi i już na Białorusi udało się zebrać 2 miliony złotych. I tu gdzieś 2,5 miesiąca zbieramy i już ponad 700 tysięcy udało się zebrać. Czasem idzie szybciej, czasem wolniej. Jako wolontariusze staramy się zebrać każdą złotówkę, z puszką gdzieś tam na plaży, w mieście zbieramy.
-Teraz pewna grupa jest stworzona na FB, ona jest od zbiórki, tam są propozycje kupna czegoś.

-Taka aukcja, też wiele ludzi bierze udział, już 3 tysiące osób i ludzi wystawiają nie tylko przedmioty, ale i usługi, np. sesje foto, różnego rodzaju usługi. Masaże itd. Ja od siebie sprzedałam torebkę malowaną przeze mnie, też sprzedawałam… też jakie zrobiłam; później od znajomych masaż, kurs angielskiego na miesiąc, później foto sesję.
-No i warsztaty pieśni ukraińskiej, też w ramach właśnie tej zbiórki.
-Tak, bo ja wcześniej prowadziłam takie warsztaty z pieśni ukraińskiej i w Oliwie w tym rejonie, w którym one będą się obecnie odbywać; i wiele osób wzięło udział w tych warsztatach i ja tak pomyślałam, że jeśli to ciekawe, to można zrobić takie dobroczynne warsztaty. W ukraińskiej restauracji dogadaliśmy się; udostępnili pomieszczenie i będziemy robić warsztaty ukraińskiej pieśni. Przez dwie godziny nie nauczymy się pięknie śpiewać, lata na to potrzebne, ale może to bardziej dla Polaków, żeby bardziej zapoznali się z naszą kulturą, z naszym językiem, pieśniami, pośpiewamy, będą jakieś ćwiczenia wokalne. Żeby w takiej ukraińskiej atmosferze spędzić czas, bo w restauracji też jest bardzo fajnie, wszystko ozdobione jest ręcznikami i później można zostać na barszcz.
Więc chętni na ukraiński barszcz i śpiewanie pieśni ludowych muszą jechać do Gdańska. Wydarzenie odbędzie się 15 lipca o 18:00. Można też pouczyć się i pośpiewać w internecie, w zamkniętej grupie. Jak? Posłuchajcie:
Trzeba wpłacić pieniądze do skarbonki dla Darii i pokazać potwierdzenie ze swoim nazwiskiem…żeby nikt nie miał wątpliwości. Żeby wziąć udział w Gdańsku, tu w restauracji, tak powiem offline na żywo, to kosztuje 100 złotych; a tak pomyślałam, żeby udało się więcej pieniędzy zebrać, można zrobić online.
-Jak już odbędą się te warsztaty można podłączyć się do transmisji online wpłaciwszy do skarbonki 30 zł.
-Tak i wystawić albo pod tym postem na FB, albo bezpośrednio do mnie wysłać potwierdzenie opłaty i ja wtedy zaproszę te osobę do zamkniętej grupy, gdzie będzie transmisja online.
Zachęcam do udziału w warsztatach, bo to i korzystne, i przyjemne, i cel jest dobroczynny. Przyłączajcie się do ratowania życia maleńkiej Darusi. Szukajcie sbiórki na leczenie Darii Szepetewskiej na siępomaga.pl www.siepomaga.pl\warsztaty-ukraonskiej-piosenki-ludowej.
A teraz czas na lekcję:
[lekcja języka ukraińskiego}
To wszystko na dziś. W programie „Od A do Z” usłyszymy się równo za tydzień. Życzę wam zdrowego i przyjemnego weekendu. Do usłyszenia. (dw/apod)

10.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Jutro w Chrzanowie obchodzone będzie święto świętych apostołów Piotra i Pawła. W tym roku odbędzie się wyłącznie na szczeblu parafialno-dekanackim. 2 miliony dolarów to cena życia Daruni z Białorusi. Pieniądze na leczenie pomagają zebrać w Gdańsku ukraińscy wolontariusze. Szef MSZ Ukrainy planuje wizytę w Polsce. Na Ukrainie w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku produkt krajowy brutto spadł o niemal 6 procent. Na antnie ukraińskie wiadomości. Za chwilę opowiem więcej. W kalendarzu piątek 10 lipca. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska.

(-)

Jutro w Chrzanowie obchodzone będzie święto świętych apostołów Piotra i Pawła. Ze względu na sytuację epidemiczną, pojawienia się ognisk infekcji w Ełku, a także brak możliwości należytego przygotowania w tej sytuacji uroczystości, tegoroczne święto apostołów Piotra i Pawła w Chrzanowie odbędzie się jedynie na szczeblu parafialno-dekanackim. Nie będzie tradycyjnego wyjazdu z olsztyńskiej parafii. Świąteczne nabożeństwo odbędzie się w sobotę 11 lipca o 10:00

(-)

2 miliony dolarów to cena życia Daruni z Białorusi. Pieniądze na leczenie pomagają zebrać w Gdańsku ukraińscy wolontariusze. Kierownik młodzieżowego chóru Wyrij i dziecięcego zespołu Melodyka Hanna Tiekuczewa stworzyli grupę na FB, gdzie proponują towary i usługi, a zebrane pieniądze pójdą na zbiórkę dla 10 miesięcznej chorej Daruni:
Taka aukcja, też wiele ludzi bierze udział, już 3 tysiące osób i ludzi wystawiają nie tylko przedmioty, ale i usługi, np. sesje foto, różnego rodzaju usługi. Masaże itd. Ja od siebie sprzedałam torebkę malowaną przeze mnie, też sprzedawałam… też jakie zrobiłam; później od znajomych masaż, kurs angielskiego na miesiąc, później foto sesję.

-No i warsztaty pieśni ukraińskiej, też w ramach właśnie tej zbiórki.

-Tak, bo ja wcześniej prowadziłam takie warsztaty z pieśni ukraińskiej i w Oliwie w tym rejonie, w którym one będą się obecnie odbywać; i wiele osób wzięło udział w tych warsztatach i ja tak pomyślałam, że jeśli to ciekawe, to można zrobić takie dobroczynne warsztaty.

Żeby trafić na warsztat ukraińskiej pieśni ludowej należy wpłacić datek na zbiórkę dla Darii: www.siepomaga.pl/warsztaty-ukrainskiej-piosenki-ludowej. Jak trafić na warsztaty online usłyszycie dzisiaj w programie „Od A do Z” o 18:10

(-)

Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba poinformował w rozmowie z portalem Głos Ameryki, że planuje przyjechać z wizytą do Polski. Jak dodał, do przyjazdu ma dość od rau po II turze wyborów prezydenckich w Polsce. „Teraz wszyscy zamarli w oczekiwaniu na II turę wyborów prezydenckich w Polsce. Ja planuję – odsłonię sekret grafiku dyplomatycznego – odwiedzić Polskę” – zaznaczył szef ukraińskiej dyplomacji. „Obecnie odbywa się druga tura i już planujemy (wizytę – PAP) bezpośrednio” – dodał minister w wywiadzie opublikowanym we środę wieczorem. Polityk zaznaczył, że otrzymał odpowiednie zaproszenie ze strony polskiej. Minister spraw zagranicznych Dmytro Kuleba ocenił także, że atmosfera w stosunkach Ukraina-Polska i ich dynamika jest pozytywna. Dmytro Kuleba stanął na czele MSZ Ukrainy w marcu tego roku. Wcześniej był wicepremierem ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej.

(-)

Na Ukrainie w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku produkt krajowy brutto spadł o niemal 6 procent. Takie dane podały ukraińskie władze. To efekt spowolnienia gospodarczego w związku z pandemią koronawirusa. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:

[korespondencja w języku polskim]

Na razie to wszystkie informacje, ale ja nie żegnam się. Usłyszymy się wieczorem o 18:10 w programie „Od A do Z”. Przyjemnego dnia. (dw/kos)

10.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w czwartek, 9 lipca, na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Mamy obecnie bardzo specyficzny czas – rozpoczęły się wakacje, a w niedzielę mamy w Polsce wybory prezydenckie. Jedno wywołuje relaks, a drugie – napięte emocje. My jednak poradzimy sobie zarówno z jednym, jak i z drugim.

(-)

To już lipiec; jego nazwa wzięła się od kwitnących i pięknie pachnących lip. Szczęście mają ci, którzy mieszkają na wsi, ale i w mieście czasami można spotkać taką piękną, rozłożystą, pachnącą lipę. A lipiec to pierwszy miesiąc wakacji. Tegoroczne będą z pewnością nietypowe, nie każdy uczeń będzie mógł wyjechać na wypoczynek. Jednak jeśli ma się nauczycieli z powołania, to nie trzeba się obawiać, oni pomyślą o wszystkim. Poszczęściło się z nauczycielami uczniom z Olsztyna i Dobrego Miasta oraz Świątek. Mirosława Czetyrba-Piszczako i Piotr Tabaka już mają pewne plany:

 

– Plany mamy, bardzo ambitne; mam nadzieję, że chętnych na to zbierzemy. Nasze dzieci, zwłaszcza olsztyńskie, będą miały okazję w ciągu tegorocznych wakacji wziąć udział w takich warsztatach, które chcemy zorganizować tu, w naszej sali parafialnej przy cerkwi w Olsztynie.

– Czym one będą się tam zajmować?

– No, tak sobie pomyśleliśmy, żeby było ciekawie, to trzeba  żeby byo różnorodnie. Dlatego proponujemy przede wszystkim takie bloki, takie warsztaty. To przede wszystkim wychowanie muzyczne; to pierwszy taki blok. Drugi blok to będzie kulinaria, trzeci blok to będzie pisanie pisanek. Oprócz tego ewentualnie witraże, a ponadto, żeby nie tylko tu siedziały i tylko zajmowały się z mistrzami czy mistrzyniami, którzy będą prowadzili te zajęcia, proponujemy taki wyjazd edukacyjny w naszych okolicach – przede wszystkim skansen w Olsztynku, następnie huta szkła i wioska garncarska.

– I jeszcze jedno.

– Tak, jednego dnia będą też warsztaty „lalki-motanki”; myślę, że to będzie się odbywało on-line. Prowadząca będzie nam pokazywała przez internet jak przygotować „lalkę-motankę”.

– Dlatego przez internet, że będzie to kobieta z Ukrainy, żeby to było jak najbardziej tradycyjnie ukraińskie.

– Oczywiście, byłoby dobrze gdyby to była kobieta z Ukrainy, która pokaże nam jak to Ukraińcy na Ukrainie robią. Oczywiście na zakończenie tygodnia zorganizujemy taki koncert z wystawą, żeby dzieci to, co przygotowały, pokazały swoim rodzicom, a także tu naszej społeczności ukraińskiej.

– Sądzę, że jesteście dobrej myśli, bo skoro można coś takiego zorganizować zimą, to dlaczego nie można zrobić tego latem?

– Zwłaszcza, gdy nie wszystkie dzieci wyjadą gdzieś na wakacje – do babci i dziadka na wieś, czy gdzieś z rodzicami, to przez tydzień będzie możliwość pobyć tu z nami razem.

– Tak, to będzie okazja, żeby nie tylko siedzieć przed komputerem, nie tylko siedzieć w komórkach, ale też przyjść po prostu, porozmawiać; to może być takie spotkanie integracyjne i w dodatku pożyteczne. No i oczywiście, poznać nasze tradycje, zwyczaje – dla nich to zawsze są pewne ciekawostki. Tak sądzę. I wzbogacenie kultury.

– Kiedy to się będzie odbywało?

– Planujemy, żeby początek był 27 lipca, a zakończenie naszego projektu – 2 sierpnia w niedzielę po zakończeniu pierwszej liturgii.

(-)

 

Gdy tak słucham, jak nauczyciele dbają o swoich uczniów – nie tylko w Olsztynie, ale tak jest i w Górowie, i w Bartoszycach – to czasami żałuję, że sama nie jestem w wieku szkolnym.

