Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 14 °C pogoda dziś
JUTRO: 20 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Jerzy Pilch, „Zuza albo czas oddalenia”

Przynajmniej kilku krytyków recenzujących tę powieść przytacza na wstępie autoironiczny wiersz Czesława Miłosza:

Moje uszy coraz mniej słyszą z rozmów, moje oczy słabną, ale dalej są nienasycone / Widzę ich nogi w minispódniczkach, spodniach albo w powiewnych tkaninach / Każdą podglądam osobno /…/ kołysany marzeniami porno. / Stary lubieżny dziadu, pora tobie do grobu, nie na gry i zabawy młodości.

„Zuza albo czas oddalenia” to najnowsza książka Jerzego Pilcha. Powieść a może raczej przypowieść i rozbudowana refleksja, dla której punktem wyjścia jest związek sześćdziesięcioletniego mężczyzny z młodszą o czterdzieści lat prostytutką. Cytat z naszego Noblisty nie do końca jednak ilustruje przesłanie utworu Pilcha, gdzie bardziej niż erotyczne fascynacje liczy się właśnie tytułowy „czas oddalenia”.

Fabuła tej niewielkiej objętościowo historii jest prosta, wątła i jakby pozbawiona puenty. Narrator znajduje na schodach kamienicy przy warszawskiej ulicy Hożej – jak wiadomo centralnego punktu przestrzeni wielu powieści i esejów Pilcha – stary narciarski but a w nim anonimowy rękopis. Zabieg stary jak literatura, kreowanie „fikcji w fikcji” albo narratora wewnętrznego. „Oko” puszczone do czytelnika – mówienie niby nie o sobie samym, ale jednocześnie mnóstwo skojarzeń i faktów, które liczni fani twórczości Pilcha zidentyfikują natychmiast.

„Zuza albo czas oddalenia” sprawi też zawód szukającym tzw. „śmiałych scen” albo obyczajowej pikanterii. Bo żadnej roli nie grają tu seksualne fantazje, a sens skupia się na starości, chorobie, na konfrontacji, a raczej na coraz większym „oddalaniu się” tego, co w świecie i w życiu „nowe” od tego, co „stare”.

Zuza, tytułowa bohaterka, obiekt obserwacji i zauroczenia, źródło kompleksów, jest symbolem „nowego”, coraz bardziej odległego od wnętrza bohatera, uformowanego przez „stary świat”. Odebrałem ją jako postać-metaforę. „Zuzanna” – jak podglądana w kąpieli przez lubieżnych starców żona Joakima z biblijnej księgi Daniela. Tajemnicza, nieuchwytna, jakby balansująca na pograniczu rzeczywistości i wirtualu, w który ucieka wyobraźnia dzisiejszego świata. Niezwykle zgrabna blondynka – bo takie są ideały z reklam, animacji, filmów dla masowego widza. Z imponującym biustem – bo wymodelowanym skalpelem chirurga plastycznego. Z niechęcią do książek – nie z głupoty czy braku inteligencji, ale z tej racji, że nowoczesna kultura masowa na dobre odwróciła się już od archaicznego „papieru”. „Prostytutka”, ale bez świadomości prostytucji, która dla niej jest tylko sposobem na zarabianie kasy jak każdy inny zawód. Z marzeniami o przyszłości dyktowanymi przez internetowe portale – kolorowy domek z ogródkiem, przystojny mąż i rozkoszne „baby”.

Natomiast narrator wyznaje wprost:

Ja nie potrzebuję kobiety wiernej i oddanej. Ja potrzebuję niewiernej i wyuzdanej. Wychodzę na tym jak Zabłocki na mydle; żadna z tych, na których mi prawdziwie zależało, nie była mi wierna. Ale dopóki była, to była. Nie znam bardziej dławiącego zakręcenia. Ale tylko ta jedna perwersja ożywiała i rozjaśniała nurty ciemnej i gęstej starczej krwi.

Zwykłe pragnienie bliskości, tzw. „bycia razem”, choćby wyrażone w taki sposób, w naszym „nowym” świecie staje się więc rodzajem ekscentryzmu.

Myślę jednak, że nie mamy się czym przejmować. „Nowe” zawsze rozmijało się ze „starym” – pisali o tym romantycy i moderniści, zabrzmiała mi też w tej chwili w uchu „Modelka” zespołu „Kraftwerk” sprzed czterdziestu lat. „Nowe” zawsze powodowało cierpienie „starego” – to już jednak materiał na osobną historię.

Pamiętajcie Państwo: Jerzy Pilch, „Zuza albo czas oddalenia”.

Włodzimierz Kowalewski

 

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Sąd nierychliwy, ale sprawiedliwy…

Kolejny etap sądowej epopei Zenona P., byłego prezesa spółdzielni mieszkaniowej Pojezierze w Olsztynie i znów pomyślny wyrok dla niego. Sąd okręgowy w Elblągu uniewinnił go z...

Zamknij
RadioOlsztynTV