Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 5 °C pogoda dziś
JUTRO: 18 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Tuwim śpiewamy

Ławeczka Juliana Tuwina w Łodzi

Dziś, proszę Państwa, o poezji w postaci „słuchanej” – w najbardziej klasycznej i najprzyjemniejszej formie – piosenki.

Julian Tuwim był nie tylko największym poetą dwudziestolecia międzywojennego i jednym z najwybitniejszych w wieku XX. – był także pierwszym w historii polskiej literatury „poetą zawodowym” w pełnym tego słowa znaczeniu. Poza należącymi do „twórczości wysokiej” tomikami poetyckimi, artykułami w pismach wydawanych w kręgu grupy „Skamander”, którą współtworzył, poza utworami dla dzieci – na szeroką skalę współpracował z ówczesnym showbiznesem. Ten showbiznes to przede wszystkim rewiowe teatry dawnej Warszawy – takie jak „Banda”, „Sfinks”, „Morskie Oko” czy najsławniejszy „Qui pro Quo”. Tam występowały gwiazdy: Hanka Ordonówna, Zula Pogorzelska, Stanisława Nowicka, Mieczysław Fogg. Tam wystawiano farsy, wodewile, szopki noworoczne, ale przede wszystkim lansowano przeboje. Czyniono to zresztą w sposób niebywale sprawny – żywy aplauz publiczności powodował, że już następnego dnia można było znaleźć w sklepach płytę z nagraniem nowego szlagieru.

Julian Tuwim był najbardziej wziętym autorem tekstów piosenek, konkurującym jedynie z Marianem Hemarem. Trzeba powiedzieć – wstydził się ich strasznie. Na dawnych etykietach płyt i na afiszach nie znajdziemy jego nazwiska, tylko pseudonimy. Miał ich ponad czterdzieści! „Oldlen”, „Schyzio Frenik”, „Roch Pekiński” – każdy dostosowany do wymowy tekstu, który podpisywał. Uważał, że autorstwo piosenek nie licuje z powagą wybitnego poety. Piosenki otwierały mu jednak pole dla nostalgicznego, sentymentalnego liryzmu, który musiał chyba lubić i odczuwać bardzo mocno. Hanka Ordonówna przy dźwięku hiszpańskiej gitary śpiewała jego:

Szczęście moje nieszczęśliwe / Piosnko ma niewyśpiewana / Miłości ma niewykochana / Ach, biedne życie nieżywe…

… i było to tak samo autentyczne, jak głęboka i wysmakowana „Rzecz czarnoleska” czy rewolucyjne „Słowa we krwi”. Ponadto przynosiło bardzo pokaźne dochody, bo showbiznes, jak świat światem, doskonale płaci tym, których wielbi publiczność. Konkurent, Marian Hemar, dogryzał z zazdrością:

Tuwim brał, gdzie się dało, ale zawsze za mało.

Górował jednak nad wszystkimi – Hemarem, Światopełkiem Karpińskim, Zenonem Friedwaldem – autorem słynnej „Tej ostatniej niedzieli”. Pisał lekko, dużo, z ogromnym polotem, przede wszystkim teksty do utworów w rytmie tanga. Ktoś nawet nazwał go „poetą tanga”, nie ma co się dziwić – napisał przecież „Co nam zostało z tych lat” i „Nasza jest noc”. Tango to melodia symptomatyczna dla tamtej epoki – czasu wielkiego kryzysu, przeczucia nadchodzącej apokalipsy – II wojny światowej. Namiętne, uwodzicielskie, ale też dekadenckie, pesymistyczne, wyparło z europejskich estrad radosny, swingowy jazz lat dwudziestych.

Tuwim wyrażał siebie przede wszystkim głosem Hanki Ordonówny, chropawym, bardziej aktorskim niż będącym popisem wokalistyki, w tamtych czasach kontrowersyjnym, nawet budzącym zgorszenie. Napisał jej największe przeboje, na czele z wielkim „Miłość ci wszystko wybaczy” i „Na pierwszy znak”.

Po wojnie i po śmierci Poety w roku 1953. już nie jego piosenkowe teksty, ale tak zwana „poważna poezja” rozpoczęła muzyczną karierę. Nie sposób wymienić znakomitych wykonawców śpiewających Tuwima, ten korowód otwiera Ewa Demarczyk ze wspaniałym „Grande Valse Brillante”, fragmentem poematu „Kwiaty polskie”, kontynuują Czesław Niemien i Marek Grechuta, kończą współczesni wokaliści i zespoły rockowe.

To jasny znak, że nie należy kreślić grubych granic, ani rozgraniczać gustów. Piosenka może być prawdziwą poezją, poezji mnóstwo jest w dobrej piosence.

Przeczytaj poprzedni wpis:
Lato, lato, lato czeka…

Lato wreszcie się pojawiło i nie mamy pojęcia, na jak długo, dlatego planuję ucieczkę na południe. Po powrocie zamierzam spędzić lato w kinie. Oczekiwania mam ogromne,...

Zamknij
RadioOlsztynTV