(-)

 

Nie jesteśmy uczniami, jesteśmi już dorośli i w niedzielę pójdziemy do urn. Zawsze przed wyborami chętnie wracam do historii wyborczej Hryćka Drapaka. Oczywiście, humoreska ma swoje lata, ale zawsze miło się jej słucha:

 

(-) Humoreska

 

Mam nadzieję, że zostawię was w lekkim nastroju, bo nasz program już zbliża się do końca. Była z wami Jarosława Chrunik. Życzę wam miłego weekendu, szanowni słuchacze i do usłyszenia w niedzielę o godz. 20.30. Wszystkiego dobrego! (jch/ad)

09.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Najdroższe leczenie na świecie – 2 miliony dolarów. Właśnie tyle potrzebuje 10-miesięczna dziewczynka z Białorusi, której pomóc chcą w Gdańsku wolontariusze z Ukrainy. Instytut Pamięci Narodowej udostępnił internetową Bazę Ofiar rzezi wołyńskiej. Znajduje się w niej ponad 17 tysięcy wpisów dotyczących ofiar, miejsc i okoliczności zbrodni. Co najmniej 5 osób zginęło, a kilkadziesiąt wymagało hospitalizacji w wyniku pożaru lasu, który wybuchł na wschodzie Ukrainy. Ukraiński resort dyplomacji poinformował, że Iran nie chce rozmawiać o wypłacie rekompensat za zestrzelony Boeing 737.
(-)
Na takich wiadomościach skupimy się dzisiaj. Dokładniej opowiem o nich za chwilę. Dziś jest czwartek 9 lipca. Z wami Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Najdroższe leczenie na świecie – 2 miliony dolarów. Właśnie tyle potrzebuje 10-miesięczna dziewczynka z Białorusi, której pomóc chcą w Gdańsku wolontariusze z Ukrainy. Hanna Tiekuczewa razem z grupą ludzi dobrej woli stara się zebrać pieniądze potrzebne Darusi na leczenie. Na początku Hanna stworzyła aukcję na FB, z której pieniądze trafią do ogólnej zbiórki. Następnym krokiem będą dobroczynne warsztaty z ukraińskiej pieśni ludowej:
Zapraszam wszystkich na dobroczynne warsztaty pieśni ukraińskiej. Te warsztaty skupione są wokół zebrania pieniędzy dla chorej dziewczynki z Białorusi. Ona choruje na genetyczną chorobę; przestają jej działać mięśnie. Dziecko nie może samodzielnie jeść, już nie może samodzielnie oddychać i suma, którą trzeba zebrać jest ogromna. To 2 miliony dolarów. Czas też jest ograniczony, bo zastrzyk trzeba zrobić do 2 roku życia, a dziewczynka już ma 10 miesięcy; rodzice liczą każdy dzień, każdą złotówkę i każda pomoc jest bardzo ważna. Jeśli ktoś chce pomóc Darii to zapraszam do dołączenia do żywych warsztatów w Gdańsku, albo też wziąć udział w warsztatach online. Będzie transmisja online warsztatów. Dziękuję.
Tematem warsztatów będą ukraińskie pieśni obrzędowe i liryczne cyklu letniego . W ramach zajęć będzie odbywało się szkolenie pieśni (melodie, teksty, znaczenia treści), a także praca nad prawidłowym podaniem dźwięku, elementami wymowy, rytmem, techniką oddychania, artykulacją i charakterystycznym sposobem wykonania. Warsztaty odbędą się 15 lipca w ukraińskiej restauracji w Gdańsku. Przyłączyć się można także online. Początek wydarzenia o 18:00. Opłata za lekcje ukraińskiej pieśni to wpłata na zbiórkę na leczenie Darusi na stronie siepomaga.pl – www.siepomaga.pl/warsztaty-ukrainskiej-piosenki-ludowej
(-)
Instytut Pamięci Narodowej udostępnił internetową Bazę Ofiar rzezi wołyńskiej. Znajduje się w niej ponad 17 tysięcy wpisów dotyczących ofiar, miejsc i okoliczności zbrodni.
Głównym celem projektu jest upamiętnienie ofiar zbrodni ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1939-1945, przez ukraińskich nacjonalistów. Chodzi o osoby, które w zdecydowanej większości nie mają godnego pochówku – Instytut chce ustalić personalia tych osób, a po części też zweryfikować liczbę osób zamordowanych.
Prezes IPN Jarosław Szarek mówił podczas prezentacji bazy, że jest to próba przywrócenia pamięci o osobach, które zostały zamordowane przez nacjonalistów ukraińskich w czasie II wojny światowej.
(-)
Obecnie w bazie są wpisy dotyczące wyłącznie dawnego województwa wołyńskiego, ale, jak wyjaśniał dyrektor lubelskiego oddziału IPN Marcin Krzysztofik zapewnia, że będzie ona rozbudowywana.
(-)
Jarosław Szarek podkreślał, że ta baza nie jest symbolicznym aktem oskarżenia.
(-)
Baza została uruchomiona na kilka dni przed przypadającym w sobotę, 11 lipca, Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej. Baza jest dostępna na prowadzonym przez IPN portalu zbrodniawolynska.pl.
11 i 12 lipca minie 77 lat od kulminacji zbrodni wołyńsko-galicyjskiej, w wyniku której w latach 40. ubiegłego wieku członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) zamordowali na Wołyniu i we wschodniej Galicji, według szacunków IPN, około 100 tysięcy Polaków.

(-)

Co najmniej 5 osób zginęło, a kilkadziesiąt wymagało hospitalizacji w wyniku pożaru lasu, który wybuchł na wschodzie Ukrainy. Akcja gaśnicza jest utrudniona z powodu bezpośredniej bliskości do terenów zajętych przez prorosyjskich separatystów. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
Ukraiński resort dyplomacji poinformował, że Iran nie chce rozmawiać o wypłacie rekompensat za zestrzelony Boeing 737. Pasażerski samolot ukraińskich linii lotniczych MAU został w styczniu omyłkowo strącony nieopodal Teheranu przez irańskie wojsko. Zginęło wówczas 176 osób, w tym 11 Ukraińców. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
To koniec informacji. Świeże wiadomości po ukraińsku usłyszycie jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Do usłyszenia na falach Polskiego Radia Olsztyn. (dw/bsc)

09.07.2020 – godz 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 8 lipca, na antenie Polskiego Radia Olsztyn; przed mikrofonem Jarosława Chrunik. Dzień trafił się nam chłodny, deszczowy, jakby szlo do jesieni. A w długie, jesienne, chłodne wieczory dobrze jest zebrać się razem w domu, posłuchać jak wesoło buzuje ogień w piecu i jak ciekawie o życiu codziennym opowiadają starsi ludzie. Ja takie wieczory jeszcze pamiętam z domu rodzinnego i wam dzisiaj tez taki proponuję. Jak wielu z was wie, w ciągu dziesięciu lat w naszym regionie odbywał się festiwal radiowo-telewizyjny „Kalinowe mosty”. Na ten festiwal nasi koledzy z Ukrainy przysyłali czasami niezwykle ciekawe materiały. I oto proponuję waszej uwadze dzisiaj materiał „Kwitka-dusza” autorstwa Switłany Bojko z Zakarpackiej Obwodowej Państwowej Kompanii Radiowo-Telewizyjnej. Jeszcze tylko dodam, że materiał ten został przygotowany przed napaścią Rosji na Ukrainę. Polecam to szczególnie tym, kto tęskni za komunistyczną przeszłością. Słuchając i łzę otrzemy, i sercem uśmiechniemy się.

(-)

Kukułka wróży wiek każdemu losowi według swego upodobania: jednemu – skąpo, innemu – hojnie. Odkryć w tym jakąś prawidłowość dla śmiertelnych to nieosiągalne. Ale możemy to zrozumieć jeśli nie umysłem, to sercem kto stoi przed nami – człowiek który ma w duszy zgliszcza, czy ktoś, kto ma jasną, piękną duszę. Właśnie taką wydała mi się Nadija Jewmeniwna Hajnal. Mieszka w malowniczej górskiej krainie na Zakarpaciu. Tu znalazła swoje szczęście. A pochodzi z Kijowszczyzny, gdzie w latach młodzieńczych, tak jak miliony Ukraińców, trafiła w straszne żarna Molocha. Ale nie złamała się pod ciosami losu i nie sczerstwiała. Rozmieniła dziewiątą dziesiątkę, zachowując jasne spojrzenie na życie i nieobojętną, mocną pamięć o wszystkim, czego przyszło jej doświadczyć w życiu.

(-)

– Wie pani, pierwszy ciężki czas to był 1932-33 r. Ojciec mamy dał mamie w posagu cielną jałówkę. Mówili, że jak będzie cielę i je sprzedadzą, to kupią mi walonki, palto itd. raz widzę, że tak wcześnie wstali i coś przynieśli do chaty. Zajrzałam z pieca, a to maleńkiego cielaczka przynieśli do domu – bialutki taki, z czarną łatką. Ja zeskoczyłam z tego pieca do niego, a mama mówi: „Dziecko, zobacz, ono jest jeszcze mokre, a jak wyschnie, to wtedy będziesz się z nim bawić”. Nad ranem, w lutym już tak świtało, tata siedział, tak spojrzał w okno i mówi: „Jadą!”. I zbladł. Wie pani, to tak mi się wryło w pamięć. Wchodzą we trzech do chaty i mówią: „O, tu jest jeszcze przychówek!”. A mama mówi|: „Słuchajcie, nie bierzcie; widzicie, że jest mróz, a krowa jeszcze się nie oczyściła. Jak będziecie ją prowadzić?”. A kołchoz wybudowali aż w drugim końcu wsi, ze trzy kilometry jak nie więcej. 12 lutego to jeszcze mróz był. „Nie bierzcie, wyschnie, to jutro przyjdziecie i weźmiecie”. Ja byłam koło tego cielęcia, a w kącie stał pogrzebacz. Ja byłam malutka, ale bardzo odważna. Chwyciłam ten pogrzebach i chciałam tego człowieka – w kurtce, jak pamiętam, w takiej czapce, w błyszczących butach; takich nawet nie widziałam; takie „chromowe buty”, miał takie rękawice… jak wszedł do chaty to nawet „dzień dobry” nie powiedział. Tylko od razu – „Aha! Jest!”. I mówi: „Ach ty kurkulski szczeniaku!” i tak mnie chwycił za włosy i kopnął nogą, to poleciałam jak piłka futbolowa, a włosy, cała garść, zostały w jego ręce. A o róg progu uderzyłam głową. Nic więcej nie pamiętam. Dopiero gdy się ocknęłam, to zobaczyłam, że i dziadek, i babcia, i jakieś kobiety, i tata, i mama nade mną. I babcia „przestrach” jajkiem wyganiała ze mnie. A ja wstałam i pobiegłam zobaczyć, a mego cielaczka nie ma! Nawet się z nim nie pobawiłam. Tak przez całe życie – bywa, że głowa chłonie i jakiś taki strach mnie nachodzi.

– To tylko tym się zakończyło?

– Poszedł tata wieczorem a tam krowa zdechła i cielę zdechło. I droga była krwawa, bo krowę przywiązali do sań, niech pani sobie wyobrazi. I tu – ja byłam taka spostrzegawcza – dziadek, brat taty i tata, mówią, że może pochowamy zboże, bo chodzą po chatach. Wykopywali w skale i pozanosili tam może z sześć worków. Co było, to tam wynieśli i pochowali, mchem pozakładali. Na drugi dzień przyszli szukać. Na ogrodzie, w chlewie, w piwnicy, gdzie zamurowane w piecu; wszędzie szukali, wszystko trzeba było oddać. Głód był straszny. Zaczęli raz zjadać krowy, komu nie zabrali do kołchozu. Zjadali psy, koty, a gdy to się skończyło, to liście zaczęli z drzew. Suszyli w piecu, tarli i coś dodawali, co znaleźli, piekli i to jedli. To było takie gorzkie. Masowo zaczęli ludzie umierać. Sąsiedzi – tam byli moi rówieśnicy, dwaj chłopcy-bliźniacy i malutka Katrusia, miała 11 miesięcy. Zauważyłam, że oni wszyscy, i mama, i tata leżą tacy wszyscy tacy nalani wodą. Ta Katrusia pewnego razu płacze, a niedaleko od nas niby przedszkole było. Tam dawali pół litra siei i taki cieniutki, cieniutki kawałek chleba. I ja biegałam tam, brałam na tych troje dzieci, bo one już nie chodziły. I z domu zaczęłam po trochę chować, bo moi już zauważyli, a mi dla Katrusi było trzeba. Ja już rozumiałam, że ona z głodu umiera. Ja wiem, co to jest głód. Pewnego razu przyszłam tam, a ona cała we krwi leży. Mama i tata już prawie umarli, chłopcy już umierali, a ona oczek już nie otwierała, tylko buzią ssała sobie tę rączkę. Tak wyssała, że kosteczkę było widać; ciałko swoje ssała. Podniosłam krzyk, pobiegłam do domu „nie dajecie mi!’, wyskoczyłam na podwórko i widzę, że z „harbami”idą. Z tymi „harbami” chodzili ci, którzy jeszcze mieli siłę. I wyrzucali z chat martwych i żywych, kto jeszcze się ruszał, ale już umierał i tak wyrzucali. No, tam sąsiedzi poumierali. Mama z babcią zaczęły „nalewać się” wodą. Wszystko się nam skończyło. Nie wiem gdzie taty brat woził – mama miała dużo takich dawnych wełnianych chustek i on je gdzieś wymieniał na chleb. Troszkę mąki, troszkę chleba, a tu już wszystko… A gdy już doczekaliśmy się urodzaju, ja nie wiem, zdaje mi się, że nie dawali zboża ludziom, tylko sami jacyś ci z kołchozu zasiewali ludziom ogrody zbożem. I gdy to już dojrzało, babcia przygotowała, brat taty był w domu i pilnował, żeby babcia nie najadła się ciasta. Wstawili do pieca, a to zapach chleba roznosił się bardzo, wyjęli i ona mówi „Daj mi chleba!”, a on mówi „Nie! Nie dam mamie chleba dopóki nie wystygnie”. Ona chwyciła go za klapy, podniósł się taki krzyk, szarpanina, on ja przytula do siebie, a mama „Ja cię chowałam, karmiłam, a ty mi kawałka chleba żałujesz!” „Mamo, nie żałuję, ale nie dam! Nie dam i już!” wygonił ja na dwór, a ten chleb przeniósł do komory, zamknął na klucz. I wie pani ilu ludzi zmarło po tym, jak napiekli chleba i zaraz gorącego się najedli! Pozrzucali ich do jednego dołu, ja tam chodzę w dniu pamięci.

– A gdy tak pomyśleć, to ile we wsi poszło ich na tamten świat?

– Bardzo dużo. Trzy doły, tam poza nami było jeszcze gdzieś z pięćdziesiąt chat. A po głodzie byliśmy brzegowi. Tam jeszcze taka była, że zbierała dzieci od rodziców, że niby zawiezie je do Kijowa do domu opieki i przeżyją. Rodzice płacili, a ona je zostawiała na dworcu. „Wy posiedźcie, ja wrócę”. I z tych 70-ciorga dzieci tylko dwoje, chłopczyk i dziewczynka zostało.

