Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 5 °C pogoda dziś
JUTRO: 13 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Czarna Wołga. Kryminalna historia PRL Przemysława Semczuka

Wybaczcie mi Państwo, ale znowu dałem się skusić mojemu ulubionemu gatunkowi. Zbiór reportaży historycznych „Czarna wołga. Kryminalne historie PRL” Przemysława Semczuka znalazłem na stercie wyłożonej w osiedlowej bibliotece. Nie należy do nowości, wydany został dwa lata temu, na pewno jednak jest dostępny przez internet.

W czasach PRL-u socjalistyczna władza informowała szarego obywatela o przestępcach i zbrodniach niechętnie, tylko wtedy, gdy miała w tym interes. Sprzyjało to powstawaniu mitów i plotek. Jedną z najbardziej znanych jest legenda „czarnej wołgi”.

Wołga to był radziecki samochód wzbudzający respekt. Najczęściej właśnie czarny, lśniący chromami, jeśli wypolerowany, to nawet ładny. W Polsce Ludowej rzadko w rękach prywatnych, raczej limuzyna dyrektorów i funkcjonariuszy średniego szczebla. Opowiadano sobie z przerażeniem, że takie auto jeździ po ulicach miast, a jego tajemniczy pasażerowie porywają małe dzieci. Semczuk dociera do źródła tej legendy. Wiosną roku 1965, w biały dzień, z warszawskiego mieszkania rzeczywiście uprowadzono trzyletnią Lilkę Hencel. Dwie porywaczki wraz z dziewczynką wsiadły do taksówki – czarnej wołgi. Na szczęście widzieli to świadkowie, a akcja milicji była sprawna – porywaczki i dziecko odnaleziono w okolicach Łodzi. Nigdy jednak nie udało się zidentyfikować kierowcy ani znaleźć samochodu. Od tej pory przez wiele lat przy okazji prawie każdego zaginięcia dziecka na milicję zgłaszali się ludzie twierdzący, że w pobliżu krążyła złowroga, czarna wołga. Straszono nią też niegrzeczne dzieci.

Autor docenia inteligencję czytelnika. Nie stawia głupich hipotez ani nie formułuje odjechanych teorii, od jakich roją się dziś sensacyjne portale i wydawnictwa. Sugeruje tylko wątpliwości albo słabe punkty dawnych śledztw. Tak jest również w opisie najkrwawszej kryminalnej afery PRL-u – seryjnych zbrodni „wampira z Zagłębia”, który w latach 1964-70 zamordował 14 kobiet i usiłował zabić kolejnych 6. Na Śląsk padła psychoza strachu. Kobiety ginęły, milicja była bezradna. Śledztwo naprawdę ruszyło dopiero, gdy „wampir” zamordował Jolantę Gierek, należącą do rodziny wszechmocnego sekretarza KW PZPR, już niedługo potem pierwszej osoby w państwie. Powołano ogromne zespoły ludzi, wyznaczono milion złotych nagrody, użyto maszyny obliczeniowej czyli komputera, zwrócono się nawet do specjalistów amerykańskich. Komputer pośród grona innych podejrzanych „wyrzucił” nazwisko niejakiego Zdzisława Marchwickiego, co zbiegło się również z doniesieniem jego żony. Został aresztowany, miał zresztą przestępczy życiorys i niejedno na sumieniu. Nie zgadzały się jednak odciski palców, nikt go nie rozpoznał, morderca był mańkutem a on praworęcznym. Pod presją przyznał się do winy, ale sam nie potrafił opisać okoliczności żadnej zbrodni ani nawet wskazać ich miejsc. Po wielu latach byli milicjanci z grupy śledczej wyjawili, że dopasowywali dowody do zeznań. W międzyczasie do bycia „wampirem” przyznał się także chory psychicznie Piotr Olszowy. Zignorowano to. Olszowy zabił żonę i dzieci, potem popełnił samobójstwo, podpalając mieszkanie. Zdzisława Marchwickiego po kilkuletnim procesie skazano na karę śmierci. Czy jednak był winien? Czy naprawdę był „wampirem”?

Semczuk pisze też o tajemniczym zabójstwie Jana Gerharda, redaktora tygodnika „Forum”, posła na Sejm, autora głośnej książki „Łuny w Bieszczadach”, którego mordercy, skazani i powieszeni, nie mieli właściwie żadnego motywu zbrodni, za to byli agentami bezpieki. Opisuje również wyczyny zapomnianego bandyty Paramonowa, kiedyś wręcz ludowego bohatera, przedstawia historię fałszerstw pieniędzy, makabryczne zdarzenia na polskich statkach, napad na warszawski bank, którego sprawców nigdy nie wykryto albo nie chciano wykryć. Może dla wielu z Państwa historie opisane w „Czarnej wołdze” Przemysława Semczuka będą ciekawsze od intryg wymyślonych przez autorów kryminałów? Dla mnie na pewno są.

Włodzimierz Kowalewski

 

(as)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Zakochany usłyszał zarzut stalkingu

Policjanci zatrzymali 18-latka z podelbląskiej wsi, który jest podejrzany o stalking. Dziewczyna, z którą spotykał się od 3 lat, chciała zakończyć związek. On jednak nie pogodził...

Zamknij
RadioOlsztynTV