Znany jest bilans strat po majowym pożarze odpadów wielkogabarytowych w olsztyńskim ZGOK-u
Pożar odpadów w zakładzie ZGOK w Olsztynie. Fot. słuchacz Ryszard
Pożar wybuchł w nocy 24 maja na placu, gdzie składowano między innymi meble. Spłonęło ponad 900 ton.
Prezes ZGOK-u Marek Bryszewski wycenia koszty na niespełna 30 tysięcy złotych. Składają się na nie: dwie uszkodzone lampy, paliwo dla straży pożarnej, wynajem ładowarki z OZK, katering dla pracowników i strażaków oraz koszt badania wód gruntowych na zlecenie WIOŚ. Plac, na którym doszło do pożaru wykorzystywany jest ponownie.
W ciągu około 3 tygodni od zakończenia akcji gaśniczej odpad, który powstał w wyniku pożaru został wywieziony i magazyn od dawna funkcjonuje w sposób niezakłócony. Nie ruszyła procedura ubezpieczenia, gdyż straty jakie ponieśliśmy w wyniku pożaru były tak niewielkie, że nie ma sensu uruchamiać ubezpieczenia.
Po pożarze do akcji przystąpili inspektorzy ochrony środowiska. Nie stwierdzono nieprawidłowości w zakresie postępowania z odpadami wielkogabarytowymi. Wykonano także dwa pomiary cieku wodnego, łączącego jeziora Track i Wadąg, do którego spłynęła piana gaśnicza. Jak mówi wojewódzki inspektor ochrony środowiska Joanna Kazanowska, ostatni pomiar wskazał znacznie mniejszy poziom zanieczyszczeń pojedynczych związków.
Na tym etapie mogę stwierdzić, że w pierwszym okresie po pożarze 200-metrowy odcinek cieku wodnego był zanieczyszczony. Natomiast ani jezioro Trackie, ani jezioro Wadąg nie zostały zanieczyszczone.
Na polecenie Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska ZGOK wykonał także pomiary czystości wód gruntowych, które nie wykazały ich skażenia.
Autor: D.Grzymska
Redakcja: B.Świerkowska-Chromy
