Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 9 °C pogoda dziś
JUTRO: 2 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Leniwy czas

fot. Sławomir Ostrowski

Wracamy do biblioteki dla młodzieży przy ul.Limanowskiego, która była największą atrakcją wakacji mojego dzieciństwa, spędzanych w latach 60. ubiegłego stulecia przeważnie na podwórku olsztyńskiego Zatorza, zresztą bez żadnych kompleksów wobec świata. Biblioteka zapełniała się szczególnie w chłodniejsze i deszczowe dni, a – zapewne z braku innych rozrywek – czytaliśmy wtedy wszyscy, nawet najwięksi rozrabiacze.

Przy bibliotecznej ladzie wyrywaliśmy sobie z rąk książki podróżnicze i przygodowe, ale powodzeniem cieszyły się także lektury bardziej wyrafinowane, np. powieści Edmunda Niziurskiego.

Wtedy oczywiście interesowały mnie przede wszystkim przedziwne i śmieszne perypetie bohaterów, postać Autora – wcale. Dopiero po latach widać, jak bardzo szczególny jest to pisarz i na jakie miejsce zasługuje w hierarchiach naszej kultury.

Zadebiutował jako młody człowiek podczas okupacji wierszem opublikowanym w historycznym „Biuletynie Informacyjnym”, podziemnej gazecie wydawanej przez Armię Krajową. Na dobre wszedł do literatury w początkach lat 50 – tych, uciekając w groteskę i utwory młodzieżowe przed realizmem socjalistycznym. Publikował mnóstwo, stał się jednym z pierwszych powojennych pisarzy zawodowych. Jego dorobek książkowy, filmowy, słuchowiskowy obejmuje kilkadziesiąt pozycji, a ostatnia powieść ukazała się w roku 2001. Zresztą – kto z Państwa nie czytał „Księgi urwisów”, „Sposobu na Alcybiadesa” czy „Awantury w Niekłaju”, nie oglądał „Niewiarygodnych przygód Marka Piegusa”? Przecież to klasyka, która klasyką się stała za życia Autora.

Jego bohaterowie są „z życia wzięci”, a przy tym ironiczni, powalający absurdalnym humorem, mówią żywymi dialogami – przypominając czasem trochę słynnego Mikołajka i jego otoczenie ze światowej sławy bestsellerów Sempe i Dostatniego. Niziurski ma dar tworzenia znaczących imion i nazwisk – podobny do wojaka Szwejka kapral Ksiuta, ponury Zdeb, brutalny bandzior Teofil Bosmann, wyrafinowany gangster Wieńczysław Nieszczególny.

Natomiast moim prawdziwym idolem z nieco innej półki był Zbigniew Nienacki, wówczas autor sześciu czy siedmiu powieści o przygodach Pana Samochodzika. Pojęcia nawet nie miałem, że mieszkał niedaleko, koło Iławy. Kiedy dziesięć lat temu wybuchł ogólnoświatowy zachwyt nad „Kodem Leonarda da Vinci” Dana Browna, uświadomiłem sobie, że nasz Nienacki był w tej dziedzinie pierwszy i to o epokę wcześniej. Sensacyjna zagadka, której rozwiązania należy szukać w przeszłości, historyczna wiedza sączona po mistrzowsku wraz z rozwojem akcji. No i Pan Tomasz, bohater o konstrukcji wziętej z ludowej baśni – skromny, cichy, niepozorny, ale, gdy trzeba, przemieniający się w niepokonanego herosa. Wyraźne choć nieśmiałe podteksty erotyczne – w każdej części występuje jakaś piękna panna Karen Petersen, z którą Pana Tomasza łączy coś dwuznacznego i niedopowiedzianego. Także tytułowy „samochodzik”, będący mechaniczną emanacją bohatera, w odpowiednich okolicznościach również ujawniający swoje demoniczne oblicze. Słynny „wehikuł” czyli paskudna karoseria wyposażona przez wuja-wynalazcę w silnik ferrari 410 superamerica i na dodatek przystosowana do pływania. Pojemność 5 litrów, moc 340 koni, prędkość 264 km/h, cena 17 tys. dolarów, w tamtych czasach – dwa domy na zachodzie Europy. Trudno wyobrazić sobie takie cudo nawet z rozbitego wraku przerabiane gdzieś w szopie na pojazd-samoróbkę. Może więc Autor przesadził tu nieco z wiarygodnością, ale nam to nie przeszkadzało i całość jest nie do przecenienia, również pod względem edukacji i pedagogiki. W swojej klasie – po prostu arcydzieło. Gdyby tylko Zbigniew Nienacki nie wygłupił się później „Skiroławkami”, politycznym resentymentem i kilkoma powieściami niby to odważnymi obyczajowo, bez oporów umieszczano by go dziś w Panteonie kultury.

Niestety, zdawałoby się „uniwersalna” twórczość Edmunda Niziurskiego i Zbigniewa Nienackiego zestarzała się nagle i oderwała od rzeczywistości pod naporem gier, nowych technologii, importowanych gatunków literatury popularnej. Może to jednak nie do końca prawda? Zachęcam Państwa do przypomnienia sobie o nich w leniwym czasie wakacji.

 

 

 

 

Przeczytaj poprzedni wpis:
Mirosław Pampuch: za małe środki na drogi powiatowe

Problem utrzymania dróg powiatowych był tematem rozmowy z naszym gościem, starostą olsztyńskim Mirosławem Pampuchem. Powiat olsztyński odpowiada za 860 km dróg, z tego 330 km to...

Zamknij
RadioOlsztynTV