Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 3 °C pogoda dziś
JUTRO: 6 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Bohemian Rapsody

Kadr z filmu „Bohemian Rhapsody”. Fot. filmweb.pl

Nie mogłem się powstrzymać, chociaż obiecywałem sobie, że tego nie zrobię. Ale cóż, czasem trzeba łamać postanowienia i narazić paru osobom. Już kiedyś, bodajże przy Oscarach wspomniałem o filmowej biografii rockowej grupy Queen – filmie „Bohemian Rapsody”.

Napisałem, że średnio lubiłem Queen, że Freddie zasługiwał na lepszego odtwórcę jego postaci niż Rami Malek, który z nieznanych mi powodów dostał Oscara za najlepszą rolę męską, co jest moim zdaniem kompletnym nieporozumieniem. Sam film jest niespecjalnie interesujący – bez tempa, bez magii… a przecież jest to opowieść o jednym z ważniejszych zespołów rockowych świata.

Rockowych filmów powstało sporo i zazwyczaj są to świetne historie o ludziach i muzyce. Przypomnijcie sobie Państwo filmy o: The Doorsach, Johnnym Cashu, młodych Beatlesach, Dalidzie, Gainsburgu – to były po prostu bardzo dobre filmy. A co w „Bohemian Rapsody”? Trochę ujęć koncertowych, Malek ewidentnie przebrany za Mercurego, a nie grający Mercurego. Zabrakło atmosfery ówczesnej Anglii, gdzie podziały się inne zespoły, przecież ktoś jeszcze grał na brytyjskich scenach, gdzie punk rock, gdzie nowa fala? Właśnie wtedy zmieniało się oblicze pop-kultury i jeszcze jedna uwaga, w filmie było zbyt mało muzyki Queen. To już jest dramat. Ten film powinien błyszczeć, pięknie brzmieć, powinien pokazać szaleństwo tamtych wyjątkowych czasów.
Przypomnieć szaleństwo twórcze i obyczajowe samego Mercurego, przecież Mercury był jednym z najważniejszych twórców współczesnej muzyki rockowej i pop-rockowej. Freddie był uwodzicielem, wszak uwodził tłumy w trakcie koncertów, był czarodziejem, ponieważ oczarował miliony na całym świecie. Był wspaniałym showmanem, potrafił zarazić swym entuzjazmem do zabawy, nawet najbardziej ponurą kompanię. Był wyjątkowym hedonistą i tego właśnie w filmie zabrakło.

Wiemy, że był śmiertelnie chory i zmarł na zapalenie płuc wynikające z powikłań spowodowanych przez AIDS. Czy w filmie pojawiło się ostrzeżenie przed tą straszliwą chorobą ? Raczej nie, to tylko wzmianka. Mercury do ostatniej chwili ukrywał przed światem to, że jest śmiertelnie chory. Co moim zdaniem było błędem, bo mógł jako osoba powszechnie znana, pomóc innym, chociażby przestrzegając.

„Bohemian Rapsody” to film straconych i niespełnionych marzeń. Bo można było go zrealizować znacznie lepiej, po prostu dobrze.

Przed nami kolejny muzyczny film, tym razem o Eltonie Johnie – „Rocketman”. Mam nadzieję, że będzie lepiej, ale już się boję, że otrzymamy półprodukt a nie prawdziwy film.

Kinoman

Przeczytaj poprzedni wpis:
Mężczyźni zatrzymani w sprawie śmierci 28-latka zwolnieni z aresztu

Trzech mężczyzn, którzy zostali zatrzymani po śmierci ich 28-letniego kolegi zostało zwolnionych z aresztu. Prokuratura nadal bada okoliczności tragicznego zdarzenia, do którego doszło w Ełku 6...

Zamknij
RadioOlsztynTV