Rydwany Ognia

Fot. Filmweb.pl

Są takie filmy do których wraca się po latach z wielką przyjemnością i każde spotkanie z filmem jest prawdziwą frajdą.

Ostatnio spotkało mnie coś takiego z „Rydwanami Ognia”, to legendarny film o sportowcach o przygotowaniach brytyjskich biegaczy do Olimpiady w Paryżu w 1924 roku. Proszę Państwa absolutnie nie interesuję się sportem, nie oglądam piłki, siatki, kosza, skoków z góry na dół, boksu, tenisa, po prostu nie oglądam i już. Ze sportu to najbardziej lubię długodystansowe leżenie na kanapie, czytając książkę i słuchając Pink Floyd. Od biedy ze sportów ekstremalnych toleruję koszenie trawnika, ale małego i niekłopotliwego. Wracając do filmu, nie lubię sportu i nie oglądam filmów o sportowcach, o małej i dużej lidze, o hokeistach czy kierowcach samochodów wyścigowych, nie oglądam i już. Ale przecież muszą być wyjątki od reguły. Więc od czasu do czasu oglądam: „Ich własną ligę” z Tomem Hanksem i właśnie „Rydwany Ognia” z urokliwą muzyka Vangelisa Papathanasiu.

Pamiętacie Państwo tę scenę biegu po plaży a w tle wzniosła muzyka Vangelisa. Co za kino, wspaniały przekaz i kapitalne nagranie. Sam film jest uroczy, trochę staroświecki, powstał w 1981 roku, wyreżyserował Hugh Hudson a zagrali, między innymi tylko: Ben Cross, Nicholas Farrell, Ian Holm, John Gielgud, Nigel Havers. „Rydwany” to opowieść o rywalizacji sportowej i mentalnej i o walce z własnymi demonami. Obaj bohaterowie: Szkot i Anglik pochodzenia żydowskiego, muszą uporać się z tym co ich gnębi. Szkot jest pastorem, misjonarzem i chce się poświęcić pracy misyjnej. Natomiast Anglik o żydowskich korzeniach musi pozbyć się manii prześladowczej, uważa, że jest ciągle poddawany antysemickim szykanom. To przepiękny film o rywalizacji, rycerskiej walce i o sporcie, który jeszcze sportem był a nie globalnym biznesem komercyjnym z gigantycznymi aferami korupcyjnymi i oczywiście nielegalnymi środkami wzmacniającymi organizmy sportowców. To były czasy idealistów i prawdziwych sportowców amatorów, którzy walczyli głównie z własnymi słabościami a sukcesy odnosili dzięki wewnętrznej sile. I właśnie to pokazują „Rydwany Ognia” – piękny film, polecam warto zobaczyć lub pozwolić sobie na sentymentalny powrót.

Czytam sobie jeszcze trochę w wakacyjnym stylu, najnowszą powieść Fredricka Forsytha zatytułowaną „Fox” jest to pasjonująca historia młodego, genialnego hakera, który potrafi pokonać największych wrogów USA i Wielkiej Brytanii a konkretnie rozgryźć ich zabezpieczenia sieci komputerowych, czym wprowadzał totalny chaos w systemach obronnych. Fajnie się to czyta.

Kinoman