(-)

– Na pani wiek wypadł bardzo trudny czas.

– Zwłaszcza dla kobiet. Wie pani, one i kosiły, i młóciły, i Hołodomor, i to wszystko było na ich barkach. A po wojnie, my mieszkaliśmy nad Dnieprem, nas wypędzili, chaty popalili, a kobiety ulepią chatę, nagotują ziemniaków, położą ogórki, samogon i śpiewają!

– Znam dwa sekrety młodości: praca i piosenka.

– Tak! Ja czasami rozmawiam ze swoimi dziećmi, mówię – przypomnijcie sobie dzieci babcię Oksanę, moją mamę. Ona nigdy… „Oj, nie ma czegoś! Oj, trzeba!” „To, co jest – dzięki Bogu! Nie ma? Obejdziemy się! Będzie to skorzystamy”. Przyjdzie mama z pracy, a ręce aż popękane od pracy. Mówi – dzieci, ja się tak napracowałam! A raptem zarobiła połowę dniówki. Albo ćwierć dniówki. A co tam płacili za tę dniówkę! A po wojnie to nikt nic faktycznie nie płacił. A od ludzi brali – 40 kg mięsa, 220 l mleka, 120 jaj, cebule, ziemniaki, za każde drzewo trzeba było zapłacić, za bezdzietność, kto nie miał dzieci i za „duszę” – poduszne. Takie były podatki. Wtedy na każdą kobietę narzucano do skoszenia 10 arów grochu. Ten groch jest taki wyłożony, ściele się, kosili kosami, ale tej kosy nie ma komu wyklepać. I tak one sobie grosz zarabiały. A po wojnie to nie tak od razu mogliśmy zagospodarzyć, bo od Dniepru Niemcy nas pędzili do przodu. My wszystko zostawialiśmy w domu i szliśmy. Z maleńkimi dziećmi, mężczyzn nie było, byli starzy. Szliśmy, szliśmy, trafiliśmy do Rosuszki. Tam byłam i nauczycielką matematyki, i niemieckiego, i geografii.

– Wszechstronna.

– Tak! Tam i los swój spotkałam. Gdy uczyłam się w instytucie, na Stary Nowy Rok… we trzy byłyśmy w mieszkaniu. Będziemy wróżyć. Gospodyni mówi – nalejcie do talerza wody, połóżcie tam wosk, pomódlcie się „Ojczenaszu” i mówcie tak: „Niedziela z poniedziałkiem, środa z wtorkiem, piątek z czwartkiem, sobota pojedyncza, kogo kocham, ten niech się przyśni! Z kim żyto będę żąć, z kim życie przeżyję”. I śnią się mi takie wysokie góry, jakich w życiu nie widziałam, rzeka taka wartka, przez rzeke kładka, a po tamtej stronie stoi on. A ja boje się iść przez tę kładke, ale przeszłam. I gdy przyszłam do Rosuszki, to tam było siedmiu chłopców. Spojrzałam i słabo mi się zrobiło. Przecież on mi się przyśnił! To ten, który stał po tamtej stronie!

– Ale nie dała pani po sobie poznać?

– Nie! Ale potem, gdy już się poznaliśmy, on zapytał, czemu tak się zmieniłam. Ja mówię: „Człowieku, ja ciebie już dwa lata temu widziałam!”. Przeżyłam z nim 48 lat. Tu jest malutka chatka, stara, ma ze sto lat, w muzeum można ja pokazywać.

– Ale trzyma się!

– Trzyma się! I mąż, gdy już wiedział, że odejdzie na tamten świat, mówi: „Słuchaj, nigdzie z tej chaty nie idź, ona będzie dla ciebie najlepsza!”. I rzeczywiście jest mi bardzo droga. Jestem najszczęśliwsza na świecie. Mam dwoje dzieci, sześcioro wnucząt, już dwoje prawnuków. Mój mąż przeżył 72 lata, ale nie wiem, czy gdzieś jeszcze tak mąż kochał żonę, jak on mnie.

 

(-)

Była to opowieść „Kwitka-dusza” Switłany Bojko z Zakarpackiej Obwodowej Państwowej Kompanii Radiowo-Telewizyjnej. Mam nadzieję, że teraz każdy z was dostrzeże to, czego nie widział do tej pory – jaki jest szczęśliwy z tym, co ma. Ja widzę. Miłego wieczoru wam życzę. Drodzy słuchacze! Usłyszymy się jutro o tej samej porze. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi. (jch/ad)

08.07.2020 – godz. 18. 10 (opis do dźwięku)

43. Międzynarodowy Folklorystyczny Jarmark w Węgorzewie odbędzie się, jednak zmieni się miejsce i zasady jego przeprowadzenia odpowiednio do norm sanitarnych związanych z pandemią. Kilka polskich szpitali wspomogło sprzętowo szpitale i oddziały dziecięce na Ukrainie. Sprzęt medyczny z Polski dostarczono także na Donbas. Na zajętym przez Rosję Krymie trwają aresztowania przedstawicieli mniejszości tatarskiej. O tym opowiem za chwile w ukraińskim programie informacyjnym. Dziś jest środa 8 lipca. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
43. Międzynarodowy Folklorystyczny Jarmark w Węgorzewie odbędzie się, jednak zmieni się miejsce i zasady jego przeprowadzenia odpowiednio do norm sanitarnych związanych z pandemią.W pierwszą sobotę sierpnia w Węgorzewie obędzie się Międzynarodowy Jarmark Folkloru. To niezwykle barwne wydarzenia co roku gromadzi wielu wielbicieli autentycznej kultury ludowej z Polski i zagranicy – twórców, rzemieślników i rękodzielników, śpiewaków i muzykantów. Jednak w tym roku, z zagranicznych gości obecni będą tylko Litwini, a miejsce przeprowadzenia jarmarku zmieni się. Zasady tego lata dyktuje pandemia – żali się etnograf z Muzeum Sztuki Ludowej w Węgorzewie Roksana Butrym:
-Będzie to tylko jeden dzień, 1 sierpnia. Jarmark odbędzie się nie na placu, tam gdzie zawsze, ale w naszym skansenie, na terenie naszego muzeum. Nie będzie zamknięty dla ludzi z zewnątrz, ale będzie ograniczona liczba. Może wejść do skansenu tylko 400 osób i smutna informacja, w tym roku nie możemy zaprosić artystów z Ukrainy. Będzie Litwa, bo to Schengen, a Ukrainy niestety w tym roku zaprosić nie możemy. Tym bardziej mi smutno, bo artyści z Ukrainy chcieli do nas przyjechać, no ale ograniczenia mamy takie, decyzja dyrekcji jest taka, a nie inna i niestety ich nie będzie dlatego.

Skrócony, ale barwny program jarmarku folklorystycznego warty jest uwagi gości – przekonuje Roksana Butrym:

-Jak co roku będzie przegląd muzyków, zespołów na scenie; z województwa warmińsko-mazurskiego. Będzie kiermasz jak co roku, ale ograniczony. Będzie tylko jeden zespół z województwa warmińsko – mazurskiego, będzie to polski zespół, ale nie oznacza to, że ukraińskiej mniejszości w ogóle nie będzie na jarmarku.
-Jak ukraińska mniejszość będzie reprezentowana?
-Mamy tu w okolicy taki zespół, śpiewające kobiety, zwany Budzowiaki, to kobiety, które mieszkają w Budzewie koło Węgorzewa; tam są kobiety i ukraińskiego i polskiego pochodzenia i one co roku starają się zaśpiewać choćby jedną piosenkę po ukraińsku. Myślę, że w tym roku odbędzie się to; w Olsztynie mieszka pani Anna Faranczuk, która zajmuje się robieniem pisanek i mam nadzieję, że ona w tym roku też będzie obecna na jarmarku. I w ten sposób będzie zaznaczona obecność mniejszości ukraińskiej.
43 jarmark odbędzie się 1 sierpnia.
(-)
Funkcjonariusze z Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej ujawnili, że w pierwszym półroczu tego roku, zatrudnionych nielegalnie w regionie było blisko 700 cudzoziemców. Straż Graniczna przeprowadziła do tej pory 79 kontroli w tej sprawie. Inspekcją objęto ponad 3 100 obcokrajowców. W większości byli to obywatele Ukrainy zatrudnieni przez agencje pośrednictwa pracy oraz firmy prowadzące działalność produkcyjną i budowlaną:
(-)
Kilka polskich szpitali wspomogło sprzętowo szpitale i oddziały dziecięce na Ukrainie. Akcję zorganizowała amerykańsko-polska fundacja CMCF (fonet.: si-em-si-ef). Children’s Medical Care Foundation , mająca siedzibę w Los Angeles. Fundacja koordynowała przewiezienie używanego, wysokiej jakości sprzętu medycznego, który w wyniku wymiany nie był już wykorzystywany w szpitalach w Polsce. Przygotowanie dokumentacji trwało trzy lata, a teraz sprzęt został przekazany na Ukrainę – powiedziała Polskiemu Radiu Rzeszów Jolanta Martinoff wicedyrektor fundacji.
(-)
Dyrektor szpitala dziecięcego we Lwowie Dmytro Kwit podkreślił, że sprzęt bardzo się przyda w leczeniu małych pacjentów.
(-)
Używany sprzęt medyczny przekazały na Ukrainę cztery szpitale warszawskie i szpital w Ciechanowie.
(-)
Lekarze w Mikołajówce i Słowiańsku na Donbasie też otrzymali pomoc medyczną z Polski. Do walki z koronawirusem przywieziono sprzęt kupiony przez polskie firmy, polskie Ministerstwo Zdrowia i Polską Fundację Narodową. Sprzęt i materiały ochronne przekazał ambasador Polski na Ukrainie Bartosz Cichocki. Respiratory, a także płyn dezynfekujący, okulary ochronne, maski i rękawiczki otrzymał szpital w Mikołajówce i szpital dziecięcy w Słowiańsku w obwodzie donieckim. Ambasada RP na Ukrainie poinformowała, że pomoc zorganizowaną przez polskie firmy przekazano w obecności Pawła Kyryłenka – szefa donieckiej obwodowej administracji państwowej. Niedawno w Donbasie świętowano 6 rocznicę wyzwolenia Słowiańska i Kramatorska od rosyjskich terrorystów. Dla mnie osobiście i dla mojego kraju to bardzo ważne wydarzenie. Nasza tu obecność potwierdza, że to nie tylko miejscowe święto, my także świętujemy – powiedział podczas konferencji prasowej ambasador Cichocki. Dzisiaj Ukraina determinuje także naszą przyszłość. Jeśli pozwolimy, aby międzynarodowe prawo nie było przestrzegane, by granice zmieniano siłą, to one będą także zmieniane w Polsce, Estonii i na Litwie. – powiedział polski dyplomata. Wasza siła, męstwo, ofiary – to wszystko także dla naszego bezpieczeństwa i przyszłości – powiedział.
(-)
Na zajętym przez Rosję Krymie trwają aresztowania przedstawicieli mniejszości tatarskiej. Dziś rosyjskie służby zatrzymały sześciu Krymskich Tatarów. Na półwyspie od początku okupacji rosyjskie władze stosują polityczne represje.
O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
(-)
Kończy się na nasz czas antenowy. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

 

08.07.2020 – godz 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was we wtorek, 7 lipca, na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik, dzisiaj mamy bardzo ciekawy, świąteczny dzień – Narodziny Jana Chrzciciela. W zasadzie to jest dzień graniczny i to w co najmniej dwóch aspektach. W tradycji chrześcijańskiej uważa się, że Jan jest ostatnim prorokiem Starego Testamentu, po nim Jezus swoim nauczaniem i życiem niejako pisze Nowy Testament. Natomiast w tradycji ludowej święto Iwana Kupała kończy wiosnę, a zaczyna lato. Będziemy o tym dzisiaj mówić, a oprócz tego – w sobotę odbyły się coroczne uroczystości na Kozackich Mogiłach w Aleksandrowie Kujawskim. Na zakonczenie posłuchamy o kolejnych przygodach bohaterów słynnej „Eneidy” Iwana Kotlarewskiego.

(-)

Można powiedzieć, że niemal w samym centrum Polski, w Aleksandrowie Kujawskim  znajduje się miejsce tak ważne dla Ukraińców: Ukraiński Cmentarz Wojskowy. Jest to cmentarz 17 żołnierzy Armii Czynnej URL Symona Petlury. Po Bitwie Warszawskiej, w grudniu 1920 zostali oni osadzeni w Obozie Internowania nr 6 i zmarli w czasie pobytu w nim. Cmentarz był miejscem uroczystości religijnych i patriotycznych organizowanych przez emigrantów ukraińskich przebywających w Polsce w okresie międzywojennym. Po 1945, gdy ukraińskie społeczności na Pomorzu i Kujawach uległy rozproszeniu, został zapomniany. Jego remont zainicjowali w 1991 historyk zajmujący się społecznością ukraińską w Polsce Emilian Wiszka oraz płk Szymon Smetana. Kompleks cmentarny składa się z kurhanu z krzyżem zaporoskim, 21 nagrobków z krzyżami, bez tablic imiennych oraz ogrodzenia z tablicami informacyjnymi.

