Jerzy Wilde: Nie ma problemu masowego wymierania pszczół

Jerzy Wilde. Fot. Beata Świerkowska-Chromy

Gościem dzisiejszych Bliższych Spotkań był Jerzy Wilde, entomolog i pszczelarz, kierownik katedry Pszczelnictwa Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie. Razem z Agnieszką Lipczyńską rozmawiali o pszczołach, które dziś obchodzą swoje święto.

Agnieszka Lipczyńska: Pszczoły – to jest temat naszej dzisiejszej rozmowy. Ósmy sierpnia to wielki dzień pszczoły, który obchodzimy od 2013 roku. Wiedział Pan o tym?

Jerzy Wilde: Tak, oczywiście. Media się niezwykle uaktywniają, więc trudno nie pamiętać.

Agnieszka Lipczyńska: Ale warto, żeby taki dzień był?

Jerzy Wilde: Ależ oczywiście. Bardzo jest to potrzebne, bowiem potrzeba ochraniania pszczół. W związku z tym, im się więcej mówi tym więcej dociera do zwykłych zjadaczy miodu. Jest więc szansa, że pszczoły będą miały lepiej.

Agnieszka Lipczyńska: To też jest okazja żeby porozmawiać na poważniejsze tematy. Docierają do nas niepokojące informacje, że pszczoły wymierają, jest ich coraz mniej. Jaka jest obecnie skala tego zjawiska, czy to jest powód do niepokoju?

Jerzy Wilde: Zawsze, kiedy pszczoły wymierają, to jest powód do niepokoju. Ja jednak patrzę na to wszystko optymistycznie i nie wydaje mi się, żeby była aż taka wielka tragedia. Ja jestem przeciwny mówieniu o masowym wymieraniu pszczół. Uważam wręcz, że w Polsce czy Europie takiego problemu nie ma. Oczywiście są pojedyncze przypadki, gdzie całe, wielorodzinne pasieki – bo w pasiece czasami bywa pięćdziesiąt, sto rodzin – giną w zimie.

Kiedy jednak przyjrzymy się tym wszystkim upadkom, to często jest to wina pszczelarza, który nie dopilnował ula. Oczywiście czasami ta wina jest bardzo obiektywna, bowiem czegoś nie zauważył. Ja kiedyś nawet udzieliłem takiego wywiadu, gdzie redaktorka skróciła moją myśl i napisała tytuł „Polska przepszczelona”. Pszczelarze mieli do mnie pretensje, ale ja użyłem tego zwrotu w zupełnie innym kontekście.

Agnieszka Lipczyńska: Jak wypada województwo warmińsko – mazurskie na tle innych regionów w Polsce, jeśli chodzi o rozwój pszczelarstwa, o hodowlę rodzin pszczelich, czy o produkcję miodu?

Jerzy Wilde: Myślę, że jesteśmy w bardzo ścisłej czołówce, można powiedzieć jesteśmy liderami. Pewnie co do liczby rodzin pszczelich plasujemy się na drugiej czy trzeciej pozycji w kraju. Co do produkcji miodu z tych rodzin, to powiedziałbym: drugie miejsce, ale mamy np. największą pasiekę w Polsce, w Grzegórzkach pod Nidzicą liczącą ponad trzy tysiące rodzin pszczelich. Ponadto u nas jest sporo zawodowych pszczelarzy, którzy mają po kilkaset rodzin pszczelich i pod tym względem wyglądamy znakomicie.

Jesteśmy Mekką, jeśli idzie o produkcję, zwłaszcza dwóch odmian miodu: gryczanego, który bardzo powszechnie uprawiany jest w okolicach Nidzicy, i lipowego, który z kolei uprawiany jest w takich powiatach jak kętrzyński i braniewski. Tam są bardzo duże plantacje lipy. To są dwa rodzaje miodów, z których słyniemy, nie mówiąc oczywiście o miodzie rzepakowym, którego również sporo produkujemy.

Agnieszka Lipczyńska: Pszczelarze dbają o swoje rodziny pszczele, natomiast wspomniał Pan o problemie dzikich owadów, dzikich pszczół. Jak każdy z nas może o nie zadbać?

Jerzy Wilde: Powstała bardzo duża moda – to za sprawą Greenpeace i projektu „Z Kujawskim pomagamy pszczołom”, gdzie sugeruje się powstawanie hoteli dla pszczół. Zresztą, nie zawsze te hotele są umiejscowione w najlepszych miejscach, ale skąd zwykły zjadacz miodu ma o czymś takim wiedzieć?

Agnieszka Lipczyńska: Panie profesorze, dziękuję serdecznie za te fascynujące historie.

Posłuchaj audycji Bliższe Spotkania.

Autor: D. Kucharzewska
Redakcja: A. Dybcio