O kłopotach olsztyńskiego ZGOK-u w rozmowie prezesa zarządu spółki Mariusza Gawełdy i miejskiego radnego Dariusza Rudnika

Od prawej: prezes zarządu ZGOK w Olsztynie Mariusz Gawełda i olsztyński radny PiS Dariusz Rudnik

Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęło kontrolę w olsztyńskim ZGOK-u. W Porannych Pytaniach Polskiego Radia Olsztyn prezes zarządu Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie Mariusz Gawełda tłumaczył dlaczego spółka do tej pory nie sprzedała nawet kilograma paliwa alternatywnego. Gościem Marka Lewińskiego była także olsztyński radny PiS Dariusz Rudnik.

Jak powiedział Piotr Kaczorek z CBA, funkcjonariusze sprawdzą dlaczego ZGOK do tej pory nie sprzedał, powstającego w nowym zakładzie przy Lubelskiej, paliwa alternatywnego, ale płaci prywatnej spółce za jego odbiór i zagospodarowanie. W minionym roku olsztyński zakład wydał w ten sposób 13 milionów złotych.

Prezes Mariusz Gawełda tłumaczył, że ZGOK nie sprzedaje produktu powstałego z wysuszania śmieci ponieważ na rynku jest obecnie nadpodaż.

Paliwo alternatywne (…) to odpad (…), który podlega pełnemu reżimowi i zasadom zagospodarowania. Na etapie projektu studium wykonalności zakładało, że tego rodzaju odpady powinny być spalane z uwzględnieniem kosztów. Zmieniły się relacje i otoczenie rynkowe.

Dziś na rynku odpadowym mamy około 3,5 miliona nadpodaży odpadów, które są podobnego pochodzenia, czyli paliw alternatywnych. Rynek ten zdominowany jest przez grupę, która przetwarza to termicznie wykorzystując paliwo do produkcji cementu.

W latach 2012 – 2016 przyjęto politykę ekologiczną państwa zmierzającą do znaczącego ograniczenia ilość składowanych odpadów. Przez to wybudowano prawie 250 takich instalacji w kraju (…) Skutkiem tego jest nadpodaż na tym rynku szacowana na około 3,5 miliona ton w skali roku.

Radny PiS Dariusz Rudnik przypomniał, że o sytuacji w ZGOK-u rozmawiano wielokrotnie.

Nie będę współczuł prezesowi ZGOK-u, bo jest profesjonalistą. Kiedy Mariusz Gawełda przychodził do ZGOK-u sytuacja już była zła. Prezes miał być człowiekiem, który zapobiegnie kryzysowi (…) Przyczyny tej sytuacji postały kilka lat temu, kiedy pewna grupa polityczno – biznesowa chcąc podporządkować sobie olsztyński rynek śmieciowy i ciepłowniczy stworzyła proces inwestycyjny, którego częścią jest ZGOK (…)

W środku województwa warmińsko-mazurskiego, gdzie jest region centralny zajmujący się odbiorem odpadów powstała wielka organizacyjna dziura (…) i problem o odbiorem śmieci. Następnie przy pomocy ekspertów (…) opracowano ekspertyzy, w których stwierdzono, że najlepszym sposobem rozwiązania problemu będzie spalanie śmieci. Jest to wbrew tendencjom europejskim (…) Unia ogranicza ilość śmieci i dąży do recyklingu (…)

Stworzono ciąg technologiczny, w który wciągnięto 37 gmin, z gminą Olsztyn, która miała dostarczać śmieci do ZGOK-u. Prezydent Olsztyna zabezpieczył się w ten sposób przed ponoszeniem kosztów, bo wszystkie koszty przez 20 lat muszą być pokrywane przez okoliczne gminy. Technologia użyta do wykonania ZGOK-u jest stara. Mechaniczno – biologiczne przetwarzanie śmieci to przeszłość. Cała Europa od tego odchodzi, a my chwyciliśmy się tej technologii. Jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze.

Poprzedni zarząd ZGOK-u zapewniał, że do momentu kiedy nie powstanie ekociepłownia, czy też spalarnia w Olsztynie, to produkt kupi niemal każda cementownia. Okazało się, że podaż jest zbyt duża. CBA sprawdzało dokumentację już w lutym. Wtedy informacje były niejawne.

Posłuchaj całej rozmowy Marka Lewińskiego

BSChromy