Od 1993 w pierwszą sobotę czerwca cmentarz jest miejscem nabożeństw ekumenicznych. W tym roku z powodu epidemii koronawirusa uroczystości odbyły się miesiąc później – w pierwszą sobotę lipca. W tym roku po raz pierwszy od wielu lat gospodarzem był nowy burmistrz – Arkadiusz Gralak:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Na uroczystościach w Aleksandrowie zawsze jest konsul Ukrainy w Gdańsku, Lew Zacharczyszyn:

(-) Wypowiedź w języku polskim

Na zakończenie uroczystości odbywa się zawsze ekumeniczne nabożeństwo religijne:

(-) Fragment nabożeństwa

Powrócimy jeszcze do tego wydarzenia w późniejszych programach, teraz natomiast proponuję usiąć wygodnie przy ognisku. Wiem, że w domu nie ma ogniska, ale od czego mamy wyobraźnię? Dzisiaj, w święto Iwana Kupała, w tradycji ukraińskiej działy się bardzo ciekawe rzeczy. Tak naprawdę to jest to połaczenie święta religijnego z pogańskim. Dzień Narodzenia Jana Chrzciciela jest też dniem oddania czci przyrodzie nieożywionej, czterem żywiołom: ogniowi, ziemi, wodzie i powietrzu. To wieczór i noc, gdzy dziewczęta plotą i puszczają wianki na wodę, a potem szukają kwiatu paproci. Zabawy odbywają się do świtu przy ognisku. Obecnie częściowo powracamy do tradycji, ale nie sposób odtworzyć je w całości. Ale dzisiaj pan Marian Rychel zaskoczył mnie pytaniem, na które nie potrafiłam udzielić odpowiedzi: jaką porę kończy święto Iwana Kupała?

(-)

– Ten czas to jeszcze przednówek!

– Jeszcze teraz?

– No, tak! Na Iwana baba mąki nie miała, a na Petra to już napiekła pierogów! Iwana Kupała to przede wszystkim nad rzekami, jeziorami były ogniska…

– I pan to pamięta?

– Tak, tak! Ale to było tak dawno!… I mama zawsze bała się, żeby tam coś się nie stało. Bo gdy skakało się przez ognisko albo jak się pływało…

– U nas mówiło się, że do Iwana nie wolno było się kąpać.

– Tak, w ogóle, Polacy do Jana… a, było powiedzenie! „Święta Zofija kłosy rozwija” – to w maju było, zboże nabierało (kłosów) i na Jana: „Polski Jan podpala, a ruski Iwan powala”. Czyli – zboże płowieje, żółknie, a na Iwana można już było robić pierwsze obżynki. Dzieci rwały kłosy, podpiekały na kuchni i zjadały. To było takie smaczne jak ziemniaki z ogniska.

– Bo to takie jeszcze jest mięciutkie i ma takie mleczko.

– Tak, i na Iwana można było robić pierwsze obkaszanie z brzegów.

– Czyli takie zażynki.

– Zażynki, o! a na Petra i Pawła to już były żniwa w pełni. I daj Boże, żeby tylko nie zabrakło tego, co najważniejsze – chleba!

(-)

Miejmy nadzieję, że chleba nie zabraknie n igdzie i nikomu. Na pewno nie brakowało go bohaterowi „Eneidy” – Eneaszowi i jego przyjaciołom. Akcja nabiera tam tempa, więc nie traćmy czasu, posluchajmy co tam się dzieje:

(-) Fragment poematu

Czas wracać do współczesności, bo kończy się nasza audycja. Przygotowała ją i przedstawiła Jarosława Chrunik. Usłyszymy się jutro o tej samej porze, a wy świętujcie całą noc przy ognisku. Może któraś dziewczyna znajdzie dzisiaj kwiat paproci? Pamiętajcie, że zakwita on o północy. Miłego wieczoru, drodzy słuchacze! Wszystkiego dobrego! (jch/apod)

07.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Najdroższe leczenie na świecie – 2 miliony dolarów. Właśnie tyle potrzebuje 10-miesięczna dziewczynka z Białorusi, której pomóc chcą w Gdańsku wolontariusze z Ukrainy. Tegoroczne święto apostołów Piotra i Pawła w Chrzanowie odbędzie się tylko na szczeblu parafialno-dekanackim. Lepszego czasu na polsko-ukraińską przyjaźń nie będzie – powiedział minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski. Od północy 6 lipca Polska Straż Graniczna wznowiła odprawy na drogowym przejściu granicznym Budomierz-Hruszew w obwodzie lwowskim. O tym już za chwilę dokładniej. Na antenie ukraiński program informacyjny. Dziś wtorek 7 lipca. Z wami Hanna Wasilewska.

(-)

Najdroższe leczenie na świecie – 2 miliony dolarów. Właśnie tyle potrzebuje 10-miesięczna dziewczynka z Białorusi, której pomóc chcą w Gdańsku wolontariusze z Ukrainy. Hanna Tiekuczewa razem z grupą ludzi dobrej woli stara się zebrać pieniądze potrzebne Darusi na leczenie. Na początku Hanna stworzyła aukcję na FB, z której pieniądze trafią do ogólnej zbiórki. Następnym krokiem będą dobroczynne warsztaty z ukraińskiej pieśni ludowej:

Zapraszam wszystkich na dobroczynne warsztaty pieśni ukraińskiej. Te warsztaty skupione są wokół zebrania pieniędzy dla chorej dziewczynki z Białorusi. Ona choruje na genetyczną chorobę; przestają jej działać mięśnie. Dziecko nie może samodzielnie jeść, już nie może samodzielnie oddychać i suma, którą trzeba zebrać jest ogromna. To 2 miliony dolarów. Czas też jest ograniczony, bo zastrzyk trzeba zrobić do 2 roku życia, a dziewczynka już ma 10 miesięcy; rodzice liczą każdy dzień, każdą złotówkę i każda pomoc jest bardzo ważna. Jeśli ktoś chce pomóc Darii to zapraszam do dołączenia do żywych warsztatów w Gdańsku, albo też wziąć udział w warsztatach online. Będzie transmisja online warsztatów. Dziękuję.
Tematem warsztatów będą ukraińskie pieśni obrzędowe i liryczne cyklu letniego . W ramach zajęć będzie odbywało się szkolenie pieśni (melodie, teksty, znaczenia treści), a także praca nad prawidłowym podaniem dźwięku, elementami wymowy, rytmem, techniką oddychania, artykulacją i charakterystycznym sposobem wykonania. Warsztaty odbędą się 15 lipca w ukraińskiej restauracji w Gdańsku. Przyłączyć się można także online. Początek wydarzenia o 18:00. Opłata za lekcje ukraińskiej pieśni to wpłata na zbiórkę na leczenie Darusi na stronie siepomaga.pl – www.siepomaga.pl/warsztaty-ukrainskiej-piosenki-ludowej

(-)

Ze względu na sytuację epidemiczną, pojawienia się ognisk infekcji w Ełku, a także brak możliwości należytego przygotowania w tej sytuacji uroczystości, tegoroczne święto apostołów Piotra i Pawła w Chrzanowie odbędzie się jedynie na szczeblu parafialno-dekanackim. Nie będzie tradycyjnego wyjazdu z olsztyńskiej parafii. Świąteczne nabożeństwo odbędzie się w sobotę 11 lipca.

(-)

Lepszego czasu dla polsko-ukraińskiej przyjaźni nie będzie – powiedział minister rolnictwa i rozwoju wsi. 4 lipca Jan Krzysztof Ardanowski wziął udział w uczczeniu pamięci żołnierzy URL z okazji 27. rocznicy odbudowy ukraińskiego cmentarza wojskowego w Aleksandrowie Kujawskim. Poseł Prawa i Sprawiedliwości dodał, że Polska jest zwolennikiem prozachodniego kursu Ukrainy i potępia rosyjską agresję na wschodzie kraju. Polityczne i ekonomiczne stosunki rozwijają się dobrze. Przeszłości sprzed setek lat i tragedii II wojny światowej nie można zapomnieć, ale to powinno nauczyć nas wyciągania wniosków, żeby nasze wielkie narody nigdy nie stanęły przeciw sobie, żebyśmy pamiętając krzywdy zadane sobie wzajemnie mogli razem zbudować wspólną, dobrą przyszłość – powiedział Jan Krzysztof Ardanowski. Minister dodał, że lepszego czasu dla tych przyjacielskich stosunków niż teraz, nie będzie. Polityk przypomniał, że w Polsce pracują tysiące Ukraińców, którzy są tu szanowni i cenieni za uczciwość, niezawodność i staranność.
Możliwe, że powinno być to regulowane umową międzynarodową, która dawałaby więcej gwarancji, większe bezpieczeństwo i ochronę, i przestrzeganie praw pracowników. Wszystko to będzie przedmiotem rozmów międzynarodowych – obiecał Ardanowski.

(-)

Od północy 6 lipca Polska Straż Graniczna wznowiła odprawy na drogowym przejściu granicznym Budomierz-Hruszew w obwodzie lwowskim. Odprawiane są zarówno samochody osobowe jak i ciężarowe.

(-)

Tym kończymy nasz program. Przygotowała go i poprowadziła Hanna Wasilewska. Dziękuję za uwagę i zapraszam do radioodbiorników jutro. Przyjemnego dnia i do usłyszenia. (dw/kos)

07.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Witam was, szanowni słuchacze, w poniedziałek, 6 lipca, w programie „Kamo hriadeszy”. Przed mikrofonem – Jarosława Chrunik. Przyzwyczajamy się do nowego święta w naszym kalendarzu, wpisuje się ono już w nasze życie religijne. Ale zaczniemy znowu od kolejnego fragmentu „Żywego słowa”:

(-)

Kolejny odcinek „Żywego Słowa” to dalsze nauki pobożnego księcia Włodzimierza Monomacha dla potomnych; czyta Mychajło Kozij:

(-) Fragment staroruskiego tekstu pouczeń
Zanim wrócimy do czasów współczesnych, posłuchajmy jeszcze legendy o ikonie Matki Bożej Nieustającej Pomocy, której święto wczoraj obchodziliśmy po raz trzeci. Historię opublikował portal Cerkiew.net.pl

(-)

Ikona Matki Bożej Nieustającej Pomocy pochodzi z XIII wieku. Istnieją pewne dowody, że znajdowała się na wyspie Kreta do 1500 roku i cieszyła się tam wielkim poważaniem. Kto uczył się historii powszechnej ten wie, że Turcy zamieszkujący tereny Azji często napadali na cesarstwo greckie i zdobywając coraz to nowe terytoria, posuwali się w glab kraju. W 1453 r. napadli na sama stolicę Carogród i po zaciętych walkach zajęli go. Grecy nie byli w stanie oprzeć się wrogowi, więc albo ukrywali się po lasach, albo uciekali na zachód, do obcych krajów. Wśród uciekinierów był także pobożny kupiec z Krety. Uciekł do Italii i tam miał zamieszkać na stałe. A że nie chiał, żeby Turcy zagrabili również ikonę Matki Bożej Nieustającej Pomocy, a może też i zbezcześcili, wziął ikonę ze sobą do Italii. Spodobało się to Najświętszej Bogurodzicy, bowiem jeszcze podczas tej samej podróży okazała mu swoje łaski.

Na morzu zerwał się okropny sztorm i wydawało się, że statek utonie. Podróżni stracili już nadzieję na ratunek. W tym nieszczęściu pobożny kupiec wynosi na pokład ikonę Matki Bożej Nieustającej Pomocy i zachęca ich, żeby szczerze zaczęli się modlić, prosząc Bogurodzicę o pomoc. I stał się cud. Sztorm ucichł, a niebo tak pięknie się wypogodziło, że aż miło było patrzeć w jego błękit. Statek bezpiecznie przybił do włoskiego brzegu, a kupiec wyruszył do Rzymu, ale tylko na krótko, bowiem planował poszukać dla siebie miejsca w innej okolicy, a nie w Rzymie. Jednak NMP miała inny zamiar.

Pobożny kupiec zachorował w domu swego przyjaciela i zmarł. A ikona Bogurodzicy pozostała w świętym miejscu i wsławiła się wieloma cudami. Było to ok. 1498 roku, za papieża Aleksandra VI. Przed śmiercią kupiec podarował ikonę Bogurodzicy swemu przyjacielowi z wyraźną prośbą, żeby tę ikonę szczególnie czcił i postarał się jak najszybciej umieścić ją w którejś z rzymskich świątyń, żeby lud mógł powszechnie czcić cudowną ikonę Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Przyjaciel obiecał wypełnić ostatnią wolę umierającego, jednak obietnicy nie dotrzymał. Mimo, że sam chciał w każdym momencie zanieść ikonę do jakiejkolwiek świątyni, to jego żona, której ikona bardzo się spodobała, za nic nie chciała wypuścić jej ze swoich rąk. To Matce Bożej się nie spodobało. Pewnie nie chciała, żeby ikona służyła tylko jednej rodzinie – Ona, jako Matka całego świata, ma służyć pomocą dla wszystkich narodów.

Trzy razy przypominała Matka Boża temu mężczyźnie we śnie i upominała go, żeby dotrzymał przyrzeczenia, a gdy i to nie pomogło – zagroziła ciężką karą, jeśli nie wypełni obietnicy, danej kupcowi. Koszmarne sny i zwidy mączyły go, starał się wynieść ikonę ze swego domu do świątyni, lecz jego żona za każdym razem zdołała go przekonać i ikona została w ich domu. Naraz mężczyzna ten zachorował i zmarł. Można by przypuszczać, że może teraz uparta kobieta nie będzie się ociągać i wypełni obietnicę, daną przez swego męża. Ale stało się inaczej. Nawet, gdy jej maleńka córeczka przybiegła do niej pewnego razu i powiedziała, że widziała „piękną, jasną panią, która powiedziała, żeby ikonę zanieść do jakijkolwiek świątyni w Rzymie” i kobieta już była zdecydowana nareszcie wypełnić dawną obietnicę, nie doszło do tego. Jej sąsiadka, dowiedziawszy się o całej historii, namówiła ją, żeby nie wierzyła w sny.

