To nie było podpalenie, to był nieszczęśliwy wypadek
Nieszczęśliwy wypadek był przyczyną poważnych poparzeń dwóch pracowników leśnych z gminy Pasym.
To ostateczna opinia prokuratury w Szczytnie. Wcześniej podejrzewano, że podpalenie mężczyzn mogło być efektem porachunków. Policjanci wytypowali nawet osobę, która mogła mieć związek ze sprawą, ale jej zeznania wykluczyły taką możliwość.
Do wypadku doszło w połowie kwietnia. Mężczyźni pracowali przy wycince drzew między Grzegrzółkami i Ruskiem Wielkim w powiecie szczycieńskim. Jednego z poparzonych robotników znalazł przejeżdżający tamtędy kierowca. Ranny mężczyzna doczołgał się do drogi szukając pomocy. Kilkadziesiąt metrów dalej, w głębi lasu, odnaleziono drugiego robotnika, który był nieprzytomny. Obaj mieli poparzone całe ciała i w ciężkim stanie trafili do szpitali w Olsztynie i Łęcznej.
Prokuratura Rejonowa w Szczytnie zakończyła postępowanie w tej sprawie. Prokurator Artur Choroszewski powiedział Radiu Olsztyn, że kluczowe były wyjaśnienia poszkodowanych. Ich zeznania wykluczyły udział trzeciej osoby. Do podpalenia miło dojść na skutek nieszczęśliwego wypadku, mężczyźni zbliżyli się do źródła ognia z substancją łatwopalną.
Poszkodowani to 54-latek i jego 22-letni kolega, mieszkańcy Grzegrzółek i Ruska Wielkiego. Obaj wyszli już ze szpitali. (grab/bsc)