Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 18 °C pogoda dziś
JUTRO: 19 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Tadeusz Różewicz – ostatni z gigantów

Tadeusz Różewicz. Zdjęcie na licencji CC

24 kwietnia zmarł we Wrocławiu Tadeusz Różewicz, ostatni z Gigantów, spośród kilkorga największych poetów współczesnych, nadających kierunek naszej literaturze. Od Szymborskiej, Herberta, Miłosza różniło go wszystko. Ze względu na tę inność od wielu lat pozostawał na uboczu, mimo kilku spektakularnych nagród pomijany i niedoceniony w dyskursie toczącym się w sferze kultury. Parę razy wymieniano go jako kandydata do nagrody Nobla, której nie otrzymał.

Różewicz urodził się w roku 1921, był więc rówieśnikiem tragicznego pokolenia „Kolumbów” zamordowanego w czasie wojny razem ze swoimi niezwykłymi poetyckimi talentami i idealizmem. Debiutował przed wojną w pisemku szkolnym, podczas okupacji powtórnie jako młody poeta-romantyk, żołnierz AK. Jednak debiut właściwy to wydany w roku 1947. tomik pt. „Niepokój”, który wywołał burzę wśród krytyków i poetów starszych generacji. Wielokrotnie zastanawiano się nad duchowym obliczem Baczyńskiego, Gajcego, Trzebińskiego, nad charakterem ich twórczości, gdyby przeżyli walkę podziemną, Auschwitz, Powstanie Warszawskie. „Niepokój” Różewicza przynosi tu rozstrzygnięcie, szczególnie w wierszu o ironicznym tytule „Ocalony”, jednym z najważniejszych, jakie opisują piekło XX. wieku:

Mam dwadzieścia cztery lata / ocalałem /  prowadzony na rzeź.
To są nazwy puste i jednoznaczne:/ człowiek i zwierzę / miłość i nienawiść / wróg i przyjaciel / ciemność i światło.

Ideały zamieniły się w popiół i błoto. Nie ma dobra i zła – zostały tylko wyrazy, które je kiedyś nazywały. Nie ma czerni i bieli – została szarość. Nie ma też Boga – zginął w komorze gazowej. I nie było żadnego ocalenia; ocalały co najwyżej ciała, wydrążone zewłoki błąkające się wśród ruin. Ta przerażająca wizja wpłynęła też na estetykę Różewiczowskiego wiersza, nazywaną na wyrost czwartym albo nawet piątym systemem wersyfikacyjnym. Wiersze sprowadzone do szkieletu, odarte z wszelkiej inkrustacji, ubogie, ale ostre i bolesne jak uderzenia biczem.

Ta poetyka rozwinęła się po latach w niespodziewanym kierunku, bo zainteresowania teatrem awangardowym, przynosząc Autorowi wielki sukces za granicą, a w kraju – jak to zwykle u nas – całe pokłady zawiści. Gdyby u schyłku lat 60. zapytać jakiegoś konesera teatru o najwybitniejsze nazwiska europejskiego dramatu alternatywnego, jednym tchem wymieniłby: Beckett, Ionesco i Różewicz.

Spośród dwunastu dramatów napisanych przez Różewicza najważniejsza jest z pewnością „Kartoteka”, utwór setki razy wystawiany w Polsce i na świecie, znany też ze świetnych adaptacji telewizyjnych Konrada Swinarskiego i Krzysztofa Kieślowskiego, od lat lektura szkolna. Geniusz Autora i w obrębie języka sceny stworzył coś zupełnie nowego – dramat skrajnie nowatorski, awangardowy, ale jednocześnie realistyczny, z całą paletą wyrazistych epizodów – kluczy. Tematyka jest właściwie ta sama, co w debiutanckim tomie wierszy „Niepokój” – składają się na nią strzępy życiorysów ludzi z pokolenia Autora, jakby przypadkowo pozbieranych pojedynczych fiszek z rozsypanej kartoteki, której nic już nie przywróci dawnego porządku. To dlatego Bohater ma co chwila inne imię, to dlatego pojawiają się u niego pozornie absurdalne postacie „nie wiadomo skąd”. Zresztą, Bohater „Kartoteki” jest zaprzeczeniem bohatera tradycyjnego – po prostu nic nie robi, leży w łóżku zupełnie bezwolny, całkowicie wypalony wojną i przeżyciami z młodości, naiwny, małomówny, głupawy. Konstrukcja utworu to również rewolucja – całość otwarta tak jak ludzki los, sceny można grać w dowolnej kolejności, bez zakończenia, bez początku. Autor zresztą nieustannie je modyfikował i dopisywał nowe na potrzeby kolejnych realizacji.

Różewicz zaczął odchodzić w cień już w latach 70. Podobno przyczyniła się do tego odważna pod względem obyczajowym i erotycznym sztuka pt. „Białe małżeństwo”, dla kilku wpływowych publicystów-moralizatorów będąca skandalem. Może też słynna sztokholmska inscenizacja tego dramatu, która zgorszyła bardzo wtedy konserwatywny Komitet Noblowski i przekreśliła szanse na nagrodę. Ale pewnie był to coraz większy cień zniechęcenia, narastająca świadomość, że ci, dla których się pisze, mimo wszystko pozostają obojętni, nie słuchają, może nie chcą słyszeć albo słyszą coś zupełnie innego.

Włodzimierz Kowalewski

Więcej w pisarz
Brytyjski autor horrorów Graham Masterton będzie gościem audycji „Przy kawie” w Poniedziałek Wielkanocny o godz. 9.15. Zaprasza Monika Szczygło

Graham Masterton jest brytyjskim pisarzem i twórcą horrorów. Był także redaktorem naczelnym magazynu „Penthouse” oraz autorem poradników seksualnych. Zadebiutował w 1976 roku książką „Manitou” opowiadającą o...

Zamknij
RadioOlsztynTV