Po długich perypetiach ikona w końcu znalazła się w świątyni, wskazanej znowu dziewczynce przez Matkę Bożą – między kościołem Maria Magiore a kościołem św. Jana Laterańskiego. Między tymi kościołami znajdował się kościół św. Mateusza, będący w posiadaniu oo. Augustynów. Wdowa zaprosiła proboszcza do siebie, opowiedziała całą historię i 27 marca 1499 r. uroczyście, w obecności wielu wiernych, ikona została przeniesiona do kościoła św. Mateusza.

To nie koniec długiej i ciekawej historii ikony Matki Bożej Nieustającej Pomocy, ale przejdziemy teraz do współczesnej historii. Dwa lata temu po raz pierwszy obchodziliśmy nowo ustanowione Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Obchodzimy je zawsze w pierwszą niedzielę lipca. O nowym święcie opowiedziała mi s. Oksana z Olsztyna ze zgromadzenia sióstr służebnic NMP. Najpierw jednak posłuchajmy pieśni maryjnej:

(-)
– Jest to święto Matki Bożej Nieustającej Pomocy; myślę, że właśnie narodowi ukraińskiemu jest to bardzo potrzebne święto.

– Święto Matki Bożej Nieustającej Pomocy zostało ustanowione dlatego, że w narodzie z dawien dawna ikona – bo to jest święto ikony Matki Bożej Nieustającej Pomocy – nabożność do tej ikony i to przekonanie o nieustającej pomocy Bogurodzicy dla nas, wiernych, niejako wywołało potrzebę ustanowienia święta. Myślę, że to jest tak, że nie – ustanowiono święto, a my dopiero potem próbujemy nabożności gdzieś szukać, tylko na odwrót. Najpierw ludzie modlili się, najpierw była ikona i to wywołało potrzebę decyzji naszych hierarchów wydania dekretu o ustanowieniu tego.

– Myślę, że nie ma wątpliwości, że naród ukraiński garnie się do tej ikony i uprasza różne łaski na swoje potrzeby.

– Myślę, że tak. Są męskie klasztory, które mają też właśnie jako patronkę „Nieustającą Pomoc” – oo. redemptoryści. My jako siostry służebnice mamy swoje prowincje i każda prowincja też ma swego patrona. I u nas w Polsce Matka Boża Nieustającej Pomocy jest patronką naszej prowincji, tak że ta nabożność właśnie była od bardzo dawna. Nasza prowincja jest jeszcze sprzed 1950 roku, otóż tak długo już, a z pewnością o wiele wcześniej jeszcze istniała nabożność w upraszaniu łask u Matki Bożej Nieustającej Pomocy.

(-)

Życzę wam, żeby i waszych próśb Matka Boża Nieustającej Pomocy zawsze wysłuchiwała i śpieszyła wam z pomocą. A ponieważ nasz program już się kończy, ja już pożegnam się z wami do jutra. Była z wami Jarosława Chrunik; miłego wieczoru, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

06.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Wczoraj w Aleksandrowie Kujawskim uczczono pamięć żołnierzy URL. W zeszły weekend zbierano pieniądze dla ofiar powodzi na zachodniej Ukrainie. Na wschodzie Ukrainy uczczono 6. rocznicę wyzwolenia miast Donbasu z rąk prorosyjskich bojówkarzy. Ukraina chciałaby, aby w najbliższym czasie doszło do spotkania przywódców państw Normandzkiej Czwórki w sprawie Donbasu. Takie wiadomości rozpoczynają nowy tydzueń informacyjny. Dziś jest poniedziałek 6 lipca. Z wami jest Hanna Wasilewska. Dzień dobry.
(-)
Wczoraj w Aleksandrowie Kujawskim uczczono pamięć żołnierzy URL. 100 lat temu znajdował się tam obóz,w którym ich internowano, a pierwszym komendantem był bohater dwóch narodów generał Marko Bezruczko. Gorzka i bolesna pamięć, ale i duma ze wspólnych zwycięstw, wspólnej majowej parady w Kijowie i wspólnego zwycięstwa pod Zamościem. Władze miejskie Aleksandrowa obiecują, że niebawem pojawi się na mapie miasta ulica Marka Bezruczki. W Olsztynie o nazwanie ulicy lub placu jego imieniem stara się miejski oddział ZUwP. Podanie już jest złożone do Urzędu Miasta i jest rozpatrywane. Według słów szefa oddziału Stefana Migusa wyników można spodziewać się jesienią.
(-)
W zeszły weekend zbierano pieniądze dla ofiar powodzi na zachodniej Ukrainie. Archieparchia filadelfijska Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego zbierała pieniądze na tych, którzy stracili wszystko podczas powodzi na zachodniej Ukrainie. Potrzebna jest żywność, odzież i rzeczy pierwszej potrzeby. Organizatorzy informują, że najbardziej w związku z żywiołem ucierpiały obwody iwano-frankowski i czerniwecki. „Tylko w jednym, iwano-frankowskim obwodnice, zniszczonych lub podtopionych zostało ponad 4600 budynków, około 550 kilometrów dróg, a woda zniszczyła 90 mostów. Oprócz tego zginęły trzy osoby, tysiące ewakuowano. Pozostawili swoje domy i stracili oszczędności” – zwracali się organizatorzy z prośbą ojców kościoła greckokatolickiego na całym świecie o przeprowadzenie zbiórki pieniędzy w zeszły weekend. Pieniądze zbierano bezpośrednio w parafiach greckokatolickich i na rachunek bankowy.
(-)
Ukraina chciałaby, aby w najbliższym czasie doszło do spotkania przywódców państw Normandzkiej Czwórki w sprawie Donbasu. W Berlinie spotkali się doradcy polityczni „czwórki”. Rozmowy trwały 11 godzin, zakończyły się w nocy. O szczegółach z Kijowa Paweł Buszko:
[korespondencja w języku polskim]
Na wschodzie Ukrainy uczczono 6. rocznicę wyzwolenia miast Donbasu z rąk prorosyjskich bojówkarzy. W obchodach udział wzięli przedstawiciele ukraińskich władz, a także zachodni dyplomaci, w tym ambasador Polski. Polska delegacja przywiozła do Donbasu pomoc medyczną.
(-)
Tym kończymy nasz blok informacyjny. Na nowe wiadomości zapraszam was jutro o 10:50. Program przygotowała i poprowadziła Hanna Wasilewska. Wszystkiego dobrego. (dw/apod)

06.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

W programie „Od Niedzieli do Niedzieli” wiat was Hanna Wasilewska.
(-)
Noc Kupały to starodawne święto przesilenia, kiedy przyroda znajduje się w swoim rozkwicie. Zgodnie z nowym kalendarzem zmienił się jego termin. Zgodnie z kilkusetletnią tradycją Noc Kupały powiązana była z chrześcijańskim świętem narodzin św. Jana Chrzciciela, przeszło razem z nim z 21-22 czerwca na 6-7 lipca zgodnie z nowym stylem. Uważa się, że w tym czasie rośliny są w pełni sił, dlatego to dobry czas na zbiór roślin lekarskich. Także dla ludzi Noc Kupały to najlepszy czas, żeby znaleźć sobie parę – przekonuje Sergiusz Petryczneko, a on źle nie poradzi:
(-)
Święto Kupały ma pradawne tradycje. To święto ognia-ojca i wody-matki. Połączenie słońca i ziemi. Kosmogeniczny ślub, w którym chłopiec i dziewczyna uczestniczą w przedłużeniu rodu. Dzień równonocy przypada na 21 czerwca. Po tym słońce zaczyna wędrówkę w dół, w kierunku jesieni. A póki co, noce są krótkie, a dni długie i ciepłe.
(-)
Święto Kupały prowadzone jest do późnej nocy. Pod szerokim, rozgwieżdżonym niebem. Głównym rytuałem jest kupalne ognisko. Zapalenie ognia i skakanie przez ognisko, kąpanie w ciepłej wodzie, to wchodzenie w dwa światy. Jeśli chłopak i dziewczyna spędzają noc Kupały razem, to dobry znak. Młodzi połączywszy się w czasie nocy Kupały będą silni i zdrowi, będą mieć zdrowe potomstwo i będą zdrową parą.
(-)
Inny zwyczaj to huśtawki zawieszane między mocnymi, wysokimi drzewami. Pary, chłopiec i dziewczyna, huśtają się wysoko. Dziewczęta boją się, a chłopcy pokazują swoją odwagę. Taka zabawa zapamiętywana jest na całe życie.
(-)
Z czasem obrzędy w kulturze ukraińskie przerodziły się w zabawy ludowe z elementami tego czy innego święta. Tak jest nawet dziś w wielkich miastach Ukrainy, można zobaczyć całe marsze ludzi z obowiązkowym słomianym „Kupałą”. Natomiast głównym atrybutem pozostają i dziś obrzędowe pieśni.
(-)
Usłyszeć dawne kupalne piosenki i zobaczyć elementy tradycyjnego obrzędu można co roku w Narodowym Muzeum Architektury Ludowej we wsi Pyrohiw pod Kijowem. 6 lipca po obiedzie przyjeżdżają tu zespoły folkowe z różnych obwodów Ukrainy. Niestety w tym roku będzie ich mniej z powodu pandemii. Natomiast coroczne puszczanie wianków z zapalonymi świeczkami to ulubiona zabawa dziewcząt w Noc Kupały. To symboliczne i bezwarunkowo bardzo muzykalne:
(-)
Cały maraton konkursów online przebyła Amelia Kuształa, uczennica międzyszkolnego punktu nauczania języka ukraińskiego w Dobrym Mieście. Występy utalentowanej Amelki podczas wydarzeń społeczności ukraińskiej w naszym regionie śledzimy od kilku lat. W tym czasie młoda wokalistka wyrosła w znaczeniu bezpośrednim i przenośnym – profesjonalnie. I jeśli okres izolacji dla większości ludzi stał się czasem refleksji i spokoju, to dla Amelii i jej bliskich było zupełnie inaczej. Młoda gwiazda aktywnie realizowała się online. W ilu konkursach zwyciężyła nie powiem. Wołam do pomocy mamę Amelki Joannę Kuształę:

[wypowiedź w języku polskim]
-I tu muszę zapytać Amelię, ty masz większą satysfakcję z tego jak śpiewasz piosenkę na konkursie po ukraińsku czy po polsku. Czy nie ma dla ciebie różnicy.
[wypowiedź w języku polskim]
-A nie boisz się, że ludzie. Większość tu w Polsce, nie rozumie języka ukraińskiego i lepiej może zaśpiewać po polsku, żeby zrozumieli i tekst, bo to też ma wpływ na to, czy podoba się ta piosenka. Ty śpiewasz po ukraińsku ryzykując, że ktoś nie zrozumie stawiając na to, że ukraińskie piosenki mają piękne melodie, w których widzę, że jesteś zakochana. Nie boisz się postawić na ukraińską piosenkę.
[wypowiedź w języku polskim]
-A jak u ciebie z językiem ukraińskim? Lepiej? Rozwijasz się? Pomaga nauka ukraińskich piosenek?
[wypowiedź w języku polskim]

Czy nauczyciel zadowolony jest ze swojej podopiecznej?

-Oczywiście, bo jak nauczyciel znajduje i konkursy i potem dobiera materiały, potem współpracuje z rodzicami, bo to bardzo ważna praca. Jakby nie rodzice, to nauczyciel sam wiele nie może, prawda. Szczególnie teraz, kiedy mamy naukę na odległość, bo bardziej dziecko ćwiczy w domu. Ja mogę tylko posłuchać tego przez telefon, czy skype. Ale Amelka reprezentuje Dobre Miasto w wielu konkursach i to widać. Z konkursu na konkurs jest coraz lepiej. To taka nasza maleńka dobromiejska gwiazdka.
-To bardziej zasługa mamy, czy twoja?
-No ja myślę, że tu bardziej może mamy, bo mama może nie zmusza, ale trochę zmusza swoją Amelkę, żeby ćwiczyła, uczyła się słów. Potem ja mogę tylko sprawdzić końcówki i akcenty.
-Amelia rośnie, rozwija się. Jej poziom rośnie i poziom festiwali oraz konkursów, w których bierze udział też rośnie. Jakie następne dwa, mi podpowiadają,
[wypowiedź w języku polskim]
-To konkursy międzynarodowe, ale po ukraińsku będziecie śpiewać.
[wypowiedź w języku polskim]
-Na tych międzynarodowych festiwalach, pierwszym w Słowenii, to „Berehynia Fest”, a drugim w Kijowie zbiera się jury i to międzynarodowe jury będzie wybierać najlepszych z najlepszych.
-Amelia. Twoja praca „Bila Topoli” wysłana została na dwa międzynarodowe konkursy. Czemu właśnie ta piosenka>
[wypowiedź w języku polskim]
-Czy umiesz to robić, czy może dziewczyna w twoim wieku – ile masz lat?
-13
– …zrozumieć co czuje matka tracąca swoje dziecko. Jak to możliwe?
[wypowiedź w języku polskim]
-Myślę, że tu pomogła mama tłumacząc co może czuć matka. I co Amelia wie o wojnie w swoim wieku.
[wypowiedź w języku polskim]
(-)
Teraz już wiadomo, że w międzynarodowym konkursie „Gwiazdy Olimpu” w Kijowie, Amelka zdobyła II miejsce w swojej kategorii wiekowej. Przy okazji serdecznie gratuluję kolejnego zwycięstwa i życzę wielu kolejnych. Niech ukraińska piosenka płynie, a z nią język ukraiński:
[lekcja języka ukraińskiego]
(-)
Dla tych, którzy karmią się ukraińską muzyką, Roman Bodnar ma „ukraińskie sało”
[Parada Hitów Romana Bodnara]
(-)
Nasz program dobiega końca. Przygotowali go: Sergiusz Petryczenko, Roman Bodnar i Hanna Wasilewska. Dziękujemy za uwagę i zapraszamy za tydzień. Wszystkiego dobrego. (dw/bsc)

05.07.2020 – godz. 20.30 – magazyn (opis do dźwięku)

Dzień dobry! Witam was, drodzy słuchacze, na falach Polskiego Radia Olsztyn w sobotę, 4 lipca. W studiu – Jarosława Chrunik. Najpierw powędrujemy trochę ścieżkami historii, a potem wybierzemy się w inną podróż – do naszych sąsiadów. Całkiem niedaleko, ale rzadko tam zaglądamy. Moim zdaniem – zbyt rzadko.

