Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 8 °C pogoda dziś
JUTRO: 6 °C pogoda jutro
Logowanie
 

„Usypać góry” – reportaże z Polesia Małgorzaty Szejnert

okładka książki Małgorzaty Szejnert, zdjęcie ze strony czytamrecenzje.pl

Najbardziej tajemnicza kraina II Rzeczypospolitej rozciągała się na wschód od Brześcia i Białej Podlaskiej, na północ od Kowla, po obydwu brzegach Prypeci.

Polesie – świat bezkresnych bagien, bezdroży, mrocznych uroczysk i wilgotnych lasów, o którym pisano horrory, powieści sensacyjne i sentymentalne tanga. Dziś pogranicze białorusko-ukraińskie. Małgorzata Szejnert opublikowała właśnie zbiór reportaży pt. „Usypać góry. Historie z Polesia.”

Autorka należy do czołówki współczesnych reportażystów, dzięki tak znakomitym książkom jak „Czarny ogród” o katowickich dzielnicach Giszowiec i Nikiszowiec, czy „Dom żółwia. Zanzibar”. Reportaże z Polesia są także ukłonem w stronę Ryszarda Kapuścińskiego, który pochodził z Pińska, poleskiej stolicy, przez całe życie chciał napisać o swoich rodzinnych stronach i nie zdążył tego zamiaru zrealizować.

„Małgorzata Szejnert zabiera nas na fascynującą wyprawę w czasie i przestrzeni. Aż trudno uwierzyć, że jest to wyprawa całkiem niedaleko” – pisze Olga Tokarczuk na okładce „Usypać góry”. Z pewnością wrażenia aż takiej bliskości nie miała bohaterka pierwszego reportażu pt. „Panna Boyd jedzie na Polesie”.

Amerykanka Louis Arner Boyd to jedna z nielicznych zachodnich autorek literatury faktu zainteresowanych międzywojenną Polską. Milionerka z Kalifornii traktowała dziennikarstwo jako hobby. Bardzo utalentowana literacko, robiąca ponadto znakomite fotografie, zajmowała się przede wszystkim Północą – Arktyką i Grenlandią. Dla naszego kraju zrobiła jednak wyjątek. W roku 1934 przez kilka miesięcy przemierzała II Rzeczpospolitą przywiezionym ze Stanów samochodem packard, docierając do najbardziej niedostępnych miejsc. Efektem była wydana trzy lata później książka „Polish Countrysides”, zawierająca obok map, opisów podróży także około pięciuset zdjęć. Wśród nich poruszające zdjęcie bochenka poleskiego chleba pieczonego na kapuścianym liściu, z jego włóknami odciśniętymi na skórce, trzymanego przez dwie anonimowe, spracowane dłonie. Fotografia na poziomie tych, które dziś zdobywają pierwsze miejsca w światowych reporterskich konkursach.

Nawiasem mówiąc, szkoda, że to cenne źródło, stanowiące obecnie bibliofilską rzadkość, nie zostało nigdy opublikowane w Polsce. Egzemplarz książki znajduje się jednak w zasobach Biblioteki Narodowej. Przynajmniej fotografie koniecznie powinny trafić do Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Małgorzata Szejnert porusza się po Polesiu śladami amerykańskiej poprzedniczki, ale oczywiście styka się z dzisiejszą białoruską rzeczywistością. Nie interesują jej jednak bieżące sprawy polityczne, nagłaśniane przez media. Interesują ją ludzie i ich życie.

Poleskich wsi i miasteczek, które kiedyś były tyglami kultur i religii Polaków, Rusinów, Żydów, dziś dotyka dziejowa nieuchronność:

„Mijaliśmy chaty z osuwającymi się strzechami i gniazdami bocianimi, omszałe i opuszczone, ze zbutwiałymi firankami w oknach, labirynty chylących się płotów, puste dziurawe stodoły o szeroko i na zawsze otwartych wrotach, ule zatopione w chwastach, niewielkie rozlewiska. Wreszcie zobaczyliśmy poletko kartofli, na którym pracowała kobieta z motyką i w tej chwili lunął nagły deszcz. Uciekła do domu, ale wyjrzała i zawołała, żebyśmy weszli”

To tylko treść i przesłanie jednego z osiemnastu reportaży składających się na najnowszą książkę Małgorzaty Szejnert, jak zawsze pełnych barw, smaków, szczegółów, opowieści o ludzkich losach. Jak zawsze pisanych ze smutną świadomością, że na naszych oczach i za sprawą naszej człowieczej natury kończy się coś, za czym będziemy tęsknić.
Włodzimierz Kowalewski

 

(as)

 

 

 

 

RadioOlsztynTV