Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 4 °C pogoda dziś
JUTRO: 13 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Czego to kobiety dla urody nie zrobią… Prof. Czachorowski odkrywa tejemnice przyrody

fot. S. Czachorowski, bursztynka z przywrą w czułkach

Nad wodami i na terenach podmokłych możemy spotkać ślimaka bursztynkę (Succinea sp.). Ślimak z delikatną, bursztynowego koloru, muszlą sam w sobie jest piękny. Ale niektóre mają przepięknie ubarwione czułki. To co widzimy, to mieszkający w ślimaczym czułku pasożyt – przywra Leucochloridium macrostomum. Czułki z przywrami dodają niejako urody ślimakowi. Ale w świecie ludzkim czego to kobiety dla urody nie zrobią (mężczyźni zresztą też) – nakłuwają różne części ciała, wstawiają gliniane krążki w wargi (jak pewne afrykańskie plemię – Mursi), wycinają fragmenty ciała lub wszczepiają silikon tu i tam. Zdrowia to nie poprawia, ale urodę w mniemaniu właścicieli to nawet bardzo.

Ale wróćmy do przywry. To pasożyt dla którego ślimak jest żywicielem pośrednim. W odpowiednim momencie rozwoju przywra wędruje do czułków ślimaka i zmienia jego zachowanie. Ślimaki wbrew swoim przyzwyczajeniom wychodzą na „widok” a przywra w umiejscowiona w czułku zaczyna się ruszać. Pulsujący czułek ślimaka z przywrą w jakimś stopniu upodabnia się do larwy owada, co zwabia ptaki. Zjadają one albo same czułki albo całego ślimaka. Przywra w ten sposób dostaje się do żywiciela ostatecznego i kończy swój rozwój. Ta ciekawa właściwość zmieniania (wpływania) na zachowanie swojego żywiciela była podstawą sformułowania hipotezy egoistycznego genu. Bo skoro pasożyty mogą modyfikować zachowanie żywiciela, aby robił to, co korzystne dla propagacji pasożyta, to może egoistyczne geny też nami sterują? Podobnie zmieniają zachowania owadów pasożytnicze nitnikowce – nawet lądowe owady czują pociąg do wody (bo tam rozwijają się pasożyty). Analogicznie w naszym genomie są egoistyczne geny, sterujące naszym zachowaniem.

Drugim elementem teorii egoistycznego genu było odkrycie, że ludzkie DNA zawiera tylko niewiele sensownego DNA z zakodowanymi genami – reszta to śmieciowe DNA do niczego nie potrzebne. Tak się nam wydawało. A skoro nie koduje żadnych genów to zapewne są tam „pasożyty” sterujące naszym zachowaniem. W zasadzie jesteśmy tylko opakowaniem dla genów. Hipoteza egoistycznego genu R. Dawkinsa przez kilka dziesięcioleci cieszyła się dużą popularnością. Po rozszyfrowaniu ludzkiego DNA teoria egoistycznego genu stała się mocno nieaktualna. Po pierwsze nie znaleziono owych hipotetycznych genomowych pasożytów. Po drugie śmieciowe DNA nie jest takim śmieciowym i zbędnym jak nam się wydawało. To rezerwuar do zmienności i rekombinacji oraz zasobnik z genami regulatorowymi. Teorię egoistycznych genów coraz bardziej zastępuje teoria hologenomu.

W końcu okazało się, że bez cudzych genów nie jesteśmy w stanie żyć. Powoli dojrzewa paradygmat wspólnotowości. Najpierw odkryliśmy, że mamy więcej białek niż genów w naszym DNA. Dawny dogmat genetyczny „jeden gen = jedno białko” legł w gruzach, gdy poznaliśmy mechanizmy genetyczne u Eukariontów. Pojawiły się introny i egzony oraz duża modyfikacja genów. Stąd więcej białek niż genów. Po drugie okazało się, że nasze własne geny i enzymy nie wystarczą nam do funkcjonowania i życia. W znakomity sposób korzystamy z potencjału genetycznego i enzymatycznego mikroorganizmów, żyjących w naszym organizmie. Proste pojęcie zysku i straty nie bardzo ma zastosowanie. Bakterie i grzyby, których jest w naszym organizmie coś około półtora kilograma, pod względem liczby komórek to nawet jest ich więcej niż naszych (bo dużo mniejsze). A więc nie tylko obcy to pasożyt i wróg a raczej symbiont i przyjaciel. Nawet medycyna przestała zwalczać zawzięcie „zarazki”. Teraz mówi się o probiotykach i właściwej „florze” bakteryjnej i grzybowej nie tylko w jelicie ale i na skórze. Nie jesteśmy sami i w tej wspólnotowości żyje się nam znacznie lepiej.

W warstwie społecznej coraz bardziej przekonujemy się, że o jakości społeczeństwa nie decydują jednostki i supermani a współpraca i jakość relacji między członkami społeczności. Odeszły więc do lamusa projekty naprawiania ludzkości poprzez eliminację „złych” genów w piecach krematoryjnych czy przez przymusową sterylizację niepełnosprawnych. Na szczęście teraz coraz bardziej kładziemy nacisk na umiejętność pracy zespołowej i jakość relacji społecznych. To one, w swoistej wspólnotowości, decydują o naszym sukcesie.

Patrząc na ślimaka bursztynkę z pięknymi czułkami… współczujemy, myśląc o pasożycie gnieżdżącym się w jej ciele. Ale czy my ludzie, dla domniemanej urody, nie robimy równie szkodliwych dla zdrowia zabiegów? Możemy z politowaniem patrzeć na okaleczone kobiety Mursi, ale przecież w naszym nowoczesno-silikonowym świecie podobnie się zachowujemy. Nastolatki niszczące sobie cerę zbędnymi kosmetykami to tylko mały pikuś. Może chcemy być bardziej widoczni i podziwiani? Czego to kobiety nie wycierpią aby ładnie wyglądać… Jak tak przywra i bursztynka?

 

 

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Nowe władze w elbląskim Mlexerze

Nadzwyczajne Walne zebranie członków Elbląskiego Klubu Sportowego Mlexer wyłoniło nowe władze. Obowiązki prezesa po rezygnacji Rafała Siwko zebrani powierzyli Grzegorzowi Bojanowskiemu, dotychczasowemu wiceprezesowi. O celach sportowych...

Zamknij
RadioOlsztynTV