(-)

4 lipca 1494 roku zmarł Jurij Drohobycz (przy narodzinach – Jurij Donat-Kotermak, do XX wieku znany jako Giorgio da Leopoli) – ukraiński uczony epoki Renesansu, działacz oświatowy, poeta, filozof, astronom i astrolog. Doktor medycyny i filozofii. Rektor Bolońskiego uniwersytetu medycyny i sztuk wolnych, profesor i wice-kanclerz Istropolitańskiej Akademii w Bratysławie, profesor UJ w Krakowie. Pierwszy ukraiński autor książki drukowanej. Do XX wieku jego prawdziwe nazwisko i narodowość nie były znane historii. Jego studentem był m.in. przyszły wybitny astronom Mikołaj Kopernik, autor traktatu „O obrotach sfer niebieskich”, który zapoczątkował nowy, heliocentryczny pogląd na budowę Układu Słonecznego.

(-)

4 lipca 1891 r. urodził się Petro Pancz – ukraiński pisarz, autor m.in. powieści: „Błękitne eszelony”, „Bez asa”, „Oblężenie nocy”, „Na kalinowym moście” i „Szeptała Ukraina”. Zbiór artykułów i szkiców-wspomnień „Odlatują żurawie” okazała się ostatnim utworem pisarza.

(-)

1941 roku miał miejsce masowy mord przedstawicieli polskiej inteligencji Lwowa. Z całej grupy ocalał jedynie profesor Franciszek Groër. Hitlerowcy zrabowali mieszkania naukowców i zniszczyli lub wywieźli cenne materiały naukowe uczonych. Pamięć o tym wydarzeniu żywa jest do dzisiaj. W ulewnym deszczu i z przestrzeganiem wszystkich warunków kwarantanny wczoraj odbyły się obchody 79. rocznicy niemieckiego mordu polskich profesorów we Lwowie. Przedstawiciele uczelni lwowskich, władz miejscowych i Konsulatu Generalnego RP we Lwowie złożyli kwiaty i pomodlili się pod pomnikiem na Wzgórzach Wuleckich w hołdzie profesorom lwowskim pomordowanym przez Niemców w 1941 roku. Mówi Eugeniusz Sało:

(-) korespondencja w języku polskim

(-)
Chyląc czoła przed poległymi, smutne pozostawimy w historii i przejdziemy do wydarzeń współczesnych. Dzisiaj świętują: Terencjusz, Juliusz oraz urodzeni 4 lipca. Wszystkim składamy najlepsze życzenia!
(-)
Teraz zabieram was w podróż na Podlasie. Mniejszość ukraińska, zamieszkująca ten malowniczy region, różni się od pozostałej części Ukraińców w Polsce tym, że północne Podlasie uniknęło Akcji „Wisła”. Dzięki temu Podlasianom udało się zachować swoje dziedzictwo kulturowe zarówno materialne, jak i niematerialne. Musieli jednak długo i konsekwentnie wracać do swoich korzeni po latach zastoju. Obecnie oprócz kilku audycji radiowych i telewizyjnych Ukraińcy Podlasia mają też dwumiesięcznik „Nad Bugiem i Narwią”. Jednak koronawirus i tu dokonał swoistego spustoszenia, – mówi redaktor naczelny Jerzy Hawryluk:
– No, redakcja „Nad Bugiem i Narwią” pracuje po staremu, staramy się pozyskiwać nowych czytelników, szukać nowych prenumeratorów. No, w takich warunkach niezbyt sprzyjających, choćby dlatego, że nie można pisać o jakichś masowych imprezach, bo sytuacja jest taka, że wszystko zostało odwołane i w najbliższym czasie chyba nic się nie odbędzie. Miał być konkurs recytatorski „Ukraińskie Słowo”, którego nie było; miał być konkurs śpiewaczy „Z podlaskiej krynicy” – też go nie było. Miała być też ta wielka letnia impreza „Na Iwana na Kupała” w Dubiczach Cerkiewnych; to jest taka impreza na kilka, do dziesięciu tysięcy osób, w zależności od tego jak kiedy przyjadą, no i oczywiście nawet w takim jakimś minimalnym formacie tego nie da się przeprowadzić.
– Co więc robić? O czym pisać w „Nad Bugiem i Narwią”?
– W tym roku wyszły już trzy numery; jest tam ciągle informacja o wydarzeniach bieżących, bo do marca odbywały się one mniej więcej normalnie, ale o sprawach bieżących u nas informują przede wszystkim ukraińskie audycje radiowe, a my w czasopiśmie bardziej możemy skoncentrować się na sprawach historii, kultury.
A kultura Podlasian jest niezwykle barwna i ciekawa, tak samo jak i dialekt podlaski. Posłuchajcie jak mówi o powstaniu zespołu „Czeremszyna” z Czeremchy jego współtwórca, Mirosław Samosiuk:
– Moja żona (wtedy jeszcze nie była moją żoną) Barbara zwołała młodych ludzi z Czeremchy, a Czeremcha to taka mała mieścina; albo mała mieścina, albo duża wieś 4 km od granicy z Białorusią. I tam zaczęliśmy zbierać od starych babć pieśni – folklor naszego Podlasia, tam gdzie mieszkają mniejszości – ukraińska, białoruska – i Polacy razem mieszkają. Potem braliśmy instrumenty i aranżowaliśmy na bałałajkę kontrabasową, na cymbały strunowe białoruskie, na sopiłki ukraińskie (flety), na akordeon, na bębny. Chcieliśmy, żeby ta muzyka, której młodzi ludzie wstydzili się, gdy zaczynaliśmy; oni się z nas trochę podśmiewali, że „jak to, będziecie śpiewali jak te stare baby?”. No a potem, gdy poszliśmy do telewizji, pojechaliśmy na koncerty do Nepalu, do Niemiec na tournée, to zaczęli to rozumieć. Teraz my u siebie robimy festiwale i oni bardzo chętnie przychodzą na nasze koncerty – i młodzi, i starzy. I myślę, że my przez tych 25 lat zachowaliśmy tę naszą kulturę.
Nie tylko zespół „Czeremszyna” pielęgnuje dawne tradycje Podlasia, ale o tym opowiem kiedy indziej, ponieważ kończy się nasz czas antenowy. Audycję przygotowała i przedstawiła Jarosława Chrunik. Spotkamy się ponownie w poniedziałek o godz. 18.10. Teraz życzę wam miłego weekendu, drodzy słuchacze, a pożegnamy się tęskną piosenką o minionych młodych latach innego podlaskiego zespołu – „Rodyna”! (jch/bsc)

04.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

„Serce dziewczyny nie jest wolne. Jest całkiem zajęte muzyką”. Takie wyznanie usłyszałam ostatnio od Amelii Kuształy z Dobrego Miasta. Myślę, że wszyscy ją dobrze pamiętacie z powodu silnego głosu, niezwykłej urody i wyrazistych obrazów artystycznych, które tworzy dla niej mama. Dzisiaj o ostatnich zwycięstwach Amelki opowiem w „Od A do Z”. Z wami jest Hanna Wasilewska. Zaczynamy.
(-)
Cały maraton konkursów online przebyła Amelia Kuształa, uczennica międzyszkolnego punktu nauczania języka ukraińskiego w Dobrym Mieście. Występy utalentowanej Amelki podczas wydarzeń społeczności ukraińskiej w naszym regionie śledzimy od kilku lat. W tym czasie młoda wokalistka wyrosła w znaczeniu bezpośrednim i przenośnym – profesjonalnie. I jeśli okres izolacji dla większości ludzi stał się czasem refleksji i spokoju, to dla Amelii i jej bliskich było zupełnie inaczej. Młoda gwiazda aktywnie realizowała się online. W ilu konkursach zwyciężyła nie powiem. Wołam do pomocy mamę Amelki Joannę Kuształę:

[wypowiedź w języku polskim]
-I tu muszę zapytać Amelię, ty masz większą satysfakcję z tego jak śpiewasz piosenkę na konkursie po ukraińsku czy po polsku. Czy nie ma dla ciebie różnicy.
[wypowiedź w języku polskim]
-A nie boisz się, że ludzie. Większość tu w Polsce, nie rozumie języka ukraińskiego i lepiej może zaśpiewać po polsku, żeby zrozumieli i tekst, bo to też ma wpływ na to, czy podoba się ta piosenka. Ty śpiewasz po ukraińsku ryzykując, że ktoś nie zrozumie stawiając na to, że ukraińskie piosenki mają piękne melodie, w których widzę, że jesteś zakochana. Nie boisz się postawić na ukraińską piosenkę.
[wypowiedź w języku polskim]
-A jak u ciebie z językiem ukraińskim? Lepiej? Rozwijasz się? Pomaga nauka ukraińskich piosenek?
[wypowiedź w języku polskim]

Czy nauczyciel zadowolony jest ze swojej podopiecznej?

-Oczywiście, bo jak nauczyciel znajduje i konkursy i potem dobiera materiały, potem współpracuje z rodzicami, bo to bardzo ważna praca. Jakby nie rodzice, to nauczyciel sam wiele nie może, prawda. Szczególnie teraz, kiedy mamy naukę na odległość, bo bardziej dziecko ćwiczy w domu. Ja mogę tylko posłuchać tego przez telefon, czy skype. Ale Amelka reprezentuje Dobre Miasto w wielu konkursach i to widać. Z konkursu na konkurs jest coraz lepiej. To taka nasza maleńka dobromiejska gwiazdka.
-To bardziej zasługa mamy, czy twoja?
-No ja myślę, że tu bardziej może mamy, bo mama może nie zmusza, ale trochę zmusza swoją Amelkę, żeby ćwiczyła, uczyła się słów. Potem ja mogę tylko sprawdzić końcówki i akcenty.
-Amelia rośnie, rozwija się. Jej poziom rośnie i poziom festiwali oraz konkursów, w których bierze udział też rośnie. Jakie następne dwa, mi podpowiadają,
[wypowiedź w języku polskim]
-To konkursy międzynarodowe, ale po ukraińsku będziecie śpiewać.
[wypowiedź w języku polskim]
-Na tych międzynarodowych festiwalach, pierwszym w Słowenii, to „Berehynia Fest”, a drugim w Kijowie zbiera się jury i to międzynarodowe jury będzie wybierać najlepszych z najlepszych.
-Amelia. Twoja praca „Bila Topoli” wysłana została na dwa międzynarodowe konkursy. Czemu właśnie ta piosenka>
[wypowiedź w języku polskim]
-Czy umiesz to robić, czy może dziewczyna w twoim wieku – ile masz lat?
-13
– …zrozumieć co czuje matka tracąca swoje dziecko. Jak to możliwe?
[wypowiedź w języku polskim]
-Myślę, że tu pomogła mama tłumacząc co może czuć matka. I co Amelia wie o wojnie w swoim wieku.
[wypowiedź w języku polskim]
(-)
Teraz już wiadomo, że w międzynarodowym konkursie „Gwiazdy Olimpu” w Kijowie, Amelka zdobyła II miejsce w swojej kategorii wiekowej. Przy okazji serdecznie gratuluję kolejnego zwycięstwa i życzę wielu kolejnych. Niech ukraińska piosenka płynie, a z nią język ukraiński:
[lekcja języka ukraińskiego]
No i to wszystko na dzisiaj. W programie „Od A do Z” usłyszymy się za tydzień. Z wami była Hanna Wasilewska. Bywajcie zdrowi. (dw/bsc)

03.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w poniedziałek, 3 lipca na falach Polskiego Radia Olsztyn. W studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj znowu porozmawiamy o szkole, może pomozemy jakiemus młodemu człowiekowi podjąć ważną decyzję. Najpierw chciałabym zwrócić waszą uwagę na dwie historyczne daty :

(-)

3 lipca 1885 roku ukraińscy emigranci utworzyli w USA pierwsze towarzystwo wzajemnej pomocy „Bractwo świętego Mikołaja”. Głównym celem bractwa była wzajemna pomoc pierwszym emigrantom z Ukrainy na obczyźnie. Członkowie bractwa pomagali jeden drugiemu i moralnie, i materialnie; organizowano szkoły, prowadzono prace w celu podniesienia ukraińskiej samoświadomości, zachowania zwyczajów ludowych i tradycji.

