Strona główna Radio Olsztyn
Posłuchaj
Pogoda
Olsztyn
DZIŚ: 14 °C pogoda dziś
JUTRO: 20 °C pogoda jutro
Logowanie
 

Westworld

Fot. filmweb

Proszę Państwa, jeszcze nigdy nie miałem takiego kłopotu z produkcją filmową jak z amerykańskim serialem „Westworld”.

Otóż oglądamy właśnie drugi sezon tej opowieści science – fiction. I daję słowo, im więcej oglądam, tym mniej rozumiem. Podoba mi się pomysł, zwłaszcza, że jestem z tej generacji, która przeżywała w kinie starutki film z Yulem Brynnerem – „Świat Dzikiego Zachodu” o parku rozrywki dla dorosłych w którym roboty grające postaci z Dzikiego Zachodu, popsuły się, zbuntowały się i wszystko skończyło się krwawą bijatyką. Tu mamy serial, podobnie skonstruowany, według tego samego pomysłu.

Jak wspomniałem oglądamy drugi sezon, sezony są 10 odcinkowe, niezwykle precyzyjnie zrealizowane, wydano mnóstwo pieniędzy, zaangażowano bardzo dobrych i dobrych aktorów, sporo ładnych, zwłaszcza młodych nieogranych aktorek. Mamy piękne pejzaże, pomysły i ekscytujące rozwiązania. Pierwszy sezon zrobił na mnie wrażenie, prawie wszystko mi się podobało, świetna muzyka, dobre tempo (tylko czasem siadało), główna bohaterka, grana przez Evan Rachel Wood robi znakomite wrażenie, świetna muzyka, emocjonujący finał i zagadkowa zapowiedź kontynuacji.

Kontynuacja pojawiła się i proszę Państwa jestem w kropce. Niby wszystko jest, są starzy i nowi bohaterowie, nowe wątki i wszystko tak niesamowicie pogmatwane, że nawet najwytrwalszy kinoman może się pogubić, zwłaszcza w kolejnych, wykreowanych przez scenarzystów nierzeczywistościach. Chyba sam pomysł z fenomenem Parku Rozrywki, gdzie można realizować najdziksze fantazje już nie wystarczył scenarzystom. Więc sięgnęli po więcej, po twardą fikcję i zagadkę nieśmiertelności, do tego doszło w połowie drugiego sezonu.

Nie widziałem jeszcze finału, więc tylko domyślam się tego, co twórcy chcieli osiągnąć. Zmierzają na wyższy poziom, ku ambitnym wyzwaniom, już nie chodzi tylko o zwykłą rozrywkę i krwawą jatkę w specyficznym Parku Rozrywki, tylko o zadanie pytań o istotę : wolności, przyszłości i kreacji „życia” na dowolnym poziomie. Przechodzimy na wyższy poziom i wyższy poziom wytrzymałości widzów.
Bo ja jestem prostym Kinomanem i lubię gdy na ekranie bez większych komplikacji opowiada się historię, która ma początek, środek i koniec. Czyli tak jak było zawsze i dobrze by było gdyby tak było w najbliższej, przewidywanej przyszłości. I tyle, przecież chodzi o prostotę wypowiedzi.

Co czytam ? A tak po prostu czytam sobie kryminał sprzed lat Raymonda Chandlera „Długie pożegnanie” z 1953 roku. Stare kryminały mają niesamowity urok a ich bohaterowie w tym przypadku Philip Marlowe jest wyjątkowy, geniusz wśród geniuszy ironii. Rewelacyjna lektura.

Kinoman

RadioOlsztynTV