Robin Hood
Kadr z filmu Robin Hood: Początek
Robin towarzyszył mi od dziecka, od najmłodszych lat, od pierwszego serialu telewizyjnego, od starego amerykańskiego filmu fabularnego, od jakiejś pierwszej dziwacznej książki o Robin Hoodzie.
Opowieść o Robinie i jego wesołej kompanii to jedna z moich ukochanych legend pop-kulturowych. Robin ostatnio znowu mnie odwiedził, przy okazji fatalnego filmu”Robin Hood: Początek” z Taronem Egertonem i Jamie Foxxem. To koszmarny film, absolutnie zbyteczny, bez ładu i składu, zmarnowano czas i pieniądze. Legenda Banity z Sherwood nie zasłużyła sobie na podobne traktowanie. A przecież dobrych lub znakomitych filmów o Robinie z Loxley nie brakuje. Najlepszy to chyba ten z Kevinem Costnerem „Robin Hood: Książę złodziei”, fantastycznie zrealizowany ze wspaniałą obsadą, prawdziwym hollywoodzkim rozmachem i przymknięciem oka, to takie klasyczne amerykańskie kino. Film z Costnerem mimo upływu lat, ciągle się broni, a sam Robin i jego wesoła kompania zawsze są na czasie, bo Szeryf Nottingham jest wiecznie żywy – świetny w tej roli był nieodżałowany Alan Rickman.
Wracając do postaci Robina, mam nadzieję, że pamiętacie Państwo znakomity film Ridleya Scotta, zatytułowany po prostu „Robin Hood” z Russellem Crowe w roli Robina i Kate Blanchet, która brawurowo zagrała Lady Marion. W tym przypadku twórcom chodziło o przedstawienie pochodzenia Robina i dlaczego stał się szlachetnym banitą. Przypomnijmy, że Robin ograbiał bogatych a łupy rozdawał biednym, dlatego cieszył się taką popularnością wśród prostego, angielskiego ludu. To świetny, męski film, oczywiście znakomicie zrealizowany z wartką akcją i niezwykle atrakcyjny wizualnie dla widza, ale to znak rozpoznawczy filmów Ridleya Scotta, bo chodzi o to by film zobaczyć, bo to kino jest.
Proszę Państwa, po co więc kręcić, nowy słaby, nudny film gdy mamy już niemal doskonałe dzieła? Odpowiedź jest taka sama jak zawsze. Bo robić coś trzeba, bo są nowi widzowie i ewentualnie nowe pieniądze do zarobienia.
A turnieje łucznicze zawsze będą popularne.
Kinoman