(-)
3 lipca 1916 roku zmarł Jeremiasz Łomnicki – działacz cerkiewny, misjonarz, ksiądz-bazylianian, współzałożyciel żeńskiego zakonu Zgromadzenia Sióstr Służebnic NMP. Mnich Jeremiasz Łomnicki wraz z o. Płatonidem Filasem wydał pierwszy modlitewnik dla młodzieży „Gościniec”; modlitewnik ten cieszył się ogromną popularnością wśród mieszkańców Galicji. Pierwsze wydanie modlitewnika liczyło 10 000 egzemplarzy i dzisiaj należy do bibliograficznych rzadkości. 1915 roku Jeremiasz Łomnicki został wywieziony przez władze carskie na zesłanie do Symbirska, gdzie zmarł 3 lipca 1916 roku na zapalenie płuc.

(-)

Imieniny obchodzą dziś Nina, Inna, Gleb, Opanas i świętują ci, którzy urodzili się 3 lipca. Wszystkim składamy najlepsze życzenia.

(-)

Teraz najpierw powiem o wydarzeniu, które zacznie się dosłownie za kilka minut, więc może ktoś ze słuchaczy zechce wziąć w nim udział. Tak więc o godz. 11-tej rozpocznie się kolejne seminarium on-line organizowane przez Centrum Badania Ruchu Wyzwoleńczego. Temat seminarium: „Operacja „Wisła”: czy można kwalifikować ją jako ludobójstwo?”. Prelegentem będzie Serhij Riabenko – prawnik, przedstawiciel Ukrainy w projekcie International Justic for Communist Crimea Europejskiej platformy pamięci i sumienia. Można przyłączyć się do spotkania otwierając link na platformie zoom. Tak więc kto jest zaprzyjaźniony z komputerem i internetem, ma możliwość uczestniczyć w tym bez wątpienia ciekawym spotkaniu, mimo że wirtualnie.

(-)

Tyle o historii, a teraz o współczesności. W związku z wielkimi przeszkodami, które przyniósł nam koronawirus, w tym roku szkoły nie mogą organizować dni drzwi otwartych. Ukraińskie szkoły też nie są tu wyjątkiem. Jednak niezmiennie czekają one na nowych uczniów – zarówno z Polski, jak i z Ukrainy, a nawet z innych krajów. Czym mogą przyciągać te szkoły młodych ludzi? Mówi dyrektorka szkoły w Górowie Maria Olga Sycz:

– Chcę powiedzieć, że to jest bardzo dobra szkoła, która wypełnia taką dydaktyczna rolę, ale nie tylko dydaktyczną – również wychowawczą i też patriotyczną, i przygotowuje tak naprawdę w pełni do życia młodego człowieka. Dziecko kilka lat mieszka w internacie i tak czy inaczej musi się nauczyć pewnych zasad. I to wszystko pomaga w dalszym życiu. Wiemy, że nasi absolwenci nie mają potem żadnych problemów na studiach, a potem w pracy są najlepszymi pracownikami. I w tym jest duża rola szkoły.

– To wygląda wręcz idealnie; czy tu naprawdę nie ma żadnych problemów?

– Gdy są dzieci, gdy jest młodzież, to zawsze są problemy. Nie ma tak, żeby ich nie było, ale dajemy sobie z tym radę. Niech za przykład posłuży to, że gdy rodzice mają problem z dzieckiem, to oddają je do nas do szkoły, a my wtedy tak pracujemy z dzieckiem, żeby przede wszystkim pomóc mu stać się uczciwym i mądrym człowiekiem. I uczyć jak podołać wszelkie problemy, które są. Ale chcę podkreślić to, co mówię zawsze czy do młodzieży, czy potem już do absolwentów, że będą pamiętali tę szkołę przede wszystkim dlatego, że tu jest rodzinna atmosfera, że jeden drugiemu pomaga nie tylko w czasie, gdy razem się uczyli w szkole, ale oni też później w życiu pomagają sobie tak jak brat pomaga bratu czy siostrze.
I to prawda. To widać potem w życiu codziennym i podczas spotkań na różnych imprezach. A jeszcze jednym efektem wychowania młodych ludzi w górowskiej szkole jest rozwój ich talentów, przede wszystkim muzycznych. Potem żyć bez tego trudno, dlatego jak grzyby po deszczu powstały różne zespoły ukraińskie. Kto z nas nie zna „Eneja”, „Horpyny”, „Berkuta” (obecnie to „Karpatian”), „Biłoho Bereha” i wielu innych? To absolwenci górowskiej szkoły je stworzyli:

– Tak, oni albo zakładają swoje zespoły, albo są to zespoły, które założyli jeszcze gdy uczyli się w murach tej szkoły. Ale oni rzeczywiście kontynuują to wszystko, czego nauczyli się tu w szkole i angażują się nie tylko w swoją pracę zawodową, lecz tez w życie społeczne. I to tez bardzo cieszy.
Cieszy i niesie famę w świat. Oto co powiedział na studniówce w Górowie w tym roku konsul Ukrainy w Gdańsku Lew Zacharczyszyn:

– Gdyby na Ukrainie było przynajmniej 70% takich Ukraińców, jak wy, to dawno już zapomnielibyśmy o tych problemach, jakie dzisiaj mamy. Ale musimy nad tym pracować i wy jesteście dla nas najlepszym przykładem. Brawo dla was! Druga ważna rzecz: mam wielka przyjemność i zaszczyt przekazać wam pozdrowienia od gdańskiego koła ZUW. Przewodnicząca gdańskiego koła pani Ela Krzemińska powiedziała: „Proszę przekazać wielkie podziękowania szkole! Dlatego, że absolwenci szkoły w Gdańsku – waszej szkoły – w Gdańsku to obecnie takie oblicze Ukrainy, to wspaniały wertep, to wspaniały chór, który powstał. No, Piotra Jarmołę na pewno wszyscy znają, pamiętają; to jest taki niekoronowany lider. Tak że dziękuję, pani dyrektor, pani, dziękuje wszystkim pedagogom za to, że wychowujecie prawdziwych Ukraińców. To bardzo ważne i jesteśmy dumni z tego, że absolwenci szkoły w Górowie Iławeckim niosą sprawę ukraińska po całej Polsce i nie tylko po Polsce.

Od kilku lat w Górowie prowadzony jest cały cykl nauczania – od pierwszej klasy szkoły podstawowej do matury:

(-)

Nie wierzę, że w tym momencie się nie uśmiechacie, to niemożliwe. I z tym uśmiechem pozostawiam was, życząc miłego dnia. Była z wami Jarosława Chrunik, a ponownie usłyszymy się jutro o tej samej porze. Wszystkiego dobrego, drodzy słuchacze! (jch/apod)

03.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Rada jestem witać was znowu na falach Polskiego Radia Olsztyn. Przy mikrofonie Hanna Wasilewska. Przygotować dobry wypoczynek dla dzieci podczas letnich wakacji w tym roku to zadanie niełatwe, bo pandemia koronawirusa wszystko skorygowała. Natomiast punkt pomocy dla imigrantów w Olsztynie wspiera Ukraińców, którzy osiedlili się tu i pracują. W zeszłym roku dzięki pomocy centrum „Bezpieczna przystań” ponad trzydzieścioro dzieci z Ukrainy odpoczęło podczas obozu sportowo-żeglarskiego w Sarnówku obok Iławy. Nie można pozostać obojętnym wobec tych przygód i opowieści. Więc serdecznie zapraszam do ponownego ich przeżycia.

(-)

W ostatnich latach Warmia i Mazury przyjęły wielu imigrantów z Ukrainy. Właśnie dla nich wymyślono projekt dotyczący adaptacji i integracji obcokrajowców w Polsce. Jednym z punktów projektu był bezpłatny obóz dla dzieci, których większość stanowili Ukraińcy. Ich rodzice, którzy pracują w Polsce nie mają możliwości zapewnienia im ciekawych wakacji poza domem, albo nie wiedzą jak to zrobić, otrzymali propozycję od punktu pomocy obcokrajowcom – dziesięciodniowy obóz sportowo-żeglarski w Sarnówku w okolicach Iławy. Głównym celem wspólnego odpoczynku polskich dzieci i dzieci z innych krajów była integracja. Dla dzieci z Ukrainy była to dobra możliwość spróbowania sił w sportach wodnych, do odpoczynku, podciągnięcia języka polskiego i nawet nauczenia czegoś nowego polskich znajomych.
Będąc z dziećmi w Sarnówku zebrałam sumiennie wrażenia młodych obozowiczów, którzy z przyjemnością opowiadali o swoich wrażeniach.

(-)

[wypowiedź w języku polskim]

(-)

-Azza Waleria, mam 12 lat. Przyjechała z Kirowogradu. To mój pierwszy obóz. Nawet na Ukrainie nie byłam na obozie. Bardzo mi się spodobało.

-I jak wrażenia?

-Bardzo dobre, wychowawcy nastawieni są pozytywnie. Organizują nam  różne konkursy i zajęcia.

-Coś nowego podczas obozu dla siebie znalazłaś? Jakieś rzeczy, którymi nigdy dotąd się nie zajmowałaś?

-Tak, to np. sup surfing.

-Co to takiego, wszyscy o tym mówi.
-To takie duże deski z wiosłami. Siadasz na nich, albo stajesz i wiosłujesz i tak płyniesz. Nigdy nie pływałam kajakiem, nauczyłam się pływać  kajakiem. Po raz pierwszy w życiu też pływałam katamaranem. I na żaglowcu. Bardzo mi się spodobało.
-Minie rok, albo dwa lub dziesięć i będziesz wspominać jak w Polsce po raz pierwszy pojechałaś na obóz letni. Co będziesz wspominać?

-Na pewno plażę, a także jak mnie i koleżanki podrywali chłopcy.

(-)

-Nazywam się Julia mam 12 lat.

-Skąd przyjechałaś?
-Z Ukrainy z obwodu lwowskiego.

-Czego oczekiwałaś od obozu?

-Znalezienia nowych przyjaciół z Ukrainy, nauczyć się czegoś nowego.

-Z kim się zaprzyjaźniłaś, z kim mieszkałaś w pokoju?
-Mieszkałam z 4 dziewczętami. Moimi obecnymi koleżankami. Tosia, Michalina, Waleria.
-Jakie zajęcia spodobały ci się najbardziej?
-Na trawie, na podwórku.
-A na wodzie?
-Też, ale w terenie bardziej.
-Powiedz, czy będziesz utrzymywać kontakt z tymi dziewczynami, z którymi się zaprzyjaźniłaś?
-Tak, będę utrzymywać kontakt, wymieniłyśmy się numerami.
-Co byś poradziła dzieciom, które tu jeszcze przyjadą?
-Żeby nie naruszali tu porządku w obozie.
-A co im za to grozi?
-Kary sportowy, albo zabranie telewizora, telefonu.
-A jakie kary sportowe? Kto był ukarany i za co?
-Chłopcy np. za to, że bili się szturchali. Przysiadami i biegiem byli ukarani.

Pani Dominika – wychowawczyni starszej grupy, często musiała stosować podobne kary, ale mówi, że dzieciom wychodziło to na dobre. Jest całkiem zadowolona z nowych podopiecznych:

[wypowiedź w języku polskim]
Słońce, lato i woda. Czego jeszcze do szczęścia potrzeba? Oczywiście miłości. Pierwsze, młodzieńcze uczucie to najlepsze wspomnienia z dziecięcych obozów. Nie inaczej było i tu:

[wypowiedź w języku polskim]
Jedną taką historię miłości z Sarnówka opowiedziała mi Waleria. Pozwoliła się podzielić z wami tą historią, więc słuchamy:

-Mam taką koleżankę, nazywa się Ewelina i jeden chłopiec powiedział, że się w niej zakochał. Oni znali się już długo, ale ona jego nie kochała i nie wiadomo czemu powiedziała – tak. No i on był taki szczęśliwy i potem ona miała z nim problemy. Na początku wszystko było dobre i zadowalało ją to, że ona z nim jest, ale chłopcy zazdrościli i nie traktowali go dobrze. Udawali, że on nie istnieje i nie widzieli go, ale później to się zmieniło. Jednego dnia, kiedy było u nas ognisko, a na ognisku ona bardzo się rozstroiła, bo nie chciała być jego dziewczyną, bo go go nie kocha, a po drugie nie chce zadawać mu bólu i nie wiedziała czy powiedzieć tak, czy nie, jak powiedział, że ją kocha. Wtedy ona płakała, bo nie chciała go zranić. Dziewczęta ją pocieszały, jej młodszy brat też.

-Czym się to skończyło?
-Skończyło się tym, że dziewczęta i ona przyszły do niego i powiedziały, że nie chce być jego dziewczyną. Miał zaszklone oczy, ale nie płakał. Każdego dnia pytał ją, czy wróci do niego i będzie jego dziewczyną. Na koniec obozu, gdy była dyskoteka, zaprosił ją do tańca, ale ona nie poszła i poprosiła jedną starszą dziewczynę, żeby powiedziała mu, że ona nie chce z nim być. Od tego momentu, on do niej nie podchodzi i nie wiemy co z nim jest.
-Czyli on zasmucił się.
-Tak, ma złamane serce.
Łzy szczęścia, objęcia na pożegnanie, radość ze spotkań i tęsknota za rodzicami – wszystko to zapamiętane zostanie na całe życie. A teraz w Sarnówku przebywa druga grupa młodych obozowiczów, więc będą i dalsze przygody z obozu. W tym roku, niezależnie od pandemii, obóz dla dzieci z Ukrainy odbędzie się znowu. Natomiast przygody czekają na nas w Krynicy Morskiej.

(-)

Z powodu nowych dziecięcych historii, usta same układają się w uśmiech, a śmiać się i rechotać proponuje Hryc Drapak:
[humoreska]
Tym kończymy nasz program. Dziękuję, że byliście z nami. Czekać będziemy na was jutro. Z wami była Hanna Wasilewska. Przyjemnego wieczoru. (dw/ad)

02.07.2020 – godz. 18.10 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w czwartek, 2 lipca, na antenie Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj trochę przedłużymy temat z wczorajszej audycji, może uda się nam zwabić takie prawdziwe lato, bo to, które jest chyba nie do końca jest latem naszych marzeń. A co tam mamy w kalendarzu przeszłości?

(-)

2 lipca zmarł Mychajło Drahomanow, ukraiński działacz społeczny, historyk, folklorysta; założyciel ukraińskiego socjalizmu; przedstawiciel znanego rodu ukraińskich działaczy społecznych i kulturalnych Drahomanowych. Znany ideolog Ukraińców-autonomistów. Po zwolnieniu go z pracy na Uniwersytecie Kijowskim za polityczna niepoprawność, wyemigrował do Genewy, gdzie stał na czele ośrodka ukraińskiej emigracji politycznej. Był bratem pisarki i działaczki społecznej, Ołeny Pcziłky, wujkiem Łesi Ukrainki, Mychajła Kosacza i Oksany Drahomanowej.

(-)

1918 r. hetman Pawło Skoropadski podpisał ustawę „O obywatelstwie Państwa Ukraińskiego”, w którym między innymi była mowa o tym, że wszyscy dotychczasowi rosyjscy poddani, który na stałe przebywają na terytorium Ukrainy, uznani są za obywateli Ukrainy. Ponadto ustawa zakazywała posiadania podwójnego obywatelstwa, a na wybór obywatelstwa wyznaczony był rok.

(-)

1951 r. gazeta „Prawda” potępiła wiersz Wolodymyra Sosiury „Kochajcie Ukrainę”. Za co? Ponieważ „opiewa jakąś odwieczna Ukrainę, poza epoką, bez stalinowskich pięciolatek, bez kołchozowego ustroju”, – tak było napisane w publikacji. Artykuł zahaczył też o poetę, Maksyma Rylskiego, któremu wypomniano „poważne błędy ideologiczne” i o Kostiantyna Dańkewycza za jego operę „Bohdan Chmielnicki”.

(-)

Dzisiaj na gości czeka Marija i Warłaam, a także urodzeni 2 lipca. Wszystkiego najlepszego winowajcom święta!

(-)

Imieniny czy też urodziny można tez spędzić za granicą: Polska od 1 lipca wznowiła komunikacje powietrzna z Ukrainą. samolot Airbus A320 firmy Wizz Air wczoraj rano wystartował z warszawskiego lotniska im. F. Chopina i przybył na kijowskie lotnisko „Żulany”, – informuje korespondent Ukrinformu. W Żulanach wylądował też samolot z Wrocławia i Krakowa. Natomiast ze Lwowa dwa razy w tygodniu będą się odbywały rejsy do Lizbony, Budapesztu, Hamburga i Szczecina. A do estońskiego Tallina zaplanowano aż trzy rejsy w tygodniu. Wznowienie powietrznego połączenia z Ukrainą nastąpiło na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów Polski z dn. 30 czerwca. Określono w nim, że zakaz wykonywania lotów do Polski nie dotyczy krajów UE (z wyjątkiem Szwecji i Portugalii), a także Ukrainy, Czarnogóry, Gruzji, Japonii, Kanady, Albanii i Korei Południowej. Tak więc z tymi krajami komunikacja lotnicza jest wznowiona. Rozporządzenie będzie obowiązywało do 14 lipca. Jak było podane, regularne połączenia lotnicze między Polska i Ukrainą w połowie marca zostały zawieszone w związku z epidemią koronawirusa.

(-)

A jeśli lecimy samolotem, to warto wykorzystać ten czas na czytanie. Od wczoraj na rynku księgarskim dostępna jest książka autorstwa Michała Mareka „Operacja Ukraina. Kampanie dezinformacyjne, narracje, sposoby działania rosyjskich ośrodków propagandowych przeciwko państwu ukraińskiemu w okresie 2013-2019”. Jest tam również kilka wątków z 2020 roku. W książce autor przedstawił mechanizmy oraz przykłady prowadzonych przez Rosjan kampanii, realizowanych w ramach wojny informacyjnej prowadzonej przeciwko Ukrainie. Opisał również wątki działalności Rosjan na kierunku relacji polsko-ukraińskich. Zgodnie z założeniem, książka jest napisana przystępnym językiem. Każdy zainteresowany tematyką dezinformacji i propagandy powinien znaleźć w niej coś dla siebie.

(-)

Teraz coś przyjemniejszego. Wczoraj Sergiusz Petryczenko opowiadał o święcie Kupajły. Jest to chyba najpopularniejsze letnie święto, wywodzące się z dawnych tradycji, a obchodzone powszechnie jak w Polsce, tak i na Ukrainie. I tak – stragany pełne rękodzieła okolicznych artystów, ekologiczne regionalne delikatesy spożywcze oraz oczywiście – niepowtarzalna atmosfera obfitości. To wszystko można znaleźć na Placu Chrobrego w Bielsku Białej. Tam przez 9 dni można kupować, rozmawiać z twórcami, artystami, rękodzielnikami i innymi twórczymi ludźmi. Kupała jest blisko natury w ten początek lata. W najbliższą sobotę, a więc pojutrze, odbędzie się tam finałowe wydarzenie tegorocznych obchodów „Od Jana do Iwana”. Trwają one od polskiego św. Jana (a nawet wcześniej, bo od przesilenia letniego 20/21 czerwca) do ukraińskiego Iwana Kupała. „Od Jana do Iwana” to seria koncertów, warsztatów i świętojański jarmark. W sobotę odbędą się warsztaty plecenia wianków, a potem – ukraiński koncert. Będą śpiewy, tańce, kozacy i bandura. Możemy tylko pozazdrościć i życzyć uczestnikom wesołej zabawy.

(-)

Na tym kończymy nasze przedpołudniowe spotkanie; była z wami Jarosława Chrunik. Usłyszymy się znowu jutro o tej samej porze, a teraz życzę wam już miłego dnia, drodzy słuchacze! (jch/bsc)

02.07.2020 – godz. 10.50 (opis do dźwięku)

Dzień dobry, drodzy słuchacze! Witam was w środę, 1 lipca, na falach Polskiego Radia Olsztyn; w studiu – Jarosława Chrunik. Dzisiaj mamy dokładnie połowę czasu, którym różni się kalendarz gregoriański od juliańskiego: mamy tydzień po „polskim Janie” i tydzień przed „ukraińskim Iwanem”, a więc jest to doskonała pora na przypomnienie tradycji kupalskich, które w obydwu narodach są bardzo bogate. Na razie – krótki kalendarz historyczny:

(-)

1 lipca to Dzień Kanady, dzień Niepodległości w Ruandzie i Burundi oraz dzień Architektury na Ukrainie. A poza tym:

(-)

1 lipca 1569 r. posłowie Wielkiego Księstwa Litewskiego i Królestwa Polskiego podpisali akt Unii Lubelskiej, na mocy którego powstało jedno wspólne państwo – Rzeczpospolita.

(-)

2014 r. Rada Najwyższa Ukrainy ustanowiła Order Bohaterów Niebiańskiej Sotni, przyznawany osobom „za męstwo obywatelskie, patriotyzm, obronę konstytucyjnych zasad demokracji, praw i wolności człowieka”.

(-)

Dzisiaj imieniny obchodzą Ipatij i Łeontij, a w świętowaniu towarzysza im urodzeni 1 lipca. Wszystkim życzymy wszystkiego najlepszego!

(-)

Kupajło – to starodawne święto letniego przesilenia, gdy natura znajduje się w pełni swego rozkwitu. Uważa się, że w tym okresie rośliny mają największą moc uzdrawiającą, dlatego jest to dobra pora na ziół leczniczych. Również dla ludzi noc Kupały to najlepsza pora, żeby znaleźć swoją drugą połówkę. Przynajmniej tak przekonuje nas Sergiusz Petryczenko, który jest u nas najlepszym znawcą kwestii wierzeń i obrzędów:

(-)

Święto Kupajła ma bardzo dawne tradycje. Jest to święto Ognia-ojca i Wody-matki, jednoczenie się Słońca i Ziemi; kosmogoniczny ślub, w którym chłopak i dziewczyna biorą udział w przedłużeniu rodu. Dzień przesilenia letniego przypada na 21 czerwca. Potem słońce rozpoczyna wędrówkę do dołu, w kierunku jesieni. A na razie jeszcze noce są krótkie, a dni długie i ciepłe.

(-)

Kupalskie święto przeprowadza się do późnej nocy, pod szerokim, gwiaździstym niebem, w pobliżu wody. Głównym rytuałem jest ognisko kupalskie. Rozpalenie ognia, skakanie przez ognisko, kąpiel w ciepłej wodzie – to wchodzenie w dwa żywioły świata. Jeśli chłopak i dziewczyna spędzają noc kupalską razem, to jest to dobry znak. Młodzi, którzy połączą się na Kupajła, będą silni i zdrowi, będą mieli dobre potomstwo i będą silną parą.

(-)

Co jeszcze niesie ze sobą kupalski obrzęd, Sergiusz opowie wam dzisiaj wieczorem.

Teraz chciałoby się zaczarować rzeczywistość, ale jak to zrobić? Ukraińcy powinni być mentalnie przygotowani na atak zbrojny Rosji na Ukrainę. Rosyjskie ćwiczenia wojskowe mogą w każdej chwili przerodzić się w działania zbrojne. Tak powiedział zastępca ministra spraw zagranicznych Wasyl Bodnar w wywiadzie dla Interfax-Ukraina”. „Opinie o mozliwosci agresji zbrojnej podziela wielu ekspertów i analityków wojskowych. W NATO tez rozumieją, na ile realne jest zastosowanie potencjału wojskowego Rosji przeciwko Ukrainie, przy czym jego aktywizacja możliwa jest akurat w najbliższej perspektywie. Dlatego powinniśmy być mentalnie przygotowani do tego, że Rosja nie powstrzyma się przed zastosowaniem sił zbrojnych w celu osiągnięcia swoich celów politycznych lub ekonomicznych”, – powiedział Wasyl Bodnar.

Na razie Rosja zwiększa siły wojskowe na wschodniej granicy Ukrainy i umacnia ugrupowania wojskowe na tymczasowo okupowanym Krymie.

„Dosyć często przeprowadzane są w stan podwyższonej gotowości rosyjskie siły okupacyjne na terytorium okupowanego Donbasu. Jakiekolwiek ćwiczenia mogą bardzo szybko przekształcić się w aktywną fazę działań zbrojnych, dlatego ryzyko bez wątpienia wzrasta i oczywiście, wojskowi to widzą”, – podkreślił Bodnar.

Zastępca szefa MSZ uważa, że powodem ataku na pełna skalę może być zarówno wewnętrzny brak stabilności w Rosji, zwłaszcza niezadowolenie z powodu wyników głosowania nad zmianami do Konstytucji, jak i dostarczanie wody na okupowany Krym.

(-)

W poniedziałek UE przedłużyła na pół roku sektorowe sankcje gospodarcze wobec Rosji, wprowadzone z powodu destabilizujących działań Rosji wobec Ukrainy. Czytamy o tym w oświadczeniu Rady UE, które cytuje „Europejska Prawda”.

„Rada podjęła decyzję o utrzymaniu sankcji co do konkretnych sektorów gospodarki FR na kolejnych sześć miesięcy.

 

Unijne sankcje dotyczą sektora finansowego, energetycznego i obronnego oraz produktów podwójnego zastosowania. Ograniczają dostęp do unijnych rynków kapitałowych dla największych rosyjskich instytucji finansowych, firm energetycznych oraz przemysłu obronnego. Obowiązuje zakaz eksportu i importu broni. Unia nie dzieli się też z Rosją technologiami, które mogą zostać wykorzystane do produkcji do produkcji i wydobycia ropy naftowej. Unia uzależniła zniesienie sankcji od całkowitego wdrożenia warunków porozumienia z Mińska. Rosja formalnie miała na to czas do 31 grudnia 2015 roku. Jednak część zapisów przyjętych w białoruskiej stolicy nie została wprowadzona do dziś. Sankcje na Rosję nałożono w 2014 roku, po zajęciu Krymu i wybuchu konfliktu zbrojnego.Przypomnijmy, że Kongres USA rozpatrzy projekt ustawy, który rozszerza działanie sankcji USA wymierzonych w gazociąg Nord Stream 2.

(-)

My natomiast musimy już kończyć nasz program, który dzisiaj przygotowali dla was: Sergiusz Petryczenko i Jarosława Chrunik. Życzymy wam miłego dnia i – do usłyszenia jutro o tej samej porze, drodzy słuchacze! (jch/ad)

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Tragedia w Szczytnie. W nocy wybuchł pożar, jedna osoba nie żyje

Tragiczny w skutkach pożar miał tej nocy miejsce w Szczytnie. Około godziny 3.00 ogień pojawił się w jednym z budynków przy ulicy Mławskiej. Po jego ugaszeniu...

Zamknij
RadioOlsztynTV